Szpieg wśród przyjaciół (2022) – recenzja i opinia o miniserialu [HBO Max]. Przyjaciele czy wrogowie?
HBO Max ponownie może pochwalić się dodaniem bardzo interesującej produkcji. Miniserial stworzony przez Sony Pictures Television przenosi nas do czasów zimnej wojny, kiedy wybuchła jedna z najgłośniejszych afer w brytyjskim wywiadzie sięgająca zasięgiem znacznie dalej – aż do ZSRR oraz Stanów Zjednoczonych. Zapraszam do recenzji „Szpiega wśród przyjaciół”.
W latach 60. Wielka Brytania jest w bardzo trudnym momencie i na skraju dyplomatycznego kryzysu. Okazuje się bowiem, że jeden ze szpiegów należących do SIS, czyli elitarnej grupy wywiadowczej składającej się z wielu wykształconych i pochodzących z wyższych sfer Anglików, przez lata współpracował także ze Związkiem Radzieckim, odpowiadając za dekonspirację i wyroki na wielu osobach zaangażowanych w działalność szpiegowską i polityczną. I choć wydawać by się mogło, że są to założenia do niezwykle emocjonującego scenariusza, to musimy cofnąć się o kilka kroków, bo ta historia wydarzyła się naprawdę. Kiedy tylko dokumenty, zeznania i materiały MI5 zostały odtajnione, skorzystał z nich pisarz Ben Macintyre, tworząc bardzo poczytną powieść „Szpieg wśród przyjaciół”, której adaptacja trafiła do katalogu HBO Max.
Szpieg wśród przyjaciół (2022) – recenzja miniserialu [HBO Max]. Zdrada niejedno ma imię
Kim Philby jest inteligentnym i charyzmatycznym agentem SIS, który pochodzi z brytyjskich elit i przez lata bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich zadań, zyskując uznanie zwierzchników. Kilka niepokojących zdarzeń w jego karierze rozbudza jednak czujność wywiadu i prowadzi do przerażającego wniosku, że na tym dumnym pokładzie pełnym najlepszych specjalistów w swoim fachu jest też szczur. Zdrajca będący zatwardziałym komunistą przez lata donosił Rosjanom o poczynaniach służb Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a stojąc na czele IX kontrwywiadu i będąc oficerem łącznikowym udaremnił szereg ważnych akcji. Kiedy jego sprawą zajmuje się już Lily Thomas wiadomo już, że Philby wije sobie gniazdko w Moskwie – jak jednak udało mu się zbiec z Bejrutu na statek do Odessy i otrzymać schronienie wśród Rosjan? Na to pytanie może odpowiedzieć jego oddany przyjaciel, Nicholas Elliott, kolejny przedstawiciel MI6, który miał doprowadzić śledztwo do końca i przekonać podwójnego agenta do powrotu na łono ojczyzny.
Fabuła recenzowanego miniserialu rozgrywa się w czasie około 20 lat, kiedy możemy dokładnie prześledzić zdarzenia, które doprowadziły do ucieczki Philby'ego do Związku Radzieckiego i następstwa jego poczynań. Wywiad miał już szereg dowodów na jego niewierność wobec Korony, a do misji mającej na celu nakłonienie go do zeznań powołał Nicholasa Elliotta, doświadczonego agenta i jego wieloletniego przyjaciela. W Bejrucie coś poszło jednak nie tak, bowiem gdy zeznania zostały już złożone, zdrajcy udało się zbiec. Naturalnie, podejrzenie pada na oddanego kompana, który pomimo bliskich relacji zarzekał się, że nigdy nie wiedział o konszachtach z wrogami.
„Szpieg wśród przyjaciół” koncentruje się na zdradzie – tej wobec własnego kraju oraz wobec przyjaciół, którą w obliczu ukazywanych wydarzeń zrozumieć jeszcze trudniej. Jak bardzo dwulicowym człowiekiem trzeba być, by przez ponad 20 lat znajomości skutecznie ukrywać tak znaczący fakt ze swojego życia i nie wzbudzić podejrzeń wśród bliskich? Najlepsi agenci MI6, oprócz oczywistej inteligencji, musieli jednak nieustannie działać w ukryciu i żyć na granicy, do tego jednak zostali przeszkoleni. Pracujący dla SIS byli wybrańcami, najlepszymi z najlepszych, absolwentami najznakomitszych szkół, którzy po prostu mieli pomóc swojej ojczyźnie w trakcie II wojny oraz w czasie zimnej wojny. To było związane z ogromnym obciążeniem, ale również z pewnymi przywilejami. W jednej ze scen Elliott otwarcie przyznaje, że dopuścił się pewnego naruszenia zasad, bowiem w trakcie wieloletniej służby na rzecz kraju był nauczony brylowania na granicy prawa i wybierania mniejszego zła – jego kontrowersyjna decyzja miała jednak zapobiec większej katastrofie.
Szpieg wśród przyjaciół (2022) – recenzja miniserialu [HBO Max]. Brytyjski wywiad przez wielkie „B”
Siłą recenzowanego „Szpiega wśród przyjaciół” jest doborowa obsada – w trakcie seansu nie mamy nawet wątpliwości, że ekipa odpowiedzialna za casting wywiązała się z zadania znakomicie. Wcielający się w Philby'ego Guy Pearce, którego zobaczyliśmy chociażby we „Włóczędze” czy „Mare z Easttown” czaruje od pierwszych do ostatnich ujęć. Podczas scen retrospekcji przedstawiających przyjacielską relację agentów i ich pracę dla Korony, jego bohater wydaje się mieć dwie twarze – dystyngowanego, a jednocześnie bardzo przebiegłego człowieka z wyższych sfer, który zjadł zęby na działalności na rzecz dwóch krajów. Doświadczenie i spryt zatwardziałego komunisty sprawiają, że odnajduje się on także w Moskwie, gdzie panują zgoła inne zasady pracy. Moją uwagę jednak znacznie mocniej przykuli Damian Lewis i Anna Maxwell Martin – postać Nicholasa Elliotta w moim odczuciu kradnie niemal każdą scenę. Agent nie mówi wszystkiego, w trakcie przesłuchań z udziałem Lily Thomas pomija pewne niewygodne fakty, ale zdaje się być bardzo poruszony zdradą przyjaciela, dlatego stara się dociec prawdy. Jednocześnie jego postać wydaje się tak bardzo niejednorodna, że podświadomie czujemy, iż temu dżentelmenowi nie można ufać. Szkoda jedynie, że scenariusz miniserialu nie skoncentrował się aż tak bardzo, jak pierwotnie oczekiwałam, na dynamice relacji dwóch oddanych sobie szpiegów, bo najlepszych wrażeń dostarczały momenty właśnie z Pearcem i Lewisem.
„Szpieg wśród przyjaciół” jednak nie jest produkcją dla każdego – jeżeli spodziewacie się propozycji lekkiej i przyjemnej, idealnej na weekendowy wieczór przed ekranem, to nieco się przeliczycie. Reżyser Nick Murphy podążył drogą klasyki gatunku i stworzył historię ociekającą „brytyjskością”, koncentrującą się na elicie angielskiego wywiadu, którego członkowie wywodzili się z najbogatszych i wykształconych grup społecznych, a swoje obowiązki nie wypełniali zbyt widowiskowo, za to prowadząc wieloletnie dochodzenia czy dbając o jak najsilniejsze kontakty ze swoimi łącznikami. Poszczególne wydarzenia zazwyczaj przedstawiane są w ciemnych, przygnębiających wnętrzach, co za tym idzie opowieść bywa bardzo mozolna i obfitująca w wiele niuansów. Tutaj liczą się nawet najmniejsze szczegóły, bez zbytnich ceregieli twórcy miksują linie czasu, przypominają o zdarzeniach z przeszłości, by po kilku minutach znów przenieść się do lat 60., kiedy zdrajca na dobre układał sobie życie w ZSRR. Przyjęta koncepcja sprawia, że aby dokładnie wiedzieć co dzieje się na ekranie, musimy być niezwykle skoncentrowani – a ten aspekt może odrzucić wielu widzów.
HBO po raz kolejny pozyskało bardzo interesującą serial odznaczający się unikatowym stylem i realizacją, który warto mieć na oku. „Szpieg wśród przyjaciół” przyciąga ciężkim klimatem, intrygami na poziomie światowym oraz niepokojącą fabułą pełną wielu smaczków. Dla fanów gatunku to pozycja obowiązkowa, natomiast wszyscy subskrybenci platformy, którzy liczą na seans w stylu „Zawód: Amerykanin” czy też nawet „Oddział dla zuchwałych” powinni zmienić oczekiwania. Jest elegancko, statecznie, ale bardzo niepokojąco.
Atuty
- Historia, która wydarzyła się naprawdę, jest znakomitą inspiracją,...
- Solidna gra aktorska
- Ciężki, wręcz duszący, klimat Wielkiej Brytanii i ZSRR
- Dobry serial szpiegowski w starym stylu
- Bardzo dopracowane stroje, wnętrza i charakteryzacje
Wady
- …, ale twórcy nieco zmarnowali jej potencjał
- Mozolne, wręcz nużące tempo
- Brakowało mi pogłębienia wątku relacji między głównymi bohaterami
„Szpieg wśród przyjaciół” to całkiem solidna produkcja, która sięga do klasyki gatunku kina szpiegowskiego. Jej mozolna fabuła i sposób realizacji mogą jednak odrzucić już po kilkunastu minutach. Zdecydowanie nie jest to propozycja idealna na lekki seans.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych