Pentiment – recenzja i opinia o grze [PC, XSX, XOne]. Xbox Game Pass doczekał się kolejnej perełki
Zbrodnia, która przez lata targa życiem bawarskiej społeczności, bunt kościoła przeciwko wkradającej się coraz śmielej myśli renesansu i dokonań drukarstwa oraz artysta próbujący poznać prawdę. W tej opowieści sięgającej do przeszłości Obsidian Entertainment próbuje przemycić historię o poszukiwaniu spokoju i znalezieniu ukojenia. Zapraszam do recenzji Pentiment.
Obsidian Entertainment jest zespołem, którego nie trzeba przedstawiać zbyt wielu graczom. Zanim ekipa założona przez byłych członków Black Isle Studios trafiła pod skrzydła Microsoftu, już miała całkiem ugruntowaną pozycję na rynku i wyrobioną renomę – w końcu doświadczeni deweloperzy mają na swoim koncie tak głośne produkcje jak Fallout: New Vegas, South Park: Kijek Prawdy czy Pillars of Eternity. Pełnoetatowi twórcy RPG-ów rozwijają obecnie szereg obiecujących projektów – z porównywanym do The Elder Scrolls Avowed na czele – i niedawno mogli świętować pełną premierę Grounded. Zapowiedź nietypowej produkcji sięgającej garściami do średniowiecznych manuskryptów była ozdobą czerwcowej imprezy Xboksa i kolejnym dowodem na to, że studio ma jeszcze wiele pomysłów i jest w stanie odświeżać pojęcie elektronicznej rozgrywki.
Zbrodnia, tajemnice i intrygi – zapraszamy do świata Pentiment
Andreas Maler, główny bohater Pentiment, jest młodym czeladnikiem trudniącym się tworzeniem manuskryptów, przepisywaniem oraz ozdabianiem pieczołowicie przygotowywanych ksiąg specjalnie dla opactwa Kiersau. Tylko jeden projekt dzieli go od powrotu w rodzinne strony, wzięcia ślubu i zdobycia tytułu mistrza, dzięki któremu będzie w stanie w pełni podążyć śladami ojca i prowadzić własną pracownię. Tylko albo może aż jeden... Któregoś dnia, bez większej wcześniejszej zapowiedzi, w gościnnych progach zakonu staje baron – przyjazd tak szanowanego i majętnego gościa jest nie tylko ważnym wydarzeniem dla duchownych, którzy oczekują kolejnej okazji do zarobku, ale przede wszystkim istotnym momentem dla mieszkańców Tassing. Okazuje się bowiem, że szlachcic szczególnie często powinien odkupować swoje winy, rzucając na tacę, a wśród społeczności jest wielu mieszkańców łaknących jego krzywdy. Kiedy w murach opactwa dochodzi do enigmatycznej zbrodni, szybko staje się jasne, że to młody artysta, który zdobył poważanie wśród chłopów i nieoczekiwanie szybko zaskarbił sobie sympatię bogacza, będzie jedyną osobą zdolną do poznania prawdy. Po drodze dojdzie także do ujawnienia wielu tajemnic i intryg...
Rozgrywka w Pentiment jest bardzo oszczędna i ograniczona, dlatego też nie porwie serc zbyt wielu odbiorców. Przede wszystkim klikamy pojedyncze przyciski, wybierając poszczególne sekwencje dialogowe i kierując bohaterem – gameplay bazuje na chodzeniu do wyznaczonych miejsc i podejmowaniu rozmów z mieszkańcami Tassing. Twórcy próbują nieco urozmaicić zabawę, stawiając na kilka minigier i zagadek, lecz wydają się one zbyt małą atrakcją – nie powiem jednak, by nie pasowały do atmosfery gry. Szczególnie mocno przypadła mi do gustu pewna zagadka związana z rozszyfrowaniem skryptu bazującego na ułożeniu konstelacji gwiazd, czy regularnie pojawiające się sekwencje snu, dzięki którym jeszcze mocniej poznajemy wszelkie wątpliwości głównego bohatera i targające jego umysłem bolączki. Przede wszystkim jednak jesteśmy atakowani całymi sekwencjami bardziej lub mniej rozbudowanych wypowiedzi, spośród których podejmujemy następny krok Andreasa. Jeżeli estetyka opowieści już od początku nie przypadła Wam do gustu, możecie odczuwać pewne znużenie – pozwólcie się jednak zachęcić do rozgrywki i wciągnąć w historię, którą ma do opowiedzenia studio Xboksa.
Siłą recenzowanego Pentiment jest fabuła – przerażające wydarzenia nie opuszczają Tassing przez następne 25 lat. Ekipie Obsidian Entertainment zależało, by rozłożyć w czasie poszczególne zdarzenia i tragedie, pokazując dobitnie jak wybory głównego bohatera i osób, które zna, mają niebagatelny wpływ na ludzkie istnienie. Tak jest w istocie, choć czasami ich znaczenie jest znacznie mniejsze niż się tego spodziewamy. Zespół Josha Sawyera sięga głębiej, nie tylko wskazując na wszelkie przywary ludności wioski, której los staje się coraz bardziej wymagający. Deweloperzy podejmują się swoistej krytyki stanu duchowieństwa – początek XVI wieku w Europie jest czasem burzliwym, kiedy do głosu nie tylko dochodzi Marcin Luter ze swoimi tezami, lecz przede wszystkim chłopi z wytęsknieniem patrzą w kierunku lżejszego bytu. Wszystkie te wydarzenia sprawiają, że podglądane miasteczko pragnie wyrwać się z letargu i twardych rządów duchownych łypiących chciwym okiem na bogactwa i coraz większe wpływy. Zakonnicy nie są pozbawieni wad – ich pobożność i „wiara” w życie doczesne od dawna są sposobami na coraz mocniejszy ucisk wobec pobliskiej społeczności pragnącej być jak najbliżej świętości. Zakonnicy i siostry posiadają jednak szereg mrocznych sekretów... Niemało za uszami mają także chłopi i rzemieślnicy, o czym przekonujemy się w trakcie śledztwa Andreasa.
Czy każda decyzja rzeczywiście się liczy?
Mapa w recenzowanym Pentiment została podzielona na kilka części. Oprócz opactwa, przy którym znajduje się kościół, skryptorium, zakon oraz dom opata, gracze mogą podążyć ścieżką zmierzającą do wioski posiadającej błonia, ratusz, osobną świątynię, młyn, gospodę oraz wiele gospodarstw. W lesie nie tylko możemy podziwiać zabytkową figurę, ale będziemy obserwować chłopów przy wodospadzie czy zamkniętej już kopalni. Na naszej drodze stają także mniej bądź bardziej charakterystyczne osobistości, których dziwne zachowanie zostaje odnotowane przez Andreasa. Tak mała i skondensowana społeczność wie o sobie naprawdę dużo – a od przebiegłości i umiejętności artysty zależeć będzie, czy dowie się wystarczająco, by w momencie spotkania z głównym przedstawicielem Kościoła wskazać prawdziwego winnego zbrodni. W jego dłoniach leży życie drugiego człowieka.
Rozwój bohatera niemal nie istnieje, chociaż mamy wpływ na jego drogę. Przede wszystkim już na samym początku gry podejmujemy decyzję, skąd pochodzi Maler, na jakim kierunku studiów przyszło mu wcześniej się uczyć, zanim zdecydował się stać czeladnikiem jakie rządzą nim motywy oraz jaka osobowość go wyróżnia. W późniejszym etapie dajemy znać o jego dalszych zawodowych losach. Wszystkie te decyzje wpływają na opcje dialogowe, które produkcja oferuje nam w trakcie śledztwa. Niech jednak nie zwiodą Was kwestie oznaczane specjalnymi symbolami – ich wybór może wielokrotnie wpłynąć na dalszą rozmowę, przepytywany chłop nie zaufa nam, bądź nie będzie chciał zwierzyć się naburmuszonemu bucowi pokazującemu swoją wyższość i rozległą, uniwersytecką wiedzę. W recenzowanym Pentiment liczy się indywidualne podejście do każdej napotkanej postaci – wtedy jest ona w stanie wyjawić znacznie więcej lub popchnąć spokojną fabułę do przodu, a na naszej mapie pokaże się kolejny cel do zbadania.
Każdy dzień mija zgodnie z wyznaczonym schematem siedmiu godzin kanonicznych, w trakcie których Andreas realizuje poszczególne zadania – w czasie przeznaczonym na pracę jest w stanie spotkać większą liczbę zakonników na terenach opactwa, gdzie dowie się pewnych szczegółów. Pora posiłku jest etapem, w którym artysta nie tylko szuka schronienia i jedzenia – wielokrotnie spotkania okazują się szczególnie pomocne, by odkryć skrywane sekrety oraz plotki dotyczące codzienności Tassing i jej mieszkańców. Jeżeli tylko sprawnie poprowadzimy rozmowę, członkowie społeczności przekażą, gdzie udać się dalej (nowy cel), umówią nas na szczególnie ważne dla śledztwa spotkanie lub zdradzą istotny szczegół, który powinien zostać zapamiętany. Są momenty, gdy nasze wybory bardzo mocno oddziałują na przebieg wydarzeń, choć wielokrotnie czułam, że konsekwencje niektórych wyborów są odkładane w czasie. Gdy po drobnej wpadce czy wywołaniu negatywnych emocji u rozmówcy, sprawa wydawała się już stracona, produkcja umożliwia naprawienie błędu i wykonanie kroku naprzód.
Pentiment wiernie odtwarza estetykę średniowiecznych manuskryptów
Pentiment jest jednak produkcją pod wieloma względami nietypową i przeznaczoną dla bardzo wąskiego grona odbiorców – z czego zresztą stojący na czele zespołu Josh Sawyer doskonale zdaje sobie sprawę. Prace nad tytułem na dobre rozpoczęły się w okresie pandemii, kiedy studiowanie i wierne odtwarzanie starych ksiąg oraz publikacji było znacznie utrudnione. Deweloper chciał jednak zachować klimat najlepszych, średniowiecznych manuskryptów oraz wczesnorenesansowych drzeworytów, których styl został połączony przez główną artystkę projektu. Już na pierwszy rzut oka Obsidian Entertainment wykonało kawał dobrej roboty. Jeżeli znajdziecie chwilę, by przechadzać się dodatkowymi uliczkami, zajrzeć do otwartych drzwi, czy sięgnąć po pozostawione przedmioty, przekonacie się na własnej skórze, że recenzowany tytuł nie jest tylko opowieścią o wieloletniej zbrodni, ale koncentruje się na życiu i losie wielu ludzi.
W Pentiment liczą się niuanse. Poszczególne sceny są dokładnym odtworzeniem stylistyki starych ksiąg oraz drzeworytów, dlatego też nie ma mowy o dynamicznej akcji, walce czy ujęciach przedstawiających całą feerię emocji bohaterów. Nie oznacza to jednak, że studio Xboksa nie pokusiło się o wprowadzenie pewnych smaczków – zmieniających się wyrazów twarzy postaci, krótkich animacji czy zabawnych scenek, których na pewno nie spodziewamy się w tytule tak mocno zanurzającym się w tematyce religijności i zmian światopoglądowych, do jakich dochodzi na naszych oczach. W Bawarii wpływ Kościoła wydaje się być coraz mniejszy, a jedno z ostatnich opactw, które tworzy księgi i ma realny wpływ na poziom wykształcenia ludu, próbuje chronić się przed zmianami. Do tego klimat produkcji pozwala zanurzyć się w atmosferze panującej na początku XVI wieku. Kolorystyka, kreska, różnorodność postaci i ich charakterów. Pentiment jest grą dopracowaną pod wieloma względami.
Nieco doskwierał mi jednak brak bardziej rozbudowanej ścieżki dźwiękowej, która podbudowywałaby wrażenia płynące z rozgrywki. Muzyka pozwalałaby wkroczyć na kolejny poziom zanurzenia... Przede wszystkim w trakcie śledztwa słyszymy dźwięki wydawane przed przedmioty służące do zapisku dialogów na pergaminie. Pewnym sposobem na ożywienie świata recenzowanej gry jest czcionka – deweloperzy zastosowali sześć różnych sposobów na pokazanie wypowiedzi postaci. Ich zdobnictwo, sposób budowania wypowiedzi czy wygląd mówią nam wiele o napotkanym bohaterze – dzięki czcionce możemy poznać jego wykształcenie czy odczuwane emocje. To właśnie za sprawą dialogów twórcy chcieli przekazać jak najwięcej – w przypadku silnego wzburzenia protagonisty usłyszymy, jak piszący intensywnie naciska w płótno, zobaczymy błędy poprawiane szybko czy naszym oczom ukaże się rozlany atrament. Jeżeli mamy problem z odczytaniem różnorodnych napisów, w opcjach dostępności studio dało możliwość nie tylko uruchomienia automatycznego translatora, ale również ujednolicenia wyglądu liter, dzięki czemu stają się o znacznie lepiej czytelne. To bardzo pomaga w niektórych momentach. Tylko tyle i aż tyle.
W przypadku takich pozycji jak Pentiment nie mogłoby się tez obejść bez lokalizacji (napisy w języku polskim), która odznacza się wysoką jakością wykonania. Sposób wypowiedzi oddaje atmosferę gry, nieoczekiwane żarty, przekleństwa czy mniej przychylne zwroty dobitnie pokazują, że mamy do czynienia z różnorodną społecznością. W trakcie rozgrywki nie zauważyłam też żadnych błędów w tłumaczeniu.
Czy warto sprawdzić Pentiment?
Najnowsza produkcja Obsidian Entertainment nie jest pozycją dla każdego – co do tego nie mam wątpliwości. Sięgając po gatunek historycznej gry narracyjnej autorzy bardzo ograniczyli sobie grono odbiorców, jednakże włożyli sporo pracy, by projekt okazał się niezwykle dopracowany i spójny. Szkoda, że rozgrywka nie jest mocniej angażująca, a historia, chyba przez zastosowaną stylistykę, może mocno kojarzyć się z nieco nielubianymi, mozolnymi lekcjami historii. W trakcie ponad 22 godzin rozgrywki przeszłam wątek główny – jednak do świata Pentiment warto wkroczyć kilka razy, szczególnie że wiele wyborów ograniczało moją dalszą drogę, a ta naprawdę odmieniała przebieg historii i wpływała na losy podejrzanych oraz głównego bohatera. Dzięki zastosowanym mechanikom i atmosferze produkcja przypomina nieco znakomite Oxenfree, lecz odznacza się zupełnie innym, ciepłym i spokojnym klimatem, który jest podbudowany poczuciem zagrożenia. W pewnym momencie bowiem, gdy zdajemy sobie sprawę, jak wielu chłopów mogło mieć wpływ na rozgrywające się tragedie, czujemy spory niepokój.
Pentiment okazuje się propozycją idealną dla usługi Xbox Game Pass – specyficzny gatunek, zdecydowanie mniejsza skala, intrygująca historia, która została opatrzona bardzo spokojnym gameplayem oraz skrupulatnie stworzony świat, w którym liczy się każdy najmniejszy szczegół, są atutami, obok których nie można przejść obojętnie. Microsoft ma perełkę w swojej bibliotece, którą może docenić nie tylko wielu subskrybentów abonamentu.
Ocena - recenzja gry Pentiment
Atuty
- Piękna, charakterystyczna i unikatowa stylistyka,
- Jeżeli dokładnie zagłębimy się w historii, jest ona całkiem wciągająca,
- Czas rozgrywki,
- Wierność średniowiecznej stylistyce,
- Drobne niuanse świadczące o ogromnym dopracowaniu gry,
- Liczne odwołania do historii podbudowują wiarygodność projektu,
- Twórcy nie zawsze trzymają nas za rękę, więc niezbędne jest wczytywanie się w dialogi i przemyślane wybory.
Wady
- Ogromny backtracking,
- Konsekwencje wyborów nie zawsze są odczuwalne,
- Nierówne tempo akcji
- Udźwiękowienie
Pentiment skradnie serca wybranej grupie graczy – tej produkcji nie można jednak odmówić intrygującej historii, klimatycznego wykonania i dopracowania w wielu najdrobniejszych aspektach. Obsidian przyłożyło się do pracy i dostarczyło mniejszy projekt, który warto sprawdzić – chociażby w ramach Xbox Game Pass.
Graliśmy na:
XSX|S
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (205)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych