Teenage Mutant Ninja Turtless: Shredder's Revenge - recenzja i opinia o grze. W skorupie czasu
Zapraszamy na Manhattan rodem z lat 90., gdy Wojownicze Żółwie Ninja zajadały się pizzą i walką ze złem doczesnym. Na drodze zemsty ponownie wkracza Shredder. Tym samym wychodzimy ze skorupy czasu, by mierzyć siły na zamiary z klasyką dawnych beat'em upów. Przed Państwem jedyna w swoim urodzaju recenzja Teenage Mutant Ninja Turtless: Shredder's in Time.
Cudowne lata 90. nigdy nie pozwalają nam o sobie zapomnieć. Wojownicze Żółwie Ninja umilały najlepsze chwile wczesnego dzieciństwa, nim marka nie przepadła na lata. Współczesne próby wskrzeszenia żółwi nie udały się nawet Michaelowi Bay'owi, który chciał uczynić blockbuster na wzór Transformers. Pewnych rzeczy winno się nie zmieniać. Tradycję wystarczy odpowiednio hołdować, bez żadnych drastycznych mutacji, zwłaszcza estetyką przekazu. Dlatego studio Dotemu wespół z Nickeldeon zabierają nas pod skorupę czasu uderzając wszystkim co najlepsze z tej nuty nostalgii. Michealangelo, Donnatello, Leonardo, Raphaello, Sprinter oraz sam Shredder z resztą hołoty raz jeszcze zderzają się w pixel-artowej zadymie na ulicach Nowego Jorku. Wyciskają ile się da byśmy przypomnieli sobie klasyczne beat'em upy, bez specjalnego kombinowania nad resztą. W pogoni za zemstą Shreddera ruszamy na totalną wojnę ciosaną przy zachowaniu uroczej oprawy złotej ery gatunku. Uprzedzamy, aż tak łatwo nie będzie, zwłaszcza w oryginalnej formule. Zapraszamy do recenzji TMNT: Shredder's Revenge, pięknego powrotu naszych idoli dzieciństwa w najbardziej bazowej formule.
Tennage Mutant Ninja Turtless: Shredder's Revenge recenzja - Cowabunga!
Siedziba Channel 6 nagle tak standardowo bez uprzedzenia zostaje przejęta na mocy wtargnięcia spragnionego wendetty Shreddera. Zanim wybierzesz swojego pierwszego ulubieńca niezapomnianej paczki mutantów i pani reporter, czeka Cię ujęte w stylu lat 90, intro z klasycznym motywem świetnie ubarwionym głosem Mike'a Pattona (Doom, The Darkness). Po takim zastrzyku nostalgicznej energii czeka Cię wybór pomiędzy dwoma trybami. Klasyczne Arcade to przeprawa wzdłuż kilkunastu poziomów, bez możliwości kontynuacji, więc polegasz wyłącznie na ilości przydzielonych "żyć" na starcie rozgrywki. Lekko nie jest, zwłaszcza że wrogowie nie ustępują, atakują przeważającymi siłami, już od pierwszych chwil. Tak, wykorzystasz elementy otoczenia by ich powstrzymać, każda postać dysponuje atakiem specjalnym, w zależności od techniki i stosowanej broni.
Mój faworyt, czyli pierwszy z listy Leonardo świetnie radzi sobie dzięki podwójnym ostrzom. Ciosy szybkie, lecz nie tak mocne jak u mistrza Sprintera, który jednak nie dotrzymuje kroku szybkością zadawania obrażeń. Twórcy należycie dbają o balans, by żaden z wojowników nie wydał się zbyt "przepakowany". Słowem, niezależnie od wyboru bohatera, zawsze masz równe szanse. Tryb Arcade nie bawi się w półśrodki. Każda porażka kosztuje Cię regres od początku wyprawy po głowę Shreddera. Przystępniejszą wariacją staje się pierwszy raz w historii "chodzonych bijatyk" z żółwiami tryb fabularny, Story Mode. W ramach mocnej rozgrzewki polecamy właśnie ten wariant rozgrywki.
Story Mode nie różni się gameplayem od Arcade, lecz niczym w "Turtles 1989", twórcy oferują wybór danego poziomu w formie mapy świata. Poruszamy się po wytyczonych miejskich szlakach bitmapowej dioramy Manhattanu. W każdej z kilkunastu sekcji znajdziemy potrójny pakiet wyzwań oraz znajdziek. Tym samym gra zachęca do odtwarzania poziomów by wycisnąć ile się da. Do wyboru mamy również całe trzy poziomy trudności. Rozgrywka na ostatnim przetestuje Twój refleks, szybkość reakcji. Recenzowany TMNT: Shredder's Revenge ocieka prześwietnym soundtrackiem, oddzielnym dla każdego levelu, muzyka motywująca do klepania niby prostych lecz złożonych kombinacji. Tak staniesz się lepszy, będziesz instynktownie rozprawiać się z całą plejadą szeregowych przeciwników. Od popleczników Shreddera walczących na gołe pięści, po uzbrojonych w sztylety, topory, włócznie i łuki napastników. Shredder's Revenge nie męczy tutorialem ograniczając się do wskazówek na ekranie ładowania. Możesz zaczerpnąć nieco wiedzy z tego elementarza ciosów i uników oraz ataków specjalnych lub niczym za dzieciaka - samemu odkrywać kombinacje. Lepszej frajdy nie znajdziesz w tym gatunku. Premiera gry uświadomiła jak mocno wyszedłem z wprawy. Wystarczyło kilkadziesiąt minut by poczuć pikselową krew, choć w grze nie spłynie ani kropelka.
Uroki niezapomnianych Żółwi Ninja. Czym są wyzwania? Klasycznie najtrudniejsze polega na ukończeniu poziomu bez zebrania nawet jednego bata, co bywa problematyczne. Reszta uderza w ilość wykonywanych sekwencji typu "traf 5 razy z wyskoku", itd. Klasyka klasykę klasyką pogania, rzekłbym. Warto się pomęczyć, jeśli lubicie pewnego jegomościa zasłoniętego hokejową maską, prawda, panie Casey?
Tennage Mutant Ninja Turtless: Shredder's Revenge recenzja - Pizza Time!
Recenzowane TMNT: Shredder's Revenge nawet nie udaje skąd pochodzi. To ten niezapomniany "flow" wprost z pierwszej połowy lat 90. bijący od chwili uruchomienia produkcji. Upchnięta w magicznej liczbie 1,1 GB urzeka wykonaniem, ścieżką dźwiękową i przede wszystkim, fantastyczną rozgrywką. Ta zwyczajnie uzależnia. Obejrzysz intro, załączysz pierwszy level i ciężko się oderwać. Zrozumieją to jednak wyłącznie dzieci tamtej ery, gdy Turtlesy kochali wszyscy. Dzięki TMNT: Shredder's Revenge marka odzyska swój nieodparty retro-urok. Spędzając godziny na obijaniu armii Shreddera doszedłem do prostego wniosku - Wojownicze Żółwie Ninja na zawsze pozostaną żywym wspomnieniem, legendą swoich czasów, naszych czasów. To produkt kierowany nostalgią, nie chęcią zysku. Lepszej oferty nie znajdziecie. TMNT: Shredder's Revenge bynajmniej nie ogranicza się jedynie do chodzenia w prawą stronę ekranu, kilkukrotnie czeka na Was samobójcza pogoń deskolotką. Omijanie przeszkód przy jednoczesnym strącaniu adwersarzy. Zadbano o ich zróżnicowanie. Poza standardowymi ninja atakują Was wszelakie roboty, potwory czy wreszcie bossowie. Cały panteon superprzestępców żółwiego uniwersum z obowiązkowymi Rocksteadym czy Bebopem, dla mnie najciekawsze okazało się starcie z Rat Kingiem (proszę nie mylić z popularnym przeciwnikiem The Last of Us: Part II;). Bossów jest tutaj multum, z pewnością traficie na kreskówkowych/komiksowych ulubieńców.
Czym jest beat'em up bez gwoździa programu, czyli możliwości kooperacji? TMNT: Shredder's Revenge klasycznie umożliwia rozgrywkę w pojedynkę lub do czterech graczy, zarówno online oraz kanapowo. Oczywiście nie wybroni się z koniecznej chaotyczności na ekranie podczas mocnych zadym. Tak już było, jest i będzie. W trakcie poszukiwań graczy nie miałem najmniejszego problemu z dołączeniem do zabawy. Jeśli planujecie ukończyć tryb Arcade na najwyższym poziomie wyzwania, szczerze rekomendujemy grę we współpracy. To prawdziwa esencja gameplayu. Warto również wspomnieć o braku większych problemów na stopie wydajności. Bodaj raz zdarzyło się, że animacja lekko chrupnęła. W chwili pisania recenzji, zmierza pierwsza aktualizacja. Teenage Mutant Ninja Turtless: Shredder's Revenge prosi się o podwojenie zawartości.
Jasne, tryb Story możemy ukończyć wszystkimi postaciami by osiągnąć maksymalny poziom dla każdej z osobna. W celu usprawnienia postaci wystarczy przebijać się przez kolejne levele by otrzymać bonusy w postaci ulepszonego zdrowia oraz dostępu do nowych kombinacji ataków. Ciekawe urozmaicenie. Poziomy wymaksujesz, tryb Arcade to raj dla hardkorowców by ukończyć tytuł na najwyższym poziomie trudności, w pojedynkę lub z ekipą. Jest tutaj co robić. Ciężko przewidzieć czy tytuł doczeka się rozszerzeń. Tymczasem, sezon letni dostarcza prawdziwą, nostalgiczną perełkę. Bez zabawy w konieczne zaangażowanie tej starej jak świat historii o walce dobra ze złem, cieszysz się klasyką przekazu. Resztą zajmie się dawna miłość do Turtlesów. Pizza Time!
Ocena - recenzja gry Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge
Atuty
- Piękna, pikselowa grafika
- Genialny soundtrack
- Świetna rozgrywka
- Wysoki poziom trudności
- Replayability
Wady
- Chaotyczność w kooperacji
- Przydałaby się większa zawartość
Teenage Mutant Ninja Turtless: Shredder's Revenge rządzi się dawnymi prawami. Uderza nostalgią szybciej niż Leonardo i Raphaello razem wzięci. Wybierając się na pixel-artowy Manhattan przygotujcie się na kilka godzin klasyki, bez zbędnych uprzedzeń. Produkt skierowany do pokolenia lat 90. urzekający wykonaniem i uzależniający klepaną rozgrywką. Wojownicze Żółwie Ninja poruszają się najlepiej w swoim środowisku naturalnym, czyli dwuwymiarowej batalii naprzeciw Zemście Shreddera. Nie trzeba niczego więcej, z wyjątkiem dodatkowej zawartości i trybów. Kwestia czasu, miejmy nadzieję.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (88)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych