Podżegacze (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Heist movie bez iskry
„Podżegacze” (ang. tytuł „The Instigators”), nowy film dostępny na Apple TV+, to projekt, który przyciąga uwagę głównie ze względu na znane nazwiska w obsadzie oraz reżyserię Douga Limana, odpowiedzialnego za takie hity jak „Tożsamość Bourne’a”.
Choć potencjał tego projektu wydawał się ogromny, efekt końcowy okazuje się mieszanką momentów komediowych, dobrze dobranych aktorów, ale również niezrealizowanych ambicji.
Na papierze pomysł wygląda znajomo, ale nie brak mu oryginalności: dwójka złodziei, po udanym skoku, musi uciekać przed policją i w pewnym momencie wkracza... terapeutka jednego z nich. To z pozoru absurdalne założenie mogło prowadzić do wielu zabawnych sytuacji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie wyszło źle. Po prostu mogło to wyglądać znacznie lepiej, a nawet powinno.
Podżegacze (2024) - recenzja filmu [Apple TV+]. Aktorska chemia na pierwszym planie, to wybuchowa mieszanka
Bez wątpienia siłą napędową „Podżegaczy” jest chemia między Mattem Damonem a Caseym Affleckiem. Ten pierwszy wciela się w postać Rory'ego, byłego żołnierza piechoty morskiej, który próbuje odnaleźć sens życia po powrocie do cywila. Niestety, nasz bohater jest na skraju załamania, pogrążonym w długach alimentacyjnych i zniszczonych relacjach z bliskimi. Damon udanie prezentuje wewnętrzne rozdarcie i zagubienie swojej postaci, choć (i bardzo nad tym ubolewam) scenariusz nie zawsze daje mu okazję do pełnego rozwinięcia tego wątku.
Z drugiej strony mamy Caseya Afflecka w roli Cobby'ego, drobnego przestępcę i alkoholika, który z kolei jest o wiele bardziej zrelaksowany w swoim życiowym chaosie. Cobby wnosi do filmu lekkość i humor, co sprawia, że ich wspólne sceny stają się prawdziwą gratką dla widzów uwielbiających aktorskie zgrzyty, tarcia i pyskówki słowne. Niestety, mimo że Affleck i Damon doskonale się uzupełniają, postacie drugoplanowe, jak choćby grana przez Hong Chau pani Dr. Donna Rivera czy Ron Perlman jako burmistrz Miccelli, często giną w tle, nie otrzymując wystarczającej przestrzeni, by w pełni zabłysnąć.
Podżegacze (2024) - recenzja filmu [Apple TV+]. Nierówny balans, czyli od komedii po sensację
Film zaczyna się obiecująco – planowany napad na wieczór wyborczy, który szybko wymyka się spod kontroli, stawia bohaterów w sytuacji bez wyjścia. Jednak szybko okazuje się, że „Podżegacze” nie potrafią zdecydować się, czym chcą być – komedią kryminalną czy introspektywnym dramatem o relacjach międzyludzkich z domieszką akcji. Liman balansuje na granicy wielu gatunków, ale ostatecznie żaden z nich nie zostaje w pełni zrealizowany, choć miała to być komedia kryminalna z naciskiem na akcję. Tyle że za trochę mało tu komedii, niewiele też kryminału, a sytuację ratuje co nieco dynamiczny przebieg wydarzeń.
Humor, choć momentami błyskotliwy, bywa zbyt nachalny, a sceny akcji, mimo że sprawnie zrealizowane, nie zapadają na długo w pamięć. Nie są to elementy, które chcesz zobaczyć ponownie, cofnąć się kilka sekud do tyłu, aby znów to obejrzeć. Wydaje się, że film gubi się między próbami bycia zarówno „wciągającą opowieścią”, jak i „rozrywką z dreszczykiem”. Ostatecznie brak wyraźnie zarysowanego celu sprawia, że fabuła wydaje się rozmyta, a kolejne wydarzenia pełne energii tracą na intensywności.
Podżegacze (2024) - recenzja filmu [Apple TV+]. Komedia o złodziejach bez złotego środka
Pomimo pewnych wad, niedociągnięć i problemów fabularnych, „Podżegacze” posiadają momenty, które mogą przypaść do gustu widzom szukającym lekkiej rozrywki. Sceny pełne dialogów, często sprowadzające się do kłótni o nic nieznaczące detale, przypominają styl Tarantino, choć filmowi daleko do jego dzieł. Takie rozmowy mogą bawić, ale równie dobrze mogą męczyć, jeśli widz nie odnajdzie się w tej specyficznej narracji.
Jednym z głównych zarzutów, jakie mam wobec filmu jest jego scenariusz, który wydaje się zbyt „przeludniony” postaciami i wątkami. Ostatecznie wiele z nich zostaje zapomnianych lub zaledwie zarysowanych, przez co film traci na spójności. Przykładowo, postać grana przez Paula Waltera Hausera pojawia się na ekranie zaledwie na kilka minut, po czym znika bez większego wpływu na fabułę. To samo można powiedzieć o kilku innych bohaterach, których obecność wydaje się jedynie pretekstem do zapełnienia ekranu.
Podżegacze (2024) - recenzja filmu [Apple TV+]. Nie porywa, ale nie jest zły
„Podżegacze” to film, który mimo dobrego startu, ostatecznie nie potrafi utrzymać uwagi widza na dłużej. Choć chemia między Damonem a Affleckiem działa bez zarzutu, a pojedyncze sceny potrafią rozbawić, całość pozostawia pewien niedosyt. Doug Liman, reżyser z niemałym dorobkiem, tym razem stworzył obraz, który posiada często świetne momenty, w dużej mierze ginie w morzu przeciętności. Mimo gorzkich słów to jednak solidna rozrywka, ale tylko na jeden wieczór. Film mógł być czymś więcej, gdyby tylko jego twórcy obrali wyraźniejszy kierunek.
Atuty
- Świetnie dobrany duet aktorów
- Pomysł z potencjałem
- Dialogi błyskotliwe, przypominające nieco styl Tarantino
- Lekka rozrywka z humorem
Wady
- Brak spójności
- Niewykorzystany potencjał wielu postaci
- Scenariusz i niekonsekwentny rozwój fabuły
- Niedokończone i słabo rozwinięte wątki
Warto obejrzeć, choćby dla wspaniałego duetu, ale nastawiajcie się na wielkie kino. Lepiej podejść do niego bez większych oczekiwań, dzięki czemu film będzie ciekawszy, a seans udany.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych