Star Trek: Strange New Worlds (2023) - recenzja pierwszej połowy 2 sezonu (Paramount+). Powrót do korzeni
Star Trek to jedna z najbardziej znanych i kochanych franczyz science fiction, która od ponad 50 lat inspiruje widzów na całym świecie. W ostatnich latach powstało wiele nowych seriali osadzonych w tym uniwersum, takich jak Star Trek: Discovery, Star Trek: Picard czy Star Trek: Lower Decks. Każdy próbował zaoferować coś nowego i świeżego fanom gatunku. Jednak nie wszystkie z nich spotkały się z pozytywnym przyjęciem. Najczęstszą krytyką było zbytnie odbieganie od klasycznej formuły Star Treka. Dlatego wielu fanów czekało z niecierpliwością na premierę serialu Star Trek: Strange New Worlds, który miał być prequelem do oryginalnego serialu Star Trek z lat 60. i powrotem do korzeni franczyzy. Pierwszy sezon w pewnym sensie spełnił oczekiwania fanów, zdobywając całkiem niezłe oceny. Czy drugi sezon ciągnie serial w dobrym kierunku, spełniając pokładane w nim oczekiwania? Moim zdaniem tak, i to z nawiązką.
Serial Star Trek: Strange New Worlds opowiada o przygodach załogi USS Enterprise pod dowództwem kapitana Christophera Pike'a (Anson Mount), który był poprzednikiem słynnego Jamesa T. Kirka. U jego boku znajdują się jego pierwszy oficer Una Chin-Riley (Rebecca Romijn), znana także jako Number One, oraz młody wulkanin Spock (Ethan Peck), który jest oficerem naukowym na statku. Razem z innymi członkami załogi, takimi jak Nyota Uhura (Celia Rose Gooding), M'Benga (Babs Olusanmokun), Hemmer (Bruce Horak) czy Erica Ortegas (Melissa Navia), Pike i Spock eksplorują nieznane światy i cywilizacje, napotykając na swojej drodze zagrożenia. Drugi sezon kontynuuje wcześniej rozwinięte wątki, ale znajdziemy też tu sporo nowości i nawiązań do świata Star Treka. Oglądając go, uważam, że jest to jakby „pierwszy sezon na sterydach”. Dzieje się znacznie więcej, powrócą nieoczekiwane postacie i pojawią się zupełnie nowe. Rozwinie się też mały romans.
Star Trek: Strange New Worlds (2023) - recenzja pierwszej połowy 2 sezonu (Paramount+). Kontynuacja przygód epizodycznej struktury
Serial ten jest bezpośrednią kontynuacją drugiego sezonu serialu Star Trek: Discovery, w którym poznaliśmy Pike'a, Spocka i Number One, gdzie wystąpili gościnnie. Ich popularność wśród fanów była tak duża, że postanowiono im poświęcić osobny serial, który pokazuje ich dalsze losy przed wydarzeniami z oryginalnego serialu Star Trek. W ten sposób serial ten jest zarówno hołdem dla klasyki, jak i nowym rozdziałem w historii Star Treka. Bernadette Croft, kobieta odpowiedzialna za dział kostiumowy miała pełne ręce roboty, a wszystko przez Klingonów i powrót Gornów. Także tak, zobaczymy nękających załogę Gornów. Trzeba jednak przyznać, że wygląda to genialnie. Kostiumy są naprawdę świetne i więcej w tym ręki człowieka aniżeli efektów CGI, co bardzo mi się podobało.
Jedną z największych zalet zarówno pierwszego, jak i drugiego sezonu serialu Star Trek: Strange New Worlds jest jego epizodyczna struktura, która odróżnia go od większości współczesnych seriali science fiction, opierających się na długich i skomplikowanych fabułach rozciągniętych na cały sezon lub więcej. Każdy odcinek tego serialu jest samodzielną historią, która ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Nie oznacza to jednak, że serial nie ma żadnej spójności lub ciągłości. Wręcz przeciwnie, serial dba o rozwój postaci i ich relacji, a także nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń lub innych produkcji ze świata Star Treka. Jednak każdy odcinek można obejrzeć osobno i cieszyć się z niego bez znajomości całego kontekstu. Drugi sezon kontynuuje tę tradycyjną strukturę i robi to naprawdę dobrze. Powiedziałbym, że radzi sobie z tym znacznie lepiej, a wszystko przez przygody, jakich doświadczy nasza załoga.
Epizodyczna struktura pozwala również na większą różnorodność gatunkową i tonalną serialu. Każdy odcinek ma swój własny styl i klimat, inspirowany klasycznym serialem Star Trek z lat 60. Wśród tematów poruszanych w tych odcinkach są m.in. genetyczne modyfikacje, podróże w czasie, wymiana ciał, nieuleczalne choroby, czy ponowny konflikt z rasą Gornów. Serial nie boi się też eksperymentować z formą i gatunkiem, jak to miało miejsce w pierwszym sezonie, gdzie stworzono odcinek crossoverowy z animowanym serialem Star Trek: Lower Decks, odcinek w stylu horroru czy odcinek w stylu baśniowym. Dzięki temu pierwsza połowa 2 sezonu wciąż wygląda świeżo i zaskakująco, a widz nigdy nie wie, czego się spodziewać.
Star Trek: Strange New Worlds (2023) - recenzja pierwszej połowy 2 sezonu (Paramount+). Wysoka jakość produkcji
Pierwsza połowa 2 sezonu Star Trek: Strange New Worlds zachwyca nie tylko ciekawymi historiami i nowo / starymi postaciami, ale także wysoką jakością produkcji. Efekty specjalne, kostiumy (o których wspomniałem wcześniej), scenografia i muzyka są na najwyższym poziomie i oddają klimat klasycznego Star Treka z nowoczesnym twistem. Serial dba o szczegóły i wierność oryginałowi, ale też nie boi się wprowadzać nowych elementów i pomysłów. Jest też pełen easter eggów i nawiązań do innych produkcji ze świata Star Treka, co sprawia, że jest to prawdziwa uczta dla fanów franczyzy.
Aktorzy również sprawiają wrażenie dobrze dobranych do swoich ról i grają z pasją i zaangażowaniem. Anson Mount jako Pike jest charyzmatyczny i honorowy, Ethan Peck jako Spock jest logiczny i emocjonalny, a Rebecca Romijn jako Number One jest inteligentna i tajemnicza. Pozostali członkowie załogi Enterprise również mają swoje momenty i wprowadzają różnorodność i dynamikę do serialu. Pojawią się nie tylko nowe postacie, ale wrócą i stare. Co powiecie na powrót charyzmatycznego złoczyńcy, jakim był wybitny kapitan Angel, grany przez Jesse James Keitela? To postać, która za każdym razem kradnie show i jednocześnie sprawia, że chcemy go widzieć raz za razem. A takich „comeback’ów” jest tu znacznie więcej.
Star Trek: Strange New Worlds (2023) - recenzja pierwszej połowy 2 sezonu (Paramount+). Podsumowanie
Podsumowując, pierwsza połowa 2 sezonu serialu Star Trek: Strange New Worlds jest udaną kontynuacją prequela do oryginalnego serialu Star Trek i z pewnością zadowoli zarówno starych jak i nowych fanów tej kultowej franczyzy. Serial łączy przygodę, fantastykę, humor i dramat w zrównoważony sposób i pokazuje, że Star Trek nadal ma wiele do zaoferowania widzom. Jest emocjonujący, zabawny, czasem straszny i wzruszający, ale przede wszystkim pełen niespodzianek. Jeżeli więc pierwsza połowa - dokładnie 6 odcinków - 2 sezonu zrobiła na mnie takie wrażenie, to nie mogę doczekać się reszty.
Co ciekawe wydawało mi się, że w USA, jak i Polsce trzeba wybrać swój team - Star Trek lub Gwiezdne Wojny - i że w żaden sposób nie da się polubić obu produkcji. Po nadgonieniu pierwszego sezonu i obejrzeniu połowy drugiego (Star Trek: Strange New Worlds) stwierdzam, że oba światy bliższej i dalszej galaktyki mogą żyć w totalnej symbiozie, czego z całą pewnością nie podziela wielu fanów jednej lub drugiej franczyzy. Zresztą sam jako fan Gwiezdnych Wojen byłem sceptycznie nastawiony do obejrzenia Star Treka. Niemniej wyszło mi to chyba na dobre, bo jestem naprawdę miło zaskoczony serialem i historią, jaką ma do opowiedzenia. Z niecierpliwością czekam na ostatnie 4 odcinki. Dla fanów Star Treka to obowiązkowa pozycja, ale i inni fani gatunku sci-fiction powinni się przy nim dobrze bawić.
Atuty
- Od samego początku budowany jest niesamowity klimat, czekającej na nas przygody,
- Epizodyczna struktura, która pozwala na różnorodność gatunkową i tonalną serialu,
- Wysoka jakość produkcji, która oddaje klimat klasycznego Star Treka z nowoczesnym twistem,
- Ciekawe i sympatyczne postacie, dobrze poprowadzony ich rozwój oraz relacje,
- Nawiązania i easter eggi do innych produkcji ze świata Star Treka.
Wady
- Brak większego wątku fabularnego, który by łączył odcinki i budował napięcie,
- Niewykorzystany potencjał wielu postaci, przez co niektóre są rozwinięte lepiej od innych,
- Czasami rozwiązania fabularne danego odcinka mogą wydać się naciągane,
- Zbyt duża nostalgia może odbić od serialu młodszych odbiorców.
Nie wszystkie drogi muszą prowadzić do Romulusa. Mogą wykraczać poza znany nam świat, galaktykę i poszerzać horyzonty. Przed Kirkiem był Pike. Przed Enterprise był… Enterprise. Zachęcam do obejrzenia i tym samym odkrycia nieznanych światów oraz cywilizacji wraz z załogą najbardziej legendarnego statku w historii Star Treka.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych