Wszystko jest możliwe (2022)

Wszystko jest możliwe (2022) – recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Szkolne życie, kiedy jesteś trans

Piotrek Kamiński | 24.07.2022, 20:00

Transseksualna uczennica ostatniej klasy liceum zakochuje się w swoim rówieśniku, lecz kwitnące uczucie spowoduje wiele problemów w jej do tej pory spokojnym życiu. Nie wszystkim bliskim im osobom obecna sytuacja się podoba.

Billy Porter, jedna z najbardziej pstrokatych, dumnych z tego kim są osób w obecnym Hollywood postanowił wyreżyserować film. Wziął więc scenariusz stworzony przez Ximenę Garcię Lecuonę, zainspirowany postem na reddicie, na który kiedyś przypadkiem się natknęła i zabrał się do roboty. Główna bohaterka dzisiejszego filmu jest otwartą, dumną, radosną dziewczyną z charakterem, więc potrzebny mu był ktoś o podobnych cechach, ktoś kto dobrze zrozumiałby jej sytuację, z czym musi się na co dzień mierzyć, czego pragnie, a czego się boi (ponieważ dzisiaj aktorstwo polega na byciu sobą, a nie udawaniu kogoś innego, najwyraźniej). Znalazł transseksualną aktywistę i dziennikarkę, Evę Reign, która idealnie wpisywała się w jego wyobrażenie o postaci. Problem w tym, że przed dzisiejszym filmem Eva pojawiła się tylko w jednym półamatorskim serialu i jednej etiudzie. Czy samo podobieństwo do granej postaci wystarczy, aby udźwignąć na swoich barkach cały film?

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystko jest możliwe (2022) – recenzja filmu [Amazon]. Stara historia pokazana nowymi oczami

Khal i Kelsa

Kelsa (Reign) zaczyna właśnie ostatni rok szkoły średniej. Ma kilka przyjaciółek, jest raczej lubiana, prowadzi sobie nawet kanał na YouTube, na którym dzieli się swoimi przemyśleniami na temat bycia osobą transseksualną. Do kompletu ma kochającą mamę (Renee Elise Goldsberry) i wie już, kim chciałaby być w przyszłości. Jej życie jest całkiem nieskomplikowane i wesołe. Przynajmniej dopóki na jej drodze nie staje chłopak z tego samego rocznika, Khal (Abubakr Ali) i daje jej jasno do zrozumienia, że wpadła mu w oko. Od tego momentu problemy zaczynają wyrastać dosłownie jeden na drugim, zaczynając od faktu, że chłopak od dawna podoba się też jej przyjaciółce, z kolei jego przyjaciel nie potrafi zrozumieć jak może podobać mu się transseksualna kobieta. Typowo nastoletnie dramy, z tym, że przedstawione z raczej świeżej, niewyeksploatowanej  perspektywy. Reżyser twierdzi wręcz, że nikt do tej pory nie nakręcił filmu na ten temat.

Fabuła we „Wszystko jest możliwe” należy raczej do tych prostych. Łatwo domyślić się co będzie dalej, jak będą zmieniały się relacje między postaciami, kto okaże się dobrym przyjacielem, a kto zdradziecką szują i tak dalej. W zasadzie jedynie samo zakończenie wzięło mnie z zaskoczenia, bo nie spodziewałem się, że twórcy wykażą się taką wstrzemięźliwością przy projektowaniu go. Prócz tego jednak film jest dosyć formulaiczny i sztampowy. Kolejni przyjaciele Kelsy i Khala nie wyróżniają się niczym specjalnym, wpisując się idealnie w ustalone od lat stereotypy. Film jest dzięki temu lekki w odbiorze, ale też odrobinę nudny.

Widać też, że ani reżyser, ani scenarzystka nie mają wielkiej wprawy, ponieważ spora część filmu to po prostu któreś z głównych bohaterów siedzące przy komputerze i piszące posty na reddita, czy inny YouTube, albo rozmawiający między sobą o tym co czują. Wgląd w psychikę postaci, zwłaszcza tak unikalnej, jest teoretycznie czymś dobrym i ważnym, ale filmy powinny raczej pokazywać, a nie mówić. Tymczasem „Wszystko jest możliwe” regularnie robi kilkuminutową pauzę aby podsumować dotychczasowe wydarzenia i podzielić się paroma złotymi myślami. W filmie i tak już dzieje się raczej niewiele, więc takie gwałtowne hamowanie do zera sprawia, że relatywnie krótki czas seansu (96 minut) i tak miejscami zdaje się być przesadą. 

Wszystko jest możliwe (2022) – recenzja filmu [Amazon]. Scenariuszowi i gwieździe filmu przydałoby się parę szlifów

Romantyczne smsy przed spaniem

Być może jednak nie ma co czepiać się o nieskomplikowaną fabułę? W końcu Porter od początku mówił, że chce zrobić lekki romans dla nastolatków, ale za to poruszający ważne tematy społeczne. A jak mu to wyszło? Odrobinę nierówno. Z jednej strony trafia do mnie postawa głównej bohaterki, która chciałaby po prostu normalnie żyć, żeby ludzie patrzyli na nią jak na po prostu kolejnego człowieka, żeby ich uwagę zwracała jej osobowość, zainteresowania i tym podobne, a nie jedynie w kółko powtarzający się temat płci. Lecz z tą narracją kłóci się odrobinę fakt, że Kelsa ma również kanał na YT poświęcony właśnie transseksualności, na którym inne tematy – poza zwierzętami - prawie nie istnieją. Film w paru miejscach zdaje się kłócić z własnym przesłaniem, przez co całość staje się rozmazana, niewyraźna. 

Obsada filmu spisuje się względnie nieźle jak na niewielki film początkującego reżysera, ale mam jeden problem z Evą Reign. Tak jak absolutnie kupuję jej wesołą, odważną osobowość i twierdzę, że między nią a Abubakrem Alim jest zauważalna chemia, tak jej dialogi, sposób i ton w jakim się wypowiada regularnie przypominają mi, że nie oglądam występu profesjonalnej aktorki. Spora cześć jej kwestii wypada bardzo płasko, rzeczowo, a więc nienaturalnie. Kiedy celem filmu jest jak najwierniejsze pokazanie tematu, zaprezentowanie go szerszej publiczności i sprawienie aby może się z nim trochę oswoili, wiarygodna gra aktorska jest podstawą. Tu mi tego zabrakło.

„Wszystko jest możliwe” to wciąż całkiem sympatyczny film o dorastaniu, tylko opowiedziany w inny sposób. Nie zawojuje świata opowiadaną historią, aktorstwem, kunsztem operatorskim, ani w zasadzie niczym innym, ale pozwala spojrzeć w świat, który dla wielu osób (a w naszym kraju to już w ogóle!) jest czymś obcym, niezrozumiałym, a przez to dla niektórych również strasznym, albo wręcz wrogim. Tymczasem filmowa Kelsa jest po prostu człowiekiem i chciałaby żyć tak jak każdy inny człowiek. Warto zdawać sobie z tego sprawę, nawet jeśli czasami i sam film zdaje się o tym zapominać.

Atuty

  • Prosta, ale całkiem urocza fabuła;
  • Dużo pozytywnej energii;
  • Niebanalne zakończenie.

Wady

  • Bohaterowie częściej opisują niż pokazują co się z nimi dzieje;
  • Nierówne, raczej powolne tempo;
  • Widać (i słychać), że Eva Reign nie jest profesjonalną aktorką;
  • Gubi się miejscami w tym, co próbuje powiedzieć widzowi.

„Wszystko jest możliwe” jako głos osób trans jest wcale niezłą produkcją, lecz jako film, jako rozrywka nie ma do zaoferowania niczego nowego, ani chociaż ponadprzeciętnie zrealizowanego. No i obsadzenie skądinąd sympatycznej, ale początkującej aktorki w głównej roli nie było najlepszym pomysłem na świecie.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper