Life is Strange 2 - recenzja trzeciego odcinka. Im dalej, tym gorzej
Zazdrość, trawka i inicjacja seksualna — takimi motywami stoi trzeci odcinek Life is Strange 2, który nosi tytuł "Wasted Lands". Co w tym razem wpakowali się braciaki?
W ostatnim czasie twórcy Life is Strange 2 pochwalili się rozpiską wydawania kolejnych odcinków. Fani nie byli zadowoleni, bo jak się okazało — przerwy pomiędzy kolejnymi rozdziałami opowieści będą zauważalnie dłuższe niż dotychczas. Cóż, autorzy zapierali się, że wydłużony okres produkcji przełoży się pozytywnie na jakość. Po trzecim odcinku mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że wciskali kit i odcinek numer trzy to spadek jakości na wielu płaszczyznach. Jest kiepsko, nawet bardzo.
Odbiór trzeciego odcinka jest trudny, chociażby z tego względu, że cierpi na syndrom fragmentu wyrwanego ze środka i bez kontekstu. Wydaje się on czymś na rodzaj wypychacza. Trudno z tego względu ocenić go samodzielnie. Mało tego "Wasted Lands" na każdym kroku sprawia wrażenie napisanego pośpiesznie i na kolanie. Scenariusz jest niesamowicie banalny i przewidywalny, gdzie w zasadzie od pierwszych minut doskonale zdajemy sobie sprawę, co zostanie ukazane w ciągu następnych dwóch godzin. Część ważnych informacji nie została pokazana, a zamiast tego twórcy odsyłają nas do notatnika, gdzie wypisano po prostu otoczkę fabularną i co się działo pomiędzy drugim, a trzecim odcinkiem.
Zaczynamy grę od krótkiej retrospekcji ukazującej kłótnie braciaków. Następnie przenosimy się do teraźniejszości, gdzie okazuje się, że bohaterowie trafili do obozu. Ten zamieszkany jest przez społecznych wykolejeńców i koczowników żyjących poza ogólnie przyjętymi normami społeczeństwa. Cassidy i Finn z poprzedniego odcinka odgrywają tutaj istotną rolę, to właśnie dzięki nim Sean z Danielem trafili na farmę marihuany. Niezbyt odpowiednie miejsce dla 9 latka, ale los nie oszczędza młodych i zmusza ich do podejmowania radykalnych decyzji.
Scenarzyści założyli, że Daniel i Sean będą się kłócić, więc jako gracze nie mamy absolutnie nic do gadania. Próba bycia miłym kończy się wypowiadaniem sarkazmu i zaostrzaniem problemów. Przez cały odcinek jesteśmy świadkami żenująco nieudolnego budowania konfliktu między rodzeństwem. Jest to niesamowicie sztampowe i wykonane po prostu źle, bo w zasadzie od pierwszej chwili rozgrywki możemy przewidzieć zachowanie praktycznie każdego z bohaterów pojawiających się na ekranie. Wybuchy Daniela i teksty pokroju "Nie jestem już dzieckiem" wzbudzają co najwyżej uśmiech politowania, bo podobne motywy pokazywano setki razy w innych historiach, prezentując je zdecydowanie lepiej niż tutaj. Brakuje im autentyczności.
Skoro mowa o rozgrywce, to tej jest jeszcze mniej. Odcinek sprawia wrażenie zauważalnie krótszego. Sam fakt, że całość dzieje się praktycznie w jednym, niewielkim miejscu mówi już dostatecznie wiele. Powróciły też błędy, jak pies przechodzący przez drzewa, jeden problem z dźwiękiem dialogów lub latająca puszka piwa (model postaci znów zniknął na moich oczach). Wadą są również same postacie i brak ciekawszej treści. Mieszkańcy obozowiska są nudni i nie mają do przekazania nic godnego uwagi. Wyróżniają się jedynie Finn i Cassidy. Ten pierwszy pełni rolę irytującego ćpunka, który zakumplował się z Danielem. Cassidy to poniekąd obiekt westchnień Seana. O ile poprowadzimy w ten sposób fabułę, bo wybory moralne to tym razem po prostu ścieżka romansu. Możemy pokierować głównego bohatera i zdecydować, jakiej jest orientacji — homo, hetero lub stawić na neutralną aseksualność względem dwójki "kandydatów".
Jako gracz od razu wiemy, że praca na farmie narkotyków to zły pomysł, więc i zakończenie nie zaskakuje w żaden sposób. Ot wszystko się pieprzy i komplikuje, sprawiając, że bohaterowie znowu spadają z deszczu pod rynnę. Bracia w żaden sposób nie zbliżyli się do celu podróży, a i nie dowiedzieliśmy się w sumie niczego nowego na temat któregokolwiek z bohaterów. Twórcy po prostu musieli wrzucić jakiś dramat w środku historii i jego konsekwencje dopiero przyjdzie nam oglądać.
Tak jak pierwszy odcinek bardzo mi się spodobał i sprawił, że kibicowałem dzieciakom, tak trzeci mnie trochę od nich odepchnął. Każdy bohater jest irytujący, a relacje między nimi widocznie wymuszone i podyktowane scenariuszem. Chemia zaczęła się ulatniać, a zachowanie poszczególnych postaci często sprawia wrażenie nielogicznego. Nawet biorąc pod uwagę ich wiek i niedoświadczenie. Oby dalej było lepiej, bo na razie mocno obawiam się o kolejne fragmenty historii.
Czy w odcinku nie znalazłem nic godnego uwagi? Wbrew pozorom nie jest aż tak tragicznie, jak może to sugerować tekst. Kolejny raz warto wychwalić muzykę budującą atmosferę. Tym razem uderza ona w melancholijne tony, co fajnie współgra z lokacją obozu. Samo zakończenie, choć przewidywalne to jednak podobało mi się i czekam na dalszą część historii. Trzymam po prostu kciuki, aby dalej było lepiej i po zapoznaniu z całością mógł stwierdzić, że moje obawy były bezzasadne.
Ocena - recenzja gry Life is Strange 2
Atuty
- Licencjonowane utwory
- Scena kulminacyjna
Wady
- Długość i bardzo szczątkowa rozgrywka
- Postacie drugoplanowe
- Nuda i brak ciekawszej treści
Historia pikuje i jej poziom spada. Trzeci odcinek nie oferuje w zasadzie nic godnego zapamiętania i rozmyślania.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych