Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

Mateusz Wróbel | 22.10.2020, 22:00

Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka w końcu debiutuje. Polscy twórcy ogromnej modyfikacji do Wiedźmina 2 przebrnęli przez długą, wycieńczającą drogę, jaką było stworzenie tak pożądanego przez fanów uniwersum nieoficjalnego dodatku, którego recenzję możecie przeczytać poniżej.

Doczekaliśmy się! Myślę, że tymi słowami warto rozpocząć tę recenzję. Twórcy ogromnej, fanowskiej modyfikacji pracowali nad swoim oczkiem w głowie od lipca 2015 roku. Pierwotnie miała ona pojawić się w sieci w 2016 roku, ale zaliczyła opóźnienie - jak widać - dosyć spore, bo aż około 4 lata. Już na wstępie muszę przyznać, że opłacało się czekać, bowiem Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka mogłoby być spokojnie oficjalnym dodatkiem do trylogii stworzonej przez CD Projekt RED - rodzimych deweloperów. Już tłumaczę, dlaczego.

Dalsza część tekstu pod wideo

Materiał na szóstkę

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

Recenzowany tytuł wyróżnia niesamowity scenariusz, który od pierwszych chwil zachęca odbiorcę do pozostania przy monitorze. Geralt po wymagających zleceniach w Corvo Bianco opuścił swoją winnicę wraz z Yennefer i udał się w stronę Kaer Morhen, miejsca, w którym się wychował. Warto w tym miejscu wspomnieć, że pierwszy raz dogłębniej zwiedzić ową lokację mogliśmy w Wiedźminie 3, a trzeba przypomnieć, iż modyfikacja jest oparta na Wiedźminie 2 (RED-zi nie udostępnili specjalnych narzędzi odpowiadających za tworzenie modów do W3), co oznacza, iż twórcy musieli własnoręcznie przenieść wiedźmińską szkołę i sąsiadujące z nią zieleniste tereny manualnie, a jeśli dobrze się orientuję, samo zaprojektowanie zamku i wypełnienie go po brzegi zawartością zajęło około 300 godzin. I mogę w to uwierzyć, ponieważ Kaer Morhen prezentuje się bosko na każdym kroku, a sami twórcy zadbali nawet o drobne szczegóły, takie jak dziura w betonie, tuż przy wieży z widokiem na otaczające nas krajobrazy.

Produkcja rozpoczyna się tuż przed weselem, w którym główną rolę odegrają nie kto inny, jak Geralt i Yennefer (fani Triss niech się nie martwią, bowiem rudowłosa czarodziejka również otrzyma wiele czasu przed ekranem). Gdy tylko wstaniemy z łóżka, przebierzemy się i wyjdziemy ze swojej komnaty, naszym oczom ukaże się wielu przyjaciół, którzy postanowili pomóc w przygotowaniach - znajdziemy tutaj masę bohaterów znanych z trylogii przygotowanej przez CDPR, jak i postacie znane z książek napisanych przez Andrzeja Sapkowskiego. Mówiąc o tej pierwszej grupie, trzeba zaznaczyć, że są to nawet osoby, z którymi wykonywaliśmy questy poboczne w pierwszym Wiedźminie - cieszy fakt, że deweloperzy nie ograniczali się jedynie do bohaterów znanych z linii fabularnej, i to, iż możemy dowiedzieć się, jak potoczyło się ich życie po opuszczeniu przez nas np. Wyzimy. 

Kaer Morhen zmienione w gorzelnię

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

W pierwszym dniu przygody przyjmujemy nowych gości, dbamy o wystrój głównego pomieszczenia zamku, udajemy się na polowanie, a także patrzymy na szorującego podłogi Lamberta. Tak, to po prostu trzeba zobaczyć, a śmiem twierdzić, że to jedna z najpiękniejszych rzeczy, na którą traficie w Pożegnaniu Białego Wilka. Jedna z najlepszych, bowiem dużo osób może uznać, że zniesmaczony Geralt w ciasnych "fatałaszkach" to piękniejszy widok od najmłodszego łowcy potworów spod znaku wilka trzymającego miotłę. Powracając do sedna tematu, po załatwieniu "formalności" zaczyna się wieczór kawalerski, czyli w najprostszym tłumaczeniu kolejna impreza wiedźmińska jak w Wiedźminie 3, z tą różnicą, iż dołączyło do niej więcej naszych towarzyszy, a także trwa dłużej - tak o 2-2,5 godziny.

Podczas libacji alkoholowej próbujemy aż czterech trunków z różnych części świata. Krasnoludy przyniosą coś od siebie, podobnie zresztą jak przedstawiciele Skellige, czy łowcy potworów. Każdy z członków imprezy dany alkohol odbierze inaczej. Geralt w pewnym momencie zacznie walczyć z czarodziejami, krasnoludy zechcą przeżyć ekstremalny lot nad Kaer Morhen, a Lambert, Eskel i Letho przygotują tak mocny alkohol z przypraw i ziół, że nawet ich wątroba zacznie kopać ze złości, próbując powiedzieć: "kochany, może na dzisiaj by już wystarczyło?". Mamy tutaj do czynienia ze świetnie napisanymi dialogami, dzięki którym uśmiech na twarzy nie znika prawie w ogóle. Początkowo myślałem, że brak dubbingu da się we znaki, nie będzie chciało mi się obcować z produkcją, ale po 10 minutach czytania napisów zacząłem wręcz słyszeć w głowie głosy poszczególnych bohaterów, co tylko potwierdza fakt, że Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka to wciągający jak bagno dodatek. Ogromną robotę robi także muzyka znana z poprzednich Wiedźminów, która w spokojnych momentach rozgrywki potrafi rozluźnić, rozśmieszyć, a gdy przychodzi do podjęcia ważnego wyboru, od których zależy przykładowo los całej wioski, buduje napięcie. 

Wyjaśnienie drażniących nas wątków

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

Kolejne godziny z modyfikacją przedstawiają wesele (Iorweth, Roche i Letho przy jednym stole? To było coś wyjątkowego), a także wiele historii pobocznych, w których sterujemy innymi bohaterami najczęściej w lokacjach zaprojektowanych przez twórców od zera. Twórcy postanowili wyjaśnić wiele wątków niewyjaśnionych przez CDPR, a o których wspomnieć wręcz trzeba, aby domknąć historię Geralta i pozwolić mu odejść na zasłużoną emeryturę. W roli głównej dodatkowych misji występuje m.in. Eskel, Ciri, Letho, a nawet i Jaskier, którzy opowiadają, co musieli przeżyć w przeszłości. Niektóre przygody mogą zakończyć się na wiele sposobów, co jest swego rodzaju zachęceniem do ponownego przejścia danego rozdziału albo po prostu wczytaniem zapisu tuż przed podjęciem istotnego wyboru, aby dowiedzieć się, jak potoczy się akcja, gdy postanowimy jednak pójść do punktu B, aniżeli A.

Tak jak wspomniałem w powyższej części recenzji, Pożegnanie Białego Wilka działa na silniku Wiedźmina 2. Mamy więc tutaj do czynienia z wszystkimi mechanikami, z którymi obcowaliśmy parę lat temu - walka jest bardzo prosta, sterowana przez nas postać nie potrafi biegać, a co więcej - ma dosyć drewniane animacje (szczególnie denerwuje długie schodzenie po drabinie czy omijanie przeszkód), ale tutaj nie możemy mieć pretensji do twórców modyfikacji, ponieważ druga odsłona bestsellerowej marki pojawiła się na rynku w 2011 roku, więc niebawem będziemy obchodzić dziesięciolecie rzeczonego, zestarzałego tytułu. Natomiast trzeba wspomnieć, że W2 wciąż daje radę w aspekcie oprawy wizualnej, która potrafi zrobić spore wrażenie - w tym momencie odsyłam Was do moich zrzutów ekranu, o ile nie boicie się poznać już teraz postaci, które pojawią się w dodatku.

Co do warstwy technicznej dodatku, posiada ona parę pomniejszych błędów. W niektórych momentach zdarzają się minimalne spadki FPS-ów (nawet w komnacie, w której Geralt przebywa z Yennefer, tak jak miało to miejsce na początku przygody w Wiedźminie 3), czy bugi uniemożliwiające pchnięcie fabuły do przodu, które chcąc nie chcąc wymuszają zrestartowanie gry (na osłodę dopowiem, iż natrafiłem na dwa takowe błędy, a odpowiedzialni za omawiane dzieło osoby już się zajmują ich eliminacją). Ja sam miałem spory problem z crashami podczas ekranów wczytywania, ale były one spowodowane starymi save'ami umieszczonymi w chmurze w Steamie, a instrukcję ich usunięcia znajdziecie w plikach recenzowanego moda. Trzeba sobie jednak powiedzieć wprost - każdy, nawet najmniejszy błąd jest wynagradzany w postaci interesującej, przepełnionej humorem opowieści.   

Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka - czy warto zainstalować?

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka - recenzja dodatku. Coś się kończy, coś się zaczyna

Warto, warto i jeszcze raz warto. Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka jest darmową modyfikacją, więc odkurzcie swojego oryginalnego Wiedźmina 2, zainstalujcie go już dzisiaj na dysku, aby tylko pobrać recenzowany przeze mnie dodatek w dniu jego premiery (będzie dostępny na witrynie NexusMods dokładnie 26 października). Z ręką na sercu muszę stwierdzić, że odpowiedzialne za niego osoby powinny po jego premierze otrzymać ofertę pracy w CD Projekt RED i już zajmować się Wiedźminem 4, który - czy chcemy czy nie - powstanie w najbliższych latach. Historia Geralta została nareszcie zamknięta, drażniące nas wątki zostały wyjaśnione, a protagonista w końcu może udać się na zasłużoną emeryturę. Obok tegoż moda przejść obojętnie nie mogą nie tylko fani uniwersum wykreowanego przez Andrzeja Sapkowskiego, ale i osoby które przykładowo zapoznały się jedynie z trzecią odsłoną serii i mają ochotę na jeszcze więcej.


Poniżej możecie zobaczyć także wiele zrzutów ekranu. Zaznaczam jednak, że zauważycie na nich wiele postaci, które być może będziecie chcieli poznać po raz pierwszy grając samemu w Wiedźmina żegnającego z przytupem Białego Wilka.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Wiedźmin: Pożegnanie Białego Wilka

Atuty

  • Bohaterowie z książek
  • Niesamowita historia
  • Dużo pobocznych wątków
  • Wyjaśnienie wielu niewiadomych z trylogii CDPR
  • Nawet 8 godzin świetnej, darmowej zabawy
  • Znana, budująca klimat muzyka
  • Mimo braku dubbingu, głosy postaci słyszymy w głowie

Wady

  • Pomniejsze, wybaczalne błędy

Wiedźmin Pożegnanie Białego Wilka mógłby być spokojnie oficjalnym dodatkiem rozszerzającym serię CD Projekt RED. Każdy, kto uwielbia uniwersum wykreowane przez Andrzeja Sapkowskiego, powinien się z nim zapoznać.
Graliśmy na: PC

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper