Demon's Souls – recenzja gry. Właśnie tak trzeba rozpoczynać nową generację
Można mówić wiele na temat premierowych tytułów dla nowej generacji Sony oraz Microsoftu, ale dzięki jednej grze Japończycy spełnili marzenia wielu fanów, którzy od lat czekali na powrót Demon's Souls. Produkcja From Software nie tylko powróciła, ona wyznaczyła nowy standard. To remake niemal idealny.
Stworzenie dobrej gry na premierę nie jest łatwe. Producenci konsol zamieszczają na listach ciekawe tytuły, którym zdecydowanie zbyt często brakuje jednego – dodatkowego czasu na dokończenie rozwoju. Takich sytuacji doświadczamy nawet na właśnie raczkującej generacji, ale PlayStation 5 posiada zdecydowanie najlepszy line-up w swojej historii, a najnowsza propozycja Bluepoint Games to najlepsza produkcja dostarczona na premierę japońskiej konsoli. Nie wszyscy docenią tytuł, jednak fani umierania będą wniebowzięci. Jaki jest Demon's Souls (PS5) na PS5? Zapraszamy na naszą recenzję.
Demon's Souls oferuje znany świat w niezwykłych szatach
Od lat czekaliśmy na powrót Demon's Souls, tymczasem Sony nie zdecydowało się na proste odświeżenie produkcji i dorzucenie jej do rozbudowanego katalogu ekskluzywnych gier na PS4. Graczom przyszło poczekać nieco dłużej, ale dzięki tej pozycji Bluepoint Games dobitnie udowodniło, że Shadow of the Colossus nie był „wypadkiem przy pracy”, a amerykańscy mistrzowie remake'ów zmierzyli się z hitem i umiejętnie go ulepszyli. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, ponieważ pierwowzór rozpoczął nowy rozdział w naszej branży – od tego czasu gracze ponownie chcieli umierać.
Recenzowany Demon's Souls powraca w swoim najlepszym wydaniu: jest to nadal niezwykle wymagająca produkcja z bardzo specyficznym systemem walki, a jednocześnie niewymuszająca jednej drogi progresji. Po pierwszej godzinie wprawieni w bojach gracze odprawią z kwitkiem pierwszego bossa, wrócą do Nexusa i rozpoczną podróże po kolejnych światach. W moim odczuciu deweloperzy nie chcieli zbyt mocno ruszać legendy, więc przemierzając kolejne lokacje często wiedziałem, gdzie mogę spodziewać się wrogów – idąc do Tower of Latria miałem pewność, na kogo trafię lub gdzie muszę się udać, by spotkać Maneatera. Ponownie po drodze do Leechmongera zabłądziłem, a niezliczoną liczbę razy zginąłem, dokonując błędnego wyboru drogi w Valley of Defilement. Te klimatyczne elementy zostały zachowane, jeśli więc spędziliście w oryginale dziesiątki godzin, to będziecie cieszyć się produkcją wykorzystując wszystkie przejścia, uwypuklając niedoskonałości wrogów i czerpiąc satysfakcję z każdego pokonanego przeciwnika. Tytuł sprawia taką samą radość jak za czasów PlayStation 3, ale wszystko przybrało niespotykanych wcześniej rozmiarów.
Gra po raz kolejny nie wybacza najmniejszych błędów, a potencjalnie „zwykły” przeciwnik może nas pogrążyć. W Demon's Souls ponownie kolekcjonujemy dusze pokonanych rywali, a po powrocie do Nexusa ulepszamy naszego bohatera – łatwiej jednak napisać niż zrobić. Lata temu From Software nauczyło nas, że po każdej śmierci mamy tylko jedną szansę na odkupienie swoich win i podniesienie zdobytego dorobku, ale gdy już drugi raz topór wroga przedzieli naszą czachę: zbieramy od początku. W najnowszej pozycji Bluepoint Games umieranie boli, ale ponownie nie mówimy o złości wywołanej produkcją lub zbyt wysokim poziomem trudności, a raczej zniecierpliwieniu paniką, przez którą dokonaliśmy złych wyborów podczas tańca śmierci. W trakcie przemierzania kolejnych krain miałem często wrażenie, że nowe Dusze są trudniejsze – po spędzeniu z propozycją kilku dni wiem, gdzie leży „problem”.
Demon's Souls poraża skalą. To remake z krwi i kości
Tym „problemem” nie są nowe, niespodziewane ruchy przeciwników, wrzucenie kilkudziesięciu wrogów na małej przestrzeni, a to jak Demon's Souls się prezentuje. W produkcji Bluepoint Games każdy boss zachwyca skalą oraz wykonaniem – Tower Knight jest ogromny, potężny, a od pierwszego spotkania poczujemy jego siłę. Każdy atak nie tylko miażdży naszą postać, natomiast skala „Wieży” mnie po prostu zachwyciła. Nie sądziłem, że tak dobrze może wyglądać zwykły rycerz, który jednocześnie wymęczy jak nigdy dotąd. Skalą wroga łatwo się zachłysnąć także przy spotkaniu z Flamelurkerem, który jest teraz bardziej dziki, a jego ogień emanuje niespotykanym wcześniej zasięgiem. Dużo problemów sprawił mi ponownie Dirty Colossusus, który pomimo braku zaskakującej gibkości, wielokrotnie potrafi zaskoczyć atakiem. Obrzydliwie wyglądają Leechmonger oraz Phalanx, których ciała są teraz dosłownie żyjącymi bytami, a podczas walk zwróciłem uwagę nawet na najmniejsze detale, z jakimi poradzili sobie deweloperzy. W zestawie bossów nie znajdziemy nowych rywali, jednak mam wrażenie, że wielu graczy będzie uczyć się „znanych twarzy” na nowo, ponieważ zespołowi udało dokonać się znakomitego odświeżenia. Same pojedynki to jednak nadal żmudna praca poprzedzona wieloma bolesnymi doświadczeniami – każdy boss ma swoje słabe strony, więc gracze, którzy będą podchodzić do produkcji pierwszy raz będą mogli z radością (i bólem) odkrywać ich sekrety.
Ogólnie gra olśniewa oprawą. Podczas rozgrywki na Samsungu QLED Q800T regularnie doceniałem każdą przesiąkniętą mroczną atmosferą lokację – a tych w grze nie brakuje. Ponownie często odwiedzamy ruiny, pogrążamy się w szaleństwie zespołów labiryntów, przeszukując kolejne miejsca i otwierając nowe skróty. Każdy świat w produkcji potrafi zachwycić wykonaniem, oświetleniem oraz szeregiem efektów. Pamiętacie most palony przez przerośniętą jaszczurkę? Teraz kilkukrotnie przystanąłem, by obserwować, jak ta bestia wyłania się z oddali i upiększa krajobraz swoim ognistym oddechem. Wspomniany Tower Knight ma okazję wykorzystać swoją moc, a jego niebiesko-biała poświata rozświetlała moje biuro podczas nocnej walki. Wygląda to wprost epicko i tutaj niemal podczas każdego starcia mógłbym wychwalać oprawę, wyszczególniając najdrobniejsze elementy. Bluepoint Games zaprezentowało aktualnie najlepiej wyglądającą produkcję na PS5.
Demon's Souls to nie tylko zdumiewające lokacje, ale również bardzo dopracowany dźwięk. Zespół Bluepoint Games wykorzystuje potęgę Tempest 3D, dzięki czemu podczas rozgrywki na słuchawkach bardzo łatwo określić, gdzie dokładnie znajdują się rywale i co najważniejsze – kiedy atakują. Owa wiedza jest niezwykle użyteczna w trakcie pojedynków z normalnymi wrogami, ponieważ szybko określimy nacierający w naszą stronę pocisk, ale także podczas starć z bossami. Armor Spider w trakcie realizacji swojego charakterystycznego ruchu rzucania pajęczyną wydaje specyficzny odgłos, który pozwala określić, kiedy sieć zmierza w naszym kierunku. Gdy podłoże ulega zapłonowi (tutaj animacja została odrobinę zmieniona), słyszymy jak ogień zmierza w naszym kierunku. Na każdym kroku w recenzowanym Demon's Souls byłem zaskakiwany jak odrestaurowane lokacje oraz potwory współgrają z udźwiękowieniem – to kapitalne połączenie, które docenia się podczas każdej godziny spędzonej w produkcji. Twórcy odświeżyli cały soundtrack, a pewnym ukłonem w kierunku oddanych sympatyków jest fakt, że w tytule usłyszycie część znanej obsady – deweloperzy skontaktowali się z kilkoma aktorami i ponownie nagrali znane kwestie, wykorzystując współczesną technologię.
Miłym dodatkiem do samej oprawy jest również Photo Mode, dzięki któremu wyłapiemy efektowne ujęcia: choć nie jestem fanem tej propozycji, z ciekawością wypróbowałem filtry. W produkcji pojawia się opcja narzucenia na ekran różnych barw, które działają nie tylko podczas wykonywania fotek, ale za ich pomocą na stałe zmieniamy wygląd świata. Jeden z takich filtrów upodabnia grę do klasycznego Demon's Souls.
Demon's Souls nabrało odpowiedniego przyspieszenia
Nie mogę oczywiście powiedzieć, że w Demon's Souls nie zmieniło się nic. Teraz mamy większą kontrolę nad postacią (8-kierunkowy roll), ale najważniejsze jest upłynnienie rozgrywki. Twórcy pozwalają wybrać dwa tryby – Performance Mode proponuje wyjściową rozdzielczość 1440p (do 4K) przy 60 klatkach na sekundę, a Cinematic Mode dba o natywne 4K przy 30 fps. Nie mogę tutaj jednak mówić o płynnej zabawie w każdym miejscu, ponieważ podczas gry testowałem oba tryby i szczególnie podczas „płynniejszej rozgrywki” miałem kilkukrotnie okazję doświadczyć spadków animacji. Mam wrażenie, że za każdym razem była to drobna wpadka, ponieważ do wskazanych sytuacji dochodziło w momencie swobodnej eksploracji – gdy obok nie znajdowali się przeciwnicy i nic nie świadczyło o nadmiernym wykorzystaniu mocy konsoli. Wspominając o drobnych problemach, muszę wspomnieć, że Bluepoint Games nadal nie poradziło sobie z okiełznaniem kamery, która potrafi wariować podczas spotkania kilku wrogów na małej przestrzeni. Miałem okazję kilkukrotnie spaść z dużej wysokości, gdy system namierzania wyłapał złego wroga, a ja mając pewność, że mam jeszcze za sobą odrobinę przestrzeni, runąłem w przepaść.
Zespół Bluepoint Games doskonale zdawał sobie sprawę, że mierzy się z jedną z najważniejszych gier w historii PS3, a zarazem produkcją posiadającą gigantyczną rzeszę fanów, którzy od lat czekali na odświeżenie. Najpewniej z tego powodu nie zmieniono takich podstaw jak dzielenie się informacjami ze świata z innymi graczami (wszystko warto czytać!). Ponownie tryb sieciowy odbywa się przez system pozostawionych znaków, jednak ze względu na granie w produkcję przed premierą – nie miałem jeszcze okazji stoczyć pojedynków PvP. Twórcy jednak zapewniają, że także i w tym wypadku nie zdecydowali się na bardziej dosadne modyfikacje. W grze powracają, choć są lepiej wyjaśnione, World Tendency, które jak już widziałem – ponownie spotykają się z mieszanymi reakcjami. Studio jednak zdecydowanie nie chciało dotykać „podstaw”, choć nie oznacza to, że w recenzowanym Demon's Souls nie natrafimy na nowości. Już teraz społeczność dotarła do tajemniczych drzwi, z których otwarciem będzie się teraz mierzyć, a jestem pewien, że to tylko początek sekretów wrzuconych do produkcji.
Demon's Souls czerpie garściami z możliwości PS5
Bluepoint Games otrzymało za zadanie nie tylko wprowadzić Demon's Souls na nową generację, ale wykorzystać unikalne funkcje PlayStation 5. Teraz po spotkaniu bossa i pierwszej porażce, w Kartach gry w menu konsoli pojawia się szybka możliwość przeskoczenia do wybranego przeciwnika – twórcy oczywiście nie ułatwiają zadania i nie wrzucą nas tuż przed bramę, ale pozwalają przenieść się do wybranego świata (nie musimy przechodzić przez Nexus). W trakcie rozgrywki także możemy skorzystać z pomocy – opracowano opcjonalne porady, które ułatwią kilka starć. Szczerze mówiąc nie należę do graczy, którzy szukają poradników tego typu, ale jestem przekonany, że mniej zaznajomieni z gatunkiem śmiało i z poczuciem ulgi skorzystają z kilku filmików – teraz nie musimy szukać w Sieci najlepszych rad na walkę, gdyż te zostają zaproponowane przez system.
Twórcy kapitalnie wykorzystują kontroler DualSense – z jego głośnika płyną dźwięki, gdy nasz miecz odbije się od tarczy rywala, a jednocześnie otrzymujemy niespotykane wcześniej sprężenie zwrotne. Haptyczne wibracje dodają grze nowego znaczenia: systematycznie czujemy, jak przez cały pad przechodzi moc, a potencjał kontrolera jest nawet wykorzystywany w takich momentach, jak klasyczne niszczenie beczek. Tytuł w każdym miejscu czerpie garściami z haptyków, a każdy atak rywali poczujecie w bardzo zróżnicowany sposób. Bluepoint Games wyciągnęło moc z unikalnych funkcji PS5 i zaszczepiło je w recenzowanym Demon's Souls.
Pamiętacie ten męczący czas oczekiwania po kolejnej glebie zafundowanej przez Old Hero? Teraz gra wczytuje się błyskawicznie i nie możecie nawet marzyć o zrobieniu kawy pomiędzy kolejnymi próbami. SSD w PlayStation 5 zostało dobrze wykorzystane – 27 sekund do włączenia gry, 10,5 sekundy do wczytania pierwszej rozgrywki, 8 sekund do wejścia z Nexusa do jednego ze światów, 5,5 sekundy przeskoczenia z jednego świata do drugiego przy wykorzystaniu Kart (system PS5), a 7,5 sekundy zajmuje wskrzeszenie po śmierci. Koniec z czekaniem na umieranie.
Demon's Souls pokazuje, jak powinno rozpoczynać się nową generację
Jak już wspomniałem na samym początku – producenci często zawodzą oferując pierwsze gry na wyłączność. Recenzowany Demon's Souls zdecydowanie nie jest produkcją dla każdego, jednak entuzjaści dzieł From Software będą zachwyceni. To dla nich, jak i dla mnie, będzie najlepszy tytuł przygotowany na premierę nowej konsoli Sony. Część będzie narzekać, że jest to „tylko remake”, ale jestem pewien, że każda konsola debiutująca na rynku chciałaby mieć takiego odgrzewanego kotleta.
Demon's Souls powraca na PlayStation 5 w blasku, o jakim nie marzyliśmy. Wyciągając najlepsze elementy i czerpiąc garściami z nowej generacji Sony, jednocześnie stanowi godne poszanowanie gry wykreowanej przez From Software.
PS. Nazwy lokacji/potworów zostały w recenzji zapisane po angielsku, ponieważ przez większość rozgrywki grałem w Demon's Souls w języku angielskim (przy kilku fotkach zmieniłem język), ale gra oczywiście posiada polską lokalizację (napisy).
Materiał powstał dzięki uprzejmości PlayStation Polska, który dostarczył kod Demon's Souls. Podczas testów skorzystaliśmy również z telewizora Samsung QLED Q800T, by uzyskać jak najlepsze wrażenia z nowej generacji.
Ocena - recenzja gry Demon's Souls (PS5)
Atuty
- Fantastyczna oprawa nadająca każdej lokacji nowego znaczenia
- Bossowie wyglądają epicko, a pojedynki z nimi to nowe doświadczenie
- Ta gra jest ponownie wyjątkowo wymagająca
- Bardzo dobre wykorzystanie możliwości kontrolera
- Powrót po śmierci jest mniej bolesny dzięki szybkiemu wczytywaniu
- Obłędnie dobre udźwiękowienie – muzyka i efekty robią wrażenie
- Jest 60 klatek (z drobnymi problemami)
- Ta produkcja ponownie wciąga i nie daje odejść od telewizora (teraz na pewno się uda!)
- Błyskawiczne wczytywanie
Wady
- Drobne problemy z płynnością animacji
- Kamera czasami (dalej) wariuje
Demon's Souls powraca w wyjątkowej formie. W tej produkcji umiera się z uśmiechem na ustach, bo zdajesz sobie sprawę, że następnym razem, to ty możesz wrócić z tarczą. Kapitalna gra i prawdziwy must-have dla wszystkich fanów oryginału.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (358)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych