Samiec alfa (2022) - recenzja, opinia o filmie [TVP]. Podążaj za liderem
Próbujący rzucić palenie Piotrek trafia przez przypadek na zajęcia 'alpha male' prowadzone przez charyzmatycznego Lidera. Uczestnicy są zachwyceni, a sam Lider obiecuje, że znajdzie przyczynę problemu Piotrka i pomoże mu ją wykorzenić. Zaintrygowany chłopak postanawia zostać.
Nowa, polska, czarna komedia. Już samo to w dzisiejszych czasach potrafi skutecznie odstraszyć widza. Od wielu lat większość naszych tworów komediopodobnych atakuje widza beznadziejnie napisanymi, chamskimi żartami, które nie bawią chyba nikogo, prócz scenarzysty. Oczywiście zdarzają się i wyjątki, jak absolutnie poprawny (w tym wypadku jest to komplement) "Gotowi na wszystko. Exterminator", ale w ogólnym rozrachunku sytuacja wygląda po prostu źle. Dzisiejsza produkcja, prócz bycia komedią jest również komentarzem na temat toksycznej męskości, równie niezdrowej kobiecości, obwinianiu ofiar i potrafiących ładnie mówić oszustów, więc mimo wszystko potencjał na dobre kino był. A jak wyszło?
Samiec alfa recenzja (2022) - Lider zaprasza na kurs
Rzecz zaczyna się niemrawo. Piotrek (Adam Bobik) wspólnie z żoną ustala, że pójdzie na zajęcia mające pomóc mu rzucić palenie. Niedługo biorą ślub i narzeczona nie życzy sobie żeby małżonek smrodził w domu. Zamiast na nudnych zajęciach z rzucania - gdzie nawet sam prowadzący stwierdza bez ogródek, że jeśli jedna osoba w całej sali da radę faktycznie rzucić, to i tak będzie już dobrze - ląduje u niejakiego Lidera (Mirosław Haniszewski). Facet świdruje swoich podopiecznych wzrokiem tak, jakby chciał przeszyć ich na wylot. Wypowiada się spokojnie, ale władczo. Gdyby powiedział, że wskoczenie do basenu wypełnionego elektrycznymi węgorzami jest absolutnie bezpieczne, najpewniej by się mu uwierzyło. Grupa jest nim oczarowana. Część chodzi na 'alpha male' już dosłownie od miesięcy, przepalając kolosalne sumy pieniędzy, jako że cena za dziesięć spotkań to "jedynie 4900zł" i choć poprawy ich sytuacji wciąż nie widać, to aksamitna barwa głosu Lidera sprawia, że i tak wierzą w sens jego nauk. Piotrek jeszcze nie wie w jakie bagno się wpakował...
Do grupy Lidera należy czterech stałych członków i od teraz jeszcze Piotrek. Każdy z nich to zupełnie inny stereotyp, który wcielający się w postać aktor wykorzystuje i rozciąga do granic możliwości. Trzeba pochwalić duet Katarzyna oraz Igor Priwieziencew, że w ich filmie w zasadzie nie ma słabych występów. Nie są to może kreacje, za które można liczyć na nagrody na festiwalach (może poza Haniszewskim, ale o nim za chwilę), ale każdy z chłopaków jest unikatowy, charakterny i na swój sposób całkiem zabawny. Krzysztof Stroiński wciela się w Marka, kompletnie wciśniętego pod pantofel żony starszego pana, dla którego zajęcia z Liderem są właściwie jedynymi chwilami, kiedy czuje się szczęśliwy. Następnym uczestnikiem kursu jest Bartek (Tomasz Schuchardt), niezadowolony z faktu, że jego kochanka za dużo od niego wymaga. Daniel (Piotr Trojan) twierdzi, że dziewczyna dosłownie znęca się nad nim, choć może być w tej jego opowieści i drugie dno. Stawkę zamyka Konrad Eleryk jako Andrzej, amator siłowni i człowiek o raczej... Nieskomplikowanym charakterze, dla Lidera gotów zrobić bardzo wiele.
MVP filmu jest jednak Haniszewski, którego Lider, znowu, jest postacią absolutnie stereotypową, ale zagraną z taką brawurą, jakby ktoś dosłownie kazał nam chłonąć każde jego słowo. I choć niemalże od samego początku zdajemy sobie sprawę, że facet jest ściemą - ma nawet podnoszące testosteron zdjęcie siebie siedzącego na koniu, bez koszulki, w stylu Władimira P. - to Mirek gra go w taki sposób, że miejscami jesteśmy w stanie uwierzyć w jego troskę, w to, że specyficzne zachowanie któregoś z uczestników faktycznie go odrzuca i tak dalej. A na koniec... No, na koniec daje się poznać z jeszcze jednej strony, o której nie będę tu wspominał, bo spoilery. Tak, czy inaczej, jest to zdecydowanie najbardziej intrygująca postać w całym filmie. Bez dwóch zdań, choć przyznam, że wcielający się w Piotrka Adam Bobik również mi zaimponował. Do tej pory kojarzyłem go przede wszystkim z bardzo zabawnej roli w polskim "the office", tutaj natomiast gra postać tak kompletnie inną, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam aktor. To zdecydowanie nie jeden z tych aktorów, którzy wiecznie grają tę samą rolę - siebie - i będę wypatrywał kolejnych jego filmów.
Samiec alfa recenzja (2022) - Zmarnowany potencjał
Jak na komedię to niewiele jest w dzisiejszym filmie sytuacji do pośmiania się. Nie liczyłem, ale na oko powiedziałbym, że wydałem z siebie mniej niż dziesięć rubasznych dźwięków przez cały seans i to biorąc pod uwagę szampański humor całej sali, towarzyszący wszystkim gościom podczas premiery filmu w warszawskiej Lunie. Obsada spisuje się dobrze, ale scenariusz nie daje im za dużo okazji do błyśnięcia. Kilka dialogów bierze widza z zaskoczenia, jasne, ale ogólnie rzecz jest raczej mało angażująca i sprawia wrażenie nieprzemyślanej. Pod koniec pierwszy człon frazy "czarna komedia" bardzo mocno przebija na pierwszy plan, lecz ten drugi od początku do końca tylko delikatnie łaskocze widownię. Na samym początku filmu pojawia się również znany i lubiany stand-upper, Łukasz Lotek Lodkowski i... Nie ma absolutnie nic zabawnego do powiedzenia.
Ostatnie sceny filmu pokazują jak zakręcona mogła to być produkcja. Psychodeliczna, przerysowana, groteskowa wręcz. Gdyby tylko cały film mógł mieć w sobie taką energię. Zamiast tego stereotypowe dialogi przeplatane są dziwacznymi scenami dzikości i wyzwalania swojego wewnętrznego samca alfa - a to dziwny taniec (godowy?), a to okładanie szmacianej lalki reprezentującej kobiety kijami, a to krzyczenie jak wilk. Rozumiem, że taki to charakter filmu, ale ani nie jest to zabawne, ani nie wnosi niczego do fabuły. Po zakończeniu seansu w ogóle byłem odrobinę skołowany, ponieważ nie rozumiałem co właściwie próbują mi powiedzieć twórcy. Przestrzec mnie przed świrami podającymi się za life coachów? Pokazać, że koło nienawiści nie ma końca? Gdzie się podziały te motywy, o których film napominał wcześniej? Nie wiem, ale jednego jestem pewien. Nie rozbawiło mnie to. A właśnie na śmiech najbardziej liczyłem.
"Samiec alfa" wygląda i brzmi raczej standardowo, rzemieślniczo. Muzyka plumka sobie w tle, ale po niedawnym seansie "Ennio" podczas którego nasłuchałem się doskonałych ścieżek dźwiękowych, ta tutaj wydaje się być... Tania. Jak z niskobudżetowej gry, albo filmiku na YouTube. Zdjęcia Grzegorza Hartfiela wyglądają ze wszech miar poprawnie, a czerwone światło pod koniec potrafi zbudować nawet jakiś tam klimat. Nie utkwiło mi natomiast w pamięci ani jedno bardziej intrygujące ujęcie, ciekawe przejście, czy właściwie cokolwiek godnego wymienienia. Powiedziałbym, że "Samiec alfa" to średni film, ale pamiętając o tym, że miała być z niego komedia, a widz śmieje się może raz na 20 minut, zmuszony jestem powiedzieć, że całość jest trochę mniej niż średnia. Szkoda.
Atuty
- Mirosław Haniszewski;
- Parę niezłych gagów;
- Obsada ogólnie spisuje się dobrze.
Wady
- Mało zabawny jako całość;
- Nijakie zakończenie;
- Nie robi nic z motywami, o których opowiada;
- Muzyka brzmi jakby pochodziła z jakiejś darmowej biblioteki.
„Samiec alfa” oferuje ciekawy punkt wyjścia, ale nie robi z nim niczego wartego uwagi. Jak na komedię to mało tu momentów do śmiechu i gdyby nie mocna obsada, to wyszłoby całkowite nieporozumienie. Tak, czy inaczej, raczej nie polecam.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych