The Quarry - recenzja i opinia o grze [PC, PS5, XSX|S, PS4, XONE]. Powrót do pierwszej ligi!
W moim małym notesiku znajduje się tylko sześć gier, którym z czystym sumieniem wlepiłbym maksymalną notę. Mam na myśli tutaj The Last of Us, Euro Truck Simulator 2, Grand Theft Auto IV, Red Dead Redemption 2, Mass Effect 2 oraz Detroit: Become Human, które swoją formą przypomina interaktywny film, w którym to my decydujemy, kto przeżyje oraz w jaki sposób zakończy się przygoda. W recenzowanym The Quarry pokładam spore nadzieje, a spędzając ostatnią całą noc w tytułowym kamieniołomie, aż do teraz zastanawiałem się, czy wrzucić najnowszą produkcję Supermassive Games do wora z grami na 10/10.
Trzeba sobie na samym wstępie powiedzieć, że The Quarry to swego rodzaju odkupienie dla Supermassive Games. Po świetnym Until Dawn, które zadebiutowało wyłącznie na konsolach PlayStation 4, twórcy najprawdopodobniej nie dogadali się z Sony albo to ci drudzy nie chcieli kontynuować współpracy, bo czuli się zbyt pewnie na rynku. Można by gdybać, ale finalnie Supermassive Games zaczęło tworzyć dla Bandai Namco antologię The Dark Pictures, która znacząco odstawała jakością od rzeczonego exclusive'a na PS4. I nie chodzi tutaj wyłącznie o oprawę wizualną czy dźwiękową, ale także samą opowieść, która nie intrygowała tak mocno, jak wypad nastolatków do odciętego od świata miejsca w górach.
Recenzowane The Quarry już przed zapowiedziami było określane przez dziennikarzy jako nowe i najczęściej lepsze Until Dawn. Zapowiadała się istna gratka dla fanów gier, w których najczęściej oglądamy kolejne filmiki przerywnikowe, czytamy uważnie dialogi, podejmujemy arcyważne decyzje wpływające na losy bohaterów i świata, a także eksplorujemy pobliskie tereny w celu znalezienia nowych wskazówek rozjaśniających niektóre wątki i jednocześnie stawiające przed nami nowe wyzwania. I po spędzeniu całego ostatniego dnia w The Quarry mogę śmiało powiedzieć, że Supermassive Games powraca do pierwszej ligi. I to w jakim stylu!
The Quarry recenzja - "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni"
Jak to mają w zwyczaju deweloperzy z Wielkiej Brytanii, przygoda w The Quarry rozpoczyna się od niewinnego prologu, w którym zapoznajemy się z podstawowymi mechanikami gry, a także poznajemy pierwszych grywalnych bohaterów. Na początku wcielamy się w młodą parę - Laurę i Maxa - którzy ruszają do środka wypoczynkowego Hackett's Quarry trochę wcześniej niż pozostała część grupy. Po drodze napotykają wiele przeszkód, a gdy docierają do miejsca wbrew zaleceniom chociażby miejscowego szeryfa, odkrywają ogromną tajemnicę, która wywraca ich życie do góry nogami.
Po prologu, który ma być przedsmakiem tego, co czeka nas w konkretnej części przygody, poznajemy pozostałych grywalnych bohaterów. Mowa tutaj o przywódczyni grupy, lubiącej uszczypnąć innych swoją arogancją Kaitlyn, opiekuńczym i dość cichym Ryanie, wesołym i pewnym siebie na każdym kroku Jacobie, zawstydzonej Abigail, młodym i nieśmiałym Nicku, podkreślającej swoją seksualność Emmie, czy Dylanie, który wydaje się być najbardziej zagubionym. Każda postać ma swój własny charakter, co pozwala bardzo szybko niektóre postacie polubić, a do innych podchodzić z dozą ostrożności. Ponadto dzięki podejmowanym przez nas wyborom, to tak naprawdę my decydujemy, czy Emma będzie oschłą kobietą, a Jacob takim kozakiem, na jakiego próbuje się stylizować.
Przez to, że w recenzowanym The Quarry sterujemy nastolatkami, to nie brakuje tutaj rozterek miłosnych. Ba, przez pierwsze trzy rozdziały to właśnie one są motorem napędowym. Przyglądamy się budowanym między bohaterami relacjom, czasami nawet na nie wpływamy, otwierając sobie tym samym dodatkowe opcje romansowe na kolejne sceny/rozdziały. Kulminacyjnym momentem jest jednak sytuacja, w której jeden z uczestników wypadu postanawia uszkodzić komponenty w samochodzie, którym uczestnicy zgrupowania mieli opuścić Hackett's Quarry. Wszystko po to, aby mieć jeden dodatkowy dzień na przekonanie swojej miłości, aby dali sobie szansę na wspólną przyszłość.
To zachowanie sprawia, że przygotowujemy się do ogromnej imprezy, od której tak naprawdę wszystko się zaczyna. Postacie zaczynają się rozdzielać, jedni są weseli i podekscytowani, drudzy smutni lub zażenowani, a jeszcze inni w ogóle nie przejmują się tym, jak po ich słowach mogą czuć się rówieśnicy. Tak, jak podkreśliłem wyżej: Kaitlyn, Jacob, Emma, Nick, Dylan, Ryan, Abigail z The Quarry to mieszanka wybuchowa, która przypomina mi Josha, Mike'a, Sama, Ashley, Chrisa, Matthew, Jessicę i Emily z Until Dawn. Tych wyśmienicie napisanych bohaterów zapamiętacie na długi, długi czas.
The Quarry recenzja - Tajemnice Hackett's Quarry mrożą krew w żyłach
Wraz z przechodzeniem kolejnych rozdziałów przygody (tych jest łącznie 12, jeśli weźmiemy pod uwagę także prolog oraz epilog, co daje łącznie około 8/9 godzin zabawy) poznajemy nowych bohaterów wypełniających Hackett's Quarry, odkrywamy kolejne lokacje, które do tej pory były sprytnie ukrywane przez rodzinę Hackettów, a wszystko to po to, aby poznać niezwykle tajemniczą historię lasu i dowiedzieć się więcej nt. wydarzeń, które miały miejsce w tejże okolicy. Bez wchodzenia w zbędne szczegóły mogące zostać uznane za spoilery, główna zagadka dzieli się na parę pomniejszych wątków, które rozjaśniają się wraz ze zdobywaniem kolejnych przedmiotów kolekcjonerskich.
W celu zrozumienia, co wydarzyło się w kamieniołomie pewien czas temu, zbieramy m.in. gazety rzucające światło dzienne na niektóre pytania, które zadajemy sobie przez całą rozgrywkę. Z kolei w celu rozwikłania zagadki, która unosi się przy nazwisku Hackett, musimy dokładnie sprawdzać wszystkie przedmioty wokół obozu oraz w lasach. To nie tylko interaktywne przedmioty, ale często nawet karty tarota (coś w rodzaju totemów w Until Dawn) czy dowody, które są tymi najważniejszymi przedmiotami kolekcjonerskimi. Jeśli pamiętacie kwestię górników czy wendigo z Until Dawn, to doskonale będziecie się orientować, co mam na myśli, ponieważ w The Quarry postawiono na podobne rozwiązanie. Dokładna eksploracja sprawia, że lepiej rozumiemy wydarzenia, które miały już miejsce, a także możemy przygotować się na to, co czeka nas w niedalekiej przyszłości.
Oczywiście zebranie wszystkich znajdziek przy pierwszym podejściu nie będzie możliwe, a to dlatego, iż gra posiada masę wyborów. Te pomniejsze wpływają najczęściej wyłącznie na relację między poszczególnymi bohaterami. Jeśli jesteśmy dla kogoś niemili, to w tym samym dialogu rozmówcy może być przykro albo będzie do nas jeszcze bardziej pyskował. Działa to także w drugą stronę, bo jeśli my jesteśmy ulegli lub nie odpowiemy na prośbę (w niektórych akcjach możemy po prostu nie reagować, co czasami jest złą, a w inych przypadkach dobrą decyzją), to druga osoba może wykorzystać nadarzającą się okazję. Jednakże pomniejsze decyzje w dialogach zmieniają jedynie przebieg obecnej i ewentualnych przyszłych rozmów (jeśli kogoś pocałujemy, to np. w kolejnych rozdziałach zakochani będą bardziej o siebie dbać), a później i tak pozwalają dotrzeć do punktu kulminacyjnego, co oznacza, że nie dochodzi w tych przypadkach do zablokowania postępu.
Z kolei główne decyzje są okraszone bardzo klimatycznym dźwiękiem rwanej taśmy kasety VHS, a także napisem "wybrano ścieżkę". To coś w rodzaju efektu motyla w Until Dawn, który pokazywał graczowi, iż ten wybór wpłynie na dalszą część fabuły. Podobnie, jak w "exie" na PS4, tak też w recenzowanym The Quarry w każdym momencie możemy przejść do menu i podejrzeć różne wątki fabularne, aby przypomnieć sobie, jak zachowaliśmy się w poprzedniej sytuacji. Gdy dojdziesz do miejsca, w którym poprzednia decyzja wpływa na moment, w którym się obecnie znajdujesz, na ekranie wyskoczy komunikat o zaktualizowanej ścieżce. W tym miejscu warto przejść raz jeszcze do opcji i sprawdzić, jakie konsekwencje miał Twój wybór z przeszłości. Nie można zapomnieć także o samych sekwencjach QTE (klikanie odpowiednich przycisków w wyznaczonym czasie), których przegranie często wiąże się ze sporymi konsekwencjami.
The Quarry recenzja - Śmierć na każdym kroku
W odróżnieniu od "dialogowych wyborów" te poważniejsze wpływają na to, jak będą zachowywać się grywalni bohaterowie oraz polujący na okazje mieszkańcy kamieniołomu. Normalne jest, że za pierwszym podejściem nie będziesz w stanie zachować się najlepiej w każdej sytuacji i chcąc nie chcąc niektóre postacie pożegnają się z życiem. Pomniejszych zakończeń (czyli tych bardziej kosmetycznych, aczkolwiek zauważalnych przy kolejnych podejściach) jest łącznie 186, głównych/finałowych kilka, a miejsc, w których mogą zginąć bohaterowie około 12. Co jednak ciekawe na pomoc odbiorcom może przyjść pewna mechanika, która w tym gatunku gier jest ogromnym powiewem świeżości.
Supermassive Games w recenzowanym The Quarry zadbało o funkcję cofania śmierci. Brzmi absurdalnie, prawda? Sam początkowo uważałem to za dość niepotrzebną rzecz, z której korzystalibyśmy naprzemiennie, aby tylko nie stracić któregoś z obozowiczów. To by nie miało sensu tak, jak easy mode w soulslike'ach typu Elden Ring, bo cała frajda z rozgrywki dość szybko by się ulotniła. Jednakże twórcy zapewnili pewne ograniczenia, aby nie każdy mógł od razu skorzystać z tego "udogodnienia".
Po pierwsze kupując podstawową wersję gry, cofanie śmierci staje się dostępne dopiero po ukończeniu pierwszego podejścia. Oznacza to, że podczas zapoznawania się z historią po raz pierwszy na ekranie nie pojawią się żadne dodatkowe komunikaty sugerujące, aby przywrócić bohatera do życia. Inaczej jest z edycją Deluxe, bo tam owa opcja jest dostępna od razu i działa w ten sposób, że gdy postać zginie, to możesz magicznie wczytać grę (najczęściej cofasz się dwa, maksymalnie trzy rozdziały wstecz do miejsca, w którym podjąłeś krytyczny wybór) i zmienić swoją decyzję.
Takich opcji jest łącznie trzy (i nie uzupełniasz ich w trakcie przygody), a przypomnę tylko, że głównych możliwości na śmierć postaci jest mniej więcej 12. Szansa na to, że wszyscy przeżyją, nawet z funkcją cofania śmierci, wciąż nie jest stuprocentowa. Mechanikę tę można wrzucić do wora z podpisem "dodatki urozmaicające grę", bo jednak nie zalecam z niej korzystać przy pierwszym podejściu do recenzowanego The Quarry.
The Quarry recenzja - Jeszcze więcej możliwości
Zgodnie z zapowiedziami w The Quarry nie zabrakło również trybu filmowego, w którym możemy skorzystać z trybów takich jak: wszyscy przeżyją, wszyscy umrą. Do dyspozycji mamy także tworzenie własnego scenariusza, w którym na początku przygody manualnie zaprogramujemy profile każdego z bohaterów decydując, jak mają się zachowywać w danych sytuacjach, a potem oglądamy to jak dobry film z zaplanowanymi odgórnie akcjami. Co więcej nic nie stoi na przeszkodzie, aby aktywować sobie moduł Gorefest w trybie filmowym, który sprawi, że każda śmierć będzie niesamowicie brutalna.
Nie brakuje tutaj także kanapowego co-opa, w którym przed rozpoczęciem zabawy decydujemy, który z graczy wcieli się w jaką postać. Gdy przyjdzie na jego kolej, to steruje wybranym przez siebie bohaterem za pomocą kontrolera i podejmuje własne decyzje, które reszta uczestników bacznie obserwuje. Po premierze twórcy zapewnią także multiplayera, który zadziała na tych samych zasadach, co kooperacja - z tą różnicą, że grać będziemy przez sieć.
The Quarry recenzja - Oprawa graficzna i klimat w The Quarry wywołują gęsią skórkę
Czapki z głów dla twórców The Quarry za oprawę graficzną, a przede wszystkim modele i mimikę twarzy. Supermassive Games wykorzystało zupełnie nowy silnik, który pozwolił im znacząco podnieść jakość grafiki i nie skłamię pisząc, że jest to produkcja, która najbardziej wymęczyła mój komputer osobisty. I to nie dlatego, że jest źle zoptymalizowana, ale dlatego, iż The Quarry to w moim odczuciu pozycja, która najbardziej zbliżyła się do fotorealizmu. Omawiana produkcja to ogromny, jak nie największy w historii branży gier krok ku temu, by zbliżyć przygodówki do filmowego doświadczenia. Projektanci zadbali o każdy detal na ubiorze czy twarzy bohatera, a osoby odpowiadające za mimikę twarzy powinny otrzymać tak wysokie bonusy, które pozwolą im na wymarzone wakacje.
Podczas zabawy bez żadnego problemu możemy wyczytać z twarzy bohatera zażenowanie (kręcenie czy łapanie się za głowę), zaskoczenie (podnoszenie brwi, zastawianie dłonią ust), zawstydzenie (zagryzanie ust czy uciekanie wzrokiem w inną stronę) czy zauroczenie (próby tuszowania uśmiechu, puszczanie oczka w stronę innego nastolatka), a to tylko wierzchołek góry lodowej. Bardzo łatwo zauważyć także tiki nerwowe (niekontrolowane ruchy ciała, jak drganie powiek czy szybkie mruganie oczami), które pojawiają się najczęściej w niebezpiecznych sytuacjach.
Nowa technologia przechwytywania twarzy doprowadziła do tego, że laik nie będzie w stanie odróżnić The Quarry od zwykłego filmu. Ruchy postaci, a przede wszystkim wymieniona już wyżej mimika twarzy są na tyle realistyczne, że kolejne scenki wyglądają jak angażujący, kilkugodzinny film, w którym to my decydujemy, jak potoczy się akcja. Widać jak na dłoni, że twórcy mają ogromne umiejętności, ale potrzebowali budżetu, aby zaserwować nam coś, co wzniesie gatunek gier przygodowych na nowy poziom w branży. 2K Games go zapewnił i mamy tutaj murowanego kandydata do tytułu gry z najbardziej dopracowanymi mimikami twarzy.
The Quarry recenzja - Horror, który nie daje ani chwili wytchnienia
Sam projekt dość liniowych lokacji również mi się podobał, ponieważ narzucają one nietuzinkowy klimat. Na plecach czujemy niemalże cały czas nieświeży oddech śledzących nas przeciwników, co sprawia, że poczucie zagrożenia buduje napięcie, które uwalnia się przy pierwszej lepszej okazji. Niekoniecznie będzie to tani jumpscare (tych ogólnie jest mniej niż w Until Dawn, bowiem scenarzyści chcieli stopniowo budować strach), bo jednak sprawdzając pobliskie lasy niejednokrotnie usłyszymy buszujące w krzakach dziki, przelatujące na kolejne gałęzie drzew ptaki, szum wodospadu czy szelest zgniatanych pod naszymi butami liści. Takie czynności nie powinny sprawiać, iż w naszej głowie zwiększa się poziom stresu, a jednak w moim przypadku było odwrotnie, bo wszystko wydawało mi się podejrzane i tajemnicze. I na swój sposób było to piękne, bo przemierzając miejscówki nie mogłem ani przez chwilę czuć się bezpieczny.
Ponadto klimat początku lat 90. jest podkreślany w menu. Sprawdzając kolejne opcje w menu towarzyszy nam dźwięk ze starego komputera, a wszelkie zapoznawanie się ze znajdźkami czy przeklikiwanie kolejnych dowodów wydaje charakterystyczny dźwięk komend ze starych komputerów. Jako ciekawostkę można powiedzieć, że w wersji na PC nie można wracać do rozgrywki klikając escape, ponieważ trzeba skorzystać z "backspace'a" występującego już w starych maszynach do pisania. Ciekawy smaczek, o którym trzeba pamiętać - ja nawet po kilkunastu godzinach spędzonych w The Quarry w dalszym ciągu o tym zapominam i z przyzwyczajenia klikam "ESC".
The Quarry recenzja - Udźwiękowienie stoi na najwyższym poziomie
Nie wyobrażam sobie grać w The Quarry bez słuchawek. Nawet gdy moje uszy zaczęły mnie lekko boleć po całej nocnej sesji, to jednak przełączanie się na głośniki jest grzechem. A to dlatego, że udźwiękowienie gry stoi na mistrzowskim poziomie, tak jak rzeczona mimika twarzy. Angielski, oryginalny dubbing został przygotowany z ogromną starannością i uważam, że każdy popełnia "growy grzech" odpalając niemieckie, francuskie czy włoskie głosy.
Aktorzy wcielający się w swoje postacie włożyli sporo serca w ten projekt, bowiem świetnie udało im się przenieść nie tylko animacje postaci na ekran, ale również emocje. Niekontrolowane krzyki spowodowane nagłym wystraszeniem, podnoszenie głosu w celu zaimponowania komuś innemu czy szeptanie pod nosem wypada tutaj bardzo dobrze i buduje dodatkową atmosferę. Gdyby tego było mało wsłuchując się w wymawiane kwestie można usłyszeć mlaskanie, nietypowe dźwięki wydawane ruchem języka, parskanie, a nawet cięższy oddech. Powtórze się, ale prezentuje się to jak wciągający film.
The Quarry recenzja - Małe bolączki, których dało się uniknąć
The Quarry mnie rozkochało, ale nie da się nie zauważyć paru mniejszych problemów czy dziwnych rozwiązań. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o tym, że Supermassive Games jak nie radziło sobie z ustawianiem kamer, tak nie radzi sobie z tym dalej. Przy niektórych lokacjach bardzo ciężko połapać się ze sterowaniem przez nagle przeskakujące ujęcia. Trochę wybija to z rytmu, a w sporadycznych momentach nawet irytuje, gdy znajdujemy się w ciasnym pokoju.
Ponadto mimika twarzy jednej z bohaterek - Emmy - boryka się z małymi problemami graficznymi. Mianowicie gdy nią sterujemy i podejdziemy np. pod okno, z którego wpada słońce, to jej oczy świecą niczym kot w ciemności. Jest to dość zauważalne i czasami komiczne, bo owa bohaterka podkreśla swoje atuty fizyczne prawie na każdym kroku, a jej nietypowy, dynamicznie zmieniający się kolor oczu w niektórych scenach konsekwentnie mnie od niej odrzuca. Na pewno nie jest to problem wywołany tym, że aktorka, która się w nią wcieliła (Halston Sage) była ciężkim "obiektem" do przeniesienia na ekran, a zwykłym bugiem, który powinien zostać załatany.
Przyczepić mógłbym się także do samego podnoszenia przedmiotów. Gdy je zaczniemy badać, to najpierw jesteśmy świadkami kilkusekundowej wstawki, w której widzimy, jak sterowana postać podnosi znajdźkę. Niestety, ale jeśli chcemy dowiedzieć się, o czym jest podnoszony np. urywek gazety, to musimy raz jeszcze wejść z nią w interakcję, ponieważ za pierwszym razem nie odpala się odpowiedni tekst. To już jednak pierdoła, która w ogóle nie wpływa na wrażenia z rozgrywki.
The Quarry recenzja - obowiązkowa gra dla wszystkich fanów przygodówek
Czy warto zagrać w The Quarry? Mam nadzieję, że poniższa recenzja rozwiała Wasze wątpliwości. Ja bawiłem się niesamowicie i jestem pewny, że w przyszłości - podobnie jak z Until Dawn - wrócę do tej przygody, aby po raz kolejny ją ukończyć. Rozmaite wątki mogą zakończyć się tutaj na tyle sposobów, że równie dobrze można by było obcować z tą produkcją przez wiele miesięcy, przy tym nie nudząc się ani przez chwilę. To zasługa intrygującego scenariusza okraszonego ciepłą, jak i w innych sytuacjach mroczną atmosferą, a także starannie napisanymi dialogami pozwalającymi nawet wywołać uśmiech na twarzy gracza.
Jednak nie jestem w stanie wystawić grze maksymalnej noty przez mniejsze, choć zauważalne błędy. Jest to na pewno bardziej dopracowana historia niż Until Dawn, które cierpiało na wiele aspektów technicznych, ale zabrakło tutaj końcowego szlifu diamentu. Z niecierpliwością czekam na kolejne projekty studia Supermassive Games, które - powiedzmy sobie to szczerze - wróciło do pierwszej ligi w najlepszym stylu.
Na sam koniec kilka zdań jeszcze o samej wersji PC: podczas rozgrywki nie natknąłem się na żadne poważne błędy psujące rozgrywkę. Gra jednak wymęcza nawet mocne jednostki, ponieważ korzystając z GPU RTX 3060 Ti, CPU i5 8600K i 32 GB RAM-u nie byłem w stanie odpalić tytułu w 4K przy 60 klatkach na sekundę nawet na najniższych ustawieniach graficznych. Dopiero gdy zszedłem na rozdzielczość 1440p i średnie opcje graficzne mogłem cieszyć się wyżej wymienioną wartością, przy tym obserwując, jak moja karta graficzna działa na pełnych obrotach (100% obciążenia). To tylko dowód na to, jak dużo wyciska The Quarry z komputerów, oferując jednocześnie bardzo realistyczną grafikę z dopracowanymi do granic możliwości modelami postaci i mimiką twarzy.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Quarry.
Ocena - recenzja gry The Quarry
Atuty
- Mistrzostwo pod względem mimiki twarzy
- Tętniący życiem bohaterowie ze świetnie podkreślonymi charakterami
- Angażujący wątek fabularny przepełniony ważnymi decyzjami
- Pomniejsze decyzje dość mocno wpływają na przyszłe dialogi między postaciami
- Mroczny klimat budowany ponurymi lokacjami
- Stałe poczucie zagrożenia gwarantowane dzięki dopracowanemu udźwiękowieniu
- Prześwietny angielski dubbing, w którym zadbano o każdy detal
- Intrygująca mechanika cofania śmierci i tryby filmowe
- Idealna pod kolejne podejścia w trybie kooperacyjnym
- Polskie napisy
Wady
- Mimika twarzy jednej z głównych bohaterek mierzy się z małymi błędami graficznymi
- Kamera w sporadycznych momentach szwankuje
The Quarry to majstersztyk i jeśli uwielbiacie filmowe, przepełnione ważnymi i pomniejszymi wyborami produkcje, to nie traćcie czasu na kolejne recenzje, tylko ruszcie jak najprędzej do tytułowego kamieniołomu. Nie będziecie żałować.
Graliśmy na:
PC
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (141)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych