Journey to Foundation

Journey to Foundation – recenzja i opinia o grze [PS5]. Opowieść dla fanów uniwersum

Wojciech Gruszczyk | 08.11.2023, 22:00

PlayStation VR2 potrzebuje wielu dużych produkcji z segmentu AAA i jedną z ciekawych gier z ostatnich tygodni, która trafiła na sprzęt Sony jest Journey to Foundation. Twórcy ze studia Archiact Interactive czerpiąc garściami z uniwersum Isaaca Asimova przygotowali opowieść, obok której nie powinni przejść obojętnie fani serii książek pisarza oraz najnowszego serialu Apple.

W 1988 roku zadebiutowała książka zatytułowana „Preludium Fundacji”, by następnie czytelnicy mogli zapoznać się z sześcioma powieściami z gatunku science fiction. Isaac Asimov opracował intrygujący świat, który został wykorzystany przez Davida S. Goyera i Josha Friedmana do stworzenia serialu z Apple TV+.

Dalsza część tekstu pod wideo

Archiact Interactive otrzymało za zadanie stworzenie gry w uznanym i wielkim uniwersum, co bez wątpienia było dużym wyzwaniem dla studia, które choć pracowało przy między innymi Doom 3: VR Edition, to jednak pierwszy raz rozwijało świat znany w głównej mierze z książek oraz serialu. Twórcy w ciekawy sposób podeszli do produkcji, ponieważ Journey to Foundation to zdecydowanie propozycja dla wiernych fanów całego IP.

Journey to Foundation rozbudowuje znane uniwersum

undefined

W recenzowanym Journey to Foundation mamy okazję wcielić się w Agentkę Ward, która jako przedstawicielka Komisji Bezpieczeństwa Publicznego zostaje wysłana przez Imperium Galaktyczne do wykonania misji na Peryferiach, by zbadać pewien niepokojący raport. Szybko jednak okazuje się, że pierwsza misja to początek znacznie większej intrygi. Twórcy w naprawdę zgrabny sposób wprowadzają graczy w sam świat prezentując wizję Hariego Seldona, który pojawił się w „Preludium Fundacji” (1988) i „Narodziny Fundacji” (1993). Główny bohater dwóch pierwszych powieści Isaaca Asimova to matematyk, który przepowiedział upadek całego imperium, a gracze w produkcji dostępnej na między innymi PlayStation 5 mają okazję uczestniczyć w wydarzeniach, które na swój sposób pozwalają lepiej zrozumieć koncepcję uniwersum lub rozbudzić zainteresowanie całym IP.

Journey to Foundation nie jest jednak opowieścią w wielkim, otwartym świecie, a deweloperzy postawili na serię nieliniowych zadań, które w głównej mierze skupiają się na rozmowach. Deweloperzy w świetny sposób wykorzystali technologię Sony, ponieważ podczas dialogów możemy wybierać opcje za pomocą wzroku.

Siadając do produkcji Archiact Interactive nie byłem pewien, czy poradzę sobie z dobrym zrozumieniem uniwersum (widziałem tylko 1. sezon serialu Apple) i w ostateczności nie było źle, ale jestem jednocześnie przekonany, że deweloperzy w głównej mierze celują w fanów całej serii. Jest to związane ze stylem rozgrywki, ponieważ w Journey to Foundation nie możemy oczekiwać wielu zaciętych pojedynków – gameplay jest połączeniem kilku udanych koncepcji.

Najważniejszym elementem Journey to Foundation jest świat

undefined

W trakcie rozgrywki w produkcję Archiact Interactive miałem pełną świadomość, że deweloperzy świetnie znają materiał źródłowy i chcą go przedstawić kolejnym odbiorcom – już na początku opowieści w recenzowanym Journey to Foundation mamy okazję obserwować, jak pozornie mało ciekawe porwanie przeradza się w naprawdę wielki spisek. Każda kolejna godzina w grze dostarcza nam następnej wiedzy na temat całego świata i małymi krokami poznajemy nowe wątki, które tylko potwierdzają, jak duży i rozbudowany świat opracował Asimov.

Journey to Foundation nie jest jednak kolejną propozycją przygotowaną dla wirtualnej rzeczywistości, która stawia na akcję. Twórcy opracowali system strzelania oraz zapewniają zagadki logiczne, ale w głównej mierze produkcja jest nastawiona na mocną narrację. Systematycznie podczas opowieści spotykamy postacie, z którymi mamy okazję rozmawiać – główny wątek jest na swój sposób ciekawy, ale jestem przekonany, że historia (jak i w zasadzie sama gra) zrobi największe wrażenie na osobach, które dobrze znają całe uniwersum „Fundacji”. Nie będę zaskoczony, gdy dla części osób produkcja będzie przegadana i po prostu nudna. Jeśli jednak wkręcicie się w wydarzenia (jest to łatwiejsze, gdy znacie przynajmniej serial), to możecie przez blisko 8 godzin uczestniczyć w ciekawym spektaklu, podczas którego mamy okazję wziąć udział w wielu rozmowach i podjąć kilka ważnych decyzji.

Twórcy odrobili zadanie domowe związane z lekturą powieści Isaaca Asimova, ale deweloperzy zdawali sobie sprawę, że nie każdy gracz podejdzie do przygody w odpowiedni sposób – z tego powodu w grze znajduje się encyklopedia, która zbiera informacje dotyczące postaci, lokacji oraz samych wydarzeń. Jest to dobre miejsce pozwalające uporządkować wiedzę, bo szczerze mówiąc... czasami w Journey to Foundation można się lekko pogubić. Autorzy od początku oferują nam naprawdę sporo szczegółów, które mogą być trudne do przyswojenia.

Główna bohaterka ma specjalne moce, które są związane z ważnymi elementami gry. W trakcie przygody możemy nie tylko wchodzić do umysłów innych ludzi, by poznawać ich myśli, manipulować osobami w trakcie rozmów i tym samym przekonywać ich do własnych racji, ale w pewnym momencie możemy nawet na chwilę zatrzymywać wrogów, co ostatecznie powinno przydawać się w walce. Dlaczego powinno? Walka w recenzowanym Journey to Foundation nie jest specjalnie ciekawa – przeciwnicy zostali ograbieni ze sztucznej inteligencji, wpadają pod naszą broń, a samo strzelanie jest drętwe i w ostateczności nieprzyjemne. W nasze łapy oddano potencjalnie fajną zabawkę, która za pomocą modyfikacji zmienia swoje możliwości, ale ostatecznie? Wystarczy chodzić w lewo i prawo, strzelać niemal na oślep i pozbyć się wszystkich wrogów. Jestem pewien, że twórcy nie zajęli się odpowiednim dopracowaniem tego systemu, ponieważ w grze na podstawie „Fundacji” strzelanie jest wyłącznie małym dodatkiem do gadania. Szczerze mówiąc znacznie lepiej bawiłem się w momencie, gdy mogłem skutecznie wejść do umysłu drugiej osoby i przekonać ją do swoich racji, co pozwalało mi w odpowiedni sposób pchnąć fabułę – sam system jest pozornie banalny, ale ostatecznie sprawdza się naprawdę dobrze.

W Journey to Foundation nie zabrakło sekwencji platformowych, które mogą przypomnieć posiadaczom PlayStation VR2 o Horizon Call of the Mountain, hakowania związanego z mini-grą, której pomysł został oparty na kostce, a nawet mamy okazję wziąć udział w kilku bardzo prostych łamigłówkach. Gameplay jest jednak bardzo powtarzalny i wyraźnie widać, że autorzy chcieli wykonać wiele ciekawych elementów, ale ostatecznie żaden z systemów nie został odpowiednio rozbudowany.

Journey to Foundation nie w każdym momencie błyszczy

undefined

Dość niepotrzebnie deweloperzy w mocny sposób oparli gameplay na gestach. W trakcie rozgrywki napotykamy na różne postacie, które mogą wykonać odpowiedni ruch dłońmi w naszą stronę i teraz naszym zadanie jest „odpowiedzenie” w podobny sposób. Jeśli jednak nie zwrócicie na to uwagi, to możecie zablokować progresję – gra wyczekuje na reakcję ze strony gracza, jednak nie zawsze jesteśmy o tym dobrze poinformowani. Za pierwszym razem, gdy po prostu nie patrzyłem w odpowiednią stronę, to straciłem blisko 30 minut na zrozumienie, gdzie robię błąd. W trackie rozgrywki miałem także wrażenie, że deweloperzy nie do końca przemyśleli tę mechanikę biorąc pod uwagę kontrolery do PS VR2 – czasami miałem wrażenie, że sprzęt nie odczytuje dobrze moich ruchów, co ostatecznie wpływało na scenę.

Trudno mi też powiedzieć, by recenzowany Journey to Foundation błyszczał pod względem oprawy. Na PlayStation VR2 miałem już okazję grać w znacznie ładniejsze gry, a jednocześnie dostrzegłem, że deweloperzy próbują ratować akcję w bardziej otwartych lokacjach i elementy w oddali wyglądają znacznie gorzej. Autorzy chcąc podkreślić sferę narracji i silne nastawienie na historię, w znaczącym stopniu skupili się na dopracowaniu postaci – w trakcie historii spotykamy wiele naprawdę dobrze zrealizowanych uczestników tego spektaklu. Nie mogę powiedzieć złego słowa o sferze audio, ponieważ twórcy zadbali o kilka przyjemnych utworów, które świetnie wprowadzają w atmosferę scen, a jednocześnie aktorzy nie zawiedli realizując swoje kwestie.

Czy warto zagrać w Journey to Foundation?

PlayStation VR2 potrzebuje wielu znakomitych produkcji, a recenzowany Journey to Foundation to kawał dobrej, choć niepozbawionej wad propozycji. Gra szczególnie zainteresuje wiernych fanów „Fundacji”, którzy chcą poszerzyć swoje doświadczenie związane z tym uniwersum, a reszta? Musi przygotować się na grę, która nie oferuje zawrotnej akcji, ale stawia na naprawdę sporo ciekawych wątków związanych z intrygującym światem.

Ocena - recenzja gry Journey to Foundation

Atuty

  • Świetne rozbudowanie uniwersum „Fundacji”,
  • Intrygująca historia, która powinna szczególnie przypaść do gustu fanom IP,
  • Dobre wykorzystanie specjalnych mocy do różnych elementów rozgrywki.

Wady

  • Journey to Foundation nie jest grą pełną akcji, przez co część graczy może się po prostu nudzić,
  • Twórcy przygotowali szereg różnych systemów, ale żaden nie został specjalnie rozbudowany,
  • Męczący system gestów, który znacząco negatywnie wpłynął na moje doświadczenie.

Journey to Foundation to dobre uzupełnienie serialu Apple TV+, a zarazem propozycja, która może zachęcić do materiału źródłowego. Isaac Asimov zrealizował znakomity świat, a produkcja dostępna na między innymi PS VR2 może skłonić do poznania jego twórczości.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper