A Plague Tale Requiem - recenzja i opinia o grze [PC, PS5, XSX|S, NS]. Marka The Last of Us ma godnego rywala!
A Plague Tale: Innocence okazało się być czarnym koniem poprzedniej generacji i jest to bezapelacyjnie jedna z gier, którą najlepiej wspominam. Piękna historia, idealnie sprawdzająca się prostota w gameplayu, przyjemne mechaniki i niepodważalny klimat. Gdy tylko usłyszałem o A Plague Tale: Requiem, wyczekiwałem gry tak mocno, jak swego czasu Assassin's Creed Valhalla czy Kingdom Come: Deliverance. Teraz kontynuację przygód Amicii i Hugo mam już za sobą i mogę odetchnąć z ulgą - nie dlatego, że nareszcie "dobrnąłem" do napisów końcowych, a dlatego, iż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że deweloperzy z Asobo Studio dalej potrafią czynić cuda, a dodatkowa popularność po premierze Innocence wcale ich nie przytłoczyła. Zapraszam do recenzji A Plague Tale Requiem.
A Plague Tale Requiem kontynuuje historię nie tylko Amicii i Hugo, ale również Beatrice oraz Lucasa. Cała czwórka po zakończeniu w A Plague Tale Innocence przedostaje się do spokojnej miejscowości, gdzie szukają leku czy też osoby, która mogłaby uleczyć młodego chłopca. Nie jest to proste, bo gdy tylko Hugo znajduje się w stresowej sytuacji, wręcz otwiera w swoim ciele bramę dla kolejnego stadium choroby.
Przełomowym momentem w grze jest odnalezienie pewnego członka zakonu, a więc organizacji, która wie więcej, niż mogłoby nam się wydawać o Prima Macula. Staramy się współpracować z lekarzem, lecz sprawy przybierają nietypowy obrót i po raz kolejny jesteśmy świadkami totalnego zniszczenia, śmierci, jak i walki o przetrwanie. Ponownie musimy uciekać, lecz tym razem nie tylko z powodu chęci uleczenia Hugo, ale także dlatego, aby nie rujnować życia innym, niewinnym ludziom.
Amicia i Hugo powracają, ale są jeszcze bardziej wyniszczeni
Historia w A Plague Tale Requiem jest niesamowicie głęboka. Tak, jak wspomniałem chwilę wcześniej, tym razem motorem napędzającym fabułę jest nie tylko chęć uleczenia Hugo. Amicia mierzy się z problemami psychicznymi i w wielu sytuacjach widzimy ją jako wymęczoną kobietę, która nie panuje nad sobą. Nie dość, że dalej jest "opiekunką" chłopca, to w dodatku musi zmierzyć się z koszmarami, które chodzą za nią od dłuższego czasu. Nie ma co się jednak ku temu dziwić - musi chronić najbliższych, a przy tym ciągle widzi chaos, do którego chcąc nie chcąc się przyczynia.
Dziewczynę wspierają Lucas i Beatrice (w dalszej części gry spotykamy nowych, enigmatycznych towarzyszy), z którymi jednak relacje nie zawsze są pielęgnowane w dobrą stronę. Sprawia to, że każdy kolejny filmik przerywnikowy jest na swój sposób zagadką - nie wiadomo, na co wpadnie dany bohater i czy przypadkiem nie otrzymamy w tym momencie mocarnego zwrotu akcji, który nada historii totalnie inny sens. W recenzowanym A Plague Tale Requiem scenarzyści podjęli tyle istotnych wątków - z naciskiem na kluczowe informacje o Prima Macula - że nie sposób ani na chwilę odłożyć kontroler na bok i wziąć do ręki telefon.
Sam format A Plague Tale Requiem przypomina mi The Last of Us. Nie znajdziemy tutaj wyborów i mapy z setkami znaczników, ale twórcy zapewniają emocjonalną fabułę i oddają do dyspozycji pół-otwarte lokacje, do których rzadko kiedy wracamy (back-tracing występuje, ale po powrocie do danych miejscówek widzimy dynamicznie zmieniający się obraz społeczeństwa). Są one przepełnione detalami, często także opcjonalnymi aktywnościami, a wszystko to zostało opanierowane współpracą na linii przynajmniej dwóch bohaterów. Fani serii Sony - pod względem czystego tempa narracji recenzowanej produkcji - będą po prostu zachwyceni.
Animacje nie są już aż tak drętwe, jak przy A Plague Tale Innocence
I nie tylko oni, bo osoby lubiące A Plague Tale Innocence z pewnością "podskoczą z radości" na wieść o tym, że pełnoprawna kontynuacja przygód Amicii i Hugo to aż prawie dwukrotnie dłuższa opowieść niż "jedynka". Tytuł został podzielony na dokładnie 17 rozdziałów, wliczając w to kilkunastominutowy epilog, a łączny czas rozgrywki wynosi od 12 do 15 godzin. U mnie przejście gry zajęło nawet powyżej 15 godzin, ale dlatego, że "całowałem" każdą ścianę w poszukiwaniu znajdziek. Będąc już przy nich, występują one w formie kwiatków/piór dla Hugo i pamiątek (wspomnień) Amicii. Nie ma tego dużo i idealnie uzupełnia fabułę nowymi dialogami, więc pod tym względem deweloperom należy się wielki plus.
W porównaniu z "jedynką" recenzowane A Plague Tale Requiem wypada dużo lepiej także pod względem animacji. Kiedy w cichym hicie poprzedniej generacji musieliśmy zmagać się z dość drewnianą mimiką, tak tutaj wszystko wydaje się bardziej żywe i dopracowane - Amicia przewraca oczami, gdy jest podirytowana, nie kryje tików nerwowych w stresowych sytuacjach, pokazuje swoją bezradność w krytycznych momentach czy potrafi się fałszywie uśmiechnąć, aby tylko zadowolić Hugo. Zaobserwować te elementy możemy nie tylko u głównych bohaterów - jeśli podejdziemy do pobocznych postaci, gdy te nas np. przywołują, również możemy wyczytać ich uwagi puszczane w naszą stronę, choć tutaj już większą uwagę odgrywają ruchy ciałem, jak chociażby rozkładanie rąk z powodu niewiedzy czy chęci przywitania kogoś w porcie.
Na plus zaliczyć można również poprawione animacje wdrapywania się na skały, przechodzenie przez szczeliny czy zeskakiwanie z wysoko położonych obiektów. Amicia dba nie tylko o siebie, ale za każdym razem pomaga również Hugo w danych czynnościach. Owe animacje są bardzo krótkie (gdyby były dłuższe, to zaczęłyby irytować) i dodają sporo immersji, bo nic nie dzieje się za kulisami - nie ma tutaj nawet magicznego teleportowania Hugo do naszej pozycji, bo gdy ten się oddali z różnych względów, protagonistka po prostu zwolni i poczeka na chłopca.
Twórcy A Plague Tale Requiem przedstawiają brutalną wizję świata
Recenzowane A Plague Tale Requiem stoi klimatem. Akcja gry została umieszczona w XIV wieku, kiedy miejsce miała epidemia dżumy - jednej z najgroźniejszych chorób. Gier z tego okresu historycznego jest jak na lekarstwo, a projektanci lokacji w Asobo Studio pokazali, jak powinna wyglądać produkcja osadzona w czasach zarazy. Brutalność jest tutaj zauważalna na każdym kroku, ale nie z powodu walki czy krwi, a chęci przeżycia. W powietrzu unosi się zapach strachu, brudu i smrodu wywołany licznymi chorobami spowodowanymi ciągłymi wojnami, a niemalże w każdym większym odwiedzanym przez nas budynku zauważymy gryzonie, z którymi mieszkańcy nie potrafią sobie poradzić.
Odwiedzając kolejne miejscówki, widzimy wyniszczone, rozkładające się ciała (nie tylko osób dorosłych, ale również rodzin z dziećmi), ledwo dyszące zwierzęta albo te zabite, z rozciętą skórą i wystającymi flakami. Cóż... nie jest to z pewnością produkcja dla osób wrażliwych, bo o ile w A Plague Tale Innocence nie było aż tyle brutalności przedstawianej w różnych formach, tak projektanci A Plague Tale Requiem nie biorą jeńców i ukazują wizję świata w taki sposób, jaki chcą. Niezmiernie podoba mi się to, że gra nie została ugrzeczniona - nie tylko pod względem artystycznym, ale fabularnym, bo w grze nie brakuje chwytających za serce śmierci głównych bohaterów.
Prosty, doskonale znany gameplay na sterydach
Pod względem gameplayu A Plague Tale Requiem jest bardzo przyjemną pozycją. Korzystamy z kuszy, procy czy naczyń, które możemy wypełnić materiałami - igniferem (ogniem), saletrą (składnik gaszący ogień) czy smołą (składnik pozwalający wzniecić ogień lub zwiększyć jego zakres działania). Potrzebne składniki znajdziemy natomiast w świecie gry. Są one rozlokowane w niemalże każdym miejscu. Walka ze szczurami jest prosta, bo odstraszyć możemy je za pomocą wspomnianego ognia czy pirytu, który jednak jest rzadko spotykaną rzeczą. Z kolei do eliminowania wrogo nastawionych ludzi wykorzystamy bełty z kuszy lub kamienie do procy. Kusza jest jednak opłacalna na uzbrojonych wrogów z hełmami, bo kamieniem wybijemy jedynie tych, którzy mają odsłoniętą głowę. Ponadto nową mechaniką jest używanie zdolności towarzyszy - Lucas potrafi np. rzucać saletrą, a jeden z żołnierzy walczyć z wrogami na miecze. Możemy w wybranych sytuacjach przejąć też kontrolę nad szczurami!
Amicia nie specjalizuje się w walce w zwarciu, więc musimy trzymać oponentów na dystans. To, jak sobie z nimi poradzimy, zależy tylko od nas, bo możemy ich wybić z rytmu (oszołomić) za pomocą saletry, podpalić rozbijając beczkę ze słomą i rzucając w nią igniferem (albo wcześniej cisnąć o ziemię dzban ze smołą i poczekać, aż wejdzie na nią wróg), czy też zgasić ich pochodnie, gdy nie będą blisko ogniska. Dzięki temu szczury się nimi zajmą, a my odblokujemy sobie drogę dalej. Kreatywność w tym przypadku nie zna granic, a co warto dodać, lokacje są zaprojektowane w taki sposób, abyśmy mogli pójść drogą, która wydaje nam się najprostsza. Deweloperzy nie trzymają za rączkę i tylko od nas zależy, czy pójdziemy prosto, w lewo czy w prawo, gdy obok nas znajdują się wrogowie. A Plague Tale Requiem nie jest już tak liniowe i schematyczne, jak A Plague Tale Innocence.
W recenzowanej produkcji znajdziemy również system umiejętności. Jest on podzielony na 3 drzewka umiejętności, w których jednak nie wybieramy manualnie nowych zdolności. Aby zdobyć punkty doświadczenia, musimy zabijać wrogów na różne sposoby (1 drzewko), omijać ich (2 drzewko) czy wytwarzać przedmioty (3 drzewko). Po opuszczeniu lokacji pełnej nieprzyjaciół gra automatycznie zlicza nam, ilu wrogów zabiliśmy, a ilu ominęliśmy, a potem przelicza to na punkty umiejętności i uzupełnia pasek EXP-a przy danych drzewkach. Sprawdza się to dość dobrze, bo szybko możemy rozwinąć Amicię pod swój styl rozgrywki.
W świecie gry zbieramy także resztki i narzędzia, a więc przedmioty potrzebne do zdobywania ulepszeń wyposażenia. Możemy odblokować nowe możliwości kuszy oraz procy, a także zająć się poprawieniem wprawy Amicii przy alchemii czy craftingu, odblokowując przy tym dodatkowe miejsce w ekwipunku czy nowe możliwości w rozgrywce, jak zdobywanie ulepszeń wyposażenia poza stołem warsztatowym, "przemielania" noży czy innych przedmiotów na resztki (gdy nie mamy już miejsca w plecaku), cichsze przemieszczanie się obok strażników, gdy nie kucamy... Jest tego naprawdę sporo.
Mistrzowska warstwa dźwiękowa i wykorzystanie DualSense
A Plague Tale Requiem imponuje również pod względem dźwięku. Aktorka dubbingująca wykonała swoją pracę mistrzowsko - potrafi wymieszać angielski z francuskim akcentem, dodając grze klimatu XIV-wiecznej Francji. Idealnie przekazuje również emocje towarzyszące bohaterce i szczerze powiedziawszy, zdziwię się, jeśli Charlotte McBurney nie zawalczy o główną nagrodę najlepszego aktora/ najlepszej aktorki w tegorocznej edycji The Game Awards. Dobrą robotę wykonał także aktor podkładający głos dla Hugo - chłopak dalej jest na swój sposób irytujący przez swoją "piskliwość", ale nie sposób życzyć mu źle.
Ponadto muzyka od wybitnego Oliviera Deriviere to miód dla uszu - ona także podkreśla poważność sytuacji i rzadko kiedy pozwala odetchnąć. Jedną z nutek możecie usłyszeć pod tym adresem. Nie jestem koneserem muzyki, podczas jazdy samochodem puszczam najzwyklejsze składanki od najpopularniejszych DJ-ów, ale w przypadku recenzowanego A Plague Tale Requiem piosenki potrafią chwycić za serce i pokazać od drugiej strony wagę świata przepełnionego chorobami i walką o przetrwanie.
Będąc przy plusach wspomnę jeszcze o kontrolerze DualSense. Przed premierą jeden z głównych deweloperów gry wspominał, że uwielbia przeżywać ową przygodę Amicii i Hugo z wykorzystaniem pada do PS5. Teraz mu wierzę, bo deweloperzy zadbali o takie detale, jak haptyczne wibracje przy chodzeniu przy silnym wiatrze czy w wysokiej trawie, dźwięki kuszy/procy, wariujące triggery przy naciąganiu bełtów czy przeciąganiu liny. Jest tego naprawdę sporo i konsekwentnie owe elementy pogłębiają immersję.
A Plague Tale Requiem stawia na grafikę, a nie wydajność
Tak naprawdę nie miałbym do czego przyczepić się w A Plague Tale Requiem. Gra wygląda wspaniale - niektóre widoczki wręcz zapierają dech w piersiach - pod względem graficznym (wystarczy spojrzeć do galerii poniżej), lecz nie poszło to w parze z optymalizacją. Niestety, ale w tytule Asobo Studio nie znajdziemy trybu graficznego, który pozwoliłby nam stale grać w 60 klatkach na sekundę. Zamiast tego mamy jedną opcję, która zapewnia rozdzielczość 1440p przy FPS-ach wynoszących od 30 do 40/45 - ze spadkami do nawet 20-25 FPS-ów w sporadycznych momentach.
Twórcy postanowili odblokować licznik klatek na sekundę, co było odczuwalne podczas rozgrywki na wersji przedpremierowej. Gdy na ekranie nie działo się nic konkretnego, czułem, jakoby przygoda działała nie w 30 czy 60 FPS-ach, a w czymś pomiędzy. Nie posiadam żadnych przyrządów do mierzenia ilości klatek na sekundę w danym momencie, więc tutaj będzie trzeba poczekać na testy przygotowane przez specjalistów w tej dziedzinie. Nie miałem przyjemności również sprawdzenia łatki premierowej, która ma wpłynąć na stabilność produkcji.
Odnosi się to jednak zapewne do spadków płynności, które występowały przy kombinacjach ogień + setki gryzoni. Gdy na arenach pojawiało się nawet kilkaset szczurów, a protagonistka przechodziła między kilkoma wielkimi paleniskami czy słomą, to czułem, że płynność drastycznie spada. Dopiero, gdy popatrzyłem do miejsca, gdzie nie ma ognia czy tylu szczurów, gra znowu działała w przynajmniej 30 klatkach na sekundę. To były dość dziwne, wybijające z rytmu momenty - A Plague Tale Requiem wygląda wspaniale, ale jednak wolałbym, aby szczurów było trochę mniej lub ogień nie był aż tak wyrazisty, a produkcja utrzymała te minimalne 30 FPS-ów. Co mi po tym, że patrzę się na setki gryzoni - jakkolwiek to zabrzmi - w rozdzielczości 1440p, kiedy klatkaż aż za bardzo chrupie.
Czy Asobo Studio planuje dodać tryb z dynamiczną rozdzielczością i 60 klatkami na sekundę? Skontaktowałem się z twórcami i mogę potwierdzić, że deweloperzy nie mają w planach zaoferowania trybu wydajnościowego. Poniższy gameplay ukazuje odblokowany klatkaż w A Plague Tale Requiem na PS5.
Jedna z najpiękniejszych przygód ostatnich lat
Podsumowując - A Plague Tale Requiem to diament. Diament, który można było doszlifować. Gra ma wszystko, aby osiągnąć globalny sukces: począwszy od świetnej fabuły z przepięknym, chwytającym za serce zakończeniem (przyznaję się, że 16 rozdział mnie wzruszył), poprzez przyjemny gameplay, który powinien podpasować większości odbiorców i wciągającym jak bagno światem i towarzyszącym mu klimatem, a skończywszy na niesamowitej oprawie audiowizualnej... Czego chcieć więcej? A no właśnie - trybu wydajnościowego, który pozwoli grać w 60 FPS-ach. Uważam osobiście, że osób, które stawiają płynność nad grafiką jest dość sporo i mogą one się poczuć pokrzywdzone. Małym plusem jest fakt, że tytuł nie jest zablokowany w 30 FPS-ach, więc w tych spokojniejszych momentach możemy cieszyć się na oko 40 klatkami na sekundę.
Po ukończeniu pierwszego rozdziału brak 60 klatek na sekundę w A Plague Tale Requiem przestał mi przeszkadzać. Szybko się do tego przyzwyczaiłem, aczkolwiek pierwsze wrażenie było negatywne. Wszystkich czytających zachęcam do dania grze szansy, bo fabularnie gra wynagradza wiele. Powtórzę się, ale tak pięknej historii już dawno nie przeżyłem - podobnie, jak przy A Plague Tale Innocence, sequel przygód Amicii i Hugo ponownie bawi, przeraża, smuci, aby następnie zadać nam trudne pytania. Teraz mogę powiedzieć oficjalnie, że seria The Last of Us ma godnego rywala!
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do A Plague Tale: Requiem.
Ocena - recenzja gry A Plague Tale: Requiem
Atuty
- Przepiękna, emocjonalna, pełna zwrotów akcji fabuła
- Wylewający się niemalże non stop klimat zza ekranu
- Nowe rozwiązania w gameplayu idealnie pasują do gry
- Rozgrywka jest przemyślana i niesamowicie przyjemna
- Poprawione względem "jedynki" animacje
- Wręcz dołująca odbiorcę oprawa audio
- 20 godzin zabawy, podczas której nie ma ani chwili wytchnienia
- Strażnicy nie są już tak głupi, jak w "jedynce"
- Bardzo dobrze wykorzystany kontroler DualSense
- Graficzny majstersztyk, w którym jednak...
Wady
- ...brakuje trybu z 60 FPS-ami na konsolach
- Spadki płynności przy setkach szczurów i efektach specjalnych
A Plague Tale Requiem spełniło moje oczekiwania. To A Plague Tale Innocence na konkretnych sterydach, które pomogły twórcom zbliżyć się do fenomenu serii The Last of Us. Gra jest wyśmienita i aż żałuję, że mam ją już za sobą.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (384)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych