Eldest Souls - recenzja gry. Miniaturowy Souls Rush
Niezależni deweloperzy czerpią często inspiracje od najlepszych z najlepszych. Jednak czy połączenie Soulsów z maratonem bossów nie przytłoczyło małego Fallen Flag Studio? Tego dowiecie się z dzisiejszej recenzji!
Śmiało można rzecz, że inspirowanie się Soulsami przez kolejnych deweloperów stało się już po prostu nudne, dlatego gdy po raz pierwszy słyszymy o takich produkcjach jak Eldest Souls podchodzimy do nich z dużą dawką ostrożności - już nie jeden cwaniak chciał bowiem opchnąć średnią grę obietnicą kolejnych mini Soulsów. Jak się jednak okazuje produkcja Fallen Flag Studio jest w tym wszystkim wyjątkowa, albowiem skupia się nie tyle na samych dokonaniach From Software, co na idei boss rushowania rodem z Titan Souls czy też Furi.
Bogowie, drżyjcie!
Inspirowanie się soulsami zostało w naszej branży spłycone do porównywania danego dzieła z Dark Soulsami, ewentualnie z odświeżonym Demon's Souls, co znacząco krzywdzi takie gry jak Eldest Souls, które tak naprawdę czerpie garściami z innej produkcji From Software - Bloodborne. Co prawda nie fabularnie, ale pod kątem systemu walki już owszem. Historia jaką oferuje nam recenzowana produkcja chciałaby być ambitna, aczkolwiek jest po prostu zwyczajną opowiastką o ostatnim sprawiedliwym wybrańcu, który postanowił stawić czoła złym bogom nękającym świat - w tym celu bierze w garść swój wielgachny miecz i idzie skopać zadki aż 10 potężnym przeciwnikom.
Niestety zakończenie całej opowieści nie jest jakieś spektakularne i pozostawia nas z uczuciem lekkiego rozczarowania w stylu "i co, tylko tyle?". Co prawda, aby z wyciągnąć z gry wszystkie soki musicie porozmawiać z każdym ukrytym po kątach NPC i przeczytać wszystkie notki pozostawione przez innych poległych śmiałków, ale koniec końców nie macie co liczyć na coś równie wyjątkowego co dzieła, które dał nam Hidetaka Miyazaki. Główny wysiłek debiutujących deweloperów włożony został bowiem w jak najlepsze dopieszczenie każdego z czekających na nas starć.
Ryzykowna gra
System walki zaimplementowany w Eldest Souls w dużej mierze hołduje dokonaniom kultowego już Bloodborne, który w odróżnieniu od Dark Souls zdecydowanie bardziej premiował agresywny i ryzykowny styl działania. W produkcji młodziutkiego zespołu Fallen Flag Studio mamy kilka rodzajów ataków. Najbardziej efektywni jesteśmy wtedy gdy najpierw przytrzymamy przycisk odpowiedzialny za cios, co aktywuje swego rodzaju tryb berserka, dzięki któremu wszystkie ataki zadają kilkukrotnie większe obrażenia niż najbardziej podstawowe uderzenia. Te są tak bezużyteczne, że skorzystanie z nich to absolutna ostateczność.
Dalej są już tylko ataki specjalne przypisane do jednego z trzech stylów rozgrywki - Wind Slide, Berserk Slash, Counter (kontra). Każdy z nich daje nam potężną umiejętność ładowaną podczas walki, którą to wykorzystujemy w najbardziej dogodnym dla nas momencie. Wszystkie są unikatowe i oferują kilka bardzo fajnych i co najważniejsze odmiennych od siebie korzyści, co jest szczególnie ważne ze względu na to, że napotkani na naszej drodze bossowie są naprawdę podstępni. Na szczęście w recenzowanym Eldest Souls możemy w zmienić przypisaną sobie profesję w dowolnym momencie przed walką, więc przy każdym z pojedynków możemy swobodnie eksperymentować i wybrać takie rozwiązanie, które jest najlepsze do tej konkretnej sytuacji.
Oczywiście jak na rasowego souls-like'a przystało, poziom trudności Eldest Souls da wam bardzo mocno w kość i nie będzie miał nawet grama litości. O ile pierwszy, treningowy, boss jest raczej prosty i można go pokonać w góra 2-3 podejścia, tak już od drugiego z nich zaczynają się poważne schody. Do każdej walki musimy podchodzić bardzo ostrożnie, ucząc się na początku schematu działania naszego oponenta, by potem rozgryzać go w swoim tempie. Niektórym z was przejście gry zajmie pewnie zaledwie kilka godzin, innym kilkanaście, a jeszcze kolejni spędzą w dziele Fallen Flag Studio dziesiątki godzin.
Noc 1001 zgonów
Sami Bogowie są całkiem fajnie zaprojektowani, chociaż nie są raczej jacyś przełomowi czy też niespotykani. Ot wielki rycerz, który w połowie walki dostaje macek, tajemniczy upiór z magicznymi pazurami, anioł władający mocami światła i prądu, czy też ogniowo-lodowy duch. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, ale bazuje na dobrze znanych motywach i nie wnosi zbyt wiele do samego gatunku - zaryzykuję nawet stwierdzenie, że po pewnym czasie pokonani bossowie wyparują z waszej pamięci.
Jeśli jednak wciągniecie się w przygodę zaoferowaną przez Eldest Souls, czekać na was będzie świetny tryb New Game Plus, gdzie ponownie staniecie do boju z tymi samymi przeciwnikami, lecz w nieco zmodyfikowanych formułach i z zebranych do tej pory doświadczeniem oraz umiejętnościami, co znacząco urozmaici ponowne starcia. Jest to jednak gratka dla tych śmiałków, którzy zdołają przetrwać 10 szalenie trudnych pojedynków.
Reasumując recenzowane Eldest Souls jest świetnym przedstawicielem gatunku RPG-ów akcji nastawionych na wysoki poziom trudności i ryzykowną walkę rodem z Bloodborne - tutaj nawet leczenie następuje wyłącznie poprzez zadawanie ciosów, co koreluje z systemem leczących kontrataków z produkcji From Software. Niestety nie jest to jednak raczej coś, co zapadnie wam w pamięć na dłużej.
Ocena - recenzja gry Eldest Souls
Atuty
- Świetna mieszanka stylistyki Soulsów z Boss Rushem
- Dobrze przemyślany system walki
- Świetna komunikacja gry z graczem
- System rozwoju postaci
- Piękny pixel-art
Wady
- Nieco oklepana i mało wciągająca historia
- Soulsowa narracja twórcom po prostu nie wyszła
- Czasami problemy z responsywnością postaci
Młodym deweloperom do jakości From Software jeszcze daleko, ale Eldest Souls to kawałek solidnego kodu, który spodoba się miłośnikom ciężkich wyzwań i Bloodborne!
Graliśmy na:
NS
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych