See- recenzja serialu

See (2022) - recenzja i opinia o 3 sezonie serialu (Apple TV+). Wybuchowy finał postapokaliptycznej Gry o tron

Roger Żochowski | 18.10.2022, 20:00

See miało być pierwotnie odpowiedzią Apple na „Grę o tron” od HBO, ale nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami twórców serialu. Co nie zmienia faktu, że to jedna z najbardziej niedocenionych produkcji ostatnich lat.

Pierwszy sezon postapokaliptycznego See był moim zdaniem bardzo niesłusznie zmieszany z błotem za wolne tempo. Choć jestem w mniejszości to uważam, że był to bardzo dobrze wyreżyserowany serial, a jego siłą było poznawanie świata, w którym ludzie stracili wzrok a cała cywilizacja upadła. Wirus, bomba atomowa, matka natura? Obserwowanie jak resztka naszej rasy, bo większość nie przeżyła tajemniczej zagłady, poradziła sobie w takich okolicznościach, było siłą napędową serialu.  Oko cieszyły też walki, które wyglądały jakby ktoś stworzył zupełnie nowy system walki, w którym wzrok zastąpił spryt, dotyk i słuch. Podobać mogły się też subtelne smaczki odnoszące się do naszej współczesności czy w końcu kryjąca się za katastrofą tajemnica i poznawanie kolejnych, coraz bardziej pokręconych bohaterów i plemion. 

Dalsza część tekstu pod wideo

See (2022) - recenzja 3 sezonu serialu (Apple TV+). Ślepa wojna

See - Season 3 recenzja

Jason Mamoa, który wcielał się w brutalnego, ale trzymającego się pewnych zasad wojownika o imieniu Baba Voss, starał się wychowywać i chronić dzieci ukochanej Maghray (Hera Hilmar) obdarzone darem widzenia uważanego w nowym świecie za przekleństwo. W drugim sezonie tej tajemnicy poznawania świata było mniej, bo serial po zmianie showrunnera skupił się bardziej na akcji i intrygach pomiędzy dwoma rywalizującymi królestwami (Trivantiane vs Pajanie), co akurat jeszcze mocniej odwoływało się do „Gry o tron”. Z klimatu uleciał mistycyzm, ale finałowe starcie dwóch armii, którymi dowodzili stający po przeciwnych stronach barykady Baba Vos oraz jego brat grany przez Dave'a Bautistę, nadawało tej historii charakteru. Czuć jednak było, że twórcy nie do końca wykorzystują potencjał tego uniwersum. I w końcu trzeci, recenzowany sezon będący też ostatnim, kontynuuje formułę drugiego rozgrywając się rok po wspomnianej, wielkiej bitwie pod Greenhill Gap. Baba Vos mający wyrzuty sumienia i chcący odizolować się od świata zaszywa się gdzieś w głębokim lesie zostawiając swoją ukochaną Maghray wraz z dorosłymi już dziećmi i całym królestwem na karku, ale traktat pokojowy wypracowany przez mocarstwa wisi na włosku. 

Mimo początkowego nastawienia na akcję sporo w tym sezonie pałacowych przepychanek, wliczając w to wątek kazirodztwa czy trudności w rządzeniu królestwem z jakimi boryka się wspomniana Maghray, która musi stawić czoła wewnętrznym problemom i buntowi fanatyków palących na stosie ludzi podejrzewanych o dar widzenia. Dar, którym są przecież obdarzone jej dzieci - Kofun (Archie Madekwe) i Haniwa (Nesta Cooper). Niestety tak jak w drugim sezonie ich wątki i gra aktorska nie przypadły mi do gustu, tak i w trzecim postacie te bardziej irytują niż wpierają narrację. Całe szczęście o tło fabularne dbają inne postacie drugoplanowe, w tym Tamacti Jun (Christian Camargo), antagonista z pierwszej części próbujący przewartościować swoje życie u boku nowej królowej, oraz lord Harlan (Tom Mison), którego dyplomatyczne zdolności momentami aż za mocno przypominają intrygi "Littlefingera"  z „Gry o tron”. Za to dość mocno ograniczono rolę Wren (Eden Epstein), która w drugim sezonie w pewnym momencie stała się postacią pierwszoplanową. 

See (2022) - recenzja 3 sezonu serialu (Apple TV+). Bez znieczulenia 

See - sezon 3 recenzja

Maghray jednocześnie będzie musiała zdecydować czy w ramach przypieczętowania pokoju z Trivantianami odda w ich ręce obaloną królową tyrankę, swoją pozbawioną moralnego kompasu siostrę (w roli Sibeth Kane ponownie Sylvia Hoeks), z którą w brutalnej wojnie domowej rywalizowała o koronę Pajan. Za tę rolę Sylvia powinna dostać jakiegoś Oscara, bo udało jej się stworzyć magnetyczną kreację, która jest jednocześnie odpychająca i pełna sprzeczności. W trzecim sezonie ponownie odegra ważną rolę, mimo iż zaczyna z pozycji więzionej i pozbawionej wszelkich praw byłej królowej. 

Pozorny pokój na mapie zmienia się, gdy pewien naukowiec z Trivanti wykorzystując garstkę widzących ludzi tworzy zupełnie nową broń przypominającą współczesne bomby. Taka niszczycielska siła niczym smoki z „Gry o tron” może zmienić polityczny obraz świata i pogrzebać pokój między nacjami. W trzecim sezonie autorzy już praktycznie całkowicie rezygnują z budowania aury tajemnicy nowego świata i prób wytłumaczenia czemu nasza cywilizacja została zniszczona, a ludzie przestali widzieć, sugerując jedynie, co mogło być tego przyczyną. Zamiast tego serial skupia się na ostatecznej konfrontacji obu królestw i zawiązaniu większości rozpoczętych w poprzednich sezonach wątków, jakby scenarzyści chcieli po prostu zakończyć te historię, nie rozwijając już uniwersum, co ma zarówno swoje plusy jak i minusy. 

Jasona Momoa ponownie kradnie show i nie sposób nie docenić tego jak porusza się na ekranie i jak walczy. Choreografia ponownie wypada znakomicie, nie brakuje tryskającej krwi, brutalnych egzekucji i efektownych scen batalistycznych, zwłaszcza, że teraz dochodzą do tego wszystkiego eksplozje towarzyszące korzystaniu z nowej broni. Środek serialu skupia się jednak bardziej na intrygach, budowaniu relacji między postaciami, zdradach i zwrotach akcji, a dopiero na końcu znów podkręca tempo prezentując kilka niezapoznanych sekwencji bitewnych . Jasne, pewne zbiegi okoliczności i spotkania bohaterów są bardzo naciągane w świecie, w którym praktycznie nikt nie widzi, a scenariusz jest na swój sposób przewidywalny i trzeci sezon skończył się dokładnie tak, jak przewidywałem. 

Zakończenie historii w trzecim sezonie jest dość naturalne, na swój sposób satysfakcjonujące, ale nie ma tu mowy o wybitnym serialu. Jego autorzy nie wykorzystali szansy, jakie dawało im to bogate uniwersum, choć pewnie będą i tacy, którzy przyklasną zakończeniu całości na trzecim sezonie i nierozwlekania historii. Osobiście więc polecam serial, bo pomimo słabszych momentów, twórcom udało się wykreować bogaty i wyjątkowy świat. Pomijając kilka naiwnych rozwiązań serial potrafi podtrzymać zainteresowanie widza przez cały, 8-odcinowy sezon, aż do efektownego finału w czym z pewnością pomaga znakomita realizacja i przepiękne plenery dzikiej natury połączone z przeżartą przez czas infrastrukturą upadłej cywilizacji. 

Atuty

  • Jason Mamoa i Sylvia Hoeks znów kradną show
  • Niezłe efekty specjalne i piękne plenery
  • Brutalne, świetnie wyreżyserowane sceny walk
  • Bogaty w postacie i wątki drugoplanowe świat

Wady

  • Uleciał gdzieś klimat poznawania świata
  • Zbyt dużo zbiegów okoliczności i przewidywalny koniec
  • Postacie Kofuna i Haniwy
  • Uniwersum, którego potencjał nie został w pełni wykorzystany.

Poprawny finał postapokaliptycznej przygody, która miała jednak znacznie większy potencjał.

7,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper