Gran Turismo 7 – recenzja i opinia o grze [PS5, PS4]. Stara formuła podana w nowym menu. Dosłownie
Długo przyszło nam czekać na numerowaną kontynuację Gran Turismo. A żeby być bardziej precyzyjnym – ponad 8 lat. To sporo czasu aby wprowadzić do serii radykalne zmiany, zwłaszcza gdy mówimy o 25-leciu marki. Jak jednak dowiecie się z recenzji – Polyphony Digital zagrało bardzo bezpieczną kartą. Czy to źle?
Pamiętacie ten moment, gdy odpalaliście gry z pierwszego PlayStation czekając na zrywające czerep przy samych kostkach intro? No więc z nowym Gran Turismo jest podobnie. Otwarcie gry to małe arcydzieło, prawdziwe car porn i historia motoryzacji w jednym, w trakcie którego przygrywa znana fanom muzyka. Nie będę ukrywał – miałem ciarki. Chwilę później zamiast znaleźć się na mapie świata śmigałem w trybie muzycznym słuchając muzyki klasycznej i próbując przejechać jak najwięcej metrów przypisanym autem zaliczając kolejne bramki czasowe. Tyle, że sekundy zostały zastąpione beatami. Tak, Japończycy potrafią zaskoczyć. Pierwsze chwile z recenzowanym Gran Turismo 7 są więc bardzo wzniosłe, jakbyśmy obcowali z motoryzacyjną sztuką. Music Rally okazuje się ostatecznie dodatkowym trybem. Jak kiedyś Arcade na drugiej płycie w Gran Turismo 2. Utworów na premierę jest sześć, ale będą systematycznie dodawane i to bardzo miła odskocznia od głównego trybu. Dopiero po wejściu na Mapę Świata naszym oczom ukazuje się trzon zabawy, w który wprowadza nas żeński awatar. No to zaczynamy!
Od zera do kolekcjonera
Cała kariera Gran Turismo 7 to tak naprawdę klasyka opakowana w nowe menu. I to dosłownie. Punktem centralnym mapy świata jest kawiarnia, gdzie możemy zaliczać kolejne misje związane z kompletowaniem kart dań. Oczywiście w tym wypadku związane nie tyle z jadłem, co motoryzacją. Karty zazwyczaj wymagają skompletowania trzech aut danego typu lub danej marki – mogą to być japońskie samochody kompaktowe, kolejne modele Mustangów, pojazdy z napędem na cztery koła itd. Gdy uda nam się wszystkie zebrać barman opowie trochę o historii posiłkując się historycznymi zdjęciami. Nie wspominając o tym, że w kawiarni pojawiają się też avatary znanych projektantów aut, które z kolei dodadzą 3 grosze o modelu samochodu, którym przyjedziemy na małą czarną. Auta, których potrzebujemy do skompletowania kart czasami można po prostu kupić w salonie czy na giełdzie aut używanych, a czasami trzeba je wygrać w danym wyścigu zajmując miejsce na podium. Na szczęście nie trzeba szukać ich po omacku, bo do eventów, gdzie znajdują się poszukiwane auta, prowadzi żółty kompas. Karty menu nie zawsze związane są z kompletowaniem brakujących aut - od czasu do czasu wymagają od nas pstryknięcia fotki samochodu w trybie fotograficznym czy wygrania mistrzostw, więc służą też jako samouczek wymuszający niejako poznanie innych atrakcji na mapie świata.
A tych jest sporo czego nie mogę pominąć w recenzji. Niezależnie od prostej progresji dostępnej w kawiarni (na końcu kariery czeka nas klasyczne outro) dla starych wyjadaczy od początku dostępna jest swego rodzaju piaskownica samochodowa, więc można po prostu brać udział w innych eventach i atrakcjach. Wracają ukochane przez fanów licencje, podzielone na pięć kolejnych, coraz bardziej wymagających kategorii, czyli łącznie kilkadziesiąt testów. Oczywiście najbardziej wytrwali będą chcieli w każdym sprawdzianie zdobyć złoty puchar, za co są oczywiście dodatkowe nagrody. O złote puchary w Gran Turismo 7 powalczymy też w Misjach. Tutaj sprawdziany są rozmaite – raz przyjdzie nam zdobyć określoną liczbę punktów driftując czy wygrywając wyścig typu drag, innym razem musimy dotrzeć na metę osiągając odpowiednią prędkość chowając się za innymi autami i wykorzystując tunel aerodynamiczny, a jeszcze innym przejechać 20 okrążeń w deszczu pamiętaj o tankowaniu paliwa. Są też zadania z rozwalaniem pachołów na drodze czy misje szutrowe (śnieg ma być dodamy w przyszłości). Kolejne pakiety misji odblokowujemy mając coraz wyższy poziom kolekcjonera aut. A im więcej samochodów zdobędziemy tym więcej punktów doświadczenia i wyższy level. Proste. Zdobyte auta można sprzedać, ale pozostaną one już odkryte w specjalnej zakładce. Przypomina to trochę Pokedex i kolekcjonowanie Pokemonów. I nie będę ukrywał – mam zamiar złapać je wszystkie!
Gdzie nie patrzę, tam pucharki
Przyznam, że ta wspomniana forma mikrozadań w Gran Turismo 7 sprawdza się rewelacyjnie. Spędziłem np. sporo czasu w Misjach próbując wyścignąć kilku rywali na określonym fragmencie trasy w Tokio, gdzie droga jest wąska, każde dotknięcie rywala czy bandy kończy się fiaskiem i trzeba wykorzystać każdy fragment wolnego miejsca na trasie i moment by ich minąć przed metą. W ogóle w Gran Turismo 7 takich mikrozdań jest znacznie więcej. O co chodzi? Wyścigi pchające do przodu karierę odbywają się w zakładce podzielonej na trzy regiony świata – Europę, obie Ameryki i Azję/Oceanię, gdzie znajdują się poszczególne tory. Każda trasa oferuje z czasem kilka wyścigów (Sunday Cup itd.), do których można przystąpić mając odpowiedni samochód, licencję, moc auta czy części, a za wysokie miejsce czekają nagrody pieniężne i nowe auta. I teraz najlepsze - każda, dosłownie każda trasa/wariant poza wspomnianymi, klasycznymi zawodami oferuje też możliwość treningu na nich. A tory i ich warianty podzielone są na kilka sektorów. I każdy z tych sektorów, a potem całe okrążenie, możemy zaliczać tak jak licencje – wbijając pucharki od brązowego do złotego. Masterując przy okazji zakręty i ucząc się tras. W pewnym momencie zupełnie zapomniałem, że w kawiarni czeka kolejne menu, które ma przede wszystkim dać nam uczucie zaplanowanego przez twórców progresu i wprowadzić nowych graczy w świat GT. Bawiłem się po prostu tak jak za dawnych lat ciesząc względną swobodą. I tylko szkoda, że w karierze dominują pojedyncze wyścigi jako eventy - przydałoby się wiecej mistrzostw składających się z kilku tras, które zresztą mają bardzo fajne wstawki przerywnikowe prezentujące trasy i auta.
Oczywiście mapa świata w Gran Turismo 7 oferuje znacznie więcej atrakcji. W sumie odwiedzić możemy trzy miejsca, gdzie kupimy auta. W nowoczesnej galerii każda marka ma swój własny salon, gdzie poza możliwością zakupu aut po roku 2001 możemy też przejrzeć historyczne kalendarium, a nawet filmiki z reklamami, historycznymi testami czy projektami prototypów. Coś pięknego jeśli jesteście fanami motoryzacji. Drugim miejscem gdzie zakupimy auta jest muzeum, w którym znajdziemy najbardziej kultowe klasyki pokroju Forda GT 40, a nawet pojazdy sprzed 100 lat. Tak jak w klasycznych odsłonach istnieje też giełda aut używanych, gdzie oferta co jakiś czas się zmienia, ale przyznam zawiodłem się dość niewielką liczbą i różnorodnością dostępnych tu fur. Choć raz na jakiś czas można zakupić u pana Mireczka prawdziwe perełki motoryzacji niedostępne nigdzie indziej. Tylko że trzeba mieć sporo kasy, bo Mirek nie popuści. Jak to w Gran Turismo istnieje też przebogaty tryb fotograficzny, z setkami scenerii, filtrów i narzędzi rodem z photoshopa, gdzie można tworzyć przepiękne zdjęcia swoich aut umieszczając auto w ponad 2500 miejscach na całym świecie. Nie wspominając o możliwości fotografowania wyścigów, w których braliśmy udział. A drugie dno gry czeka na nas w sklepie tuningowym i warsztacie, nazwanym tu dumnie GT Auto.
Pimp my ride
Tuning zawsze był mocną stroną serii i nie inaczej jest tym razem. Autorzy Gran Turismo 7 przygotowali w sklepie ponad 60 rodzajów części podzielonych na coraz to mocniejsze kategorie, od wyścigowych przez sportowe na ekstremalnych kończąc. W ustawieniach i częściach po zakupie możemy grzebać i sprawdzać jak wpłynie to na osiągi auta. Kupimy tu kilka rodzajów opon, w tym szutrowe i na mokrą nawierzchnię, hydrauliczny hamulec ręczny czy adapter kąta skrętu do driftu, nitro, które pozwala przyspieszyć auto niczym w „Szybcy Wściekli” znakomicie sprawdzające się w wyścigach typu drag i w rywalizacji na długich prostych, filtr powietrza zwiększający moc auta przy wysokich obrotach czy wyścigową skrzynię biegów pozwalającą zmieniać ich przełożenie. Kilkustopniowa redukcja masy auta, tarcze, klocki hamulcowe, lepszy tłumik, ogranicznik mocy (który przydaje się, gdy chcemy wziąć udział w zawodach, w których auto nie może przekroczyć określonej mocy), a nawet możliwość wymiany całego silnika czy nadwozia, gdy przebieg znacznie osłabi te elementy. Jest na co wydawać hajs.
Z kolei w GT Auto poza klasyczną wymianą oleju czy umyciem auta możemy też poprawić sztywność nadwozia i zawieszenia (które ulegają zużyciu) czy oczyścić silnik. Zajmiemy się tu również tuningiem wizualnym, i choć nie jest to poziom Need for Speed Underground, to można pobawić się poszerzeniem nadwozia pokrywających koła błotników, zakupem spoilera (co pozwoli nam również ustawić nacisk na auto), sportowych progów, nowego grilla, rejestracji czy całej masy markowych felg (130 rodzajów!). Ba, można nawet wybrać rodzaj żarówki z różnymi barwami światła czy zamontować hak holowniczy i sportową klatkę, o kolorze lakieru czy zacisków hamulcowych nie wspominając. A i kombinezon i kask kierowcy dostosujemy do własnych upodobań. Z kolei domorośli artyści będą mogli pobawić się w Gran Turismo 7 w malowanie auta własnymi wzorami i naklejkami. Spersonalizowanymi samochodami, malowaniami, zdjęciami czy powtórkami można dzielić się z innymi, więc Polyphony liczy na to, że będzie to taka mała platforma społecznościowa wewnątrz gry. I nawet każdy tor dostanie swój pokój, w którym zbierali będą się gracze. Niestety trybami multiplayerowymi nie miałem sposobności pobawić się przed premierą. Za to gra w momencie konserwacji serwerów wywalała mnie z wyścigów podczas kariery, gdyż wymaga stałego dostępu do nich, co akurat strasznie irytowało.
Gran Turismo 7 – to jak się jeździ?
Model jazdy w Gran Turismo 7 można pokochać, ale szczere? Jeśli do tej pory seria Wam w tym elemencie nie podpasowała, to nowa odsłona również tego nie zmieni. Mimo iż każdym autem jeździ się inaczej, elementy tuningu, opony, rodzaj nawierzchni, pogoda, napęd, obecność innych aut, a nawet wiatr mają rzeczywisty wpływ na zachowanie samochodu, to niewiele się tu zmieniło również w przypadku charakterystycznych dla serii poślizgów, którym towarzyszy znany fanom serii, nieco archaiczny dźwięk. Choć zaznaczę, że odgłosy silnika i pracy elementów każdego auta nagrywane osobno dla każdego pojazdu to najwyższa półka. Ale fakt, że seria w żaden sposób nie dokonuje rewolucji na modelu jazdy mi osobiście w ogóle nie przeszkadza, bo jak wspomniałem – każde nowe auto trzeba poznać. Jak wchodzić w zakręty i jak je kontrolować. Tak w przypadku poślizgów jak i pracy hamulca, sprzęgła czy gazu. Cieszyłem się jak dziecko jadąc klasycznym Fordem Mustangiem w wyścigu muscle carów i walcząc z autem na każdym zakręcie, by utrzymać je na drodze. Oczywiście w wyłączonymi asystami ABS-u i trakcji, bo wówczas zabawa smakuje najlepiej. Patrzyłem jak zmienia się zachowanie na drodze mojego Mitsubishi GTO Twin-Turbo wraz z nabywaniem kolejnych ulepszeń i grzebaniu w ustawieniach. To jest właśnie magia Gran Turismo.
Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o SI naszych przeciwników. Tutaj w dalszym ciągu w większości wyścigów dominuje jazda bez pazura. Z racji tego, że nie ma kwalifikacji, a zazwyczaj rywalizację zaczynamy przy końcu stawki liczącej nawet kilkanaście aut, walczymy przede wszystkim z trasą i własnym samochodem, pojazdy przeciwników wymijając po kolei bez zaciekłej rywalizacji. W przypadku mocniejszych fur i w eventach, gdzie moc aut jest ograniczona jest trochę lepiej, bo są wyścigi gdzie jeden błąd odbierze na podium, ale to wciąż dalej bardziej walka z trasą i ograniczeniami samochodu, niż przepychanki na torze. Brakuje zdecydowanie bardziej agresywnej jazdy u naszych rywali. Momenty, w których popełniali błędy mogę policzyć na palcach jednej ręki. Zmiana poziomu trudności (określonego zgodnie z restauracyjną stylistyką ikonką papryczek) to głównie kwestia tego, że przeciwnicy stają się szybsi i ciężej ich dogonić przed końcem wyścigu. A dodatkowym ułatwieniem jest fakt, że nie ma przeważnie żadnych kar za ścinanie zakrętów, a na niektórych trasach można w ten sposób nadrabiać masę sekund.
Co z tym ray-tracingiem?
Gran Turismo 7 można teoretycznie uruchomić w dwóch trybach. W 60 klatkach na sekundę w 4K i z ograniczonym głównie do przeglądania aut ray-tracingiem, lub bez nacisku na klatki animacji, ale z większym udziałem pożądanego przez wielu efektu. I tutaj następuje mały zgrzyt, bo realistyczna symulacja zachowania światła działa przede wszystkim podczas powtórek, scenek przerywnikowych w kawiarni, w trybie przeglądania auta, gdzie refleksy można zobaczyć choćby na desce rozdzielczej, oraz bawiąc się w fotografa. W trakcie wyścigów ray-tracingu nie uświadczymy. W trybie wydajności grafika i kolory są jednak ostre jak brzytwa. 60 klatek w wyścigach to dla mnie zawsze priorytet. I choć GT7 potrafi się zadławić, gdy mamy jakąś większą zadymę na torze albo zaliczymy potężny dzwon, to przez większość czasu wszystko działa dość płynnie. Największe wrażenie robią modele aut – zostały dopracowane w najmniejszych detalach, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz, gdzie możemy się nawet podczas wyścigu rozejrzeć. Praca liczników czy symulacja ruchów rąk kierowcy to najwyższa półka, podobnie jak efekty świetlne.
Zachody słońca prezentują się fenomenalnie, deska rozdzielcza momentami odbija się nawet na szybie. Zdarza się, że zaczynamy wyścig w dzień, a kończymy widząc na niebie księżyc, co polecam sprawdzić na torze LeMans w trakcie dłuższych eventów. Autorzy gry przed premierą sporo mówili o współpracy z NASA i możliwości zobaczenia całych gwiazdozbiorów i innych planet, ale szczerze? W trakcie wyścigów mało kiedy zwracałem na to uwagę. Co innego pory dnia i nocy, które zmieniają się dynamicznie. Cieszy też zróżnicowane zachmurzenie na niebie. Pogoda w Gran Turismo 7 jest symulowana na podstawie rocznych danych meteorologicznych (temperatury, wilgotności, ciśnienia powietrza) dla każdej lokalizacji osobno i faktycznie z czasem można zauważyć, że warunki inaczej zmieniają się w Japonii, a inaczej w Wielkiej Brytanii.
Pogodę podczas wyścigu możemy sprawdzić na jednym ze wskaźników, a na dłuższych trasach jak Nürburgring zdarzy się, że zaczniemy zabawę w pełnym słońcu, by dojechać ma metę z mokrymi oponami. Choć tutaj niestety zachwyty się kończą. Deszcz po pierwsze nie działa na wszystkich torach, a jego efekt wizualny na szybie auta czy trasie jest przeciętny i ustępuje nie tylko nieśmiertelnemu DriveClube’owi czy Forzie Motorsport, ale również wydanemu mniej więcej w tym samym okienku premierowym GRID: Legends. Inna sprawa, że model jazdy doskonale odwzorowuje stopień wilgotności trasy, która gdy deszcz przestaje padać z każdym kolejnym okrążeniem wysycha, a miejsca, które są bardziej podatne na kałuże zapełniają się wodą działając na auto punktowo. W zależności od tego jak mokry jest asfalt zmienia się nie tylko przyczepność, ale również to jak pracuje silnik.
Skąd ja to znam
Praktycznie wszystkie tory z Gran Turismo 7 znamy z poprzednich odsłon, co jest lekkim zawodem. Nie dam sobie ręki uciąć, bo nie ukończyłem jeszcze gry na 100%, ale wydaje mi się, ze nie dodano żadnej dużej nowej trasy, co najwyżej jakiś jej wariant. Część doczekała się nowych elementów graficznych czy upiększeń, ale to wszystko melodie, które znamy. Trasy Deep Forest, Trial Mountain, High Speed Ring, Special Stage Route X czy Laguna Seca to klasyka ze starszych odsłon serii i zawsze miło się tu wraca. Jeśli nie graliście w GT Sport i kolejne jej aktualizacje, to nowe będą dla Was choćby takie fikcyjne trasy jak Dragon Trail, Alsace Village, Autodrome Lago Maggiore, BB Raceway, Fishermans Ranch, Northern Isle Speedway, Tokyo Expressway, Sardegna Road, Kyoto Driving Park, Colorado, Circuit de Sainte-Croix czy Blue Moon Bay Speedway (bazujący na torze Pocono Raceway, na którym odbywają się wyścigi NASCAR ). W przypadku tras znanych z rzeczywistości również mamy głównie odgrzewane kotlety. Suzuka Circuit, Fuji International Speedway, Tsukuba Circuit, Nurburgring, Circuit de la Sarthe, Fuji International Circuit były już w czasach GT4. Monza, Daytona International Speedway, Circuit de Spa-Francorchamps to tory z GT5, Mount Panorama, Red Bull Ring, Brands Hatch, Willow Springs I Mount Panorama były z kolei już w GT6, a Autopolis i Autódromo de Interlagos, Barcelonę i Goodwood Motor Circuit dodano w GT Sport. Tak więc mimo iż mamy tu 32 tory w 90 wariantach to pod względem nowości GT7 prezentuje się słabo nawet na tle poprzednich części.
Choć nie przeczę, że są momenty, w których można się zachwycać widokami. Nieźle prezentuje się trawa i bliższe otoczenie, przelatujące na starcie myśliwce zostawiające na niebie kolorowy dym, lądujący w tle samolot czy shinkansen pędzący przez Tokio. Mosty, tunele, przez które wpada światło, spektakularne widoki krajobrazów górskich, tym wszystkim można się zachwycać. Czuć jednak czasami pewną sterylność, którą od lat charakteryzuje się seria Gran Turismo, o dorysowujących się w oddali napisach na banerach reklamowych nie wspominając. Napisałem o pięknych modelach aut, których jest ponad 400 od praktycznie każdego liczącego się producenta z całego świata, ale już model zniszczeń to nadal prehistoria. Wgniecie się lekko karoseria, zdrapie lakier, poleci przez chwilę dym z silnika po mocniejszym dzwonie, a nawet zauważymy sugerujące większe zniszczenia efekty cząsteczkowe i iskry, ale na koniec wyścigu auto będzie wyglądało tak, jakby co najwyżej porysował je jakiś as próbujący zaparkować przy Tesco. I choć można nawet dachować, to efekt takich akrobacji wygląda dość marnie. W tej materii przez te wszystkie lata naprawdę niewiele się zmieniło i wygląda na to, że Polyphony podąża nieco inną drogą niż konkurencja, zniszczenia wciąż traktując po macoszemu.
Pad czy kierownica?
Gran Turismo 7 jest stworzone pod kierownicę i widok z kokpitu, który możemy zresztą dostosować (podobnie jak kamerę zza auta) ustawiając jego głębokość, wysokość, orientację czy wstrząsy podczas jazdy. Ja śmigałem na Logitechu, ale w opcjach możemy dostosować sterowanie do praktycznie każdego dostępnego na rynku koła. Mając jednak na uwadze możliwości DualSense'a musiałem w recenzji napisać, jak gra się na padzie. I tutaj ogromny plus - jest lepiej niż myślałem dlatego śmigałem na klasycznym kontrolerze więcej niż pierwotnie planowałem. Dzięki adaptacyjnym triggerom opór odpowiedzialnych za hamulec i gaz różni się w zależności od tego jakim autem jedziemy. Wibracje symulują nie tylko kontakt opon z nawierzchnią w zależności od położenia auta, ale również sprzęgło, układ hamulcowy i działanie ABS-u. Dzięki temu łatwiej wyczuć kiedy samochód staje się nadsterowny lub podsterowny, nie mówiąc o tym, że czujemy też nierówności i kałuże na nawierzchni drogi.
Recenzowane Gran Turismo 7 to danie, którego smak doskonale znam, ale za którym bardzo tęskniłem. Odgrzano je w nowej panierce, bo przecież zbieramy choćby punkty za kolekcjonowanie aut, bonusy za czystą jazdę bez stłuczek, a nawet znajdziemy tu codzienny trening polegający na wyjeżdżeniu określonej liczby kilometrów. Fajnym patentem urozmaicającym zabawę są kupony na loterie, które wygrywamy w różnych aktywnościach (mają nawet termin ważności!), dzięki którym możemy wziąć udział w losowaniu różnych nagród jak kasa, części tuningowe (da się je potem nawet sprzedać) czy nowe auta. W GT dużo jest takich małych detali pokazujących miłość do motoryzacji jak chociażby możliwość włączenia migaczy czy awaryjnych panelem dotykowym czy opcja zobaczenia prezentacji każdego auta w ruchu, w przepięknych sceneriach, gdy odwiedzamy salony. Jeśli więc apetyt na klasyczne Gran Turismo narastał u Was od czasu premiery GT6, to myślę, że przepadniecie tu na wiele godzin masterując trasy, zaliczając eventy, licencje, misje i zbierając kolekcję ponad 400 aut. Miejcie jednak świadomość, że to przede wszystkim gra zbudowana na starych fundamentach. Znakomita, ale bardzo zachowawcza w swojej formule.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Gran Turismo 7.
Ocena - recenzja gry Gran Turismo 7
Atuty
- Masa świetnie odwzorowanych aut
- Mikrowyzwania i misje
- Ogrom możliwości, jakie oferuje tuning i opcje ustawień auta
- Tryb fotograficzny to kobyła
- Widok z kokpitu i model jazdy
- DualSesne sprawdza się znakomicie
- Ogromna encyklopedia wiedzy o autach i producentach
- Warunki atmosferyczne mocno wpływające na auta
- Motyw kawiarni i kolekcjonowania aut niczym Pokemonów
- Music Rally to udana odskocznia od głównego trybu
- Zmienne pory dnia i nocy oraz efekty świetlne
- Wspaniałe intro
Wady
- Gdzie się podziały nowe trasy?
- Prehistoryczny model kolizji i zniszczeń
- Sztuczna inteligencja powinna być lepsza
- Na niektórych trasach nieco sterylna oprawa
- Brak ray-tracingu w trakcie wyścigów
- Zwolnienia animacji przy dzwonach
- Średni efekt deszczu, w dodatku dostępny tylko na wybranych trasach
- Wywalanie z kariery podczas konserwacji serwerów
Gran Turismo 7 to tytuł bardzo bezpieczny, bazujący na znanej koncepcji, ale oferujący masę zabawy dla fanów serii. To motoryzacyjna encyklopedia wiedzy, która mimo braku rewolucji i ogrzewania znanych elementów, przyciągnie wielbicieli czterech kółek na długie godziny. I bardzo za tym się stęskniłem.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (329)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych