Command & Conquer Remastered Collection – recenzja. Kolekcja o jakiej nie marzyliśmy
Seria Command & Conquer od lat nie potrafi powrócić w blasku, choć pojawiło się światełko w tunelu. Electronic Arts za sprawą Petroglyph Game i Lemon Sky Studios odświeżyło dwie pierwsze części serii, oferując graczom Command & Conquer Remastered Collection. Zestaw otrzymał szereg usprawnień, ale nadal wypełniony jest klasycznym duchem serii. Jak się gra i co oferuje kolekcja? Przeczytajcie naszą recenzję.
Społeczność fanów strategii czasu rzeczywistego od lat czeka na powrót uniwersum Command & Conquer. Electronic Arts nie rozpieszcza graczy, próbując przenieść klasyczne doświadczenie na grę mobilną, ale z czasem włodarze firmy zrozumieli, że warto sięgnąć po tę markę i nieco się nią zająć. Wydawca zdecydował się podążyć drogą wyznaczoną przez wielu innych – na początku otrzymujemy kolekcję, by ta zachęciła graczy do wyczekiwania na pełnoprawną kontynuację. Jak wypada recenzowany ? Zdumiewająco dobrze.
Command & Conquer Remastered Collection – co zawiera pakiet przygotowany przez EA?
Do remasterów klasyków można podchodzić w zróżnicowany sposób, a Electronic Arts, Petroglyph Game i Lemon Sky Studios chcieli rozpieścić wszystkich graczy. W zestawie Command & Conquer Remastered Collection otrzymujemy Command & Conquer : Tiberian Dawn (1995) oraz kontynuację Command & Conquer: Red Alert (1996). Twórcy nie mierzyli się z pełnym odświeżeniem gry, więc oba tytuły nadal mogą oferować klasyczne doświadczenie, jednak zespół odpowiedzialny za produkcję podszedł do pakietu ze sporym szacunkiem.
W omawianym Command & Conquer Remastered Collection znajdziemy wszystkie wyzwania z dwóch gier oraz trzech dodatków – to ponad 100 misji, do których mamy dostęp w każdym momencie, gdyż deweloperzy pozwalają sprawdzać poszczególne wydarzenia. W pakiecie znalazły się także zadania stworzone pierwotnie dla konsolowców. Oczywiście nadal bez przeszkód możemy zapoznać się z całością według wcześniej nakreślonego schematu, choć dzięki proponowanej zmianie, łatwo wybierzecie najciekawsze zadania i wskoczycie w sam wir walki pomiędzy GDI a Nod lub Aliantami oraz Sowietami. Jak to w strategiach czasu rzeczywistego bywa podczas rozgrywki zbieramy odpowiedni surowiec, by następnie budować jednostki, móc rozwijać swoją bazę, a w ostateczności niszczyć przeciwników.
W tej kwestii nic tak naprawdę się nie zmieniło, ale zadbano, by samo doświadczenie z klasyków mających nawet 25 lat na karku zostało znakomicie odświeżone. Teraz wszystkie misje możemy sprawdzać w odświeżonej oprawie, która jednak nie przewraca grafiki do góry nogami – to nadal bardzo tradycyjne doświadczenie i fakt, że produkcje nie zostały sztucznie zmienione, był najlepszą decyzją. Jeśli chcesz jednak sprawdzić, jak misje wyglądały ponad dwie dekady temu, to wystarczy kliknąć spację, by na ekranie płynnie została włączona oryginalna oprawa. Ta opcja działa w każdym momencie, sprawiając kapitalnie wrażenia w trakcie najbardziej wymagających spotkań. Przy odpowiednim sprzęcie możemy nawet pozwolić sobie na rozgrywkę w 4K przy 120 klatkach na sekundę – choć trzeba było wprowadzić kilka poprawek, ponieważ niektórzy gracze narzekali na nietypowe spadki animacji, które nie powinny mieć miejsca w takim klasyku.
Twórcy zapewnili szereg ulepszeń, ale nadal pozwalają graczom doświadczać Command & Conquer Remastered Collection i Command & Conquer : Tiberian Dawn w pełnej okazałości, więc w menu znalazły się opcje klasycznego lub unowocześnionego sterowania. Electronic Arts podjęło jeszcze decyzję, która zaskoczyła niemal wszystkich – recenzowany pakiet postanowiono opracować wspólnie z fanami, więc zebrano grono oddanych sympatyków produkcji, którzy dołożyli swoją cegiełkę do projektu. To właśnie oni zaproponowali, by EA oddało w ręce graczy kody źródłowe pozycji i choć nikt raczej nie spodziewał się zgody – przed premierą opublikowano stosowne pliki. Oznacza to, że obie gry mają pełne wsparcie modyfikacji i nie mówimy tutaj o zwykłym edytorze map, który również jest dostępny, ale o możliwości tworzenia nowych jednostek, kolejnych budynków i wpływaniu na całą rozgrywkę. Wszystkie mody możemy pobierać z menu gry.
Command & Conquer Remastered Collection – to nie tylko dodatki, to również ulepszenia
W recenzowanym Command & Conquer Remastered Collection otrzymaliśmy nie tylko pełną zawartość, ale deweloperzy zostali w pewien sposób zmuszeni do odświeżenia rozgrywki w obu klasykach. Trudno byłoby mówić o jakiejkolwiek przyjemności, gdyby nie zdecydowano się na grupowanie jednostek, kolejkowanie armii w budynkach produkcyjnych, możliwości szybkiego dostępu do żołnierzy przez dwukrotne kliknięcie jednej z postaci, opcji korzystania z dwóch przycisków myszki, a to wszystko tutaj jest – co ciekawe, opcje możemy wyłączyć, by sprawdzić, jak wszystko smakowało lata temu... I muszę przyznać, że ciekawym doświadczeniem jest włączenie klasycznej grafiki i dorzucenie kilku ograniczeń. Twórcy zdecydowali się nawet na poprawiony pasek boczny – tak, by wszystko wyglądało lepiej i oferowało znacznie przyjemniejsze doświadczenia.
Ciekawą opcją jest również szafa grająca, dzięki której w każdym momencie mamy dostęp do szerokiego zestawu kapitalnych utworów przygotowanych przez Franka Klepackiego – kompozytor powrócił do serii, by odnowić ulubione nuty. Deweloperzy Command & Conquer Remastered Collection wpadli na niecodzienny pomysł: w menu gry możemy stworzyć własną playlistę ze wszystkich dostępnych piosenek, która będzie odtwarzana na różne sposoby. W ten sposób zawsze mamy dostęp do kapitalnej muzyki, a co więcej, wyszczególnimy swoje ulubione kawałki. Najpewniej system nie wymagał zbyt wiele pracy, ale sprawdza się w 100% – twórcy udostępnili różne wersje utworów (oryginalne lub odświeżone), więc bez przeszkód możemy przenieść się do lat 90. i ponownie sprawdzić, jak to wszystko brzmiało lata temu. W grach znalazła się galeria dodatków, w której spojrzymy na odblokowane wcześniej materiały – wszystko dla oddanych fanów Command & Conquera.
W 2020 roku trudno mówić o pełnym doświadczeniu płynącym ze strategii bez odpowiednich trybów. W Command & Conquer Remastered Collection obok dwóch kampanii znajdziemy także opcję rozgrywania poszczególnych misji oraz dobrze przygotowany tryb sieciowy. W obu grach możemy uczestniczyć w szybkich misjach rankingowych, w których gracze posiadają swoje punkty rankingowe, a podczas rozgrywki natrafimy na wielu sympatyków serii. Szczerze mówiąc, znacznie ciekawsze okazały się dla mnie niestandardowe mecze, w których wybiera się spośród zróżnicowanych map (także tworzonych przez użytkowników) oraz zasad – dostosujemy szybkość gry, poziom technologii, jednostki początkowe, kredyty, odrastanie surowców, a nawet odnawianie się zasłony, wybierzemy odpowiedni balans (oryginalny lub nowoczesny), czy też wyłączymy opcję kolejkowania jednostek, pojawiających się skrzyń, przemieszczania MCV. Gracze mają także możliwość budowy i rozmieszczania superbroni lub jednostek oraz broni z dodatku Aftermath. Świetnie sprawdzają się opcje przeglądania powtórek oraz dołączenia do rozgrywki jako obserwator – nawet podczas pisania tego tekstu na drugim monitorze obserwuję mecze innych graczy. Deweloperzy wciąż pracują nad ulepszeniami i rozbudową kolekcji, dzięki czemu w jednej z aktualizacji pojawił się tryb LAN – warto na pewno dodać, że w zestawie nie znajdziemy jakichkolwiek mikrotransakcji.
Command & Conquer Remastered Collection – czy klasyki oferują odpowiednie doświadczenie?
A jak to wszystko smakuje? Recenzowany Command & Conquer Remastered Collection powrócił w takiej jakości, na jaką liczyłem przed premierą trzeciego WarCrafta. Blizzard chciał spełnić wygórowane oczekiwania fanów, co kompletnie się nie udało. Electronic Arts oferuje graczom powrót do lat 90. i będąc zupełnie szczerym – nie spodziewałem się, że zapewniony zostanie tak kapitalny pakiet. Misje w kampaniach potrafią być bardzo trudne, czasami musiałem się mocno namęczyć, by ukończyć niektóre z zadań, ale identycznie to smakowało dobre 20-lat temu, gdy jako dzieciak miałem okazję odkrywać serię. Koncertowo sprawdza się płynne przełączanie pomiędzy oryginalną a odświeżoną oprawą, przybliżanie kamery jest również ciekawą opcją, a gdy w trakcie rozgrywki na słuchawkach odsłuchuję powracające klasyki – można powrócić do lat beztroskiego dzieciństwa. Wszystkie wprowadzone ulepszenia dobrze się sprawdzają, bo bez nich ten pakiet nie miałby większego sensu i nie oferowałby pełnego doświadczenia. Dobrze jest jeszcze raz sprawdzić jak Command & Conquer czarował nas lata temu, ale szybko można sobie zdać sprawę, że przynajmniej kolejkowanie jednostek to podstawa we współczesnych strategiach. Żałuję jedynie, że twórcy nie zdecydowali się na poprawienie sztucznej inteligencji, która niejednokrotnie zawodzi – jednostki mogą zablokować zbieraczy, armia potrafi zatrzymać przy rzece zamiast płynnie ją obejść, podczas większych walk musimy kontrolować poszczególne jednostki, bo niektóre pojazdy potrafią wariować i źle reagować, a wysłany do ataku samolot będzie próbował przelecieć obok dziesiątek rywali w celu znalezienia jednego, zamiast zaatakować najbliższy cel. To wszystko wpływa na gameplay.
Muszę przy tym zaznaczyć, że po latach najchętniej odkrywam misje oraz mapy tworzone przez społeczność. Command & Conquer Remastered Collection okazał się dla mnie taką rekreacyjną produkcją, którą włączam, by pogadać z jednym ze znajomych – on od premiery natomiast męczy edytor. Pierwszorzędnie sprawdzają się prace stworzone przez społeczność, a wśród modów można znaleźć już kilka bardzo interesujących projektów. Gra to nadal bardzo klasyczny RTS, więc jeśli nie zakochaliście się w tym gatunku lata temu, to nadal nie znajdziecie tutaj wielu przyjemnych momentów. To klasyki powracające w zaskakująco dobrej formie i aż dziw bierze, że musieliśmy tak długo czekać na ten moment. Jednym minusem całego zestawu okazują się klimatyczne przerywniki filmowe – EA nie nagrało nowych materiałów, a starało się odświeżyć je za pomocą różnych technik, co wypadło średnio.
Czy warto zainteresować się Command & Conquer Remastered Collection?
Command & Conquer : Tiberian Dawn (1995) i Command & Conquer: Red Alert (1996) to dla wielu najważniejsze strategie czasu rzeczywistego, więc Electronic Arts, Petroglyph Game i Lemon Sky Studios musieli zmierzyć się z zadaniem. Jak ulepszyć klasyka i nie zniszczyć płynącego z niego doświadczenia? Recenzowany Command & Conquer Remastered Collection to remaster pełną gębą, który oferuje dziesiątki misji, dwa tryby grafiki, przyjemny tryb sieciowy oraz liczne usprawnienia w rozgrywce. Czy może być lepiej? Zawsze moglibyśmy mówić o pełnym odrestaurowaniu oprawy lub nawet nowej kampanii, ale w tej sytuacji musielibyśmy mówić o remake'u, a na taką misję nie chciało wyruszyć EA. Mam wrażenie, że w przypadku Command & Conquer właśnie remaster był najlepszym rozwiązaniem, bo choć gry wracają z przyjemnymi odświeżeniami, to jednak obie produkcje oferują najważniejsze: przystępniejsze (z ulepszeniami) i klasyczne doświadczenie... Teraz pozostaje tylko czekać na pełnoprawną kontynuację.
Ocena - recenzja gry Command & Conquer Remastered Collection
Atuty
- Mnóstwo misji z dwóch odsłon C&C,
- Edytor map z możliwością rozgrywania pojedynków z graczami,
- Płynne przeskoczenie pomiędzy oprawą,
- Przyzwoite usprawnienia w rozgrywce,
- Soundtrack na wyciągnięcie ręki,
- Pełne wsparcie modów
Wady
- Problemy ze sztuczną inteligencją,
- Średnio wyglądające przerywniki filmowe
Command & Conquer Remastered Collection lśni blaskiem, ale musicie pamiętać, że w nazwie widnieje słowo „remastered”. Znajdziecie tutaj wiele ulepszeń, mnóstwo misji, tymczasem na najlepsze przyjdzie nam zaczekać.
Graliśmy na:
PC
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych