Chrzciny (2022) - recenzja, opinia o filmie [Galapagos Films]. Najważniejsze żeby po bożemu było
Pani Marianna jest gorliwą katoliczką, głową niemożliwie skłóconej rodziny, babcią dziecka, które nie ma ojca. Pragnie skorzystać z okazji jaką są zbliżające się chrzciny i pogodzić ze sobą synów i córki. Nie będzie to proste, bo część reprezentuje bardzo konfliktowe poglądy polityczne, a jakby tego było mało, jest 13 grudnia 1981 roku. Właśnie ogłoszone zostało wprowadzenie stanu wojennego.
Film o polskiej wsi. To właściwie wszystko, co trzeba o nowym filmie Jakuba Skocznia wiedzieć. Widzieliśmy to już dziesiątki razy i niemalże zawsze rozgrywa się to tak samo - zaczyna się lekko, od spotkania rodzinnego, później zaczynają się kłótnie, napięcie eskaluje, aż finalnie dochodzi do rozładowania - często tragicznego w skutkach. Oglądając "Chrzciny" cały czas po głowie chodziła mi "Cicha noc" Piotra Domalewskiego. Niestety, głównie w kontekście tego o ile lepszy był to obraz.
Chrzciny (2022) - recenzja filmu [Galapagos]. Co autor miał na myśli?
Osoby przypisujące kategorie gatunkowe filmom to mają czasami fantazję. To kolejna rzecz, którą dzisiejszy film ma wspólną z "Cichą nocą" - teoretycznie jest to komedia obyczajowa, a w praktyce idzie się zaśmiać wisielczo ze dwa razy, na przykład, kiedy jedna z postaci postanawia uruchomić telewizor bez wtyczki wsadzając do gniazdka łyse przewody i to tyle. "Błyskotliwy" pomysł, swoją drogą. Poza tym mamy tu raczej do czynienia z filmem obyczajowym, być może zahaczającym lekko o dramat, chociaż nie jakoś specjalnie dołujący.
Fabuła jest strasznie rozwarstwiona i w efekcie raczej nijaka. Reżyser sam chyba nie jest pewien o czym dokładnie chce nam opowiedzieć, bo mamy tu niby ze dwie tajemnice - tę z tożsamością ojca dziecka i jak to się stało, że mąż granej przez Kasię Figurę Marianny nie żyje - lecz progresja scenariusza wcale nie buduje wydarzeń w kierunku którejś z nich. Powiedziałbym wręcz, że obie wyjaśniają się niejako przy okazji, gdzieś pomiędzy jedną kłótnią, a drugą. Co w takim razie jest główną osią fabularną filmu? Głowy nie dam, ale zdaje się, że pilnowanie aby nikt z rodziny nie dowiedział się o stanie wojennym. Tylko że ani to ciekawe, ani zajmujące.
Chrzciny (2022) - recenzja filmu [Galapagos]. Kilka dobrych występów i ładnych obrazków
Spoiwem trzymającym w ryzach zarówno rodzinę, jak i cały film jest Katarzyna Figura. Jej bogobojna, uparta, wiedząca i robiąca znacznie więcej niż daje po sobie poznać pani Marianna to niesamowicie intrygująca postać, niemalże sama, w pojedynkę sprawiająca, że film dobrze się ogląda. Reszta obsady też zasadniczo spisuje się dobrze. Michał Żurawski z zaczeską na wujka ze wsi nie ma za dużo do grania, ale robi wizualne wrażenie. Tomasz Schuchardt jako partyjny fafarafa pasuje idealnie, a i udaje mu się nadać postaci odrobinę głębi w tych cichszych momentach, kiedy nie musi się z nikim kłócić. Zabawna postać przypadła Maciejowi Musiałowskiemu. Tolo jest jeszcze młody, bardzo podatny na wpływy i ogólnie wrażliwy, a że sytuacja robi się progresywnie gorsza, to i w każdej kolejnej scenie, w której go widzimy przed kamerę wchodzi co raz to bardziej nawalony. To zdecydowanie on jest tu tą dziką kartą, na której zachowanie trzeba uważać i którego nie można być nigdy do końca pewnym.
Córki grane są przez Agatę Bykowską, Martę Chyczewską i Mariannę Gierszewską, a w istotnych rolach pojawiają się jeszcze Tomasz Włosok i Andrzej Konopka. I choć każde z nich ma do zaoferowania coś ciekawego, to jednak ostatecznie trudno mi się o nich szerzej wypowiedzieć. Gierszewska ma cały wątek bycia matką bez ojca, ale nie jest on dostatecznie ciekawie poprowadzony, a reszta? No są. Uzupełniają na pewno obraz, ale nie wyróżniają się niczym szczególnym.
Zdjęcia Bartka Cierlicy pięknie pokazują spokój i cichy urok polskiej wsi w zimie. Zwłaszcza kręcone przy klimatycznie wstającym, w później zachodzącym słońcu panoramy okolicy, ponieważ same wnętrza i akcja właściwa nie zwalają z nóg, choć na pochwałę zasługuje bardzo naturalny wygląd całej produkcji, w czym na pewno zasługa dobrze pomyślanego oświetlenia. Efekt psuje dodatkowo raczej chaotyczny montaż, nadający całemu filmowi raczej epizodyczny sznyt. Niby pasuje to, do równie porwanego scenariusza, ale nie sprawia w żadnym stopniu, że film staje się lepszym dziełem.
"Chrzciny" to po prostu kolejna produkcja o niedoskonałości człowieka i polskiej wsi. Solidna obsada robi co może, ale brakuje temu filmowi błyskotliwości, lepszych dialogów i czegoś konkretnego do powiedzenia, żeby widz nie czuł przez 90 minut, że już to gdzieś widział.
Film wchodzi do kin 18 listopada.
Atuty
- Kilka ciekawych kreacji, z Katarzyną Figurą na czele;
- Piękne panoramy polskiej wsi.
Wady
- Nijaki scenariusz;
- Chaotycznie pocięty;
- Nie wykorzystuje potencjału historii;
- Podobno miała być komedia?
"Chrzciny" zapraszają widzów na wieś, ale same nie wiedzą po co. Chaotyczna opowieść, uświetniona mocną obsadą i pięknymi zdjęciami, ale dziwnie znajoma i niezbyt porywająca.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych