Pszczelarz - recenzja filmu. Czy Jason Statham nadal potrafi wykreować dobre kino akcji?
Szedłem na ten film z bardzo mieszanymi odczuciami. Z jednej strony jestem wielkim fanem "kunsztu" aktorskiego Jasona Stathama i po prostu lubię jego kino akcji, tym bardziej, że zawsze jest poukładany, konsekwentny, niemal bezbłędny i doskonały. Z drugiej strony po fatalnym MEG 2 obawiałem się, że Statham będzie mieć problem z dynamiką i klasą, jaką widziałem choćby w Transporterze. Na szczęście Pszczelarz to całkiem przyzwoite kino.
Muszę jednak zaznaczyć na wstępie, że to nie jest ambitny film. Nie znajdziecie tutaj żadnych filozoficznych rozważań na temat przyszłości świata, naukowego bełkotu czy szeregu wzniosłych, pompatycznych dialogów. To prosta, szybka i bezpośrednia nawalanka, w trakcie której zobaczycie krew, flaki, odcięte kończyny i brutalność, która czasem jest aż przesadzona. Reżyser, Dawid Ayer, doskonale zdawał sobie sprawę z "powagi" scenariusza i instytucji Pszczelarzy. A ten zawód może w pewnym sensie zaskoczyć.
Żeby nie zdradzić Wam zbyt wiele z samej, niestety do bólu przewidywalnej fabuły, powiem tylko, że Jason Statham, w filmie grający postać zwaną Adam Clay, jest byłym hiperkomandosem na emeryturze. Zajmuje się hodowlą pszczół, zbiera miód i wynajmuje stodołę od bardzo uprzejmej, starszej Pani imieniem Eloise Parker. Pewnego dnia przygotowuje dla niej słoik pysznego miodu i wpada na umówioną wcześniej kolacje - chce się pożegnać, bo skończył tu już swoje obowiązki. Okazuje się jednak, że sprawy przybrały beznadziejny obrót. Starsza Pani tego dnia zadzwoniła wcześniej do biura obslugi klienta cwanej firmy ściągającej pieniądze od biednych, niczego nieświadomych obywateli. Na laptopa Eloise wgrano wirusa, który wyczyścił jej wszystkie konta do zera. A miała tam zawrotną sumkę. Staruszka popełnia samobójstwo, a Adam Clay wyrusza z szaleńczą misją odnalezienia prezesa korporacji, która pozbawiła go przyjaciółki.
Pszczelarz to kino akcji, która nie zwalnia tu właściwie ani na chwilę
Mnie w tym filmie urzekło przede wszystkim to, że jest dość prawdziwy. Od początku do końca widać w nim jakiś pomysł. Nie ma oczywistych luk w scenariuszu, motywy głównego bohatera są jasne, a jego przeciwnicy również mają przejrzyste intencje. Sam jeden Adam Clay musi walczyć z potężną korporacją, której nie może rozgryźć nawet FBI. Agenci pojawiają się w tym filmie w bardzo rozbudowanej roli, niejako współpracując z Adamem, ale robiąc to zgodnie z prawem. Clay oczywiście go nie przestrzega, a do swoich działań wykorzystuje nabyte wcześniej, bardzo specyficzne umiejętności. Jason zestarzał się na twarzy. Widać znamię czasu, wiele zmarszczek i zmęczenie, ale na swojej dynamice nie stracił w zasadzie wcale. Dalej rusza się znakomicie, świetnie wypada na ekranie, jest pewny tego co robi i znakomicie zgrywa "supertwardziela".
Dla mnie oglądanie go było przyjemnością, chociaż początkowo obawiałem się, że będzie to udręka. Pierwsze minuty rozkręcają nam fabułę, a kolejne pokazują szereg stereotypów. Na starcie mamy biedną, starszą Panią, która dała się wmanewrować w pułapkę skrzywdzonego sprzedawcy z call center. Przez swoją głupotę wypłaciła mu wszystkie środki, jakie zgromadziła przez całe życie. Potem widzimy nadętego bufona pozbawionego kręgosłupa moralnego, gdy okazuje się, że rządzi nim małoletni dzieciak żywcem wyjęty z Instagrama. Synek bogatych i wpływowych rodziców, miłośnik krypto, fan przekrętów, bezczelny, nieznośny i zblazowany (swoją drogą, znakomita rola Derka w wykonaniu Josha Hutchersona).
Faktycznie, dzięki temu, że Dawid Ayer tak chętnie sięgnął po te wszystkie stereotypy, widowisko wydaje się nieco bardziej realistyczne. Oczywiście, gdy Adam Clay wpada w sam środek akcji i w pojedynkę eliminuje dziesiątki agentów i tajniaków, trudno nie uśmiechnąć się pod nosem. Reżyser pozwala sobie czasem na drobne, "humorystyczne" wstawki, które wydają się zbędne. Niemniej mało tu niepotrzebnych scen. Film niczym nie zaskakuje, ale ogląda się go bez większego znużenia. Akcja rozpędza się dynamicznie i do samego końca trzyma w ryzach, sugerując bezpośrednie rozwiązanie, którego i tak wszyscy się spodziewamy. Mimo to, gdy do niego dochodzi, jesteśmy usatysfakcjonowani rezultatem.
Pszczelarz to mało ambitne kino, ale znakomite, gdy chcemy oderwać się od codzienności
Zaryzykuję stwierdzenie, że to film prowadzony w sposób zbliżony do "Johna Wicka". To kino klasy B, ale za to bardzo dobrze zrealizowane. Jason Statham wypada tutaj znakomicie, role drugoplanowe też obsadzone są przez różne gwiazdy (nawet osoby z wieloma wyróżnieniami). W zasadzie nie podoba mi się wyłącznie to, że wszystko od początku do końca wiemy i nie ma żadnych twistów fabularnych. Główny bohater też nie ma większych problemów by osiągnąć to, czego chce. Ale taki właśnie ma być. Dlatego myślę, że film spodoba się wszystkim wielbicielom prostej, niczym nieograniczonej brutalności. Oglądamy łatkę utraconej przyjaźni, przesiąkniętych złem korporacji i współczesnych stereotypów. Warto wyskoczyć do kina, bo film też nie trwa zbyt długo, raptem nieco ponad półtorej godzinki. Nie sposób się nim zmęczyć.
Atuty
- Jason Statham, mimo wieku, nadal rusza się znakomicie
- Bardzo dobrze zrealizowane sceny walk, chociaż czasem aż przesadzone
- Obsada wypada dość przekonująco, szczególnie Derek i jego ojciec grani przez Josha i Jeremy'ego
- Dobrze się to ogląda, czas leci szybko, bo akcja nie zwalnia ani na moment, a kamera z wieloma szczegółami pokazuje kolejnych pokonanych wrogów
Wady
- Historię można przewidzieć już po kilku pierwszych minutach
- Mało scen, które faktycznie zapadną w pamięci
- To kolejny film, jakich wiele, raczej nie będzie często przywoływany w zestawieniach i trudno do niego wrócić po czasie
- Idea Pszczelarzy jest mocno naciągana
Chociaż Pszczelarz jest do bólu przewidywalny i w zasadzie niczym nie zaskakuje, to jednak miłośnicy kina akcji odnajdą tutaj wiele znakomicie zrealizowanych scen. Brutalność jest bardzo bezpośrednia, Statham przekonujący w swoim zachowaniu, a scenografia może się podobać. Film odwołuje się też do kilku współczesnych stereotypów. Czy to wymagające kino? Absolutnie. Czy dobre? Przyzwoite. Czy warto? Jako coś luźnego w przerwie od pracy i codzienności - jak najbardziej.
Przeczytaj również
Komentarze (36)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych