Reklama
Hazardzista recenzja

Hazardzista (2021) recenzja filmu (M2 Films). Nie uciekniesz od przeszłości

Dawid Ilnicki | 30.01.2022, 16:00

Kasyno bywa ostatnio niezwykle pojemną metaforą, która przydaje się do prezentowania przeróżnych strategii życiowych, wybranych przez twórców filmowych bohaterów. W swym najnowszym filmie sięga po nią Paul Schrader, znakomity reżyser i wybitny scenarzysta, który zasłynął przede wszystkim skryptem do “Taksówkarza” Martina Scorsese, pełniącego zresztą przy najnowszym obrazie rolę producenta wykonawczego.

Paul Schrader powraca po czterech latach od premiery “Pierwszego reformowanego”. Obrazu, który przyniósł mu pierwszą w karierze nominację do Oscara (przegrał z “Greenbook”, a konkurencja była w tym roku niezwykle mocna), ale również kompletnie podzielił, zarówno widownię, jak i krytyków. Nie jest to zresztą nic dziwnego dla tego twórcy, który zawsze pozostawał nieco w cieniu. Niemal w każdym wywiadzie (także tym w ostatnim Dwutygodniku) podkreśla swą odrębność, związaną z wychowaniem w niezwykle surowej, kalwinistycznej rodzinie. Tym tłumacząc, momentami niezwykle ponure, zapatrywanie na otaczający go świat. Kluczowe dzieła Schradera wydają się być zajęte przede wszystkim egzorcyzmowaniem jego własnych demonów, łącznie z tym najważniejszym: scenariuszem do “Taksówkarza”, podczas pisania, którego - jak sam twierdzi - nie był w dobrym momencie swego życia. Podobnie można zresztą scharakteryzować głównego bohatera jego najnowszego filmu.

Dalsza część tekstu pod wideo

On sam przedstawia się jako William Tell, choć od początku łatwo się domyśleć, że jest to tylko pseudonim. Dowiadujemy się o nim tego, że siedział w więzieniu, gdzie wolny czas, prócz różnych przemyśleń, wykorzystywał przede wszystkim na doskonalenie gry w karty. Bohater, grany przez Oscara Isaaca, jest zawodowym hazardzistą, który rozpracował tajniki wszystkich gier kasynowych. W odróżnieniu od większości graczy uczestniczy wyłącznie w rozgrywkach, w których ma przewagę. Nad kasynem lub swymi przeciwnikami. Pozbawione jakiegokolwiek elementu zaskoczenia życie jakie wiedzie odmienia spotkanie z młodym człowiekiem, Cirkiem Baufortem (Tye Sheridan), który dobrze zna jego prawdziwą tożsamość. Łączy ich postać ojca Cirka, podobnie jak główny bohater uwikłanego w proceder brutalnych przesłuchań więźniów w Abu Ghraib, nadzorowanych przez majora Johna Gordo (Willem Defoe), który jednak nie poniósł za nie kary, bo kozłem ofiarnym uczyniono właśnie jego i Williama. Młody człowiek prosi o pomoc w zemście na emerytowanym wojskowym.

Hazardzista (2021) - recenzja, opinie o filmie [M2 Films] Niezwykła dbałość o szczegóły

temp_name

Jak większość wielkich fabuł tak i ta oparta jest na jednym istotnym motywie. Jest nim tytułowe (“The Card Counter”) liczenie kart w blackjacku, które twórcy filmu wyjaśniają dość dobrze w trakcie pierwszych kilku minut obrazu. Istotnie jedna z najpopularniejszych gier kasynowych jest również jedną z nielicznych, w których gracz może osiągnąć przewagę nad kasynem. W praktyce jest ona jednak niezwykle trudna do wyegzekwowania. Gracza “liczącego” bowiem niezwykle łatwo poznać i kiedy tylko zaczyna wygrywać zbyt dużo, szybko jest informowany o tym, że długo tu raczej nie zabawi. Opowiadał o tym kiedyś w wywiadzie inny, słynny artysta Nick Nolte, który po realizacji któregoś z filmów, w którym uczył się hazardowej wiedzy tajemnej, postanowił błyskawicznie wykorzystać te umiejętności w praktyce. Równie szybko jednak, siedząc jeszcze przy stoliku, poczuł dotyk masywnie zbudowanego mężczyzny, który poinformował go, że w kasynie dobrze wiedzą kim on jest, a także co robi i lepiej byłoby, gdyby aktor zaprzestał swych działań.

Paul Schrader, który jak zwykle jest również autorem scenariusza, dobrze jednak zna uwarunkowania świata hazardowego; świadom ich wymyślił dla swego głównego bohatera dobrą strategię. Otóż William twierdzi, że gra tylko do pewnego, niskiego poziomu wygranych, po czym udaje się do innego kasyna. Ten schemat rozgrywki pozwala mu nie tylko na stały dopływ gotówki, ale również pozostawanie w cieniu. Przy okazji ujawnia się tu również niezwykła dbałość twórców o szczegóły, dzięki którym znakomicie odmalowują oni świat hazardu, pokazując jego perwersyjny urok w pełnej krasie. Wokół tych, którzy głośno cieszą się z wygranej, dającej chwilowe złudzenie, że jest ona początkiem dobrej passy, a także tych, którym przegrana zabiera ostatnie środki do życia, krążą jak sępy gracze zawodowi. Ci, jak się przekonamy, zazwyczaj również nie są jednak panami własnego losu.

Hazardzista (2021) recenzja filmu (M2 Films) Znakomita rola Oscara Isaaca

Prócz całkiem udanego odwzorowania, skrzącego się przeróżnymi barwami, przemysłu hazardowego, film Schradera napędza również znakomita rola Oscara Isaaca. Aktora kompletnego, który potrafi grać zarówno role typowych ekstrawertyków, jak i ludzi głęboko wycofanych. Takich jak bohater “Hazardzisty”, który momentami wygląda jak ktoś, kto jednym gestem czy uśmiechem byłby w stanie zjednać rzesze ludzi. Ale tego nie robi. Kasynowa odyseja, którą odbywa wydaje się bowiem swoistą pokutą za dawne grzechy, a jego wieczną tymczasowość znakomicie podkreśla jeden, drobny szczegół z wystroju pokoi motelowych, w których przebywa. Z początku wydaje się, że nawet poznanie młodego Cirka, pełniącego tu zwyczajową rolę młodszego “ja”, nie wybija go z jego codziennej roli, lecz to tylko pozory. Wszelkie działania, które podejmuje od pewnego momentu, zdają się bowiem obliczone na jego uratowanie. 

Znakomita oprawa audio-wizualna, świetne, drobne pomysły, a także istotne dla fabuły i nastroju obrazu sceny koszmarów Williama, tworzą tu niezwykłą atmosferę i pozwalają zapomnieć widzowi o tym, że nie do końca wiadomo w zasadzie jaki gatunek reprezentuje “Hazardzista”. Nie jest to thriller, a raczej dramat z wątkiem kryminalnym, który mimo wielu zalet nie ustrzegł się również wad. Tą jest z pewnością kiepskie zakończenie, które z całą pewnością nie dorasta do tak cierpliwie budowanego przez większą część filmu napięcia. Postać Cirka mogłaby być również bardziej rozbudowana, tak by nie sprawiała wrażenia jedynie schematycznie kreślonego portretu człowieka młodego i niedoświadczonego. Nic dziwnego, że nie widzimy go w kluczowych, dla jego bohatera, scenach. Schrader uwielbia patos i wielkie gesty, co znajduje odzwierciedlenie w ostatniej scenie filmu, która mimo wszystko potrafi pokrzepić. Być może rzeczywiście nie ma bowiem ucieczki od przeszłości, ale mimo wszystko warto przynajmniej starać się o to, by ocalić przyszłość.

Atuty

  • Dobrze wykreowany świat zawodowych hazardzistów
  • Wielka rola Oscara Isaaca
  • Wiele drobnych, świetnych pomysłów
  • Piękne zdjęcia

Wady

  • Mocno rozczarowujące zakończenie
  • Postać Cirka mogłaby być bardziej rozbudowana

“Hazardzista” nie jest tak oryginalnym i bogatym znaczeniowo filmem jak “Pierwszy reformowany”, ale to nadal znakomicie zrealizowany dramat kryminalny z wielką rolą Oscara Isaaca.

7,0
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper