Reklama
Martwi Detektywi - recenzja - Netflix

Martwi detektywi (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Uwięzione dusze w pętli czasu

Łukasz Musialik | 30.04, 21:06

Z niecierpliwością czekałem na premierę „Martwych detektywów” (Dead Boy Detectives), serialu Netflixa opartego na kultowej serii komiksów autorstwa Neila Gaimana. Już sama zapowiedź mrocznej opowieści o dwójce nastoletnich detektywów, którzy prowadzą śledztwa dla swoich nadnaturalnych „klientów”, budziła dreszczyk emocji. 

Czy twórcy sprostali wyzwaniu? Czy udało im się oddać klimat komiksowego pierwowzoru i stworzyć historię, która wciągnie widzów bez względu na ich wiek?

Dalsza część tekstu pod wideo

Dwa duchy-detektywi, Edwin i Charles, przemierzają świat żywych, rozwiązując zagadki i pomagając innym duchom m.in. znaleźć spokój. Serial zdecydowanie wyróżnia się na tle produkcji Netflixa, jak i pozostałych z innych serwisów streamingowych swoim unikalnym połączeniem gatunków. Ale czy ta mieszanka jest równie pociągająca jak brzmi?

Martwi detektywi (2024) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Świat żywych i umarłych, czyli powrót z zaświatów

Martwi Detektywi - recenzja - Netflix

Edwin Paine (George Rexstrew) i Charles Rowland (Jayden Revri) to dwaj nastolatkowie, postacie z krwi i kości… a raczej z ducha i ektoplazmy. Obaj zginęli w tragicznym wypadku (każdy w inny sposób). Zamiast jednak zaznać spokoju w zaświatach, pozostali na ziemi, rozwiązując zagadki i tajemnice, od czasu do czasu wpadając w kłopoty. Pierwszy sezon „Martwych detektywów” (składa się z ośmiu odcinków) zabiera nas w podróż po mrocznych zakamarkach Port Townsend (głównie) w stanie Waszyngton. Serial dość szybko wprowadza widza w świat głównych bohaterów, choć nie wyjaśnia wszystkiego od samego początku. 

Twórcy znaleźli złoty środek między humorem a grozą (czasem poleje się i krew). Sceny, w których nasi bohaterowie komunikują się z kotami, czy też spotykają z ekscentrycznymi postaciami z zaświatów, dostarczają równie dużo śmiechu, co dreszczyku emocji. Balans trudny do osiągnięcia, łatwy do spieprzenia, a „Martwi detektywi” robią to z gracją.

Martwi detektywi (2024) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Świetny soundtrack i dopracowane zdjęcia

Martwi Detektywi - recenzja - Netflix

Twórcy stworzyli wręcz po mistrzowsku mroczno-bajkowy klimat, łącząc elementy gotyckie ze „światłami punkowej sceny”, dodając trochę odcieni szarości, w której utknęli nasi bohaterowie. Z jednej strony mamy straszne miejsca i ponure pokoje, z drugiej zaś tętniące życiem momenty wypełnione tą świetną muzyką i kolorami. A skoro przy muzyce jesteśmy…

Na uwagę zasługuje również znakomita oprawa muzyczna. Soundtrack idealnie buduje nastrój i podkreśla klimat serialu. Mamy tu genialne i dynamiczne kawałki, głównie starych przebojów, świetnie podbijających ważne sceny. Dopełnieniem całości są dopracowane zdjęcia. Mroczne, ale jednocześnie (jak wspomniałem) kolorowe ujęcia, tworzą atmosferę tajemniczości i niepokoju. Scenografia i kostiumy są dopracowane w najmniejszych szczegółach, co jeszcze w większym stopniu angażuje nas w świat przedstawiony na ekranie.

Martwi detektywi (2024) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Bohaterowie z krwi i kości? Tak jakby

Martwi Detektywi - recenzja - Netflix

Edwin i Charles to nie są typowi bohaterowie. Obaj mają wady. Poza tym ciążą na nich traumy z przeszłości, naznaczające ich krótkie życie. Edwin, nieco cyniczny i sarkastyczny, próbuje ukryć swój ból. Charles, z kolei, jest bardziej wrażliwy i pragnie odnaleźć sens w swojej nowej egzystencji. Wraz z biegiem akcji obserwujemy, jak bohaterowie rozwijają się, ucząc radzić sobie z nową rzeczywistością, a przynajmniej Charles. 

Serial wyróżnia się również na tle innych dzięki silnym postaciom drugoplanowym. Przykładem jest Crystal Palace (Kassius Nelson) to postać, która wprowadza do fabuły nową dynamikę. Jej amnezja i zdolności jasnowidzenia są kluczem do wielu tajemnic, które Edwin i Charles starają się rozwiązać. Widać, że aktorzy przyłożyli się do swoich ról, tworząc postacie, które łatwo zapamiętać. Ale mimo wielu zalet, serial posiada wady.

„Martwi detektywi” to serial zdecydowanie nie dla każdego. Mroczne i brutalne historie mogą odstraszyć niektórych widzów. Nie jest to serial dla dzieci, choć początkowo może na taki wyglądać. Nie brakuje tu również scen przemocy, czasem wręcz makabry, które mogą być zbyt drastyczne dla wrażliwych osób. Poza tym niektóre wątki są rozwinięte lepiej, a inne gorzej. Bo choć serial zmierza w jednym kierunku, mając ogólny zarys fabularny, to każdy odcinek przedstawia inną tajemnicę, tudzież sprawę do rozwikłania. A nie wszystkie są równie mocno interesujące czy widowiskowe. 

Martwi detektywi (2024) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Dobry na majówkę, pod warunkiem że lubisz takie klimaty

„Martwi detektyw” są trochę jak „Gęsia skórka”, tylko w takim detektywistycznym wydaniu. Nie jest to najlepszy serial, jaki widziałem w ostatnim czasie, ale potrafi wciągnąć — człowiek szybko się wkręca. A mroczna historia, intrygujący bohaterowie i świetna oprawa muzyczna sprawiają, że łatwo obejrzeć go „za jednym zamachem”.

Jego oryginalność i świeże podejście do tematu śmierci i „życia po życiu” są intrygujące. Mimo pewnych niedociągnięć, takich jak nierówno rozwinięte wątki, a momentami przewidywalna fabuła, serial oferuje solidną dawkę rozrywki. Czy warto więc spędzić z nim kilka wieczorów lub zrobić sobie jeden dłuższy seans na majówkę? Sądzę, że tak. 

Poza tym pierwszy sezon kończy się w taki sposób, że można się spodziewać kontynuacji. Finał pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi i budzi apetyt na więcej. Mam nadzieję, że twórcy serialu zdecydują się na stworzenie 2. sezonu, w którym poznamy dalsze losy Edwina i Charlesa.

Atuty

  • Mroczny i klimatyczny
  • Pomysł na fabułę jest świeży i intrygujący
  • Niejednoznaczni i interesujący bohaterowie
  • Wciągające i zaskakujące zagadki kryminalne
  • Genialna ścieżka dźwiękowa

Wady

  • Mroczny klimat i brutalne sceny nie są dla każdego
  • Niektóre odcinki mogą wydawać się nierównomiernie rozwinięte
  • Czasami fabuła staje się przewidywalna, zwłaszcza w kontekście rozwiązywania poszczególnych przypadków

„Martwi detektywi” to propozycja nie tylko dla fanów gatunku, ale dla każdego, kto szuka czegoś więcej niż kolejnego generycznego serialu.

7,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper