Twisted Metal

Twisted Metal (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Dla fanów jak znalazł

Roger Żochowski | 08.09.2023, 15:02

Pierwsza część Twisted Metal ukazała się w 1995 roku i jestem już tak stary, by pamiętać dzień, w którym wsadziłem czarny krążek z grą do swojego nieprzerobionego jeszcze PlayStation. Choć tak naprawdę dopiero druga odsłona wyrwała mi z życia dziesiątki godzin w multiplayerze. Nie wierzyłem, że serial na podstawie tej właśnie gry może się udać. Fabuły tu przecież tyle co kot napłakał, zawsze liczyła się rozwałka i krwawy, zabójczy turniej, w którym udział brali najwięksi degeneraci stąpający po ziemi. A jednak okazuje się, że scenarzyści takich produkcji jak "Zombieland" czy "Deadpool" mieli na to pomysł.

John Doe (w tej roli Anthony Mackie, znany z roli Falcona w uniwersum Marvela) to mleczarz i znakomity kierowca. Mleczarzami w świecie Twisted Metal określa się swoistych kurierów, którzy podróżują z miasta do miasta przewożąc przesyłki przez pełne niebezpieczeństw i bandytów tereny zniszczonych Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak w grze, Doe cierpi na amnezję, pamięta jedynie, że obudził się z rozwaloną głową za kierownicą, a w ręku trzymał nadpalone zdjęcie, zapewne swojej rodziny. Obecnie jego jedynym bliskim jest Evelyn - ukochany samochód (w tej roli Subaru WRX), za kółkiem którego trafia do nowego San Francisco. Tutaj przywódczyni miasta, niejaka Raven (Neve Campbell) składa mu propozycję z tych nie do odrzucenia - ma 10 dni na to, by dotrzeć do Chicago, zabrać tajemniczą paczkę i wrócić z nią do San Francisco. Sęk w tym, że z takiej podróży nikt od dawna nie wrócił żywy. Działa jednak obietnica zamieszkania za bezpiecznymi w teorii murami miasta, która dla mleczarzy takich jak Doe, ginących zazwyczaj gdzieś na trasie, to jak wygrana w totka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twisted Metal (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Kanibale i zboczeńcy

Twisted Metal

Scenariusz jak się zapewne spodziewacie nie jest wyszukany, ale też nie miał taki być. Bohater przemierza więc zaplanowaną trasę poznając coraz to bardziej pokręconych popaprańców i wpadając w coraz większe tarapaty. Serialowi bliżej do bardziej kolorowej, drugiej części serii (czy nawet czwórki), niż do Twited Metal: Black, które ociekało mrokiem i scenami ze znaczkiem PEGI18. Twórcy serialu obrali kierunek na postapo klasy B (albo nawet D) oraz swoistą karykaturę Mad Maksa, wypełnioną czarnym humorem, sucharami, przerysowanymi do bólu postaciami, czasami wręcz ciężkostrawną tandetą, dysponując wyraźnie niższym budżetem niż ekranizacja "The Last of Us". Serial nadrabia jednak braki szalonymi akcjami, bohaterami z krwi i kości, a często wręcz popuszczając totalnie wodze fantazji i nie idąc na kompromisy. To świat, w którym jedną z rozrywek jest rywalizacja kto wydmucha więcej promili, walutą może być papier toaletowy, a przyrodzenie służy do... nie, tego może nie będę pisał.

Jest krwawo, momentami nawet bardzo, wszak to pustkowia, które zamieszkują kanibale, nekrofile, zboczeńcy, mordercy, psychopaci i kogo tam jeszcze chcecie wrzucić do tego patologicznego wora. Początkowo serial może odrzucić, ale gdy już złapiemy konwencję i zżyjemy się z postaciami zaczynamy czerpać frajdę z zasiadania w pierwszym wagoniku tego szalonego rollercoastera. Twórcy zapełnili świat różnymi grupami i frakcjami o sprzecznych interesach. Mamy więc pseudo-stróżów prawa pod rządami Agenta Stone'a (kolejna postać doskonale znana fanom gdy śmigająca w wozie policyjnym Outlaw), którzy teoretycznie zwalczają każdy, nawet najmniejszy występem, a są tak naprawdę grupą morderców w mundurach. Mamy szalonego kaznodzieję Preachera (fani znowu się uśmiechają), przywódcę gangu motocyklowego plądrującego pustkowia. I mamy w końcu Amandę Watts, liderkę karawany ciężarówek i tutejszych "amazonek". A to wciąż nie wszystkie frakcje, jakie pojawiają się w serialu.

Twisted Metal (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Klaun, zakochany, klaun....

Twisted Metal

Zapewne czekacie na to bym napisał jak wypadła wizytówka serii gier, czyli morderczy klaun Sweet Tooth? Jest lepiej niż dobrze. Za jego postać odpowiadają w sumie dwie osoby - zapaśnik Samoa Joe wskoczył w jego ciało, z kolei głosu użyczył mu Will Arnett. Co tu dużo mówić - to pełna sprzeczności, psychopatyczna, mordercza, ale i łaknąca przyjaźni i poklasku postać, która kradnie show i jest gwarantem zarówno najlepszych żartów sytuacyjnych jak i najbardziej brutalnych scen, które często tylko sugerują, co stało się z ofiarą po spotkaniu z maczetą klauna, nie pokazując już samej masakry. Ale może to i lepiej.

Serial doskonale wzbogaca też złodziejka Quiet (Stephanie Beatriz), jedna z niewielu nowych postaci, nieistniejących wcześniej w grze, która zadbała o wątek miłosny. Oczywiście odpowiednio szalony i niekonwencjonalny, jak na uniwersum przystało. Pierwszy sezon liczy sobie 10 odcinków, ale wszystkie epizody zostały nieco skrócone by zachować tempo i nie przynudzać. I trzeba przyznać, że był to bardzo dobry zabieg, bo serial ogląda się dobrze. Zwłaszcza jego drugą część, gdy rozwija się relacja Doe z Quiet, oraz Sweet Tootha ze Mikiem (Tahj Vaughans) i Stu (Mike Mitchell), parą przekomicznych postaci, która trochę pod przymusem przechodzi do obozu klauna musząc znosić jego ciężki charakter. Co ciekawe, w grze wspomniana para kierowała Monster Truckiem i debiutowała już w kultowym Twisted Metal 2 w 1996 roku.

No właśnie, serial wypełniony jest po brzegi easter eggami i smaczkami dla fanów serii. Podczas walk fruwają więc znane z gry rakiety (fioletowe, samonaprowadzające, czy te czerwone, lecące prosto), jest charakterystyczna czcionka nasuwająca skojarzenia z czasami, gdy rządziły proporcje ekranu 4:3, są miejscówki nawiązujące do leveli z kolejnych częściach serii (Adventure Park, Blackfield Asylum, Watkyn's Harbor czy Ridgepointe Centre), są ikoniczne pojazdy (Roadkill, Twister, Juggernaut itd.) są w końcu znane postacie, nie tylko te wymienione wyżej, ale tutaj nie chcę za dużo zdradzać. Oczywiście, część rzeczy zupełnie nie zgadza się z tym co było w grach, bo taka Raven nie dowodziła San Francisco, lecz brała udział w turnieju by pomścić śmierć przyjaciółki Kelly. To teraz uważajcie - bar, w którym Raven zleca Doe misję podróży do Chicago nazywa się... Kelly's właśnie. I takich momentów, które wyłapią wielbiciele serii jest multum, że na deser wspomnę jeszcze chociażby o kombinacji kodu na nieśmiertelność, który bohater wprowadza, by uruchomić auto.

Twisted Metal (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Krwawa przystawka

Twisted Metal

Czego mi zabrakło - więcej Twisted Metal w Twisted Metal. Momentów, w którym śledzimy samochodową rozwałkę jest tak naprawdę niewiele (więcej tu mordobić), głównie na początku i końcu serialu, gdzie faktycznie do walki staje kilka zwaśnionych stron za kierownicą swoich aut. Tyle, że konflikt między frakcjami zaczyna eskalować zdecydowanie za późno. Efekty specjalne są przyzwoite, dobrze wpasowują się w uniwersum, choć z butów nikogo nie wyrwą. Co najbardziej jednak boli -  wygląda na to, że wszystko dopiero przed nami, pierwszy sezon jest swoistą przystawką, poznajemy postacie, świat, realia, ale finał nieco zawodzi. Czuć niedosyt, bo prawdziwa zabawa napędzana zasadami, które znamy z gry, przywita nas zapewne dopiero w drugim sezonie, jeśli ten faktycznie powstanie. Nie ukrywam też, że o wiele bardziej wolałbym aby ekranizacja wzięła na warsztat przede wszystkim mroczne, niepokojące, wręcz psychodeliczne Black, bo czasami miałem wrażenie, że poszło to zbyt mocno w komedię.

Mimo wszystko słysząc kawałki ATB, Tatu, Cypress Hilla czy Aqua ("Barbie Girl") przenosiłem się do lat 90., gdzie obok meblościanki w ciasnym salonie stała kanapa, na której razem z braciakiem zagrywaliśmy się na Pleyu w Twisted Metal właśnie. Z tego co zauważyłem, serial podoba się generalnie fanom marki, ale niekoniecznie osobom zakochanym w postapokalipsie. Myślę że po pierwszym odcinku będziecie już wiedzieli, w którym kościele bije dzwon.  

Atuty

  • Sweet Tooth, Doe i Quiet napędzają serial
  • Post-apo klasy B, które może się spodobać
  • Sporo frakcji o zbieżnych celach
  • Wartka narracja i przerysowane postacie
  • Masa odniesień do gier i easter eggów

Wady

  • Za mało Twisted Metal w Twisted Metal
  • Czasami zbyt mocno idzie w tandetę i komedię
  • Pozostawia niedosyt będąc przystawką przed drugim sezonem
  • Momentami czuć niższy budżet

Twisted Metal to serial rozrywkowy, postapo klasy B zmieszane z czarną-komedią. Nie dla każdego, ale fani marki powinni być zadowoleni.

7,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper