Gylt

Gylt - recenzja gry. Mały koszmar dziecka, ale zapomnijcie o klimacie Cichego Wzgórza

Łukasz Musialik | 06.07.2023, 20:00

Gylt to gra przygodowa z elementami „horroru”, stworzona przez hiszpańskie studio Tequila Works i wydana przez Google jako ekskluzywny tytuł na platformę Stadia w 2019 roku. Kiedy jednak okazało się, że platforma chyli się ku upadkowi i zostanie zamknięta, włodarze Gylta zapowiedzieli, że wydadzą ją także na inne platformy, w tym na ogrywanej przeze mnie wersji na PS5, gdzie mogłem cieszyć się rozdzielczością 4K przy stałych 60 klatkach na sekundę.

Gra opowiada historię Sally, młodej dziewczyny, która szuka swojej zaginionej kuzynki Emily w tajemniczym i nawiedzonym mieście. Po drodze nasza protagonistka musi stawić czoła swoim lękom, prześladowcom i potworom, które są metaforą jej problemów związanych ze znęcaniem się nad nią i jej kuzynką w szkole.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabuła

Gylt

Fabuła gry jest prosta, ale interesująca. Sally jest samotną i nieśmiałą uczennicą, która często pada ofiarą zastraszania ze strony innych dzieci. Pewnego dnia jej kuzynka Emily znika bez śladu, a Sally postanawia ją odnaleźć. Zaczyna, a w zasadzie to my zaczynamy przyczepiać na płotach i ścianach kartki z wizerunkiem naszej kuzynki. Nieoczekiwanie atakuje nas grupa szkolnych łobuzów, przed którymi staramy się uciec ile sił w nogach. Po chwili robi się ciemno i jakimś dziwnym trafem trafiamy na latarkę. Co jest? Kto ją tu zostawił? Nie ważne, pora udać się do miasta, bo robi się późno.

Dochodząc do punktu kolejowego, jakiś dziwnie wyglądający brodaty pan każe nam zabrać z bocznej maszyny bilet jeśli chcemy wsiąść do górskiego wagonika. Posłusznie robimy co każe, ale gdy ponownie podchodzimy do okienka z kasą, aby podać bilet, mężczyzny już nie ma. No cóż, wchodzimy do wagonika sami z nadzieją, że dziwny nieznajomy za chwile się pojawi. Tak się nie dzieje, a kolej uruchamia się sama i zaczyna podróż w dół, wprost do miasta, jednak po drodze dzieje się coś dziwnego. Doświadczamy jakby przejścia do innego wymiaru. Na dole Sally odkrywa, że miasto jest nawiedzone przez dziwne stwory, które są ucieleśnieniem jej własnych koszmarów. Musi więc zmierzyć się ze swoimi demonami, aby uratować Emily i wrócić z nią do domu.

Gra porusza ważny temat znęcania się w szkole i jego konsekwencji dla psychiki dziecka. Pokazuje, jak Sally czuje się wyobcowana, samotna i bezradna w obliczu przemocy i drwin. Gra zachęca do empatii i współczucia dla ofiar zastraszania, a także do walki z własnymi lękami i problemami. Gra nie jest jednak moralizatorska ani nachalna w swoim przekazie. Fabuła jest opowiedziana w subtelny i emocjonalny sposób, a gra daje graczowi swobodę interpretacji i wyboru.

Ładna, artystyczna grafika

Gylt

Grafika gry jest jednym z jej mocniejszych aspektów. Gra ma piękny i stylowy design artystyczny, który łączy realistyczne otoczenie z surrealistycznymi elementami. Pod tym względem przypomina mi to troszkę Psychonaut 2, choć nieco uboższą w detale wersję gry. Niemniej postawiono na ciemniejszą kolorystykę z dużo lepszym oświetleniem, aby stworzyć nastrojową i niepokojącą atmosferę. Gra cieszy szczegółowością i różnorodnością lokacji, które odwiedzamy w trakcie przygody. Tekstury są wyraźne i ostre. Zwiedzamy opuszczone lokacje, które są pełne zagadek, sekretów i zagrożeń. Co ciekawe niektóre z nich, jak pokój z manekinami przypomina nieco scenerię znaną z Silent Hill. 

Gra wygląda świetnie na PS5, gdzie oferuje płynną rozgrywkę w 4K i 60 FPS. Wykorzystuje możliwości kontrolera DualSense (choć nie w pełni), który reaguje na nasze działania w grze za pomocą wibracji i dźwięków.  Nie dostrzegłem jednalk dużych różnic graficznych w porównaniu z wersją na Stadi, która również prezentowała się bardzo dobrze. Nie uświadczymy tu też wielu efektów „next-genowych”, takich jak ray tracing czy dynamiczne odbicia. Grafika gry jest więc raczej kwestią gustu niż dziełem wykorzystującym pełnię dzisiejszej technologii i możliwości.

Prosta rozgrywka

Gylt

Rozgrywka gry jest prosta i przyjemna, ale nie pozbawiona wad. Gra jest typową grą przygodową, w której eksplorujemy otoczenie, rozwiązujemy zagadki, zbieramy przedmioty i unikamy lub walczymy z przeciwnikami. Gylt nie jest zbyt trudna ani długa, można ją ukończyć w około 6-8 godzin. Daje nam pewną swobodę ruchu i eksploracji, przez co nie można zaliczyć jej do typowych liniówek, które ograniczają nam pole rozgrywki. Zachowania naszych wyimaginowanych przeciwników nie są zbyt mądre, łatwo ich zgubić nawet gdy któryś zauważy naszą pozycję. Ilość dostępnych przedmiotów (np. inhalatorów służących do wyleczenia zdrowia) jest wystarczająca. Potworków możemy pozbyć się jednakowo poprzez świecenie w nich kilkukrotne latarką lub jednokrotne zadanie ciosu z zaskoczenia, dzięki czemu nie dochodzi do starcia, a przeciwnik rozpływa się w świetle. Dlatego dużo lepiej i łatwiej jest się skradać, a gdzie tylko można, unikać przeciwników pozostawiając ich przy życiu, ponieważ dużo lepiej mieć zapas baterii w latarce niż jej nie mieć. 

Gra ma jednak kilka problemów z rozgrywką, które psują nieco zabawę. Po pierwsze, jest dość powtarzalna i monotonna w swojej formule. Większość zagadek i sytuacji jest podobna, przez co nie wymaga od gracza zbyt wiele wysiłku umysłowego lub manualnego. Po drugie, gra ma słaby system walki, który polega głównie na uciekaniu lub rzucaniu przedmiotami. Walka z latarką jest nudna i niesatysfakcjonująca, a potwory są łatwe do pokonania lub ominięcia. Po trzecie, gra ma kilka błędów i niedoróbek technicznych, takich jak problemy z kamerą, czy animacją. Nie jest to może coś nieznośnego, ale uwiera jak mały kamyk w bucie.

To nie gra dla każdego

Gylt ma wiele zalet, np. ciekawą i wzruszającą fabułę, która porusza ważny temat znęcania się nad dziećmi w szkole. Piękną i stylową grafikę, która tworzy nastrojową i niepokojącą atmosferę. Gra jest też prosta i przyjemna w rozgrywce, ale nie pozbawiona wyzwań i swobody. Gylt ma jednak kilka problemów z rozgrywką, które czynią ją powtarzalną i monotonną oraz kilka błędów i niedoróbek technicznych, które psują nieco zabawę.

Gylt to nie jest grą dla każdego. Nie jest typowym horrorem ani typową przygodówką. Według mnie jest to raczej gra artystyczno-emocjonalna, która skupia się na opowieści i klimacie niż na akcji i mechanice. Gylt jest więc dla tych, którzy szukają czegoś innego i oryginalnego.

Ocena - recenzja gry Gylt

Atuty

  • Ładna i wciąż mogąca podobać się grafika,
  • Świetna gra cieniem,
  • Ciekawa i intrygująca przygoda.

Wady

  • Dość krótka,
  • Monotonna rozgrywka,
  • Proste zagadki,
  • Gdzie ten horror?

Gylt zasługuje na uwagę i szacunek. Bo to ambitna i odważna w swoim przekazie i wykonaniu gra. Może nie być doskonała ani rewolucyjna, ale jest wartościowa i godna polecenia.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper