Jagged Alliance 3 - recenzja i opinia o grze [PC]. Hołd dla miłośników turowych strategii
Kiedy miałem przyjemność zagrać w wersję przedpremierową, już wtedy bawiłem się bardzo dobrze. Nie przypuszczałem jednak, że recenzowany dziś Jagged Alliance 3 to gra przewidziana na kilkadziesiąt godzin, serwując po drodze setki mniej lub bardziej epickich momentów, które zostaną w mojej pamięci na kolejne dni. To tytuł stworzony dla miłośników starych, turowych strategii w których nie było żadnego prowadzenia za rączkę. Tutaj musimy myśleć, analizować, przewidywać i kombinować, a to z pewnością przypadnie do gustu starszym graczom.
Za produkcję gry odpowiada studio Haemimont Games znane miłośnikom strategii między innymi z serii Tropico, Victor Vran czy Surviving Mars. Po tych kilkudziesięciu godzinach spędzonych z tym tytułem nadal jestem zachwycony skalą jego złożoności i aspektów, na które obowiązkowo trzeba zwrócić uwagę. Można się zatracić w tych wszystkich liczbach, statystykach, pomysłach strategicznych czy kombinowaniu, co sprawdzi się dużo lepiej, a co warto tymczasowo odpuścić. Twórcy zadbali o każdy najmniejszy detal, który może zaważyć o powodzeniu misji, ale same podstawy rozgrywki są bardzo wymagające. Nieprzerwanie zachwyca mnie, że zaraz po rozpoczęciu nowej gry dostajemy informacje, że normalny poziom trudności jest wyjątkowo trudny i musimy wziąć to pod uwagę. Sprawdziłem grę też na tym niższym, ale tutaj bezsprzecznie zgodzę się z twórcami, że Jagged Alliance 3 dodatkowo zyskuje, gdy otrzymamy solidne wyzwanie. Czas więc przejść do początkowej odprawy przedstawiającej ogólne spojrzenie na mapę świata i zależności, jakie w nim obecnie zachodzą.
Jagged Alliance 3 to gra stworzona dla miłośników klasyki, wobec czego szykujcie się na dużo potu i wylanych łez
Recenzowana dziś gra zadebiutuje już jutro w wersji na PC, ale na szczęście nie ma zbyt wygórowanych wymagań sprzętowych, chociaż wygląda zaskakująco dobrze. Szczególnie, gdy pada rzęsisty deszcz, a my musimy przemierzać błotnistą dżunglę naszymi wojakami, przebijając się przez gęste zarośla i powalone drzewa. Modele postaci są dość szczegółowe, świat z kolei złożony i bardzo wciągający, a przy tym brudny i pozbawiony sentymentów (a także wielopoziomowy, bo możemy się wspinać i toczyć boje także na wysokości). Równie imponująco wypada fizyka, bo w Jagged Alliance 3 możemy zniszczyć dosłownie wszystko. Gdy rzucimy granat tuż obok jakiegoś budynku, jego ściana efektownie się zawali. Możemy też bez większych przeszkód roztrzaskać stół czy krzesła, podziurawić szafkę albo zburzyć kamienny murek za którym chowają się przeciwnicy. To znacznie wspomaga immersję i sprawia, że dosłownie chcemy kombinować możliwie jak najwięcej by tylko zobaczyć, co jeszcze można tu uszkodzić. Osobiście byłem bardzo "wygłodniały" tej fizyki w grach, bo ostatnio niestety nie pojawia się zbyt często. Jagged Alliance 3 spełnił moje oczekiwania z nawiązką.
To jednak nie wszystko, bo fizyka znakomicie działa nie tylko na wszelkie przedmioty, budynki czy naturę, ale także na postacie. Gdy nasz kompan zostanie postrzelony w rękę, będzie mieć kłopot z celnością, a nawet utrzymaniem karabinu (co zobaczymy po jego zachowaniu). Gdy dostanie w nogę, zacznie kuleć i poruszać się bardzo powoli. To samo dotyczy naszych przeciwników. Są podatni na wszelkie odłamki, zniszczenia i uszkodzenia. Można ich zabić o wiele szybciej, gdy trafimy w głowę (czasem efektownie ją odrywając - zależnie od wykorzystanej broni), a w trakcie rozgrywki mamy pełen wybór, którą część ciała chcemy akurat poszatkować. Oczywiście, to czy trafimy, zależne jest od bardzo wielu czynników. Nie tylko pogody, ale też naszego wyszkolenia technicznego, noszonej broni, zmęczenia, widoczności czy niewielkich przeszkód po drodze. Również topografia terenu ma na to wielki wpływ, bo stojąc nieco niżej od wrogiego strzelca możemy mieć pewność, że to jemu będzie łatwiej nas trafić. Nie odwrotnie. Gra nie wybacza błędów, nie próbuje nas oszukać i nie pozwala chodzić na skróty. Możemy dotrzeć do celu na kilka różnych sposobów, czasem pomijając strzelaninę za pomocą "zwykłej" rozmowy czy negocjacji, ale niekiedy nie musimy nawet podchodzić do przeciwnika. Wystarczy go skutecznie i sprytnie ominąć, korzystając z przeróżnych sztuczek, jak choćby odwrócenia uwagi za pomocą butelek, kamieni czy innych elementów otoczenia.
Sekwencje walki są w tej grze zrealizowane absolutnie perfekcyjnie. Gdy tylko przejdziemy trochę misji i zyskamy więcej funduszy, możemy zatrudnić lepszych i ciekawszych najemników, którzy obok opłaty za "najem" początkowy, będą też oczekiwali dziennego żołdu celem pokrycia ich godzinówki za wykonywaną pracę. Gdy zabraknie nam pieniędzy, taki wojak może po prostu zniknąć z pola walki, zostawiając nas absolutnie z niczym. Są momenty, gdy każda postać ma ogromne znaczenie, więc utrata jednostki może prowadzić do przegranej, a co za tym idzie, do frustracji, bo powtarzanie niektórych sekwencji wiąże się z ponownym kombinowaniem i liczeniem na szczęście. Chociaż statystyki trafień, celności i możliwości przeliczane są na podstawie rzutu kością + modyfikatora zależnego od naszej broni, ekwipunku, pogody i szeregu innych czynników, to nie da się ukryć, że niekiedy to właśnie szczęśliwy traf sprawia, że zabijemy danego przeciwnika szybciej. Bo akurat nasz wojak dobrze przycelował i miał lepszy dzień. Trochę jak w życiu. Powtarzanie określonych sekwencji nigdy więc nie jest takie samo, poza tym za każdym razem możemy wpaść na lepsze lub skuteczniejsze rozwiązanie. Rozgrywka jest turowa i czas możemy zatrzymać w dowolnym momencie, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy, jak choćby tego, w jaki sposób zachowają się nasi przeciwnicy.
Wrogowie kombinują w trakcie rozgrywki. Potrafią zawołać swoich towarzyszy, wezwać wsparcie przez krótkofalówkę, flankować, chować się za przeszkodami, rzucać granatami, wykorzystywać okazję, by postrzelić nas w nogę albo próbować zawalić na nas daną konstrukcję czy drzewo. Ich inteligencja często była dla mnie zaskakująca, ale to jedynie potęguje emocje związane z pojedynkami. Wielokrotnie miałem tak, że chciałem (i prawdopodobnie mogłem) uniknąć konfrontacji, przeprowadzając skuteczną rozmowę. Niestety, często też wybierałem słabe opcje dialogowe (ich wybór także uzależniony jest od najemników, którymi dysponujemy, więc nie zawsze trafią się te same kwestie) albo po prostu coś po drodze poszło nie tak lub mój przeciwnik zdążył się zirytować. Duże znaczenie mają pierwsze wypowiadane zdania, bo chociaż tego nie widać, to w grze ukryto pewien wskaźnik "irytacji", po którym druga strona ma już po prostu dosyć i najchętniej wystrzeli nam kulkę między oczy.
Jagged Alliance 3 zaskakuje fabularnie, chociaż to mechaniki rozgrywki zrobiły na mnie największe wrażenie
Na początku oglądamy atrakcyjne, animowane intro (rodem z lat 90. ale takich nieco bardziej współczesnych), gdzie przedstawiona zostaje cała historia fikcyjnego państwa Grand Chein. Okazuje się, że prezydent tego kraju zaginął w tajemniczych okolicznościach, a władzę przejęła potężna organizacja paramilitarna zwana Legionem. Tutaj do akcji wkracza rodzina przywódcy, chcąc zapłacić za jego odszukanie i ewentualne odbicie z rąk porywaczy. Wkraczamy do akcji, otrzymując na start całkiem przyzwoite 30 tysięcy dolarów do rozdysponowania pomiędzy kilku najemników. Możemy przebierać z bogatej listy 36 żołnierzy (wracają stare i znane twarze, jak choćby głupkowaty, ale niesamowicie silny Steroid) i zatrudniać ich na wybrany czas. Każdego wojaka opisano kilkoma cechami takimi jak zdrowie, kondycja, siła czy inteligencja. Poza tym widzimy też procent doświadczenia przy wybranych umiejętnościach, poziom wtajemniczenia bojowego i zawartość plecaka, a także zróżnicowane perki. To właśnie one mogą finalnie wpłynąć na przebieg potyczki i przechylić szalę na naszą korzyść. Oczywiście żołnierze mają też konkretne specjalizacje, więc widzimy, kto jest medykiem, snajperem, a kto chwyci za chwilę za karabin maszynowy by nieść śmierć i pożogę. Obecna jest także mechanika łączenia określonych elementów w jeden konkretny przedmiot. Możemy w ten sposób własnoręcznie stworzyć choćby materiały wybuchowe.
Recenzowany dziś Jagged Alliance 3 ma też kilka atrakcyjnych zwrotów akcji, z czego jeden jest dość szczególny po kilkunastu godzinach zabawy. Do tego stopnia, że gra przybiera zupełnie innych barw, oferując szereg nowości których do tego momentu kompletnie się nie spodziewaliśmy. Muszę jednak przyznać, że niektóre dialogi są doprawdy głupkowate, a inne pozbawione sensu, więc chętnie je pomijałem. Czasami też misje przeciągały się trochę za bardzo, dokładając kolejne nieprzewidziane cele, gdy jedyne o czym marzyłem, to opuszczenie tej przeklętej lokacji. Musicie też wiedzieć, że są tutaj rasistowskie i seksistowskie żarty, niekiedy mocno przesadzone, a niekiedy mało wyszukane i niesmaczne. Co prawda, przywodzą na myśl klimaty z lat 90., co mnie osobiście nie przeszkadzało w jakimś większym stopniu. Niektóre (bo nie wszystkie, co ważne) postacie są po prostu karykaturalnie przerysowane pod względem osobowości. Odzywają się niekiedy chamsko i bezczelnie, innym razem zaskoczą jakimś trywialnym tekstem pozbawionym głębi, ale taki już urok tego tytułu. Pasuje to do klimatu, bo przecież nie spotykamy na swojej drodze naukowców czy klasowych biznesmenów, a "prostaków" robiących co najwyżej za mięso armatnie albo ludzi, którzy prowadzą swoje drobne interesy - takie jak choćby domy rozpusty. Ile tam jest miałkich tekstów to nie zliczę, ale musicie to zobaczyć na własne oczy.
Znakomite jest także zróżnicowanie lokacji, bo w Jagged Alliance 3 wybierzemy się do bardzo wielu miejsc, które mogą nas mocno zaskoczyć. Obok dżungli zwiedzimy też choćby pustynie czy rozbudowane miasteczka, a wszystkie charakteryzują się nieco innym podejściem do walki. Musimy brać pod uwagę zróżnicowanie terenu, ilość przeszkód po drodze, dobór właściwej broni czy ekwipunku, a nawet osobowości do zapowiadanych przeciwników. Odprawa przed misjami pełni kluczową rolę. Gdy któryś z najemników zostanie ranny, albo uszkodzimy nasze uzbrojenie, naprawa czy leczenie wymaga czasu, którego zwykle nie mamy (bo musimy przedostać się w określone miejsce na świecie w jakimś czasie, zanim wydarzy się coś, do czego nie możemy dopuścić). To sprawia, że nawet dobór ludzi wymaga podejścia taktycznego i strategicznego, a to jest bardzo fajne. Jagged Alliance 3 to trochę taki symulator najmu żołnierzy z pełnym bagażem wad i zalet, a także bogatym systemem ich rozwoju. Na dalszych etapach gry otrzymamy dostęp do takich umiejętności i uzbrojenia, że przechodzenie misji stanie się prawdziwą przyjemnością. Poczujemy, że te kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin spędzonych na rozgrywce faktycznie zaprocentowało. To przyjemne uczucie i wielka satysfakcja, którą trudno dzisiaj twórcom wypracować. Tym większe ukłony przesyłam w stronę recenzowanej dziś produkcji.
Jagged Alliance 3 to pozycja przeznaczona dla starszych odbiorców, którzy będą mogli przeznaczyć 50 czy 60h na zabawę
Recenzowana dzisiaj gra potrafi pozytywnie zaskoczyć. Ma też wiele mechanik, których początkowo nawet nie zauważamy (przez brak pieniędzy lub ogólną ilość wszystkich informacji, jakie musimy pochłonąć), a ich znaczenie uaktywnia się dopiero z czasem. Ot, choćby bronie możemy dostosować na przeróżne sposoby, dokładając lepsze lunety czy tłumiki, albo wymieniając amunicje na bardziej śmiercionośną. Z czasem okaże się, że pieniądze nie stanowią już dla nas żadnego problemu. Kiedyś potrzebne były do zatrudnienia i opłacenia wyprawy dla najemników, ale nagle możemy je przeznaczyć na coś kompletnie innego, więc dopiero wówczas zaczyna się prawdziwa zabawa. To jest właśnie znakomite w Jagged Alliance 3, że nie odkrywamy tej gry natychmiast, a potrzebujemy do tego kilkudziesięciu godzin. Myślę jednak, że nawet przy drugim podejściu znajdziemy tu coś, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy. W zasadzie największą bolączką są dla mnie niektóre dialogi (przegadane, trywialne lub bezsensowne), okazjonalne błędy czy przeciągnięte na siłę misje, które chcielibyśmy jak najszybciej zakończyć. Nie zmienia to faktu, że pozycja przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom strategii turowych i będzie to zakup obowiązkowy na tegorocznej liście growych megahitów. Może nie jest idealnie, ale tytuł wiernie nawiązuje do pięknej klasyki lat 90. i dostarczy ogrom frajdy nieco starszemu pokoleniu. Trup i flaki ścielą się tu gęsto, co będzie zapewne dodatkową zachętą. Jest jeszcze dostępna kooperacja dla dwóch graczy (tylko online), ale ze względu na terminy i embargo, nie byłem w stanie jej dobrze sprawdzić, spędzając czas przy rozgrywce jednoosobowej. Niemniej, można w to zagrać z dobrym znajomym, co powinno być dodatkowym atutem.
Ocena - recenzja gry Jagged Alliance 3
Atuty
- Niesamowity klimat i dobrze przemyślane mechaniki rozgrywki
- Atrakcyjna grafika i znakomita fizyka
- Aż 36 różnych najemników do wyboru o różnej charakterystyce (wracają też dobrze znane postacie z poprzednich odsłon)
- Humor i klimat, czasem absurdalny, ale ogólnie bardzo przyjemny
- Dobrze udźwiękowienie i wpadająca w ucho muzyka
- Ciekawa fabuła, chociaż niektóre misje są dodane jakby trochę z doskoku
- Czuć tzw. "old-school" z końca lat 90. a to bardzo duża zaleta
- Niskie wymagania sprzętowe
Wady
- Niektóre misje są mocno przegadane, niekiedy tekstu jest aż za dużo
- Okazjonalne błędy w samej rozgrywce
- Czasami nasi przeciwnicy popełniają kuriozalne błędy
- Drobne nieścisłości fabularne, w tym głupkowate dialogi i niezrozumiałe rozwiązania
Jagged Alliance 3 to bardzo udany powrót serii po blisko 24 latach. To pozycja stworzona przede wszystkim dla miłośników strategii turowych, w których duże znaczenie mają statystyki postaci, a tych jest całe mnóstwo. To także tytuł przeznaczony na długie dnie i noce nieprzerwanej zabawy, bo ukończenie samego wątku fabularnego zajmie co najmniej 50h. Graficznie jest imponująco, sztuczna inteligencja przeciwników niekiedy mocno zaskakuje, a fizyka potrafi zachwycić, bo zdecydowania większość budynków jest tutaj w pełni zniszczalna. Nie muszę tej gry polecać miłośnikom serii, ale uważam, że każdy fan strategii turowych powinien w to zagrać. No i wracają stare postacie!
Przeczytaj również
Komentarze (42)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych