The Morning Show

The Morning Show (2023) - recenzja, opinia o trzecim sezonie [Apple]. Spadek formy hitu Apple

Roger Żochowski | 15.11.2023, 20:55

Pierwszy sezon „The Morning Show” był dla mnie sporym odkryciem. Ukazanie kulis pracy fikcyjnej stacji telewizyjnej napędzanych doskonałą obsadą ze Steveem Carellem (za „The Office” wieczny szacunek), Jennifer Aniston i Reese Witherspoon na czele, to jeden z głównych powodów, dla których warto było wykupić subskrypcję w Apple TV. Czy to samo mogę napisać o trzecim sezonie? Już niekoniecznie.

Początek serii urzekł mnie przede wszystkim naprawdę dobrym scenariuszem i osadzeniem akcji we współczesnych, doskonale nam znanych realiach. Większość bohaterów była niejednoznaczna, ciężko było ich zaszufladkować, a oś fabuły skupiona na trzęsieniu ziemi, z jakim musiała mierzyć się stacja UBA, gdy wyszło na jaw, że jej największa gwiazda, Mitch Kessler (w tej roli znakomity Steve Carell właśnie) jest przestępcą seksualnym. Serial bardzo dobrze komentował ruch #MeToo, z jednej strony pokazując problem przemocy seksualnej, z drugiej zaś dość odważnie nakreślał skutki, jakie może wywołać presja społeczna nakręcana tym ruchem oraz jak fałszywe w swoich przekonaniach potrafią być media.

Dalsza część tekstu pod wideo

Drugi sezon skupił się już bardziej na epidemii koronawirusa, pokazując jaki wpływ miała ona na działanie stacji i poszczególnych dziennikarzy. Było kilka naprawdę mocnych zwrotów akcji, ciekawie ukazany rozwój bohaterów, a i cała sytuacja z racji dopiero co świeżych doświadczeń z pandemią w wielu momentach przywoływała różne wspomnienia budując wiarygodność narracji. Obecny, trzeci sezon wciąż stara się być bardzo blisko istotnych dla świata tematów społecznych, choć główną osią fabularną jest teraz próba uratowania popadającej w coraz większe tarapaty stacji telewizyjnej.

The Morning Show (2023) - recenzja, opinia o trzecim sezonie [Apple]. Kobiety u władzy 

Hyperion

Dość niespodziewanie Alex Levy (Jennifer Aniston) ma wziąć udział w testowym locie w kosmos, rakietą, która należy do miliardera i właściciela firmy technologicznej Hyperion - Paula Marksa (bardzo dobry Jon Hamm). Marks to postać, która jest wzorowana na Elonie Musku, co zresztą widać w wielu momentach aż za bardzo. Facet chce kupić UBA, ale niekoniecznie będzie to ratunek dla pracowników, bo jak to bywa w przypadku miliarderów, mają oni własny plan na biznes niekoniecznie biorący pod rozwagę prawa pracowników. Walka o władze na szczycie nabiera więc jeszcze większego znaczenia, bo w zarządzie nie wszyscy są zgodni, jaka ma wyglądać przyszłość stacji i komu ją sprzedać.  

Tak jak w poprzednich sezonach serial stara się komentować współczesne wydarzenia, a dość mocno nakreślony jest również wątek ataków hakerskich i związanych z wyciekiem informacji o prywatnym życiu dziennikarzy konsekwencji. Temat nawiązuje zresztą do podobnego ataku, który miał miejsce w Sony i staje się dość kluczowy w kontekście kolejnych wydarzeń, w których bohaterką jest druga w dotychczas postaci - Bradley Jackson (Reese Witherspoon). Reese w trzecim sezonie odstawiona została lekko na boczny tor, by zrobić miejsce tak dla Alex Levy, jak i innym kluczowym dla budowania narracji bohaterek.

Ogólnie da się wyczuć mocno feministyczny przekaz tego sezonu, bo choć u władzy są faceci (Billy Crudup w roli Cory'ego mimo lekkiego spadku formy wciąż zasługuje na jakąś nominację do Oscara) to kobiety zdają się rozdawać tu karty. Poza głównymi bohaterkami jest jeszcze przecież Greta Lee grającą szefową działu wiadomości ponownie kradnąca w wielu scenach show, czy Mia Jordan (Karen Pittman), przeżywająca kryzys w związku i starająca się walczyć z rasizmem w stacji. Tym razem więc to nie dziennikarze, a dziennikarki, dostają więcej miejsca antenowego również w kwestii życia prywatnego, co nie zawsze działa dobrze, bo moim zdaniem dużo ciekawszą postacią jest zaniedbany w tym sezonie Yanko Flores (Nestor Carbonell), prezentujący w stacji pogodę.

The Morning Show (2023) - recenzja, opinia o trzecim sezonie [Apple]. O kulisach bez kulis

The Morning Show recenzja

Swoje 3 grosze z temacie większego nacisku na żeńskie postacie dorzuca nowy narybek stacji, lekkoatletka Hannah (Gugu Mbatha-Raw), która staje się z jednej strony symbolem praw kobiet, z drugiej zaś celem ataków z tej „drugiej strony”. Mimo szczytnych celów wydaje mi się, że autorzy serialu zamiast skupić się na jednym temacie, starali się chwycić kilka srok za ogon. W trzecim sezonie przewija się wszak również wojna na Ukrainie, zabójstwo George’a Floyda, kulisy fuzji korporacyjnych gigantów, temat zbyt dużego nasycenia się rynku serwisami streamingowymi (co akurat może okazać się za chwilę prorocze) czy sprawa śledztwa FBI związanego z atakiem na Kapitol, który również nawiązuję do prawdziwych wydarzeń po ostatnich wyborach w USA.

Paradoksalnie główny wątek trochę się przez to rozmywa, a można odnieść wrażenie, ze scenarzyści nie mając pomysłu na poprowadzenie historii obudowali ją jeszcze mocniej znanymi ze świata rzeczywistego wydarzeniami, burząc jednak nieco tożsamość serialu. Produkcję w dalszym ciągu ogląda się bardzo dobrze, aktorzy robią co mogą, byśmy przymrużyli oko na słabiej napisane odcinki, ale brakowało mi w trzecim sezonie większego skupienia na kulisach pracy dziennikarskiej, kosztem wątków melodramatycznych, które zbyt często wskakują na pierwszy plan. Zrobiło się przez to sporo bałaganu, dobre odcinki przeplatane są tymi słabszymi, a postepowanie bohaterów i ich motywacje momentami tracą na wiarygodni i niejednoznaczności, czym serial przecież stał.  

Czwarty sezon został już przez Apple zamówiony, ale jeśli produkcja ma utrzymać zainteresowanie i wrócić na właściwe tory potrzebne są zmiany i powrót do pierwotnych założeń. Serial wciąż jeszcze można wybronić, głównie dzięki pracy aktorów i dobrze nakreślonych relacji i zaszłości między postaciami, ale nie da się ukryć, że jest to zdecydowanie najsłabszy sezon ze wszystkich.  

Atuty

  • Wciąż wciąga i dobrze się ogląda
  • Bardzo dobra gra aktorska kluczowych aktorów
  • Część wątków nawiązujących do prawdziwych wydarzeń
  • Mimo wszystko sporo zaskakujących zwrotów akcji
  • Dobre wprowadzenie do fabuły Paula Marksa

Wady

  • Zbyt dużo elementów melodramatycznych
  • Rozmydlenie głównego wątku
  • Niektóre odcinki są źle napisane
  • Część postaci stała się jednowymiarowa
  • Za mało kulis pracy dziennikarskiej

Najsłabszy sezon, który zbyt mocno poszedł momentami w melodramat zapominając o tym, w czym tkwiła jego siła w pierwszych sezonach. Dalej jednak przyciągający do ekranu.

6,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper