Chornobyl Liquidators - recenzja i opinia o grze [PC]. Katastrofa nuklearna w realistycznym wydaniu
Trafiła do mnie bardzo intrygująca produkcja polskiego studia Live Motion Games. To symulator likwidatora, który faktycznie w 1986 roku odpowiadał za eliminowanie skutków katastrofy w Czarnobylu. Gra jest oparta na faktach i pozbawiona wstawek fantasy, jak choćby w STALKERZE, co momentalnie mnie zainteresowało.
Live Motion Games to studio powstałe w 2017 roku, ale ma już na swoim koncie sporo produkcji, z czego głównie są to symulacje. Teraz, 6 czerwca, na Steam trafiła produkcja o likwidatorach z Czarnobyla, którymi byli zarówno cywile, jak i wojskowi. Ich historia jest niezwykle ciekawa, bowiem szacuje się, że w akcji usuwania skutków wybuchu reaktora jądrowego brało udział blisko 240 tysięcy takich osób. Niedługo później śmierć zabrała blisko 60 tysięcy z nich. A warto wiedzieć, że likwidatorzy odpowiadali za absolutnie wszystko.
Nie tylko gasili pożary, ale też usuwali skutki wybuchu, pomagali przy zabijaniu napromieniowanych zwierząt czy przenoszeniu gruzów i zasypywaniu radioaktywnych obiektów. Po prawdzie wszystko to czeka nas w recenzowanej dzisiaj grze. To symulator z widokiem z perspektywy pierwszoosobowej. Wcielamy się w postać likwidatora, który dociera na miejsce i musi uporać się z wieloma zadaniami, ale i wyzwaniami.
Fabuła w Chornobyl Liquidators jest... bo jest. Z grubsza wiemy o co chodzi, ale cierpi na tym narracja
Już na pierwszy rzut oka widać, że to budżetowa produkcja, sklejona być może przez utalentowanych ludzi, ale którym zabrakło i funduszy i czasu. Grę uruchomiłem na potężnym laptopie gamingowym ASUS ROG Strix Scar 17 wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 7845HX, 32GB RAM i kartę graficzną GeForce RTX 4090. Ustawiłem, co jasne, najwyższe detale w rozdzielczości 2560x1440. Niestety, przy takiej konfiguracji tytuł potrafił niemiłosiernie chrupać, szczególnie gdy patrzyłem na ogień czy jakiekolwiek efekty cząsteczkowe. Gra nie wygląda brzydko, ale przy tym dość... sztucznie.
Powiedziałbym, że pierwsze skojarzenie miałem z Half-Life 2, chociaż niewątpliwie Chornobyl Liquidators jest od niego ładniejszy. Szczególnie jeśli chodzi o modele i tekstury. Dużym problemem tej gry są natomiast inne rzeczy, ale do nich przejdę za chwilę. Najpierw pokrótce opowiem, o co tutaj chodzi. Otrzymujemy rozkazy od dowództwa, które prosi nas o realizację prostych czynności. Musimy podłączyć wąż strażacki do hydrantu i ugasić pożary, innym razem wyważyć drzwi łomem, sprawdzić poziom napromieniowania czy biegać po pobliskim lesie w poszukiwaniu zwierząt, które mogą przenosić napromieniowanie.
Zadania przydzielane są, mam wrażenie, dość losowo. Brakuje tu ciekawej i spójnej narracji. Jasne, że całość składa się w jakąś większą opowieść i wspaniale, że twórcy włożyli mnóstwo wysiłku w możliwie trafne odwzorowanie historii wybuchu reaktora. Tutaj poznamy wiele drobnych smaczków, przeczytamy o roli likwidatorów, dowiemy się o zakulisowym działaniu KGB czy rozwiążemy pewne drobne zagadki, które są interesujące z punktu widzenia fanów Czarnobyla. To duży atut, natomiast jego realizacja pozostawia niestety sporo do życzenia.
Dlaczego? Bo gra jest dosłownie nafaszerowana błędami. Przenikające przez tekstury obiekty to najmniejszy problem, ale nasza postać jest mało responsywna. O problemach optymalizacyjnych wspominałem już wyżej. Często tu i ówdzie znajdziemy niewidzialne ściany, gdzie twórcy nie planowali, że gracz może chcieć pójść w tą czy drugą stronę. Dwukrotnie miałem błąd krytyczny i wyrzucenie do pulpitu (grałem na Windows 11). Kilka razy gra mi się zawiesiła, albo liczba klatek na sekundę spadła do poziomu 5-6, tak na oko. To wcale nie jest spoko, jak śpiewa Margaret.
Chornobyl Liquidators - ujęcia z gry
W tym wszystkim problematyczne jest także zrozumienie wykonywanych zadań. Bo jeszcze ugaszenie pożarów to jedno. Znaczniki prowadzące nas do właściwego obiektu to drugie. Ale czasem na naszej drodze staną jakieś przeszkody, których po prostu nie zdołamy obejść. Weź tu teraz kombinuj o co chodzi, bo jasnej ścieżki nie ma. No muszę przyznać, że początkowo trudno się w tym wszystkim odnaleźć, czego nie ułatwiają elementy interfejsu. W mojej ocenie dobrano fatalną czcionkę, a do tego problemem jest sporo błędów w samych tekstach. Występują literówki, a treści są przedstawione w mało interesujący sposób.
Podobnie krytycznie mogę się wypowiedzieć o postaciach niezależnych. Ich kreacja jest mało ciekawa, nie zapadają w pamięć i rozmowa z nimi polega głównie na przyjęciu rozkazów albo wysłuchaniu kilku mało istotnych kwestii. W zasadzie całość rozgrywki opiera się po prostu na realizacji zadań i to jest podstawową mechaniką recenzowanego Chornobyl Liquidators. Klimat jest przynajmniej srogi, a twórcy zadbali o szczegółowe odwzorowanie zarówno elektrowni, jak i pobliskich terenów, w tym miasta Prypeć.
Chornobyl Liquidators - podsumowanie i końcowa ocena
No cóż, pograłem w ten tytuł sporo, chciałem przejść jak najwięcej, ale w którymś momencie już nie byłem w stanie. Dobrze, że są systemu automatycznego zapisu, ale rozsiane dość rzadko, przez co mozolnie musimy realizować kolejne zadania. Przy każdej czynności obserwujemy te samą animacje, a do zabawy w pewnym momencie wkrada się okrutna monotonia. Doceniam pracę rodzimego studia, jeśli chodzi o przedstawienie wszystkich wydarzeń, szczegółowość obiektów i dotarcie do najciemniejszych zakamarków historii naszych sąsiadów.
To wszystko ma duże znaczenie, ale prawdziwą radość z grania odnajdą wyłącznie najwięksi fani wybuchu elektrowni w Czarnobylu. Być może znajdą się takie osoby, które w swojej rodzinie miały likwidatorów. Wtedy faktycznie będzie to pozycja przeznaczona dla nich i z pewnością sprawi wiele radości, chociaż mechaniki rozgrywki pozostawiają sporo do życzenia. Ja niestety gry nie polecam, ale głównie przez ilość błędów, bo gdyby nie to, że spadki klatek były okrutne, a kilkukrotnie widziałem pulpit, być może moje nastawienie wobec tego tytułu byłoby bardziej łaskawe. Na szczęście da się to wszystko wyeliminować stosownymi aktualizacjami.
Atuty
- Bardzo gęsty i ciekawy klimat
- Historia oparta na faktach
- Całkiem przyzwoita oprawa graficzna
- Wiele zadań do zrealizowania, w tym wiernie odwzorowana elektrownia atomowa, miasto Prypeć czy okolice
- Szczegółowe i atrakcyjne modele pojazdów i obiektów
Wady
- Duże problemy z optymalizacją
- Bardzo słaby dubbing postaci
- Niespójna narracja
- Słabe postacie niezależne, które niestety nie są zbyt wciągające
- Dużo błędów, w tym krytycznych, jak wyrzucanie do pulpitu czy zawiechy
- Błędy w polonizacji
Chornobyl Liquidators miał potencjał na dobrą grę. To produkcja oparta na faktach, więc bardzo interesująca dla kogoś, kto faktycznie śledził wybuch reaktora w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Niektóre zadania są ciekawe, a klimat może się podobać. Niestety, kuleje tu sporo elementów. Między innymi optymalizacja, detekcja kolizji, responsywność głównego bohatera. NPC nie są zbyt ciekawe, narracja pozostaje niespójna, a sam tytuł wygląda na mocno budżetowy. W tle gdzieś tam kryje się fatalna jakość dubbingu i błędy z polonizacją. Wielka szkoda.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych