Mario Golf: Super Rush - recenzja gry. Marian chwyta za kij

Mario Golf: Super Rush - recenzja gry. Marian chwyta za kij

Wojciech Gruszczyk | 24.06.2021, 16:00

Marian od lat biega za księżniczką, ale ta pogoń za miłością musi męczyć, więc od czasu do czasu znany hydraulik potrzebuje trochę relaksu. Jeśli wierzyć Garethowi Bale'owi, nic nie sprawia takiej przyjemności jak partyjka golfa. Posiadacze Nintendo Switchów już niedługo będą mogli zapoznać się z Mario Golf: Super Rush. Jak wypada najnowsza produkcja z Mario w roli głównej? Przeczytajcie naszą recenzję.

Mario wybiera się na partyjki golfa od wielu lat. Pierwsza część serii wylądowała na rynku już w 1999 roku i od tego czasu już kilkukrotnie mogliśmy chwytać za kij, by sprawdzać swoje umiejętności na kolejnych turniejach. Kwestią czasu był moment, gdy ulubieniec japońskiej publiki zrobił sobie przerwę i ponownie odwiedził zielone pola. W lutym otrzymaliśmy zapowiedź, a już teraz kolejni gracze mogą szykować się na premierę... Ale czy warto także i tym razem wcielać się w wąsatego bohatera Nintendo? Recenzowany Mario Golf: Super Rush nie rewolucjonizuje założeń, nie zapewnia gigantycznej liczby trybów, ale oferuje bardzo przyjemny i relaksujący gameplay. I tak to powinno wyglądać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mario Golf: Super Rush proponuje proste założenia, które przynoszą sukces...

Mario Golf: Super Rush - recenzja gry. Marian chwyta za kij

Twórcy Mario Golf: Super Rush zadbali o kilka interesujących trybów, choć najważniejszy jest fakt, że Nintendo pozwala bawić się przy jednej konsoli nawet kilku graczom. Podczas standardowego golfa do zabawy może dołączyć maksymalnie czterech śmiałków – tutaj istnieje opcja korzystania z jednego kontrolera (czekamy na strzał i podajemy Joy-Cona dalej) lub mając odpowiednią liczbę urządzeń – wszyscy rozgrywają partię w tym samym czasie. W Speed Golf i Battle Golf do zabawy przystąpi maksymalnie dwóch graczy, ale dodatkowo można dorzucić do rozgrywki sterowanych przez SI.

W klasycznym golfie zadecydujemy, czy wygra osoba z największą liczbą zdobytych dołków czy też zwycięzcą zostanie golfista z najmniejszą liczbą uderzeń. Znacznie ciekawiej prezentują się jednak nowe warianty rozgrywki, ponieważ w Speed Golf po odbiciu nie możemy liczyć na przetransportowanie postaci do piłki, a rozpoczynamy bieg. Tutaj przydaje się wspomniana wcześniej stamina – w recenzowanym Mario Golf: Super Rush musimy walczyć o pozycję, czasami mamy okazję uderzyć z bara przeciwnika, a w chwili otrzymania ciosu spada nam poziom zdobytego paska odpowiedzialnego za super strzał. Rywalizacja jest dynamiczna, a muszę wspomnieć, że także w tym miejscu pojawiają się dwa warianty zwycięstw – liczy się szybkość lub skuteczność trafiania do celu. Gdyby tego było mało, produkcja Japończyków oferuje swoją wersję Battle Royale – tryb nazwany Battle Golf wrzuca graczy na dużą arenę, gdzie głównym zadaniem jest zdobycie trzech punktów. Oczywiście możliwe jest również wybicie przeciwnika z rytmu czy zadbanie o mocny strzał, ale ostatecznie i tak najważniejsze jest trafianie piłką do dołka.

Mario Golf: Super Rush posiada tryb sieciowy, w którym przy jednej konsoli może grać nawet dwóch uczestników – mierzymy się z innymi zawodnikami z Sieci. Zainteresowani mogą utworzyć swój pokój, zaprosić do zabawy znajomych lub po prostu szukać otwartej rozgrywki. Niestety, przed premierą trudno było przetestować ten wariant.

Mario Golf: Super Rush z fabularnym trybem? Tylko dla wytrwałych

Mario Golf: Super Rush - recenzja gry. Marian chwyta za kij

Na osobny akapit zasługuje jeszcze fabularny tryb, który jest w zasadzie dobrym wstępem do gry. W przygodzie mamy okazję wcielić się w swojego Mii – jako młody adept tego elitarnego sportu otrzymujemy szereg lekcji od nauczyciela, by następnie uczestniczyć w kolejnych treningach, miażdżyć rywali w kwalifikacjach i ostatecznie wygrywać turnieje. Nasz bohater zbiera punkty doświadczenia, które możemy przeznaczać na ulepszanie statystyk, a w pozycji nie zabrakło jeszcze kupowania nowych kijów czy też personalizacji postaci. Studio zadbało o pojedynki z bossami oraz kilka lokacji – niestety deweloperzy w pewien sposób zmuszają graczy do tego wariantu rozgrywki, gdyż planując odblokować lokacje, musimy przebrnąć przez kolejne etapy „przygody”.

Trudno jednak mówić o rozbudowanej historii, która przykułaby do ekranu wiernych fanów narracji, bo choć pomiędzy kolejnymi turniejami biegamy po mieścinach i mamy okazję porozmawiać z napotkanymi NPC-ami, to nie uświadczymy mocnej fabuły „Opowieść” również jest określeniem na wyrost – bardzo szybko gameplay polega na bieganiu od postaci do postaci, przeklikaniu kilku dialogów i przystąpieniu do dalszej części rozgrywkę. W trakcie poznawania recenzowanego tytułu miałem wrażenie, że deweloperzy nie wykorzystali ogromnego potencjału gry.  Na domiar złego ukończenie rozgrywki zajmie zainteresowanym maksymalnie 6-7 godzin.

Mario Golf: Super Rush również nie zachwyca pod względem lokacji, ponieważ tych jest w produkcji zaledwie sześć – oczywiście, gdy je odblokujecie. Pola są duże, oferują nawet 18 dołków, a podczas tworzenia rozgrywki możemy wybrać, od którego zaczniemy lub też zdecydować o takich detalach jak siła wiatru itd. W pewnej chwili miałem jednak wrażenie, że zawartość powinna zostać znacząco rozbudowana. Tereny są jednak bardzo zróżnicowane – od klasycznego pola, miejscówki z klifami i jeziorami, pustyni, mrocznego lasu po zamek. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że gra powinna otrzymać jeszcze przynajmniej kilka miejscówek. Plusem jest na pewno zróżnicowanie pól, na których możemy natrafić na różne przeszkody, jednak po spędzeniu w pozycji kilkunastu godzin wiem, że niektóre braki w zawartości doskwierają.

Mario Golf: Super Rush najlepiej smakuje ze znajomym u boku

Mario Golf: Super Rush - recenzja gry. Marian chwyta za kij

Nintendo Switch idealnie nadaje się do zabawy z kumplami i jestem przekonany, że deweloperzy recenzowanego Mario Golf: Super Rush skupili się właśnie na tym, by tytuł oferował jak najlepszą rozgrywkę ze znajomymi. Wszystkie tryby pozwalają doświadczać zabawy na podzielonym ekranie – właśnie w takich okolicznościach produkcja zapewnia najlepsze wrażenia.

Mario Golf: Super Rush nie imponuje samą zawartością (map i trybów mogłoby być więcej), jednak w ostatnich dniach w każdej wolnej z przyjemnością chwytałem za Nintendo Switcha, a przyjemny i dopracowany gameplay wynagradzał wiele. Tutaj łatwo można poczuć progresję – i nie mam na myśli wirtualnej postaci. Gracz faktycznie uczy się wykorzystywać wszystkie atuty terenów oraz kolejnych kijów, a od pewnego momentu jest nawet szansa na trafienie do dołka z naprawdę dużej odległości. Trening czyni mistrza, ponieważ każda godzina w pozycji Nintendo pozwala osiągnąć lepsze rezultaty.

Gra oferuje przy tym bardzo przyjemną dla oka oprawę – szczególnie dobrze prezentują się wszystkie super strzały, które pozwalają spojrzeć na efektowne animacje. Trudno mówić o nowych wrażeniach w sferze wizualnej, jednak jestem także daleki od narzekania na grafikę. W trakcie rozgrywki nie natrafiłem na żadne błędy lub spadki animacji – co powiedzmy sobie szczerze, nie jest specjalnym zaskoczeniem.

Mario Golf: Super Rush – przyjemnie i przewidywanie

Marian ponownie zrobił sobie przerwę od ratowania księżniczki i spróbował nowych wrażeń. Mario Golf: Super Rush nie jest pewnie najmocniejszym tytułem na rynku, bo sama zawartość powinna być większa, ale gameplay sporo wynagradza. Jeśli oczekujecie lekkiej i przyjemnej pozycji, a zarazem uwielbiacie trafiać kijem do dołka – bierzcie. W innym wypadku możecie się wstrzymać i sięgnąć po grę na pierwszej lepszej promocji.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Mario Golf: Super Rush

Atuty

  • Dopracowany i bardzo satysfakcjonujący gameplay
  • Speed Golf i Battle Golf to bardzo ciekawe oraz angażujące tryby
  • Lokacje są mocno zróżnicowane
  • Spory zestaw ciekawych postaci

Wady

  • Trybów mogłoby być więcej
  • Niewykorzystany potencjał przygody
  • Twórcy powinni zapewnić znacznie więcej map

Mario Golf: Super Rush nie zaskakuje, jednak zapewnia dobrą zabawę na kilkanaście godzin. W pewnym momencie zaczyna brakować zawartości, więc warto zaprosić do zabawy znajomych – wtedy sporo się zmienia.
Graliśmy na: NS

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper