Baldurs Gate 3

Baldur's Gate 3 - recenzja i opinia o grze po 150 godzinach gry [PC, PS5]. Larian Studios ma jaja ze stali

Mateusz Wróbel | 31.08.2023, 14:35

Z Baldur's Gate III jest już trochę jak z rodzimym Wiedźmin 3: Dziki Gon - nie grałeś, nie nazywaj się graczem. Oczywiście wciąż wiele osób czeka na edycje konsolowe, więc powiedzenie to będzie miało większe znaczenie dopiero za kilka czy kilkanaście miesięcy. I szczerze? Słusznie, bo to, jak niesamowicie dopracowany i robiony z sercem produkt dowiozło na rynek Larian Studios jest w dzisiejszych czasach wręcz czymś niespotykanym. Zapraszamy do recenzji "trzeciego Baldura".

Przed przejściem do mięsa pragnę zaznaczyć, że rozgrywkę w Baldur's Gate 3 zacząłem 1 sierpnia. Nie napawało mnie to optymizmem, bo dotychczas rozsyłanie kodów chwilę przed premierą raczej wiązało się z problemami i chęcią opóźnienia momentu pojawienia się recenzji w sieci, aby gracze nie mogli ewentualnie rezygnować z zamówień przedpremierowych. W przypadku tego tytułu było inaczej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dodatkowo z Baldur's Gate 3 od owego 1 sierpnia do 11 sierpnia spędziłem mniej więcej 100 godzin, maksując w tym czasie akt pierwszy oraz drugi. Wykonałem wszystkie dostępne aktywności i poniższa recenzja będzie dotyczyć właśnie tych etapów fabuły, a po zapoznaniu się z finałowym trzecim aktem zostanie zaktualizowana.

Łupieżcy umysłów i kijanki głównym motywem Baldur's Gate 3

Baldur's Gate 3 Posępne Serce

Baldur's Gate 3 zaczyna się od stworzenia bohatera. Możemy przejąć kontrolę nad wykreowanym przez twórców charakterem lub stworzyć własnego. Następnie jesteśmy świadkami ataku łupieżców umysłów na miasto i porwaniu wielu mieszkańców - w tym właśnie naszą postać, która zostaje zainfekowana kijanką. Cała opowieść skupia się na wyleczeniu infekcji, która po pewnym czasie zaczyna pokazywać również swoją kuszącą stronę. Dzięki niej posiadamy specjalne moce pozwalające choćby wpływać na umysły innych osób czy korzystać ze specjalnych zdolności w trakcie starć z oponentami.

W trakcie przechodzenia kolejnych misji deweloperzy starają się zadawać nam pytania, czy aby na pewno warto szukać lekarstwa na naszą przypadłość. Z jednej strony dzięki kijance jesteśmy potężniejsi i łatwiej możemy kształtować świat w taki sposób, jaki nam najbardziej odpowiada, lecz z drugiej strony czy korzystanie z rzeczonej mocy nie sprawi, że po pewnym czasie będziemy mogli być kontrolowani przez kogoś postawionego wyżej od nas? Jest to świetne, zważywszy na to, jak początkowo jesteśmy zdezorientowani, rozwiązując masę wątków głównych/pobocznych i eksplorując wielkie mapy dowiadujemy się coraz więcej o swojej przypadłości - czasami w pozytywnym, a innym razem w negatywnym znaczeniu.

Nie pomagają towarzysze, którzy też są zarażeni. W recenzowanym Baldur's Gate 3 nie możemy liczyć na ekipę, która będzie się ze wszystkim zgadzać. Jedni będą nas całkowicie zachęcać do korzystania z mocy i wręcz zostania panem łupieżców umysłów (nie wiedząc, czy jest to w ogóle wykonalne), drudzy będą do tego naturalnie nastawieni ze względu na swoje własne problemy, a jeszcze trzeci uznają, że każde użycie mocy kijanki zbliża nas do wielkiej zagłady. 

Bohaterowie, obok których nie sposób przejść obojętnie

Baldur's Gate 3  Karlach

Będąc przy towarzyszach, trzeba podkreślić, że już dawno na rynku nie było gry z tak wybuchową ekipą. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, ponieważ scenarzyści musieli spędzić nad każdym bohaterem szmat czasu, aby wykreować ich na osoby godne uwagi. Lae'zel ma bzika na punkcie githyanek (swojej rasy), której jest totalnie oddana. Posępna Serca ma problemy z pamięcią, lecz wie, że sporo dowie się o samej sobie, gdy dotrze do pewnej świątyni. Wyll współpracuje z kimś, z kim nie wolno zawierać paktów i musi zmierzyć się z konsekwencjami tej decyzji. Gale jest czarodziejem z nietypową chorobą. Astarion z kolei zmaga się nie tylko z kijanką w głowie, ale również pewnym apetytem, kiedy Karlach ma problemy ze swoim piekielnym ciałem. A to nie wszyscy bohaterowie, bo możemy zrekrutować do ekipy jeszcze przynajmniej trzech, ale o nich nie będę wspominał.

Tak więc każda z postaci ma swój własny wątek, który w mniejszy lub większy sposób wpływa także na główną fabułę. Wykonując misje w choćby szkółce githyanek czy docierając do kultu Shar, podejmujemy na tyle istotne wybory dotyczące tychże charakterów, że nie tylko mogą oni odejść od drużyny lub zginąć, ale wywrócić historię do góry nogami, dodając nowe wątki lub kasując inne. Dodatkowo wszystkie nasze aktywności są komentowane przez członków grupy w obozie, gdzie możemy odpocząć (przywracając HP i komórki czarów odpowiadających za korzystanie z zaklęć). Prawie każda noc równa się jakimś filmikom przerywnikowym, podczas których pogłębimy/zepsujemy relacje z towarzyszami, a także odblokujemy nowe misje czy będziemy kontynuować pozostałe. 

Kompani to wisienka na torcie w recenzowanym Baldur's Gate 3, ale po piętach depczą im inne główne postacie. W pierwszych dwóch aktach spotykamy choćby wiedźmę na bagnach, królową githyanek, sługę Absolutu, osoby odpowiedzialne za kłótnie uchodźców i druidów w Gaju... można by wymieniać bez końca. Każda postać mająca nawet w najmniejszym stopniu wkład w historię ma swój własny wątek. I jest to niesamowite, bo szczerze powiedziawszy nie spotkałem się jeszcze z żadną misją, która nie rozbudowywałaby wiedzy o świecie czy postaciach. Każdy cel ma tutaj jakieś znaczenie, każdy dialog może doprowadzić do pogorszenia relacji z kimś lub z czymś, a w najgorszym wypadku nawet do wojny frakcji, gdzie musimy wesprzeć jedną ze stron.

Wybór goni wybór - gry z tak mocno wpływającymi decyzjami na świat i postacie nie było od wielu lat

Baldur's Gate 3 Odtworzenie

Recenzowane Baldur's Gate 3 jest pełne wyborów i nie tych kosmetycznych. To idealny przykład gry, gdzie decyzje mają przeogromny wpływ na wszystko. Towarzysze mają zaimplementowany system aprobaty i im częściej wykonujemy rzeczy w taki sposób (niekoniecznie w dialogach, ale także wtedy, gdy niszczymy jakieś elementy lub atakujemy osoby z danych grup podczas eksploracji), jaki im odpowiada, to będą nas coraz bardziej szanować i zaczną być otwarci na rozbudowane, angażujące romanse. Z drugiej strony podejmowanie wyborów, które nie pasują do ich światopoglądu, mogą doprowadzić do opuszczenia przez nich drużyny czy w gorszym przypadku nawet próbę zamachu na życie głównego bohatera. 

Każda opcja dialogowa (poprzedzona rzutem kością, od czego zależy, czy dana akcja będzie miała powodzenie) wykreśla jedne rozwiązania, dodając przy tym te nowe. Stąd nigdy nie będziemy wiedzieć, czy postąpiliśmy dobrze, czy źle, bo konsekwencje decyzji mogą zostać ukazane np. za 20 godzin. W grze podejmiemy też masę decyzji w kontekście zwykłych NPC-ów. Ich misje w przeważającym stopniu są złożone, a postąpienie w taki, a nie inny sposób także odblokowuje lub eliminuje dane opcje. Dla mnie książkowym przykładem są tutaj gobliny i uchodźcy ze Szmaragdowego Gaju. Podczas zabawy nie tylko decydujemy, która grupa przeżyje (i czy zobaczymy ich w dalszej części gry - sporo konsekwencji naszych wyborów poznajemy właśnie w tytułowych Wrotach Baldura), ale także doprowadzamy do rekrutacji wyłącznie jednego z dwóch dostępnych kompanów, bo ten drugi albo będzie gryzł piach, albo nie będzie chciał nawet na nas spojrzeć. Tworzyłem, ba, dalej tworzę obszerną solucję gry, mam już ponad 400 szybkich zapisów (na potrzeby porównania dialogów itd.) i z ręką na sercu mogę potwierdzić, że taki Wiedźmin 3, Cyberpunk 2077, nie wspominając nawet o czymś w pokroju Assassin's Creed Odyssey to przystawka względem BG3 - mówiąc oczywiście o wyborach i ich wpływie na całą narrację.

Oczywiście takich opcji jak ta z rekrutacją wymienioną wyżej jest mnóstwo. Do końca drugiego aktu natknąłem się na przynajmniej 4 takie ogromne wątki, które znacząco zmieniają przedstawiony przez twórców świat. W międzyczasie wykonujemy też mniejsze aktywności, ale nawet podczas nich mogą zginąć ważni dla nas bohaterowie. Jeśli np. podczas ataku na pewien zajazd zginie kowal, to jego brak równa się zablokowaniem zadania dla jednego z naszych kompanów. Jeśli przed wykonaniem misji głównych odwiedzimy poboczne lokacje i tam dowiemy się więcej o antagoniście lub znajdziemy w tych miejscach ważną dla niego rzecz, to możemy odblokować sobie kolejne opcje dialogowe, które być może doprowdzą do pokojowego rozwiązania niektórych spraw. Będąc zapominalskim możemy mieć klucz do ważnej lokacji przy sobie, a potem przypadkiem sprzedać go handlarzowi i nie odzyskać, jeśli opuści dane miejsce lub zginie, blokując sobie wtedy dostęp do wskazanej lokacji. Nie ma przebacz - Baldur's Gate 3 to niesamowicie krwisty RPG i można podsumować go tak: każdy krok stawiany w tej grze i kliknięcie lewego przycisku myszki ma tutaj znaczenie.

W recenzowanym Baldur's Gate 3 jesteś kowalem własnego losu

Baldur's Gate 3 Smok

Fabuła, zadania poboczne, questy towarzyszy czy nawet losowe wydarzenia w świecie gry to istny majstersztyk napędzający zabawę. Dla mnie to najmocniejszy atut gry. Dalej jest walka, która w mojej opinii jest bardzo satysfakcjonująca, lecz dopiero wtedy, gdy zaprzyjaźnimy się z systemami. Każdy bohater ma inne czary, zachowuje się inaczej na polu walki (ze względu na atuty i cechy), a także posiada biegłość w innych broniach. Musimy dobierać drużynę tak, aby być dobrym i w walce w zwarciu, na dystans, w magii, jak i nadprzyrodzonych zdolnościach (np. dobrze sprawdza się druid, który potrafi zmienić się w zwierzę).

Musimy spędzić sporo czasu w recenzowanym Baldur's Gate 3, aby dowiedzieć się, jak działają wszelkie zaklęcia. Ich opisy nie zawsze mówią, co dokładnie wydarzy się po aktywowaniu zaklęcia. Dodatkowo tychże umiejętności często są dziesiątki, więc początek rozgrywki jest - nie owijając w bawełnę - bardzo trudny. Szczególnie zagubione będą osoby, które z turowymi RPG-ami nie mają dużej styczności, bo przecież głównym elementem walki są tury zmuszające do myślenia i wykonywania takich ruchów, aby nie tylko uderzyć wroga i zadać mu obrażenia, ale również ustawić się w miejscu ciężko dostępnym czy przygotować się na obronę i nie stracić sporej części HP. 

W samym systemie walki możemy nakładać na wrogów efekty podpalenia, zamrożenia, zatrucia, oślepienia i wiele więcej - każdy wróg inaczej reaguje i ważne jest zbadanie go przed walką, aby dowiedzieć się, jakie ma słabe punkty, a na co jest odporny. Wykorzystamy też lód choćby do tego, aby wywołać na ziemi czy podłodze śliską powierzchnię, po której wrogowie będą spowalniani lub przewracani. W innym przypadku przywołamy kolce, które zadają obrażenia każdemu, kto po nich chodzi lub wywołany pnącze, które łapią w swoje sidła wrogów i ich unieruchamiają. Możemy wykorzystać też otoczenie do np. podpalenia beczek. Opcji jest setki - i to dosłownie. Co jednak najlepsze, większość taktyk dobrze się sprawdza, stąd analizowanie terenu i potem ubijanie stworów przynosi ogromny uśmiech na twarzy.

Wszystko musimy poznać samodzielnie. Brak jakichkolwiek samouczków dot. kluczowych mechanik jest w mojej opinii trochę bolesny i to tak naprawdę jedyny większy minus gry. Podczas rozgrywki spotkałem jeszcze dwa razy buga, w którym kompani nie wchodzili do windy, a gdy po nich wracałem, to wchodzili pod platformę i zostali zmiażdżeni. AI kompanów czasami też nie idzie za szefem grupy (nawet jeśli ich nie rozdzielisz), w innych momentach mogą wejść na płytkę uruchamiającą niebezpieczną sztuczkę lub do chmury gazu, mimo tego, że sterowanym bohaterem je ominąłem (załoga powinna wtedy podążać jego ścieżką, a nie pakować się prosto w pułapki). Mniejsze błędy, aczkolwiek wymuszające najczęściej wczytanie ostatniego zapisu gry lub skorzystanie z Mantieja, który może w takim przypadku przywrócić zmarłego towarzysza do świata żywych.

Multum opcji w tymże tętniącym życiem światem

Baldur's Gate 3 Walka

Sama eksploracja świata Baldur's Gate 3, podzielonego na wiele regionów i podregionów (takich jak większych rozmiarów budynki, jaskinie, piwnice itd.), przynosi masę korzyści. Jak zostało to wspomniane wyżej, możemy podczas eksploracji dowiedzieć się więcej o różnych postaciach, zebrać kluczowe dla misji przedmioty czy nawet zdobyć itemy, które potem założymy swoim kompanom, odblokowując im lepszą wartość pancerza czy dodatkowe zdolności/pasywne obrażenia od danych żywiołów. Co więcej, do lwiej części regionów możemy dostać się na kilka, jak nie kilkanaście sposobów. Raz będzie to zaklęcie teleportacji, niewidzialności, znalezienie klucza, przełącznika, a czasami wystarczy tylko... położyć 4 skrzynie na siebie i wejść na nie, a następnie przeskoczyć na dach budynku.

W trakcie zwiedzania regionów trafimy na masę pułapek i zagadek. Musimy patrzeć ciągle pod nogi i wykonywać automatycznie udane testy, aby je wykrywać. Tutaj znowu wracamy do drużyny, bo warto mieć ze sobą kogoś, kto potrafi rozbrajać pułapki (wtedy rzut kością jest ułatwiony, bo otrzymujemy bonusu do finalnej liczby oczek) i w mgnieniu oka skanować teren, gdy zbliżymy się do niebezpiecznych elementów. W innych regionach np. z odległości niszczymy wybuchające grzyby, pozbywamy się chmury trującego gazu za pomocą zaklęć czy staramy się gasić mniejsze skupiska ognia. Jednego możecie być pewni - eksploracja nie jest nudna ani przez chwilę.

Łamigłówki wymagają myślenia. Czasami musimy zdobyć jakieś klejnoty lub książki i położyć je na piedestale, aby móc przejść dalej. Innym razem jest to przeczytanie 3 osobistych notatek danej postaci, a potem wybranie trzech obrazów w odpowiedniej kolejności, które będą symbolizować cierpienie opisane w rzeczonych dokumentach. Recenzowany Baldur's Gate 3 jest pełen takich zagadek, a ich wykonanie satysfakcjonuje w przynajmniej taki sam sposób, co ubicie grupy wrogów bez tracenia sporej części zdrowia u bohaterów.

Baldur's Gate 3 niczym Wiedźmin 3 - musisz zagrać za wszelką cenę

Złego słowa nie mogę powiedzieć też o optymalizacji, bo na PC z RTX 3060 Ti i procesorem Intel Core ósmej generacji spokojnie mogę grać w rozdzielczości 4K na średnich ustawieniach graficznych z aktywnym DLSS, utrzymując przy tym 60 klatek na sekundę. I do tego oprawa graficzna zaskakuje bardzo pozytywnie - bohaterowie wyglądają świetnie podczas rozmów, ich szczegółowość twarzy robi świetne wrażenie. Otoczenie również jest niczego sobie - począwszy od roślinności, poprzez oświetlenie, a skończywszy na efektach typu mgła.

Dochodzimy do kluczowego momentu w recenzji Baldur's Gate 3, gdzie trzeba sobie powiedzieć jasno: takiej gry, jak BG3 nie było od kilku lat. Pisząc ten tekst i rozpoczynając jeden wątek w głowie miałem już kilkanaście kolejnych (nachodzących swoimi założeniami na ten opisywany), co tylko potwierdza, o jak wiele opcji i rozwiązań zadbało Larian Studios. Mamy wręcz do czynienia z piaskownicą, w której każdy z nas powinien znaleźć coś dla siebie. Jestem pewny, że przez brak jakichkolwiek samouczków sporo osób zatnie się w niektórych momentach zabawy, ba, sam miałem kilka takich sytuacji, a przecież uwielbiam takie RPG-i. Ale nigdy nie poczułem wielkiej irytacji, bo nawet jeśli jedna rzecz podniesie nam chwilowo ciśnienie, to chwilę później pięć elementów wynagrodzi nasz trud włożony w np. rozwiązanie zagadki czy odblokowania nowego wątku fabularnego.

Za to więc pokochałem Baldur's Gate 3. Nie pamiętam, aby jakakolwiek gra dawała aż taką satysfakcję z rozgrywki. Tutaj wszystkie ważne aspekty gatunku RPG zostały zgrane na najwyższą szkolną ocenę - fabuła, wątki poboczne, bohaterowie, romanse, system walki, eksploracja, multum możliwości w rozwiązywaniu wielu spraw, świetna optymalizacja (trzeba też docenić brak Denuvo - uporczliwego DRM pożerającego zasoby - co pokazuje zaufanie (dokładniej: jaja ze stali) Larian Studios do społeczności graczy)... Baldur's Gate 3 to wielki hit, w którego każdy z nas będzie musiał zagrać. Nie musi tego robić w pojedynkę, bo gra umożliwia zabawę w kooperacji. W tym jednak przypadku zalecane jest ugadanie się ze znajomymi i stworzenie różnorodnej drużyny (inne klasy, atuty, cechy, zaklęcia), aby było możliwe rozwiązanie wszystkich dostępnych zagadek.

Aktualizacja [31 sierpnia 2023 roku]:

Zgodnie z obietnicą dzisiaj, 31 sierpnia 2023 roku, aktualizujemy naszą recenzję Baldur's Gate 3 o doświadczenia z 3 aktu gry. Łącznie z produkcją spędziłem ponad 150 godzin, choć wciąż uważam, że pod względem zawartości i jakości pierwszy akt bezapelacyjnie przoduje. Ten finałowy wydaje się być stworzony na pośpiech, byle tylko domknąć tak świetnie konstruowaną historię przez 2 budujące napięcie rozdziały.

Ostatnie godziny gry zamykają większość wątków pobocznych, lecz nie zawsze narracyjnie (jak opisana wyżej w recenzji BG3 historia z gajem druidów w 1 akcie opowieści) dobrze się one uzupełniają. Wpływamy na losy swoich towarzyszy, przyczyniamy się do upadku lub uratowania Wrót Baldura, decydujemy się z kim chcemy współpracować, ale bez owijania w bawełnę - czuć tutaj dość mocno niepewność scenarzystów, którzy nie wiedzieli, jak poprowadzić niektóre etapy historii, przez co są one - najzwyczajniej w świecie - nudniejsze od tych poznawanych w pierwszej połowie zabawy.

3 akt = niepotrzebny pośpiech

Baldurs Gate 3 Straż

3 akt gry wypada gorzej również od 2 ze względu na masę błędów w dialogach i wyborach. Największym moim negatywnym zaskoczeniem była kwestia z gnomami, gdzie mimo wszystko, iż ich obecnego przedstawiciela odprawiłem, to ten oznajmując, że opuszcza Wrota Baldura i tak wspomógł mnie w finałowej walce. Czasami bohaterowie mówią też o czynach, których nie popełniliśmy. Można by wymieniać bardzo długo takie nieścisłości. Do tego dochodzi też gorsza optymalizacja (rozgrywka w 35-45 klatkach na tych samych ustawieniach, co opisanych wcześniej, była normą), ale zakładam, że mając do dyspozycji tak ogromne miasto, gdzie możemy wejść prawie do każdego budynku, nasze PC-ty łapią zadyszkę. 

Łącząc to wszystko z nienajlepszym pod względem fabuły finałem, epilogiem (który jest TRAGICZNY i nie żegna nas godnie z tak cholernie dobrze napisanymi bohaterami, z którymi mocno się zżyło przez te 150 godzin rozgrywki - wystarczyłoby nawet zrobić imprezę w obozie jak w 1 akcie), nierobiącym większego wrażenia antagonistą i gorszą warstwą techniczną gry uważam, że Baldur's Gate 3 nie zasługuje na więcej niż solidne 9/10. To wciąż wyjątkowa gra, o której będziemy mówić tak długo, jak o Wiedźminie 3, ale nie wiem, czy na pewno przyśpieszenie premiery wyszło Larian Studios na dobre. Szczególnie, że już teraz słyszymy o wyciętej zawartości z 3 aktu, która mogłaby pojawić się w formie większego rozszerzenia. Pożyjemy, zobaczymy. Osobiście jestem bardzo zniesmaczony finałem, który przeżyłem dosłownie kilka godzin temu.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Baldur's Gate III.

Ocena - recenzja gry Baldur's Gate III

Atuty

  • Angażująca, budująca napięcie opowieść fabularna pełna zwrotów akcji
  • Zadania poboczne, które są rozbudowane i wpływają również na inne wątki
  • Wybory na każdym kroku - i co najważniejsze, przeważają te mające ogromny wpływ na relacje i kolejne questy
  • Wyjątkowo napisani kompani - aż chciałoby się podróżować ze wszystkim naraz
  • Świat podzielony na regiony, które chce się zwiedzać - na każdej mapie coś się dzieje
  • Zagadki i wszelkiego rodzaju łamigłówki przypominają stare, dobre RPG-i
  • Satysfakcjonujący system walki, gdy już się z nim zaprzyjaźnimy
  • Dobra optymalizacja (w 1 i 2 akcie) oraz niezła oprawa graficzna
  • Możliwość przejścia gry w kooperacji
  • To gra, którą poznajemy od A do Z samodzielnie...

Wady

  • ...choć przez brak samouczków o niektórych przydatnych rzeczach nigdy się nie dowiadujemy
  • Pomniejsze błędy związane przede wszystkim z głupotą towarzyszy
  • Drastycznie odstający od reszty 3 akt gry - pod względem narracyjnym, jak i technicznym

Właśnie takich gier potrzebujemy - zmuszających do myślenia, pełnych wyborów rzeczywiście wpływających na grę, wynagradzających wkładany w eksplorację trud i oczywiście ze świetną opowieścią przepełnioną dobrze wykreowanymi bohaterami. Baldur's Gate 3 to gra prawie idealna.
Graliśmy na: PC

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper