Endless Ocean Luminous

Endless Ocean Luminous – recenzja i opinia o grze [Switch]. Podwodne doświadczenie

Wojciech Gruszczyk | 30.04, 15:03

2024 rok dla Nintendo jest bardzo specyficzny, a premiera trzeciej części niszowej serii Endless Ocean jest tego najlepszym potwierdzeniem. Przeczytajcie naszą recenzję Endless Ocean Luminous.

Wydawcy i deweloperzy mierzą się z wyzwaniem opracowania gry dla jak największej grupy odbiorców, by zwiększyć potencjalną sprzedaż i móc zarobić na produkcjach jak najwięcej pieniędzy. Recenzowany Endless Ocean Luminous jest jednak potwierdzeniem, że Nintendo nie musi wyciskać każdej pozycji niczym cytryny, bo trudno mi sobie wyobrazić, by ten tytuł osiągnął ogromną sprzedaż i stał się kolejnym filarem japońskiej korporacji. To mała pozycja dla garstki graczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Firma jest jednak w takim momencie życia swojej platformy, że na rynku mogą pojawiać się propozycje pokroju Endless Ocean Luminous. To nie jest gra, na którą spojrzy każdy fan Mario, nie jest to przygoda dla każdego entuzjasty opowieści Linka, a nawet nie jest to propozycja dla wszystkich sympatyków Splatoona. Nintendo sięgnęło po niszowe IP i oferuje skromną pozycję.

Endless Ocean Luminous to gra dla garstki graczy

undefined

Każdy raport finansowy Nintendo pokazuje komfortową sytuację japońskiej korporacji. Gracze sięgają po udane produkcje, ekskluzywne gry cieszą się wielkim zainteresowaniem, więc najwidoczniej nadszedł czas na eksperymentowanie i oferowanie tytułów dla bardzo specyficznego grona odbiorców. Recenzowany Endless Ocean Luminous to przygoda o płetwonurku, który ma okazję odwiedzać Veiled Sea – „Zasłonięte morze” to unikalne miejsce, ponieważ za każdym razem, gdy zajmujemy się podwodną eksploracją, to trafiamy do losowo wygenerowanego świata. Mapy są duże i łatwo w tytule natrafić na ciekawe miejscówki pokroju zatopionych statków lub jaskiń pełnych zróżnicowanych stworzeń. Twórcy jednak zmierzyli się z pewnym problemem, bo podwodny świat w pewnym momencie staje się powtarzalny, co zapewne jest spowodowane oprawą – cały czas przemierzamy podwodne tereny i pewnie tylko nieliczni będą potrafili zachwycać się następnymi, dość pokrewny terenami. W trakcie rozgrywki odwiedzamy rowy oceaniczne, lasy wodorostów, rafy koralowe czy też nawet regiony polarne, ale odnoszę wrażenie, że cała koncepcja zostanie doceniona przez bardzo wąskie grono odbiorców.

Pewnym pozytywem pozostaje jednak grafika, ponieważ Endless Ocean Luminous pomimo ograniczeń platformy wygląda dobrze na małym ekranie Nintendo Switcha. Twórcy zadbali o urokliwe miejscówki oraz zmieniającą się porę dnia i nocy, więc podczas długiego nurkowania możemy za sprawą latarki oświecać sobie drogę – łatwo tutaj dostrzec ciekawe tereny. Gra nie oferuje rozbudowanych systemów, a nawet mądrze radzi sobie z doczytywaniem odległych tekstur i ostatecznie tytuł wygląda dobrze. Świetnie z grafiką komponuje się udźwiękowienie, bo sprawa wygląda tutaj bardzo podobnie – ekipa odpowiedzialna za soundtrack nie musiała szykować w pełni dynamicznych utworów, a wystarczyło dobrze skomponowane, spokojne dźwięki i to się udało.

Ze sferą audiowizualną idealnie współgra rozgrywka, bo Endless Ocean Luminous oferuje bardzo spokojne i jeszcze bardziej powtarzalne doświadczenie, które w zależności od podejścia do tematu może oczarować lub totalnie odrzucić gracza. Jako płetwonurek eksplorujemy Veiled Sea, odkrywamy kolejne elementy świata przedstawionego, szukamy różnorodnych przejść i za każdym razem odblokowujemy mapę – deweloperzy cały czas informują nas ile procent lokacji już poznaliśmy. Nie musimy się tutaj przejmować tlenem, nie musimy walczyć z żadnymi istotami, nie jesteśmy spragnieni lub głodni. To w pełni eksploracyjna przygoda, w której mamy poznawać różnorodne istoty.

Podwodny świat pełen sekretów

undefined

Zagłębiając się w kolejne części Veiled Sea systematycznie natrafiamy na kolejne morskie stworzenia, które możemy skanować, by otrzymywać o nich podstawowe informacje – to właśnie na tym tak naprawdę polega cała rozgrywka w najnowszej produkcji Nintendo. Endless Ocean Luminous zapewnia możliwość zanurzania się na wielkich mapach i następnie zajmujemy się bardzo spokojnym sprawdzaniem kolejnych zakątków wygenerowanego świata oraz „łapaniem” kolejnych istot. Czy to może bawić? Jak najbardziej. To jedna z tych produkcji, którą włączasz po długim dniu w pracy, odkrywasz kilka procent mapy, patrzysz na dziesiątki ciekawych stworzeń, a później gdy znajdziesz trochę siły, decydujesz się na włączenie bardziej dynamicznego widowiska. To spokojne i nietypowe doświadczenie, które będzie wyjątkową propozycją dla fanów morskich stworzeń.

W regionie mamy okazję natknąć się na ponad 500 podwodnych istot, a deweloperzy wyraźnie bawią się zestawem gatunków dorzucając do gry nawet wymarłe lub mityczne bestie. Łatwo w trakcie rozgrywki natrafić na przykładowo różnorodne rekiny, orki, piranie, wieloryby, homary, samogłowy czy też żółwie, ale tak naprawdę to sam początek całej zabawy, ponieważ dzięki recenzowanemu Endless Ocean Luminous poznacie mnóstwo najróżniejszych okazów, o których nawet nigdy nie słyszeliście. Papugoryba dwubarwna, złotawka, ryba gitara, głowomłot tropikalny, najeż lub rożec skrobacz – pewnie część z naszych czytelników słyszała lub nawet widziała niektóre z tych okazów, ale jestem pewien, że są osoby, które nie miały pojęcia, że w głębinach mogą pojawiać się takie formy życia. Gra w przyjemny sposób pozwala poznać podwodny świat i nauczyć się podstawowych informacji na temat napotkanych gatunków – niestety jest to kolejna produkcja Nintendo, która nie otrzymała polskiej lokalizacji.

I właśnie w tym miejscu pojawia się największa atrakcja Endless Ocean Luminous, bo odkrywanie kolejnych zakamarków map, by odnaleźć najróżniejsze okazy może sprawiać przyjemność, ale czy na wiele godzin? To z tego powodu wspomniałem wcześniej, że produkcja japońskiej korporacji to gra dla bardzo wąskiego, a nawet ekstremalnie małego grona odbiorców, ponieważ tylko nieliczni będą czerpać przyjemność z tej powtarzalnej rozgrywki.

Nijaka fabuła i wspólne pływanie

undefined

W samej zabawie nie pomagają tryby, bo choć od początku mamy dostęp do trzech wariantów rozgrywki, to jednak tylko dwa są tak naprawdę warte jakiejkolwiek uwagi. W Endless Ocean Luminous znajduje się fabularny tryb, w którym mamy pomóc ocalić koralowce, jednak ostatecznie jest to jedno wielkie nieporozumienie – deweloperzy nie oferują ciekawej historii, nie zapewniają jakichkolwiek atrakcji, a po prostu tłumaczą założenia gry i ostatecznie zmuszają do odkrywania kolejnych istot. Chcąc odblokować następne rozdziały rzekomej fabuły musimy skanować tysiące stworzeń, a ostatecznie nie otrzymujemy nic ciekawego – niektóre „zadania” trwają 2 minuty i polegają na kolejnym skanowaniu oraz dotarciu do wyznaczonego miejsca.

W ostateczności głównym trybem w recenzowanym Endless Ocean Luminous jest po prostu „nurkowanie solo”, gdzie wpadamy do losowo wygenerowanego świata i po prostu odkrywamy części mapy i następne stworzenia. To za sprawą tych sesji otrzymujemy dostęp do wszystkich atrakcji gry, a nawet mamy okazję zdobywać walutę – to za jej sprawą kupujemy kolejne kolory strojów, następne naklejki oraz emotki. Twórcy stawiają na wyłącznie wizualną personalizację, ponieważ w tytule nie możemy kupić fatałaszków, które zwiększyłyby możliwości i osiągi naszej postaci, ale bez problemu pomalujemy pomalować maskę, kostium, płetwy, plecak lub butlę z powietrzem.

Cała ta rewia mody jest związana z drugim trybem, ponieważ Endless Ocean Luminous pozwala eksplorować głębiny ze znajomymi lub losowo dobranymi graczami – „wspólne nurkowania” jak sama nazwa wskazuje pozwala odkrywać świat z innymi osobami. Na jednym serwerze może znajdować się aż 30 graczy, a identyfikator sesji pozwala łączyć się ze znajomymi w grupy. Jeśli jednak w naszym party nie znajduje się 30 nurków, to do gry może dołączyć do 10 losowych odkrywców podwodnego świata – oni nie potrzebują ID do wspólnej rozgrywki. Gameplay w zespole specjalnie się nie zmienia, ponieważ nadal pływamy i skanujemy, ale właśnie w tym miejscu warto wykorzystywać naklejki na mapie, by oznaczać ważne miejsca dla ekipy lub wykorzystywać różnorodne emotki, by integrować się z napotkanymi osobami – w grze nie występuje komunikacja głosowa, więc jest to jedyna z form „dyskusji”.

undefined

Deweloperzy w tej sytuacji zachęcają nas do kupowania kolejnych wygibasów nurków, dzięki którym możemy przekazywać choć szczątkowe informacje do znajomych – nie będę jednak zaskoczony, gdy duża część osób po prostu będzie łączyć się ze sobą za sprawą komunikatorów na przykładowo smartfonach, by swobodnie rozmawiać o codzienności, a jednocześnie pływać i doświadczać tego świata. Jestem pewien, że idealnie w Endless Ocean Luminous sprawdziłaby się komunikacja zbliżeniowa, by gracze mogli ze sobą rozmawiać, gdy znajdują się blisko siebie – to zachęciłoby do pływania w grupach.

Zabawa ze znajomymi może zapewnić więcej frajdy, jednak sytuacja wygląda identycznie, jak w przypadku rozgrywki solo – gameplay jest bardzo zależny od tego, czy znajdziesz fanów podobnej zabawy. To bardzo specyficzne doświadczenie. Nurkując w głębinach mamy jeszcze okazję natrafiać na skarby i „tajemnicze plansze”, jednak trudno w tej sytuacji mówić o dużym urozmaiceniu rozgrywki. Po prostu od czasu do czasu znajdujemy przykładowo przedmioty ze świata codziennego, ale są to po prostu znajdźki, które nie wpływają znacząco na gameplay.

Doświadczenie dla garstki graczy

Deweloperzy odpowiedzialni za Endless Ocean Luminous postawili na relaksująco-spokojną zabawę, która spodoba się bardzo wąskiemu gronu odbiorców. Gra oferuje ciekawy, ale bardzo powtarzalny gameplay, więc ostatecznie tytuł zadowoli skromną grupę posiadaczy hybrydowego sprzętu. Tytuł jednak potwierdza, że Nintendo Switch znajduje się na końcu swojego życia, a Japończycy wrzucają na platformę najróżniejsze pozycje.

Były remastery, jedyną nowością jest przygoda Księżniczki Peach, kolejne odświeżenia nadciągają i najwidoczniej w tym gronie dość nietypowych propozycji opracowanych dla dość nietypowych grup odbiorców, znalazło się jeszcze miejsce dla eksploracyjnej gry skupionej na skanowaniu podwodnych istot. To dziwny rok dla posiadaczy Nintendo Switchów.

Ocena - recenzja gry Endless Ocean Luminous

Atuty

  • Mnóstwo najróżniejszych, podwodnych istot do odnalezienia,
  • Świat potrafi być urokliwy i skrywa różnorodne tajemnice,
  • Kooperacja do 30 graczy na jednym serwerze.

Wady

  • Bardzo powtarzalna rozgrywka,
  • Brak ciekawego trybu fabularnego,
  • Gra bardzo szybko się nudzi,
  • Przydałyby się większe wyzwania.

Endless Ocean Luminous to kolejna bardzo nietypowa gra Nintendo, która zainteresuje wąskie grono odbiorców. Reszta musi przetrwać, ale możemy mieć nadzieje, że będzie znacznie, znacznie lepiej.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper