Delete

Delete (2023) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Czy prawda jest ważniejsza niż szczęście?

Łukasz Musialik | 01.07.2023, 20:00

Co byś zrobił, gdybyś miał moc wymazywania ludzi? Nie tyle z pamięci ile z życia. Można by wymazać pastwiącego się nad nami szefa (a to łobuz!), toksyczną znajomość czy „niewygodnego” świadka (?). To pytanie zada sobie każdy, kto zacznie oglądać serial „Delete” dostępnym od niedawna na Netflixie. Jest to tajemniczy thriller z Tajlandii, opowiadający o losach pary kochanków, którzy przypadkowo wpadają w posiadanie urządzenia przypominającego smartfon, ale mającego niezwykłą właściwość - wystarczy zrobić komuś zdjęcie komuś, i ta osoba znika bez śladu. 

Brzmi jak idealne rozwiązanie dla tych, którzy mają problemy w życiu osobistym lub zawodowym, prawda? Ale czy tak naprawdę jest? Czy korzystanie z takiej mocy nie wiąże się z konsekwencjami? I skąd w ogóle pochodzi to tajemnicze urządzenie?

Dalsza część tekstu pod wideo

Delete (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Niezwykłe miłosna historia, a w tle zagadki

DELETE

Serial skupia się na losach Lilly (arika Sartsilpsupa) i Aima (Nat Kitcharit), tkwiących - jak to wielu w dzisiejszych czasach - w nieszczęśliwych związkach. Dlatego też jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, kochankowie spotykają się potajemnie - w ich przypadku są to romantyczne wyjazdy. Lilly jest żoną bogatego, ale znanego z brutalnego zachowania właściciela rancza. Too (Natara Nopparatayapon), bo o nim mowa, nie szanuje nie tylko swojej żony, ale także jej pasji do zwierząt. 

Aim (kochanek Lilly) jest za to pisarzem i dziennikarzem, który mieszka z fotografką o imieniu Orn (Chutimon Chuengcharoensukying). Jego dziewczyna nie rozumie jego twórczości, a nawet ma pretensje odnośnie jego pracy. Wie o jego życiu, a także zna niewygodną prawdę o książce, na której Aim wybija się w mediach i w końcu zaczyna porządnie zarabiać. Orn ma nieodparte wrażenie, że chłopak ją zdradza. Udaje jej się nagrać jeden z gorących momentów, którym próbuje szantażować Aima stawiając sprawe jasno - albo ona, albo ja.

Wróćmy na chwilę do naszych kochanków. Oboje marzą o tym, by być razem na zawsze, ale nie mają odwagi zerwać ze swoimi partnerami. Wszystko zmienia się, gdy Lilly zostaje poproszona przez nieznajomą dziewczynę o zrobienie jej zdjęcia w supermarkecie. Gdy to robi, dziewczyna znika. Przestraszona trzyma urządzenie w ręku, ale jeszcze nie wie, co to jest i jak działa. Szybko jednak się przekona, że to nic dobrego.

Delete (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Gra o życie i śmierć

DELETE

Gdy Lilly spotyka się z Aimem i opowiada mu o swoim dziwnym przeżyciu. Początkowo jej nie wierzy. Jednak gdy sam próbuje użyć urządzenia na bezdomnym mężczyźnie, który śpi na chodniku, ten również znika. Wtedy Aim wpada na pomysł, jak wykorzystać tę moc do swoich celów. Postanawia wymazać Orn, która grozi mu ujawnieniem jego romansu i kłamstwa dotyczącego jego książki. Lilly jest przerażona tym planem, ale nie potrafi mu się sprzeciwić. Nie wie jednak, że Too również wie o jej niewierności i ma własne plany na pozbycie się Aima.

Tymczasem policja prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia dziewczyny z supermarketu i innych osób, które padły ofiarą urządzenia. Co więcej, okazuje się, że urządzenie ma swoją historię i pochodzi z tajnego eksperymentu naukowego, który miał na celu stworzenie broni masowego rażenia. Szczerze to serial przypominał mi jak jedną bardzo długą - bo przecież kilkoodcinkową - historię rodem z „Black Mirror”. 

Delete (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Czy warto wcisnąć „Delete”?

Serial „Delete” to ciekawa propozycja dla fanów propozycji opartych na gatunku thrillera i science fiction. Już od pierwszego odcinka dzieje się dużo. Jest sporo napięcia, dziwnych zwrotów akcji, a i emocji tu nie brak. Aktorzy grają wiarygodnie i angażują się w swoje role, a scenografia i muzyka tworzą odpowiedni klimat. Serial ma aż 8 odcinków, więc to podróż na więcej niż jeden wieczór. 

Dobrze (ale nie jak w Black Mirror) pokazuje stosunek, tudzież relacje człowieka i technologii. Niemniej od innej strony. Bardziej w kontekście wykorzystania techniki, czy posiadanej za jej pomocą władzy i mocy. Oglądając serial, można zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście człowiek byłby ją w stanie w taki, czy inny sposób wykorzystać? Zwłaszcza w nadzwyczajnych sytuacjach, gdy moralne dylematy nie mają już żadnego znaczenia. Bo dziś liczy się tylko moje własne „ja”, interes i tworzący egocentryzm, na co szczególnie zwraca uwagę ta azjatycka produkcja. Delete to średniak z wielkim, ale niewykorzystanym potencjałem.

Atuty

  • Oryginalny i intrygujący pomysł na fabułę, który zmusza do refleksji nad moralnymi dylematami związanymi z posiadaniem mocy, jaki daje futurystyczna technologia,
  • Interesujące psychologiczne portrety bohaterów,
  • Zwroty akcji, które utrzymują napięcie i zainteresowanie widza.

Wady

  • Niektóre sceny są niewiarygodne lub niedopracowane, np. sposób, w jaki bohaterowie wpadają w posiadanie urządzenia, czy sposób, w jaki policja prowadzi śledztwo,
  • Nie wszystko zostało wyjaśnione - np. pochodzenie i cel urządzenia, czy rola eksperymentu naukowego,
  • Niektóre zakończenia odcinków są niesatysfakcjonujące lub niedokończone, np. cliffhangery bez rozwiązania,
  • Zbyt długa formuła nuży i rozciąga niepotrzebnie historię serialu.

Szczerze? Wykorzystaj swój czas na coś lepszego, chyba że jesteś fanem Black Mirror. Ale nawet wtedy będziesz miał wrażenie, że oglądasz marną kopię z niewykorzystanym potencjałem, na który Twórcy mieli znacznie więcej czasu niż jakikolwiek inny reżyser wspomnianej zachodniej produkcji.

5,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper