Murder Mystery Machine - recenzja gry. Lepiej się przyznaj
Rozwiązywanie kryminalnych zagadek w grach wideo, to wciąż niezbyt popularny temat. Najczęściej pojawia się w formie jednego elementu danej pozycji, choć są takie które się na tym skupiają. Jest ich jednak mało, zwłaszcza w segmencie AA i wyższym. Murder Mystery Machine tej niszy samodzielnie nie wypełni, ale może choć trochę zaspokoić głód fanów podobnych opowieści. Czy się to udaje? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
Murder Mystery Machine to dzieło Blazing Griffin - studia składającego się ze specjalistów działających w tworzeniu filmów, gier i zajmujących się dodatkowo post produkcją. Firma mieszcząca się w Glasgow ma na swoim koncie nagrodę BAFTA. W ich portfolio można znaleźć takie gry jak The Ship: Remasted i Murderous Pursuits, będące spadkobiercą tego pierwszego. W ramach ciekawostki warto wspomnieć o filmie Anna & the Apocalypse, czyli unikatowym połączeniu musicalu z horrorem o apokalipsie zombie.
Zestaw produkcji może mało imponujący, ale zróżnicowania i ciekawych pomysłów odmówić studiu nie można, o czym sami ochoczo wspominają. Kolejną produkcją mającą wpisać się w ten szablon, jest recenzowana dzisiaj gra. W dużym skrócie mówiąc, jest to thriller detektywistyczny noszący znamiona również czarnego kina. To wszystko podane w formie gry czerpiącej z gatunku point 'n' click, gdzie zamiast rozwiązywania zagadek z użyciem przedmiotów, mamy poszukiwanie poszlak oraz przesłuchiwanie świadków i podejrzanych. Wszystko, by ostatecznie połączyć fakty i zamknąć sprawę.
Brzmi ciekawie, ale jak wypada w praktyce? Tego dowiecie się z poniższej recenzji. Mówię jednak od razu - nie nastawiajcie się zbyt pozytywnie. Widać, że to gra tworzona z pasją, ale ma swoje bolączki. Nie wspominając o tym, że kierowana jest przede wszystkim do pasjonatów, toteż masowy odbiorca nie ma tutaj czego szukać.
Piwniczaki na tropie
Najbardziej wyeksponowanym elementem recenzowanego Murder Mystery Machine, jest scenariusz. Fabuła opowiada o świeżo upieczonej pani detektyw, imieniem Cassandra Clarke. Świetne wyniki w akademii sprawiły, że została przydzielona do DCA (District Crime Agency). Jej partnerem ma zostać nieufny, niechętny do jakiegokolwiek towarzystwa, Nate Huston. I jak to zwykle w podobnych opowieściach bywa, śledczym przydzielono piwnicę. To tutaj rozpoczynają i podsumowują każdą rozwiązaną sprawę. Pomoże im w tym tytułowa maszyna, która gromadzi wszystkie zebrane przez wydział informacje.
Fabuła, mimo iż jest jedną z najważniejszych rzeczy w recenzowanej produkcji, trochę niestety zawodzi. Nie trzeba obejrzeć nie wiadomo ile filmów, czy przeczytać książek, by zobaczyć jak sztampowa jest to opowieść. Nie chcę żadnych jej elementów zdradzać, ale wszystko zmierza utartą drogą w klasycznym stylu. W zależności od odbiorcy może to być wada, lub zaleta. Jestem jednym z tych, co lubią być zaskakiwani. Oryginalne pomysły to to czego nigdy nie mam dość, zwłaszcza jeśli są dobrze zrealizowane.
Tutaj niestety tego zabrakło, choć nie będę ukrywał, że historię śledziłem z zaciekawieniem. Nie zapamiętam jej jednak na dłużej, bo też nie ma ku temu powodów. Nie ma zapadających w pamięć postaci, a same zwroty akcji nie zaskakują tak jak powinny. Nie ma tutaj też miejsca na jakieś szokujące motywy - jest pod tym względem stosunkowo bezpiecznie. Całość jest jednak dobrze napisana, dlatego też nie było tutaj większych zgrzytów. Jakiś niesmak wciąż pozostaje, bo mamy przecież do czynienia z grą niezależną, której twórcy mogą w teorii popuścić wodze fantazji.
Nieciekawie wyglądasz i brzmisz
Zastrzeżenia mam też do stylu artystycznego Murder Mystery Machine, szczególnie jeśli mowa o postaciach głównych. Wyglądają dość karykaturalnie i nie wiem czemu podobny zabieg miał służyć. Tym bardziej, że produkcja nawiązuje do thrillerów i filmów noir, które z natury są raczej poważne. Ten kreskówkowy styl gryzie się z klimatem gry - a mi dodatkowo przeszkadza ilekroć mam z nim do czynienia. Zdecydowanie jest nadużywany w ostatnich latach.
Tyle dobrego, że zwiedzane lokacje prezentują się lepiej, choć i tu oczywiście daje się we znaki zastosowany styl. Są jednak miejsca zbrodni, które potrafią ucieszyć oko. Skąpane w świetle neonów ciemne parkingi, brudne alejki, zaniedbane motele. Mógłbym ewentualnie docenić kunszt grafików, ale niestety stylistyka mi w tym przeszkadza. Tym bardziej, że są niszowe produkcje, które pokazały, że można inaczej - jak choćby Ruiner, który zachwyca swoją warstwą artystyczną.
To o czym piszę, gryzie się też poniekąd z muzyką, która ma dość mroczne i ponure brzmienie. Dobrze brzmi i buduje klimat, ale znów jest jej bardzo mało. Kawałków jest zaledwie kilka i choć nie dało mi się to szczególnie we znaki, również pod tym względem poczułem się zawiedziony. Słuchanie tych samych utworów przez blisko 10 godzin nie jest żadną przyjemnością, ale z drugiej strony utwory rozbrzmiewały totalnie w tle, co zapewne zadecydowało o tym, że nie poczułem szczególnego zmęczenia.
Zawiedziony poczułem się też tym, że żadna z postaci nie ma głosu, toteż wszystkie dialogi są bezdźwięczne. Szkoda, bo mógłby to być element, który nadałby postaciom trochę charakteru - o ile oczywiście role byłyby obsadzone właściwie. Oprócz tego zwiększyłoby to swoistą filmowość produkcji, co mogłoby świetnie zgrać się z jej charakterem. Zdaję sobie sprawę, że z wieloma niszowymi produkcjami jest podobnie, ale tutaj ten brak po prostu doskwiera.
Ikonowe poszlaki
Niby cały czas piszę o grze, a jeszcze nie poruszyłem tematu rozgrywki. Murder Mystery Machine, to tak jak wspominałem na wstępie, gra z elementami przygodówki z rodzaju point & click. Każda sprawa zaczyna się w piwnicy, gdzie za pomocą tytułowej maszyny wybieramy sprawę i kolejne miejsca zbrodni, które przeszukamy. Na miejscu możemy porozmawiać ze świadkami (tutaj opcje dialogowe do wyboru) i rozejrzeć się w poszukiwaniu poszlak.
Znalezione poszlaki odblokowują się w formie ikonek, które możemy ze sobą łączyć na specjalnej tablicy i w ten sposób otrzymywać nowe opcje w rozmowach. Jeśli przykładowo połączymy ze sobą rozbity reflektor samochodu, ślady krwi na karoserii i pogruchotane kości ofiary, będziemy mogli wskazać narzędzie zbrodni. Ponadto, uszczupli to liczbę podejrzanych. Zarządzanie dowodami i poszlakami to fajny pomysł i szczerze mówiąc zajęcie to zajmowało mnie bardziej, niż się spodziewałem. Są jednak bardziej skomplikowane sprawy i w takich sytuacjach może się na wspomnianej tablicy zrobić naprawdę chaotycznie. Na szczęście jest całkiem sporo opcji w porządkowaniu tego wszystkiego.
Szkoda tylko, że sterowanie opracowane jest z myślą o ekranach dotykowych, co odczuwalne jest podczas rozgrywki na padzie. Namierzanie kolejnego rozmówcy, czy śladu, odbywa się bez udziału kursora i niestety działa jedynie pod ściśle określonym kątem. Prowadzi to do lekko frustrujących sytuacji, w których krążymy chwilę wokół przedmiotu, zamiast wejść z nim w interakcję. Do tego należy dodać fakt, że za każdym razem trzeba odczekać, aż postać się odpowiednio ustawi. Zdarzało się też, że mimo iż podświetlałem dany element, nie mogłem wejść z nim w interakcję - bo mimo wszystko podszedłem do niego od złej strony. Nie wpłynęło to jednak znacząco na jakość mojej zabawy, bo nie jest to tytuł zręcznościowy, w którym takie rzeczy mają większe znaczenie.
Zagwozdka
Trudno mi ocenić Murder Mystery Machine. Z recenzji zapewne wynika, że mało miałem przyjemności z obcowania z tym tytułem. Byłaby to nieprawda. Bawiłem się dobrze, choć gra ma dotkliwe bolączki. Mało muzyki, nieco odrzucająca stylistyka i problemy ze sterowaniem, które potrafiły lekko sfrustrować. Wspominałem też o sztampowej fabule, która nie wyróżnia się niczym szczególnym w gatunku. Mimo wszystko jest jednak na tyle dobrze napisana, że potrafi wciągnąć - do tego stopnia, że postanowiłem poprawić swoje oceny za rozwiązywanie kolejnych spraw i przy okazji lepiej przyjrzeć się całej intrydze. Oprócz tego chcę zebrać wszystkie przedmioty kolekcjonerskie i stroje dla postaci. Spędzę więc jeszcze kilka przyjemnych godzin przy tym tytule. Czas zabawy jest na tyle odpowiedni, że nie zdążyłem się jeszcze zmęczyć i mam ochotę na więcej.
Jeśli jesteście entuzjastami podobnych historii to zapewne nie muszę Was zachęcać. Chyba, że przeszkodą okaże się brak polskiej lokalizacji, choć język zastosowany w grze jest stosunkowo prosty. Po grę możecie też sięgnąć, jeśli stęskniliście się za mocno fabularyzowanymi grami przygodowymi, przy których trzeba trochę pogłówkować. Jeśli natomiast zainteresowani jesteście tylko fabułą, to do dyspozycji macie system podpowiedzi, który przeprowadzi Was przez scenę zbrodni w kilka minut. Można więc spróbować, ale raczej w odpowiedniejszej cenie niż za kwotę proponowaną przez dystrybutora.
Ocena - recenzja gry Murder Mystery Machine
Atuty
- Dobrze napisany scenariusz
- Przemyślane sprawy
- Łączenie kolejnych dowodów i poszlak daje sporo frajdy
- Potrafi mocno wciągnąć
- Odpowiednio długi czas gry
Wady
- Bardzo mało muzyki
- Nieprzejrzysty interfejs
- Problemy ze sterowaniem
- Styl artystyczny, zwłaszcza jeśli chodzi o protagonistów
- Bezgłośne dialogi
- Sztampowa fabuła
Murder Mystery Machine to fajna pozycja, choć celująca w określoną niszę. Fani kryminalnych opowieści mogą znaleźć tutaj trochę dobrego. Rozwiązywanie kolejnych spraw potrafi mocno wciągnąć, ale brakuje tutaj czegoś co zostanie w pamięci. Szkoda, bo był potencjał na coś bardziej nietuzinkowego.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych