Lenovo Legion 7i 16IAX7 - test laptopa. Jeden z najwydajniejszych sprzętów na rynku
Do naszej redakcji przyjechał wyjątkowy i niezwykle potężny laptop od Lenovo wyposażony w najmocniejsze podzespoły. Już przy pierwszym kontakcie rozświetlił się na 16,7 mln kolorów dzięki rozbudowanemu systemowi RGB, ale duże wrażenie wywarła też na mnie piękna matryca, kapitalne wykonanie i niezwykle wygodna, cicha klawiatura. Nie wszystko jednak wypadło aż tak pozytywnie. Zapraszam na test.
Laptopy Lenovo jednoznacznie są dla mnie jednymi z najładniejszych i najszybszych komputerów na rynku. Chociaż w naszym kraju o wiele popularniejsze są nieco słabsze konfiguracje od testowanej w niniejszym artykule, to firma kojarzy się z bardzo dobrym współczynnikiem wydajności do ceny. Do redakcji przyjechał sprzęt topowy, z absolutnie najwyższej półki. Flagowy model wyposażony z komponenty, które na papierze dosłownie zwalają z nóg. Dość powiedzieć, że w tym wariancie laptop wyceniany jest na astronomiczne 18 tysięcy złotych. To cena dopasionego komputera stacjonarnego w zestawie z rewelacyjnym monitorem. Sprawdźmy więc, czy za taką kwotę dostajemy urządzenie, które z powodzeniem sprawdzi się jako gamingowy kombajn. Do testów wykorzystałem najnowsze gry, przeprowadziłem testy w syntetycznych benchmarkach, a przez dłuższy czas wykorzystywałem do codziennych zadań.
Specyfikacja techniczna Lenovo Legion 7i 16IAX7
CPU: 16-rdzeniowy i 24-wątkowy Intel Core i9-12900HX (2,5 GHz @ 4,4 GHz)
GPU: NVIDIA GeForce RTX 3080 Ti 16GB GDDR6 (TGP 175W)
RAM: 2x 16GB DDR5 4800 MHz CL42 (SK Hynix)
Płyta główna: autorski model Lenovo LNVNB161216 z chipsetem ID4637 i wsparciem PCI-E 4.0
Dysk: 1TB SSD M.2
Matryca: 16" WQXGA IPS 165 Hz matowa, o rozdzielczości 2560x1600p (16:10) ze wsparciem dla NVIDIA G-Sync, 500 nitów, obsługą Dolby Vision i certyfikatem VESA DisplayHDR 400
Sieć: obsługa standardu WiFi 6 (802.11 ax) i Bluetooth 5.1, LAN 1Gb/s
Klawiatura: pełnowymiarowa, podświetlana, RGB 16,7 mln kolorów
Głośniki: 2x 2W Harman z Nahimic Audio
Bateria: 99,99 Whr (ze wsparciem szybkiego ładowania do 70% w 30 minut i do 100% w 80 minut)
Waga: 2,6 kg
Liczba portów i złączy: 2x USB 3.2 Gen1, złącze minijack, HDMI 2.1 x1, złącze Ethernet, 3x USB-C (2x ze wsparciem DisplayPort 1.4)
Już procesor robi tutaj duże wrażenie, chociaż jego TDP wynosi tylko 55W, co w znaczny sposób wpływa na wysokość taktowania rdzeni w trybie boost (producent deklaruje max. 4,4 GHz, domyślnie 2,5 GHz). Dysk twardy rozpędza się do blisko 7000 MB/s przy odczycie, a karta graficzna zachwyca kosmicznym, jak na laptopa, TGP wynoszącym aż 175W (to najszybszy układ montowany dzisiaj w laptopach). Ponadto ma 16GB szybkiej pamięci GDDR6 i będzie niewątpliwie głównym bohaterem niniejszego testu. Pytanie tylko, czy procesor dotrzyma jej tempa, ale o tym przekonamy się podczas gamingowych benchmarków. Do matrycy również trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Format 16:10 jest nieco wyższy, niż klasyczne 16:9, ale w codziennym użytkowaniu wypada znakomicie i bardzo szybko się do tego przyzwyczajamy. Do kompletu dochodzi kapitalne wykonanie i rewelacyjna, podświetlana klawiatura. Widać, że Lenovo nie zamierzało oszczędzać na specyfikacji, ale jak wygląda temat jakości wykonania?
Wygląd i wykonanie - design tego laptopa jest rewelacyjny i widać, że to produkt premium
Lenovo Legion 7i pochodzi z rodziny gamingowej, dlatego musicie zaakceptować szereg podświetlanych dodatków, które trafiają zwykle w gusta młodszych odbiorców. Na szczęście design jest mimo wszystko dość minimalistyczny, a komputer nie ma agresywnych, pociętych linii. Całą obudowę Legiona (w pięknym, szaro-niebieskim kolorze), zarówno po stronie wewnętrznej jak i zewnętrznej wykonano z wysokiej klasy aluminium (z wyjątkiem plastiku dookoła ekranu). Klawiaturę pięknie wkomponowano w pełną szerokość bryły. Na dole zamieszczono duży (i bardzo wygodny oraz śliski) touchpad, a dodatkowo doceniam producenta za upchanie klawiatury numerycznej oraz pełnowymiarowych przycisków kierunkowych. Matrycę okalają bardzo cienkie ramki po każdej ze stron, a na dole, przy nieco większym podbródku widzimy subtelny napis "Legion". Zawiasy chodzą sztywno i wydają się bardzo trwałe, ale co ciekawe - bez problemu otworzymy laptopa jedną ręką, który niczym przyklejony, twardo trzyma się blatu biurka.
Galeria
Od zewnętrznej strony, na górnej części, przy prawej krawędzi, widzimy pięknie podświetlony napis Legion. Tył testowanego laptopa to już klasyka w wydaniu firmy - ekran umieszczono nieco bliżej środka, a z tyłu mamy wystający "kuper" z otworami dla wentylatorów i pokaźnym zbiorem złączy - w tym wejścia od ładowarki, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Znajdziemy tam również HDMI 2.1, dwa USB 3.2 oraz jedno USB-C ze wsparciem dla DisplayPort 1.4. Bez problemu podłączymy tym niewielkim kabelkiem duży, 34" monitor ultrapanoramiczny ze wsparciem rozdzielczości 3440x1440p i 165 Hz odświeżania. Po lewej i prawej stronie producent umieścił kolejne trzy złącza USB-C (z czego jedno potrafi zasilać urządzenia do 135W, więc będzie nawet znakomitą i bardzo szybką ładowarką do telefonu czy tabletu). Nie brakuje też potężnych otworów do odprowadzania ciepła, które zarówno po bokach jak i z tyłu są podświetlane przez diody RGB.
Po pierwszym odpaleniu, laptop rozświetla się niczym choinka - we wszystkich kolorach tęczy. Dookoła obudowy zamontowano cienki pasek LED, który docelowo rozjaśniony jest do maksimum i sprawnie komponuje się z kolorowym podświetleniem klawiatury i otworów wentylacyjnych. To efekt, który może się podobać i na mnie zrobił duże wrażenie, ale rzecz jasna, możemy go wyłączyć szybką kombinacją klawiszy FN+Spacja (ukryto w ten sposób kilka trybów działania). Co istotne, po wciśnięciu przycisku funkcyjnego, podświetlają się na niebiesko wszystkie klawisze, które mogą wywołać jakieś działanie. Osobiście bardzo lubię wszelkie RGB, więc dla mnie to "bajer" ale ten laptop jest designerską perełką w gamingowym świecie i to podświetlanie może niektórym burzyć stonowaną, spokojną kompozycję. Oczywiście świadomy użytkownik, który zamierza wydać na laptopa tak duże pieniądze, z pewnością będzie absolutnie świadomy zalet i wad tego urządzenia. Laptop przypomina, pod względem designu, poprzednie topowe sprzęty Lenovo, ale jest przy tym jeszcze lepiej wykonany i jeszcze ładniejszy. Pod względem designu nie mogę mu niczego zarzucić.
Matryca jest absolutnie topowa i robi znakomite wrażenie od samego początku
Już po samej specyfikacji technicznej widać, że matryca jest jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek zamontowano w komputerach przenośnych. Ma przekątną 16", rozdzielczość 2560x1600 w bardziej kwadratowym formacie 16:10 i wsparcie dla NVIDIA G-Sync oraz AMD FreeSync. Do tego producent deklaruje 100% pokrycia palety barw sRGB i jasność na poziomie 500 nitów. W praktyce wygląda to równie dobrze. Wyświetlacz, zgodnie z oznaczeniem z AIDA64, jest modelem BOEhydis NE160QDM-NY1, którego parametry nie odbiegają od tego, co przedstawia Lenovo. Czas reakcji wynosi tylko 3 ms, nie ma mowy o jakimkolwiek ghostingu, kolory są piękne i żywe, a kontrast wynosi powyżej 1200:1. Pokrycie palety barwnej sRGB wypełnia ponad 99%, a DCI-P3 dochodzi do 75%, z kolei jasność dobija do 530 cd/m2. To zatem ekran, który z powodzeniem wykorzystają też osoby tworzące amatorsko grafiki wektorowe czy montujące półprofesjonalne filmy. Najważniejsze jednak, że na takim ekranie wszystko znakomicie wygląda. Kolory są nasycone, ale nie przesycone. Dzięki tak wysokiej rozdzielczości każda uruchomiona gra jest bardzo ostra i piękna, a szybkość i czas reakcji dopełniają wrażenia obcowania z drogim i dobrym sprzętem. Rewelacja.
Pod wyświetlaczem, w dolnej części obudowy, schowano przycisk do włączania laptopa, a wokół niego ukryto maskownicę dla głośników. Sama klawiatura jest bardzo wygodna i cicha. Ma proste, niewyprofilowane klawisze z wyczuwalnym, ale miękkim skokiem. Przy pisaniu bardzo łatwo odnaleźć duże przyciski takie jak shift, enter czy caps lock. Korzystanie z niej sprawia wiele przyjemności i jednocześnie nie obudzi domowników w środku nocy (za to głośność chłodzenia już tak, ale do tego przejdziemy później). Nie występuje blokada po naciśnięciu kilku klawiszy jednocześnie i niewyczuwalne są jakiekolwiek opóźnienia podczas grania - klawiatura reaguje natychmiast. Kilka słów muszę też odnieść do touchpada, którego powierzchnia jest bardzo duża i śliska. Przyciski funkcyjne ukryto wewnątrz tego akcesorium (na dole), a ich głośność można porównać do kliknięć zwykłej myszki - nie są może przesadnie uciążliwe, ale głośniejsze od klawiatury. Co jasne, podczas korzystania z gładzika nie musimy ich w ogóle wciskać.
Dodam jeszcze krótkie podsumowanie wbudowanych, 2W głośników marki Harman. Jak na laptopa, grają przyzwoicie, dość głośno, ale płasko. Brakuje im przestrzeni i głębszego basu, co jest zresztą kompletnie naturalne w bryłach tego typu. Do grania czy oglądania filmów w zupełności wystarczą, potrafią też, na szczęście, zagłuszyć pracę wbudowanych wentylatorów, a to bardzo istotna sprawa. Laptop waży 2,6 kg, co i tak sprawia, ze jak na sprzęt gamingowy, jest całkiem lekki. Czas pracy na baterii nie ma w tym przypadku wielkiego znaczenia, chociaż Lenovo Legion 7i potrafi działać blisko 4h bez dostępu do prądu podczas przeglądania internetu. Gdy włączymy jakąś grę, czas pracy na baterii drastycznie spada, oscylując gdzieś w okolicach 45-50 minut. Do gniazdka wpinamy ogromną, 300W ładowarkę, której ciężar (~1,5 kg) musimy brać pod uwagę przy podróżowaniu z podręczną torbą. Urządzenie w szczytowym momencie potrafi wykorzystać niemal 300W z gniazdka, więc musimy to wziąć pod uwagę. No ale wiadomo, zastosowane w środku komponenty też mają swoje wymagania.
Jestem też zachwycony pre-instalowanymi aplikacjami od Lenovo. Pierwsza z nich, zwana "Vantage" pozwala na podejrzenie wszystkich istotnych parametrów technicznych naszej maszyny. Widzimy taktowanie procesora w locie, ilość pamięci, objętość dysku twardego czy szereg funkcji takich jak choćby ustawienie dźwięku przestrzennego (dzięki Nahimic Audio). Ponadto możemy ustawić podświetlanie, zachowanie klawiatury, sprawdzić długość gwarancji czy temperaturę wbudowanej baterii. Ponadto Lenovo wrzuciło funkcję automatycznego przetaktowania GPU celem osiągnięcia jeszcze wyższej wydajności. Jednym słowem - bardzo fajnie to wygląda i jest w zupełności wystarczające, by w pełni zadbać o każdy element laptopa. Ponadto mamy też aplikację Lenovo Arena, która gromadzi wszystkie zainstalowane gry i pozwala na ich uruchomienie (oraz podgląd podstawowych informacji, o czym są, a także przykładowych screenów zaciąganych z sieci).
Zacznijmy od testów syntetycznych - 3DMarki i weryfikacja zainstalowanych podzespołów
Przejdźmy do fragmentu, który interesuje nas chyba najbardziej i zacznijmy od testów syntetycznych w popularnych benchmarkach. Wskazania CPU-Z i GPU-Z poznaliście już w specyfikacji technicznej, ale zamieszczam zrzut ekranu z potwierdzeniem tych wartości. Całość testów zrealizowałem na Windowsie 11 Home z najnowszymi poprawkami oraz sterownikami NVIDIA 522.25. Poniżej znajdziecie też ujęcia z AIDA64, który oprócz weryfikacji matrycy, pozwala na przeprowadzenie testu wydajności wbudowanej pamięci RAM. Jej odczyt wyniósł przyzwoite 69153 MB/s, a zapis już słabsze 64499 MB/s. Przypomnę, że są to dwie kości SK Hynix po 16 GB DDR5 taktowane z prędkością 4800 MHz i opóźnieniami CL42. Co ważne, procesor wyposażono w zintegrowany układ graficzny Intela, włączający się przy zasilaniu akumulatorowym - można to na szczęście przełączyć w opcjach, by laptop korzystał wyłącznie z karty graficznej NVIDIA i rekomenduję to zrobić, bo automatyczne przełączanie między tymi kartami następuje po każdym zamknięciu gry. Zacina laptopa na kilka chwil i jednocześnie zmienia jakość wyświetlanego obrazu.
Galeria
Wykorzystany dysk twardy o pojemności 1 TB to model Samsunga, ale niestety AIDA64 nie wykrywa jego pełnej nazwy. Na szczęście radzi sobie doskonale i robi znakomity użytek ze złącza PCI-E 4.0, osiągając 6666 MB/s przy odczycie i 4412 MB/s przy zapisie (przy 91% zajętej powierzchni). Przy zajętości poniżej 80%, dysk potrafił wykręcić zapis na poziomie przekraczającym 5080 MB/s. Procesor ma TDP na poziomie 55W, co jest bardzo niską wartością i zastanawiało mnie, jak ta jednostka poradzi sobie w popularnych benchmarkach Cinebench R20 oraz R23. W tym pierwszym wbudowane i9-12900HX wykręciło 3850 punktów i 717 dla jednego rdzenia. W tym drugim z kolei 10489 i 1647 jednostek. Nie są to wartości zachwycające, a dodatkowo nieco spadają, gdy procesor rozgrzeje się do blisko 100 stopni. Regularnie sięga wysokich temperatur, obniżając taktowania z 4,4 GHz do poziomu 3,9 GHz, co wpływa na jego możliwości. Układ graficzny zatrzymuje się gdzieś w okolicach 73 stopni po kilku godzinach grania. W środku producent zamieścił dwa wentylatory umieszczone po dwóch stronach obudowy, których głośność przekracza 50 dBa sprawiając, że mamy do czynienia z suszarką. Na szczęście w spoczynku sprzęt jest absolutnie niesłyszalny.
Czas przejść do karty graficznej. Zamontowany tutaj model RTX 3080 Ti jest najszybszym, jaki znajdziemy w tegorocznych laptopach. GPU wyposażono w 7424 rdzenie CUDA, 16GB pamięci RAM GDDR6 taktowanej z prędkością 14000 MHz oraz 256 bitową szynę danych o przepustowości 524,8 GB/s. Karta pod maksymalnym obciążeniem rozkręca się do 1890 MHz na rdzeniu, co uważam za bardzo wysoką wartość. W zupełności wystarcza to do kręcenia znakomitych wyników zarówno w benchmarkach jak i bezpośrednio w grach. Na starcie, przejdziemy do tych pierwszych, bo choć są niemiarodajne, to przedstawią ogólny zarys wydajności zastosowanych komponentów. Muszę też zaznaczyć, że częstotliwość taktowania rdzenia regulowana jest techniką Dynamic Boost 2.0 i odbywa się w pełni automatycznie. Wyniki w 3DMarku w ogóle mnie nie zaskoczyły. Są wysokie, tak jak mogliście się spodziewać. Na początek włączyłem klasyczny Fire Strike, w którym testowany Legion 7 osiągnął 26 110 punktów, a program wskazał możliwość zagrania w Battlefield V na ultra detalach w ponad 100 klatkach na sekundę w 1440p. W Time Spy RTX 3080 Ti wygenerował 11 343 punkty przy domyślnych ustawieniach jakości obrazu. W przypadku Port Royal, który wykorzystuje ray-tracing, zobaczyłem 7 036 punktów, co jest całkiem niezłym rezultatem. Dodatkowo do testów wszedł najnowszy benchmark 3D Marka zwany Speed Way - mocno wymagający. Tutaj wbudowane GPU osiągnęło 2 702 punkty. Potwierdzenie niniejszych rezultatów poniżej.
Galeria
Wyniki w grach są bardzo dobre, chociaż spodziewałem się jeszcze wyższych wartości
Dużo więcej czasu zajęły mi testy wydajności w przeróżnych grach komputerowych. Przy takich komponentach aż chciało się odpalać kolejne produkcje i sprawdzać jak działają. Na warsztat wrzuciłem Cyberpunk 2077 (przy różnych ustawieniach DLSS), Watch Dogs: Legion, Horizon: Zero Dawn, Dying Light 2, God of War, Spider-Mana czy Uncharted. Weryfikowałem wydajność przy włączonym oraz wyłączonym ray-tracingu w wybranych tytułach. Zależało mi na tym, by rzetelnie ocenić wydajność tego sprzętu także w tytułach typowo e-sportowych, więc zainstalowałem z ciekawości Fortnite oraz Apex: Legends. Ten pierwszy włączyłem na ustawieniach epic, co pozwoliło na osiągnięcie średnio 89 klatek. W trybie wydajności (competetive) było już spokojnie ponad 116.
Wnioski mogę streścić tylko jednym zdaniem - spodziewałem się lepszej wydajności w takich pozycjach jak Spider-Man czy Uncharted, co może mieć podłoże w zastosowanym procesorze. Sporządziłem konkretne wykresy. Uśredniłem liczbę klatek, nie biorąc pod uwagę minimalnej i maksymalnej wartości FPS. Grałem tylko w natywnej rozdzielczości ekranu, czyli 2560x1600p, nie bawiąc się w ustawienia 1080p. W końcu kupując sprzęt za blisko 18 tysięcy złotych oczekujecie, że będzie radził sobie doskonale niezależnie od ustawień i przy 1600p. Muszę przyznać, że ten format 16:10 jest do grania kapitalny i szybko się do niego przyzwyczaiłem. Jednak nieco bardziej kwadratowy obraz sprzyja rozgrywce.
Jak wypada kultura pracy i układ chłodzenia? Temat jest dość dyskusyjny
W laptopie Lenovo Legion 7i zastosowano przebudowany układ chłodzenia złożony z komory parowej, dwóch wentylatorów i większej ilości rurek cieplnych, które odprowadzają ciepło z procesora i karty graficznej. Firma pochwaliła się nawet, że względem poprzedników zastosowane chłodzenie ma o 140% mocniejszy system wentylatorów z 40% cieńszymi łopatkami. Na pierwszy rzut oka chłodzenie robi spore wrażenie. Maskownice są duże (po bokach i na tyle urządzenia), a podczas obciążenia wypychają ogromne ilości gorącego powietrza. Niestety przy maksymalnej prędkości, jak wyżej wspominałem, głośność przekracza 50 dBa, a to już wartości dość męczące. Podczas maksymalnego obciążenia grą Cyberpunk 2077 zanotowałem ok. 43,8 dBa. Sprzęt będzie zatem wyraźnie słyszalny i dla niektórych może być już zbyt głośny. W spoczynku wypada natomiast dość standardowo i utrzymuje okolice 32 dBa, co można porównać do szeptu.
Gorzej wypadają temperatury obudowy i poszczególnych podzespołów. Ponieważ urządzenie wykonano w zdecydowanej większości z aluminium, to ma tendencje do przesadnego nagrzewania się pod obciążeniem, szczególnie w okolicach przycisków funkcyjnych po lewej stronie, zaraz pod ekranem. Czasem nasz palec może tam zawędrować i poczujemy wtedy mało przyjemne ukłucie gorąca (obudowa w tym miejscu rozgrzewa się do blisko 60 stopni). Po dwugodzinnym obciążeniu w Cyberpunk 2077, procesor dobijał nawet do temperatury 97 stopni (zgodnie ze wskazaniami GPU-Z). Nie są to może zaskakujące wartości w krainie laptopów, ale skutkują efektem tzw. throttlingu, czyli zbijania taktowania układów celem zmniejszenia temperatury, co objawia się niższą wydajnością. Takie działanie jest co prawda konieczne, by podzespoły nie uległy uszkodzeniu, ale w sprzęcie za 18 tysięcy złotych możemy oczekiwać czegoś więcej. Na szczęście liczba generowanych klatek, jak mogliście zobaczyć wyżej, pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Warto też pamiętać, że kupując takiego laptopa, dostajecie w prezencie 3 miesiące usługi Xbox Game Pass oraz rozbudowany wariant usługi Lenovo Premium Care.
Podsumowanie - testowany dziś Legion to sprzęt dla bardzo wymagających użytkowników
Testowany dzisiaj laptop jest pod wieloma względami zachwycający. Ma świetnie wykonaną, aluminiową obudowę, bardzo elegancki, stonowany design i bajeranckie, jak dla mnie, podświetlanie RGB. Zamontowane wewnątrz podzespoły są absolutnie topowe, szczególnie w przypadku karty graficznej, której TGP wynosi kosmiczne, jak na laptopa, 175W, utrzymując taktowania na poziomie 1890 MHz dla rdzenia. Nikt nie pogardzi też 16GB pamięci VRAM. Procesor Intel Core i9-12900HX wyposażony w aż 24 wątki znakomicie poradzi sobie w codziennym użytkowaniu, chociaż do tak potężnego GPU aż prosi się o dołożenie jeszcze mocniejszej i szybciej taktowanej jednostki, której obecnie w krainie laptopów po prostu nie ma. Lenovo poszło tutaj na całość. Zestaw uzupełnia 32GB pamięci RAM DDR5, które może nie zachwycają swoją prędkością, ale dobrze spełniają swoje zadanie. Na deser dostajemy przepiękną matrycę. Całość efektu zaburza niestety kultura pracy i temperatury procesora. Na szczęście nie sposób też narzekać na klawiaturę - wygodną, cichą i pełnowymiarową. Pytanie jednak, czy wyniki wydajności na komputerze za 18 tysięcy złotych są w pełni satysfakcjonujące? Na to pytanie musicie już odpowiedzieć sobie sami. Do usłyszenia!
Atuty
- Świetny design i bardzo wysoka jakość wykonania
- Najmocniejsze mobilne podzespoły na rynku - i9-12900HX, 32GB RAM i RTX 3080 Ti (aż 175W TGP)
- Znakomita, bardzo wygodna i cicha klawiatura, a także wygodny i duży touchpad
- Pre-instalowany Windows 11 i ciekawe oprogramowanie od Lenovo do kontroli wydajności, podświetlenia i prędkości wentylatorów
- Bardzo dobra matryca o rozdzielczości 1600p i 165 Hz odświeżaniu
- Duża liczba najnowszych portów i złączy
- Bardzo dobra i szybka karta sieciowa
- Udany komplet dwóch głośników stereo, które grają poprawnie i całkiem donośnie (ale brakuje im basu)
- Rozbudowane podświetlanie RGB zamontowane dookoła obudowy
- Niezła jakość obrazu z wbudowanej kamerki internetowej (rozdzielczość 1080p)
- Solidne zawiasy trzymające matrycy i ogólne poczucie obcowania ze sprzętem premium
Wady
- Bardzo wysoka cena (ok. 18 tysięcy złotych)
- Laptop mocno się grzeje, także przy klawiaturze (ponad 60 stopni blisko palców)
- Głośny pod obciążeniem (ponad 50 dBa)
- Procesor wpada w throttling, często osiągając ok. 100 stopni
- Widoczny backlight bleeding przy podświetlaniu matrycy
- Wydajność nie jest zachwycająca (w odniesieniu do najnowszych gier), mimo tak dopasionych podzespołów
- Potężny, 300W zasilacz w zestawie, który zwiększa ciężar całego zestawu
- Laptop jest dość ciężki, waży 2,6 kg, a w połączeniu z zasilaczem już ponad 4 kg
- Krótki czas pracy na baterii pod obciążeniem - ok. 45 minut (mimo zastosowania dużego ogniwa)
- Obudowa jest aluminiowa i przy dłuższej i wymagającej pracy bardzo się nagrzewa
Testowany dzisiaj laptop, chociaż wyposażony w imponujące podzespoły, w praktyce nie zachwyca swoją wydajnością. Kosztuje krocie, mocno się grzeje i pod obciążeniem jest bardzo głośny, ale ma świetną matryce i kapitalny design. Z całą pewnością nie będzie to urządzenie dla każdego.
Przeczytaj również
Komentarze (48)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych