Air (2023) - recenzja, opinia o filmie [Warner Bros]. Historia najbardziej popularnych butów sportowych świata
Sprzedawca butów z żyłką hazardzisty musi wymyślić coś, co pozwoli dywizji koszykarskiej Nike zachować istnienie. Nie ma na to, niestety, ani pieniędzy ani sensownego pomysłu. Jednak kiedy zauważa, że niedoceniany przez bukmacherów Michael Jordan może tak naprawdę być dobrze zakamuflowanym geniuszem, postanawia rzucić na szalę całą swoją karierę, byle tylko nakłonić go do podpisania kontraktu z jego firmą.
Kiedy Ben Affleck i Matt Damon robią coś razem, można mieć pewność, że efekt końcowy będzie warty zachodu. Chłopaki poznali się jeszcze jako dzieci w swojej rodzinnej miejscowości, Cambridge i szybko zostali najlepszymi przyjaciółmi. Łączyła ich pasja do kinematografii. Obaj chcieli zostać aktorami, więc postanowili wspólnie gonić za marzeniami, wspierając się nawzajem w chwilach słabości, razem świętując sukcesy. Zagrali w paru filmach - w tym w kilku projektach wspólnie - ale momentem przełomowym dla obu był napisany przez nich "Buntownik z wyboru". Obaj natychmiast stali się poważnymi graczami, uznanymi aktorami i scenarzystami. Od tamtej pory zdarzyło im się wystąpić wspólnie w niejednym projekcie, a każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy. Dzisiejszy film jest o tyle wyjątkowy, że Damon po raz pierwszy prócz wystąpienia z przyjacielem przed kamerą jest też przez niego reżyserowany. Ta bliskość pozwoliła Benowi wyciągnąć z Matta wszystko, co najlepsze, w rezultacie dając nam film, o jakim zawsze mówię, że chciałbym dostać... Rewelacyjny!
Air (2023) - recenzja filmu [Warner Bros]. Znana, ale jakże skuteczna historia
Sonny Vaccaro (Matt Damon) najbardziej na świecie lubi analizę sportową i hazard. Kręci go rozpracowywanie słabych i mocnych stron graczy, zgadywanie jak wpłynie to na mecz. Nie zna umiaru, ponieważ jego zdaniem aby wygrać, trzeba grać. W Nike jego zadaniem jest doradztwo na których zawodnikach się skupić, w których warto inwestować. Do tej pory nie miał raczej szczęścia, co nie umknęło uwadze jego szefa i przyjaciela, Phila Knighta (Ben Affleck). Nike ma tylko 17% udziału na polu butów do kosza i jeśli w tym sezonie sytuacja się nie poprawi, to dział zostanie najpewniej zamknięty. Tylko jak tu walczyć o klienta, kiedy szef nie chce przeznaczyć na niego odpowiednich funduszy? Nawet złotousty spec od marketingu, Rob Strasser (Jason Bateman) nic nie zdziała. Ćwierć miliona na trzech, czterech zawodników to komicznie mało. Wyjściem może być mający zadebiutować w NBA Michael Jordan. Problem w tym, że chłopak nie chce mieć z Nike nic wspólnego.
Fabuła filmu i kolejne zwroty akcji nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem. Nike Air Jordany do dziś są jednymi z najbardziej popularnych butów sportowych wszechczasów. Tak więc nie chodzi o to co się stanie, tylko jak do tego dojdzie. Jakim cudem upadająca powoli dywizja firmy pozyskała gracza, który nią gardził? Kto zaprojektował but i w jaki sposób? Jak poradzono sobie z wytyczną, że but musi być w przeważającej części białego koloru i co wspólnego z tym wszystkim miał Martin Luther King?! Odpowiedzi na te pytania, sparowane ze świetną obsadą i szczerze zabawnym, ale i poruszającym scenariuszem są tym, co czyni film Afflecka wyjątkowym.
Air (2023) - recenzja filmu [Warner Bros]. Idealny miks śmiechu, biznesu i łez
Damon jest po prostu bezbłędny w roli upierdliwego sprzedawcy w średnim wieku, z solidnym brzuszkiem żeby było na czym piwo stawiać, który wie wszystko lepiej od ciebie. Kluczowym czynnikiem, odróżniającym go od setek wywyższających się specjalistów, są serce, pasja i dobre chęci wyraźnie bijące od jego osoby. Sonny to naprawdę dobry człowiek, w pierwszej kolejności myślący o ludziach, o sportowym duchu i o klientach, którymi ma się zajmować. Wie kogo i za co ceni, a radosny uśmiech Matta Damona pozwala widzowi uwierzyć w jego szczerość. Tak naprawdę w całej obsadzie nie ma choćby jednej źle dopasowanej, czy tak sobie zagranej roli. Viola Davis jako mama Jordana została wybrana osobiście przez gwiazdę kosza i po obejrzeniu jej w akcji nie można mieć wątpliwości, że był to dobry wybór. Deloris Jordan jest twardą, zdecydowaną kobietą, silną ręką zarządzającą karierą swojego syna. I znowu - istotnym faktem jest to, że przede wszystkim chce dobrze dla Michaela, co nadaje całej tej jej twardej powłoce odpowiedni kontekst. Obie postacie są pod tym względem do siebie podobne, niczym dwie strony jednej monety. To bardzo ważny punkt wspólny, umożliwiający wydarzenie się całej reszty historii w wiarygodny sposób, co pokazuje jak przemyślaną na wielu płaszczyznach konstrukcją jest scenariusz debiutującego Alexa Convery'ego.
"Air" jest również zwyczajnie zabawnym filmem. Bohaterowie regularnie przekomarzają się, mówią i robią dziwne rzeczy. Na przestrzeni całego filmu wiele osób wytyka Sonny'emu jego wystający kałdun, komentują ciężki oddech, zachwalają bieganie jako świetny sposób na utrzymanie równowagi ciała i ducha. Nasz główny bohater jest zbyt zajęty łamaniem kolejnych reguł byle tylko zdobyć Jordana żeby przejmować się takimi drobiazgami, ale scenariusz nie komentuje jego tuszy dla samego bycia złośliwym. Na sam koniec filmu dostajemy niesamowitą scenę, która bierze cały ten budowany od pierwszych scen materiał i zamienia go w prosty, ale fenomenalny gag. Oczywiście nie na każdy żart trzeba czekać cały film, a prócz humoru sytuacyjnego zabawni są również sami bohaterowie, jak "odrobinę" zbyt skupiony na swojej osobie i swoim dziedzictwie Knight w wykonaniu Afflecka. Nigdy nie jest to jednak humor złośliwy, szyderczy. Twórcy filmu chcą żeby płynęła od niego pozytywna energia, w zgodzie z tematem i pozostawioną przez te wydarzenia spuścizną.
Dawno już nie oglądałem filmu z tak doskonałą ścieżką dźwiękową. Choćby i dla samych tych szlagierów chętnie obejrzałbym go jeszcze raz. Każdy film zaczynający się od "Money for nothing", domknięty "Born in the USA", z odrobiną "Sirius" Alana Parsonsa wrzuconą w środek zasługuje na pochwałę, choćby i jedynie za dobry gust muzyczny. Wizualnie Affleck trzyma podobny poziom. Pracy w biurze towarzyszą długie ujęcia skoncentrowane na postaciach przemieszczających się z jednego pokoju do drugiego, faktyczna robota zawsze pocięta jest żwawo i z pazurem aby widz nie miał kiedy się nią znudzić. Z kolei praca nad ikonicznymi Air Jordanami jedynkami to już niemalże szewska pornografia, z tym nikłym światłem, zbliżeniami i sposobem w jaki Peter Moore (Matthew Maher) opowiada o pracy z materiałem. Miłym dodatkiem było też zadbanie o to aby twarz Michaela nigdy nie załapała się w kadr - to postać zbyt ikoniczna aby można było wiarygodnie zastąpić ją kimś innym, co zresztą kłóciłoby się z przesłaniem filmu.
Gdybym musiał przyczepić się do jakiegoś elementu filmu, powiedziałbym, że Convery miejscami przesadza trochę z dialogami - brzmią mesjanistycznie, jakbyśmy nie rozmawiali o osiemnastolatku, który potrafi dobrze rzucać piłką do kosza, a o zbawcy całego świata. Sądzę jednak, że dla tych ludzi w filmie różnica między jednym, a drugim nie jest tak wielka, więc mogę im ten przesadny patos wybaczyć. Może to po prostu ja nie czuję wagi wydarzenia. Czuję natomiast, że ten film zasługuje na sukces i boję się trochę, że bycie oryginalną produkcją, niepodpiętą pod żadną znaną markę (kinową, bo Nike i Jordana ludzie coś tam kojarzą) może podciąć mu nieco skrzydła. Dlatego zachęcam - wybierzcie się na "Air" do kina. Warto.
Atuty
- Świetnie zgrana obsada;
- Bezwysiłkowo komiczny od początku, do końca;
- Mocno ugruntowana warstwa emocjonalna;
- Doskonała ścieżka dźwiękowa;
- Bardzo dobre tempo;
- Niesamowicie sympatyczny Matt Damon i posągowa Viola Davis.
Wady
- Scenariusz miejscami przesadza deczko z patosem.
"Air" to nie tylko ikoniczne buty. To przede wszystkim historia ludzi, którzy wierzyli w słuszność tego co robią, opowiedziana z sercem, humorem i mistrzowską lekkością. Jak Affleck i Damon robią coś razem, to nie ma bata.
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych