Lord of the Rings Gollum

The Lord of the Rings: Gollum - recenzja i opinia o grze [PC, PS5, XSX/S]. Niestety, mało tu dobrego

Maciej Zabłocki | 25.05.2023, 10:00

Gdy tylko dostałem od Rogera informację, że będę recenzować najnowsze przygody Golluma z Władcy Pierścieni, trochę nie mogłem się doczekać. Głównie dlatego, że jestem fanem tego uniwersum, a nawet mimo moich obaw, wierzyłem, że to może być zaskakująco przyjemna produkcja. Niestety, po kilku godzinach zabawy wiedziałem już, że projekt wygląda, jakby potrzebował jeszcze wielu miesięcy developmentu. Koszmarna optymalizacja i techniczne niedbalstwo to jedno, ale to po prostu nudna i brzydka gra. Trudno znaleźć tu coś pozytywnego. 

Rzadko kiedy aż tak krytycznie podchodzę do jakichś produkcji i zawsze staram się wyciągnąć z nich coś pozytywnego. Ale jeśli twierdziliście, że Redfall jest największą porażką 2023 roku, to spieszę z informacją, że recenzowany dziś Lord of the Rings: Gollum przebija go pod każdym względem. To gra, która wygląda, jakby zatrzymała się w czasie gdzieś w 2004 roku, zarówno pod względem grafiki, jak i zastosowanych mechanik. Tu wszystko jest proste, sztywne, nudne i szarobure. Sama postać Golluma, jak już wcześniej wspominałem, wygląda mało interesująco, ale okazuje się, że podczas rozgrywki nie jest aż tak irytujący, jak mogłem przypuszczać. Ogólnie, to właśnie główny bohater nieco ratuje ten tytuł, ale wszystko dookoła niego skutecznie zaniża ocenę. 

Dalsza część tekstu pod wideo

The Lord of the Rings: Gollum niestety nikogo nie zaskoczy fabularnie

Gollum_1

Fabularnie nie ma tu niczego zaskakującego dla miłośników świata wykreowanego przez Tolkiena. Lądujemy w historii umiejscowionej gdzieś pomiędzy Hobbitem, a trylogią Władcy Pierścieni i wcielamy się w postać Smeagola zaraz po spotkaniu z Bilbo Bagginsem. Podążając śladami złodzieja, który skradł Gollumowi skarb, docieramy aż do Mordoru zaraz na początku gry, a tam zostajemy pojmani i brutalnie wtrąceni do więzienia. To właśnie w tym miejscu będzie się później rozwijała cała opowieść, a my odkryjemy kolejne, paskudne metody niewolniczego wyzysku i poniewierania najgorszego z możliwych. Na papierze wygląda to całkiem atrakcyjnie, ale w praktyce zadania są dość krótkie i nudne. Historię podzielono na rozdziały, a każdy z nich możemy ukończyć w nieco ponad godzinę. Wiele decyzji podejmowanych przez Golluma jest dla mnie niezrozumiałych, a sama fabuła rozkręca się długo i mozolnie, jednocześnie podkreślając pewien backtracking. Wszędzie tam, gdzie chcielibyśmy już zakończyć dany etap i po prostu wrócić do swojej celi, to nagle okazuje się, że następnego dnia będziemy musieli zrobić to samo, z delikatnymi zmianami. W grze, wyobraźcie sobie, mija wiele czasu (co jest komunikowane za pomocą czarnych plansz z tekstem "minęło wiele dni"), który nie ma absolutnie żadnego wpływu zarówno na postać głównego bohatera, jak i na otoczenie. To nieco psuje całą immersję. 

Ogólnie pod względem klimatu muszę jednak te produkcję pochwalić. Design miejscówek może się podobać, chociaż paleta barw jest szarobura i brązowa, a przez to wiele tekstur po prostu zlewa się ze sobą. Do oprawy graficznej i aspektów technicznych przejdziemy jednak w dalszej części tego tekstu. Sama postać Golluma, mimo moich wcześniejszych, dość krytycznych uwag, została zaprojektowana najlepiej z całej gry. Smeagol ma swoje przemyślenia, co prawda dość głupkowate, jak na niego przystało, ale w tym wszystkim całkiem interesujące. Nie jest także pozbawiony sprytu, ma doskonałą zwinność i zręczność, ale siłą rzeczy jego działania i tak nie prowadzą do jakiegoś skutecznego rozwiązania. Twórcy zastosowali natomiast kilka interesujących mechanik, jak choćby walka Golluma i Smeagola między sobą, gdzie musimy przekonać jedną stronę, że chcemy podążać za jakimś rozwiązaniem. Czy podejmowane decyzje mają duży wpływ na rozgrywkę? Zasadniczo nie, ale i tak doceniam, że mogę komuś odpowiedzieć za pomocą jednego z dwóch sposobów, gdzie jak wiadomo, Gollum jest mroczny, a Smeagol przyjazny. Po kilku godzinach rozgrywki możemy się z naszym małym stworkiem polubić, o ile komuś spodoba się to, co zobaczy na ekranie. 

Mechaniki rozgrywki są jednak bardzo przestarzałe i w zasadzie całość polega na ciągłym skradaniu się lub wykonywaniu banalnych poleceń. Większość czasu wspinamy się po ścianach i gzymsach, skacząc po platformach i przełączając dźwignie lub zbierając jakieś przedmioty. To trochę taka platformówka, ale model poruszania się wymaga gruntownego przebudowania. Animacje głównego bohatera przeskakują między sobą i nie mają niczego wspólnego z płynnością, a co gorsza, niekiedy blokują się wzajemnie. Czasem Gollum nie jest w stanie doskoczyć do jakiegoś murku, a innym razem odbija się od ściany w niezrozumiały sposób. Może chwilowo przyspieszać, ale też męczy się, gdy nie ma podparcia pod nogami. Musimy więc uważać na pasek kondycji. Zdecydowana większość zadań wygląda z kolei tak, że ktoś wymusza na nas pójście z punktu A do punktu B, zabranie czegoś lub odłożenie przedmiotu, który ma wpłynąć na przebieg fabuły. W dalszej części zabawy pojawiają się jeszcze inne mechaniki o których nie chcę tu wspominać, by nie spoilerować, ale ich wykonanie także jest dość męczące. Doceniam natomiast niektóre zagadki, ale muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku szukanie malowideł na ścianach, by zrozumieć funkcjonowanie pieca mocno przypomniało mi konstrukcję rozgrywki z gier z początku XXI wieku. Co ciekawe, Gollum może zaatakować i udusić przeciwnika, lecz przydaje się to w zasadzie wyłącznie w kilku momentach w całej grze i nie ma za bardzo sensu. 

Lord of the Rings: Gollum to techniczny potworek i trudno tutaj go jakkolwiek bronić 

Niestety, gdyby wszystkie powyższe mankamenty spotkały się z doskonałą warstwą techniczną, to gra zasługiwałaby na wyższą ocenę. Ale tutaj jest koszmar pod tym względem. Gram na dość mocnym komputerze, wyposażonym w procesor Intel Core i5-13600K (podkręcony do 5,3 GHz), do tego 32GB RAM DDR5 6400 MHz i kartę graficzną GeForce RTX 4080 w podkręconej fabrycznie wersji od Palita. Mogłem włączyć ray-tracing, ale też NVIDIA DLSS 3 razem z generatorem klatek, co bardzo wpływa na ogólny komfort zabawy. Bez tej techniki jest dramatycznie, a płynność potrafi spadać poniżej 40 klatek. Ogólnie jednak nie ma tutaj jakiegoś uzasadnienia w działaniu tego tytułu. Jest po prostu brzydko. Modele postaci pozbawione są jakichkolwiek emocji. Mimikę mają wyłącznie w trakcie scenek przerywnikowych, a poza nimi nawet nie ruszają ustami (w 2023 roku!). Co gorsze, płynność animacji potrafi się zawiesić na sekundę lub dwie. Są lokacje, gdy mogłem osiągnąć nawet 180 klatek po to, by zaraz w niewyjaśnionych okolicznościach ta wartość spadła do ok. 40. Wiele mikroprzycięć potrafi skutecznie zniechęcić do zabawy, a zwiechy ekranu występują też w trakcie momentów platformowych, gdy Gollum skoczył i jest w powietrzu. Nagle spada w przepaść, bo po przycięciu animacji zawisł w powietrzu na chwilę. Wszystkie zdjęcia, które widzicie, zostały wykonane na maksymalnych ustawieniach graficznych w rozdzielczości 4K z DLSS 3 w trybie jakości. To niestety tak wygląda. 

Punkty kontrolne w recenzowanym The Lord of the Rings: Gollum rozmieszczono dość często, więc tu na szczęście nie musimy powtarzać długiej sekwencji raz jeszcze. Ale nie mam pojęcia, jak można wypuścić na rynek coś w tak koszmarnym stanie technicznym. Każda scenka przerywnikowa to gwarantowany spadek płynności do 11-15 klatek, po czym mozolnie wspina się do tych zablokowanych 30 klatek (niech mi ktoś w ogóle wyjaśni, po co ta blokada?). Jak widzicie po zdjęciach, sama oprawa graficzna jest odpychająca. Muszę za to pochwalić udźwiękowienie. Instrumentalny soundtrack może się podobać, a muzyka niekiedy bardzo buduje klimat. Również sam dubbing Golluma zasługuje na uznanie, bo gada on ze sobą w komiczny, ale bardzo przyjemny sposób, szczególnie gdy do akcji wkroczy Smeagol i dyskutują pomiędzy sobą. Przerażająca jest za to postać Gandalfa, którą zobaczymy na samym początku gry. Jego wykonanie przypomina produkcje z początku 2000 roku, chociaż mam wrażenie, że taki Max Payne był bardziej szczegółowy. Oj doprawdy, Lord of the Rings: Gollum pod względem technicznym jest koszmarkiem, którego dawno już nie widzieliście. Domyślam się, że w dniu premiery zadebiutuje jakaś aktualizacja, która nieco poprawi sytuację, bo na ten moment nie ratuje jej nawet wsparcie DLSS 3 i generatora klatek. 

Lord of the Rings: Gollum to jedna z tych gier do których nie ma sensu wracać

Chciałbym tutaj napisać, że Lord of the Rings: Gollum to mimo błędów technicznych, ciekawa i wciągająca produkcja, ale niestety tak nie jest. Chociaż aspekty techniczne znacznie wpływają na końcową ocenę, to sama fabuła w żaden sposób nie zaskakuje, a rozgrywka jest po prostu nudna. Co więcej, powtarzalna i osadzona w czasie, jakby gdzieś z 20 lat wstecz. Nie ma tu niczego świeżego czy innowacyjnego, nie mówiąc już o sposobie prowadzenia akcji, który jest podzielony na rozdziały i żywcem wyjęty niczym z Gothica z 2001 roku. Tyle, że tam trwały one zdecydowanie dłużej. Sama postać Golluma nieco ratuje sytuacje, a design miejscówek może się spodobać miłośnikom uniwersum. Polecam też ściągnąć osobno soundtrack z tej gry, bo akurat ten wypada znakomicie. Szkoda, że cała reszta mocno kuleje. Skoro na komputerze wyposażonym w układ GeForce RTX 4080 gra działa w tak nieprzewidywalny i słaby sposób, to nie wiem, co będzie się działo w przypadku nieco słabszych konfiguracji, albo w ogóle na konsolach PS5 i XSX/S. Nie polecam. Chyba, że kupicie i ściągniecie te pozycję z pełną świadomością jej wad. 

Ocena - recenzja gry The Lord of the Rings: Gollum

Atuty

  • Postać Golluma jest dobrze zdubbingowana i wypada zaskakująco pozytywnie
  • Klimat produkcji, szczególnie dla fanów Władcy Pierścieni
  • Sporo elementów, które nawiązują do świata Golluma znanego z książek i filmów
  • Kilka ciekawych pomysłów w samej rozgrywce, jak choćby walka Golluma i Smeagola dotycząca jakiegoś zagadnienia, gdzie musimy przekonać do wyboru jedną lub drugą stronę
  • Kilka prostych, ale nawet wciągających zagadek
  • Niektóre sekwencje skradankowe (to duża część gry)
  • Design niektórych lokacji zasługuje na pochwałę

Wady

  • Okropna optymalizacja
  • Duże problemy techniczne, w tym spadki animacji nawet do 1 FPS
  • Scenki przerywnikowe ograniczone do 30 klatek na sekundę, gdzie ich płynność często spada poniżej 20 klatek
  • Brzydka grafika, niektóre tekstury wyglądają, jakby się nie doczytały, a modele postaci wołają o pomstę do nieba
  • Bardzo słabe animacje
  • Problemy z detekcją kolizji
  • Nudne i dość powtarzalne zadania
  • Okrutna powtarzalność - ludzkie postacie chodzą dokładnie w ten sam sposób, nie ma w nich niczego charakterystycznego

The Lord of the Rings: Gollum to jedna z najsłabszych gier w jaką grałem w ostatnich latach. Mechaniki rozgrywki wyglądają, jakby zaprojektowano je 15 czy nawet 20 lat temu. Animacje Golluma są drętwe, sztywne i mało płynne, a technicznie znów mamy do czynienia z koszmarem, który trzeba będzie łatać wiele miesięcy po premierze. Gra ma spadki wydajności, scenki przerywnikowe zablokowane są do 30 klatek, a niekiedy rozgrywka po prostu zawiesza się na sekundę czy dwie. Zadania są nudne, grafika brzydka, a historia mało wciągająca. O tyle dobrze, że klimat Mordoru daje radę i design miejscówek może się podobać.

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper