Pierwszaki (2024) – recenzja filmu [Netflix]. Zabawa bez iskry

Pierwszaki (2024) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Zabawa bez iskry

Łukasz Musialik | 23.08, 21:00

Młodzieżowe komedie mają swoje specyficzne miejsce w kinie – są swego rodzaju portalem do wspomnień dla starszych widzów, a jednocześnie próbują na nowo oddać atmosferę i nastrój skierowane do młodszej widowni. „Pierwszaki” (ang. "Incoming"), nowa produkcja Netflixa z 2024 roku, stara się wpisać w tę tradycję. Wyreżyserowany przez braci Chernin, znanych z pracy przy serialu „It's Always Sunny in Philadelphia”, film obiecuje pełną humoru i nostalgii podróż w czasy pierwszych imprez, niepewności i młodzieńczego buntu.

Niestety, pomimo kilku zabawnych momentów i przekonujących aktorów, film okazuje się raczej przewidywalnym zlepkiem schematów, które były już ogrywane wielokrotnie, i to często w znacznie lepszym wydaniu. W natłoku wielu innych produkcji „Pierwszaki” z trudem wybijają się ponad przeciętność.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zamiast przełamywać schematy gatunku, film brnie w standardowe klisze – od niezdarnych młodych bohaterów po przewidywalne sytuacje, w których się znajdują. Choć bracia Chernin pokazali w przeszłości swój talent do tworzenia pikantnych, nieprzewidywalnych komedii, tym razem ich dzieło wydaje spokojne i bezpieczne, co prowadzi do pytania – czy taki film ma jeszcze sens w dzisiejszych czasach?

Pierwszaki (2024) – recenzja filmu [Netflix]. Lekki humor, słaba zabawa

Incoming / Pierwszaki

Na papierze, „Pierwszaki” mają wszystko, co potrzebne do stworzenia udanej komedii – młoda obsada, pełna energii ścieżka dźwiękowa oraz scenariusz, który łączy typowe młodzieżowe dramaty z ekscentrycznym humorem. Niestety, to, co mogłoby być oryginalnym podejściem do dobrze znanego tematu, zamienia się w przewidywalną sekwencję gagów, które rzadko trafiają w punkt.

Wielu bohaterów wydaje się być uproszczonymi wersjami postaci z innych, bardziej udanych filmów. Mamy więc nerdów, którzy próbują zdobyć popularność, niezdarne pierwsze miłości i nieuniknione wpadki. Każdy żart, który mógłby wywołać szczery śmiech, zostaje zneutralizowany przez przewidywalność sytuacji lub zbyt oczywiste nawiązania do starszych produkcji. Pomimo świeżych twarzy w obsadzie, w tym Masona Thamesa i Raphaela Alejandro, ich talent jest tutaj zmarnowany na rzecz przewidywalnych dialogów i płytkich interakcji.

Brak oryginalności w prezentowanym humorze to największa wada „Pierwszaków”. Zamiast próbować czegoś nowego, film bezpiecznie trzyma się utartych ścieżek, co sprawia, że zapomnimy go zaraz po zakończeniu seansu. Choć można docenić kilka momentów, w których pojawia się autentyczny komizm, to jednak ogólny odbiór jest taki, że widzieliśmy to wszystko już wcześniej, i to w lepszym wydaniu.

Pierwszaki (2024) – recenzja filmu [Netflix]. Obsada, która próbowała…

Incoming / Pierwszaki

Nie sposób nie wspomnieć o obsadzie, która pomimo średniego materiału źródłowego, stara się jak może, by ożywić film. Mason Thames, znany z ról w horrorach, tutaj pokazuje swoje komediowe umiejętności, a jego postać, Benj, jest jednym z nielicznych punktów, które trzymają film na powierzchni. Jego młodzieńcza nieporadność i momenty wątpliwości przypominają widzom ich własne doświadczenia z lat szkolnych.

Również Kaitlin Olson i Bobby Cannavale nadają filmowi trochę wyrazu. Ich sceny, choć rzadkie, są jednymi z bardziej udanych momentów w filmie. Niestety, nawet oni nie są w stanie uratować „Pierwszaków”. Aktorzy tacy jak Raphael Alejandro czy Bardia Seiri, chociaż utalentowani, zostali wrzuceni w role, które nie dają im zbyt dużego pola do popisu.

Ostatecznie, choć obsada robi, co może, by wydobyć coś więcej z postaci, które grają, twórcy nie pozwalają im rozwinąć skrzydeł. W efekcie widz ma wrażenie, że aktorzy zmarnowali swój talent, a film nie dorasta do poziomu ich umiejętności.

Pierwszaki (2024) – recenzja filmu [Netflix]. Szkoda, bo to kolejny zmarnowany potencjał

„Pierwszaki” miały potencjał, by stać się czymś więcej niż tylko kolejną komedią młodzieżową. Bracia Chernin mieli szansę, by przenieść swój charakterystyczny styl, ale zwyczajnie go zmarnowali. Zamiast odważnie przekształcić gatunek, jak robili to wcześniej, postawili na bezpieczne i wyświechtane schematy.

Film cierpi na brak tożsamości – z jednej strony próbuje być komedią, z drugiej nie ma odwagi, by pójść na całość z bardziej odważnym humorem. W efekcie „Pierwszaki” stają się nijaką mieszanką elementów, które mogłyby zadziałać lepiej, gdyby tylko twórcy podjęli większe ryzyko. Widzowie, którzy liczą na coś świeżego, mogą poczuć się rozczarowani.

Ostatecznie, „Pierwszaki” to zmarnowana okazja, film, który ginie w morzu podobnych produkcji. Choć na pewno znajdą się widzowie, którym spodoba się jego prostota i lekkość, to jednak trudno go polecić, szczególnie gdy na rynku dostępne są znacznie lepsze komedie młodzieżowe.

Atuty

  • Obsada
  • Nostalgia
  • Lekki humor
  • Dynamiczna ścieżka dźwiękowa

Wady

  • Przewidywalność
  • Brak oryginalności
  • Płytkie postacie
  • Słaby scenariusz

Dla fanów gatunku może być to niezła, choć szybko zapomniana rozrywka na jeden wieczór, ale dla reszty widzów – jedynie kolejny przeciętny film w katalogu Netflixa.

4,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper