The Casting of Frank Stone - recenzja i opinia o grze [PS5, XSX|S, PC]. Świetna grafika, ale czy to wystarczy?
Supermassive Games jest znane z tworzenia gier filmowo-podobnych. Po Until Dawn, pierwszym sezonie antologii The Dark Pictures czy The Quarry przyszedł czas na The Casting of Frank Stone. Jeśli interesujecie się tą pozycją, sprawdźcie naszą poniższą recenzję.
Produkcja, podobnie jak inne dzieła Supermassive Games, jest wręcz interaktywnym filmem, w którym główną rolę odgrywa oglądanie kolejnych scen, podejmowanie wyborów wpływających na dalsze dialogi oraz ścieżki fabularne, a w międzyczasie możemy również zwiedzać oddane do naszej dyspozycji lokacje i zbierać przedmioty kolekcjonerskie, które rozszerzają wiedzę o świecie czy też odblokowują nowe możliwości.
W trakcie przygody głównym miejscem, gdzie toczy się akcja, jest Stara Huta. Pewnej nocy zastępca szeryfa zostaje wysłany do tego miejsca, aby je przeszukał i jednocześnie pchnął śledztwo dot. zaginięć nieletnich osób. Podczas sprawdzania tegoż terytorium natrafia na nowe wskazówki, a także samego oprawcę - Franka Stone'a.
The Casting of Frank Stone z fabułą opowiadaną w inny sposób
I to właśnie pierwszy rozdział fabularny jest całym motorem napędowym dla dalszej części opowieści. Poznajemy oprawcę, wchodzimy po raz pierwszy na teren huty, a następnie jesteśmy przerzucani do innych lat, gdzie z kolei przygotowujemy materiały do tematycznego filmu czy mierzymy się z konsekwencjami jego nakręcenia. W recenzowanym The Casting of Frank Stone sterujemy bohaterami w wydarzeniach, które dzieją się w odstępie czasowym - czasami grywalnymi postaciami są te same charaktery, w innych przypadkach są to całkowicie nowe twarze, ale najczęściej są one powiązane z osobami, które mamy okazję spotkać wcześniej. Niektóre sytuacje wręcz sprawiają, iż bohaterowie mogą się jednoczyć, ale aby nie psuć zabawy, wiedzcie po prostu, że scenariusz recenzowanego tytułu jest dobrze przygotowany - choć fani horroru nie mogą oczekiwać, że tytuł wystraszy ich wieloma przerażającymi momentami.
Jest to dość ciekawy, a zarazem zabieg, który do pewnego momentu trochę ostudza intrygę. Widząc kogoś w 2024, kiedy sterowaliśmy nim w latach 19xx, twórcy w mniejszy lub większy sposób zabijają unoszącą się nad tą postacią ciekawość, czy udało jej się przeżyć wydarzenia z przeszłości. Tak więc sterując nią w 2024, a następnie latach 19xx wiemy, że podejmowane decyzje nie wpłyną na to, czy przeżyje całą opowieść, a maksymalnie na przyszłe dialogi czy jej wspomnienia. Jednocześnie domyślamy się, które postacie mogą stracić życie, bo nie występują w teraźniejszej historii, aby potem... dostać liścia w twarz, którego najlepiej zrozumieją fani Dead by Daylight (na którym bazuje cała opowieść gry). Finalnie wybory mają spore znaczenie w tym, co dzieje się "wcześniej oraz tu i teraz", ale nie jest ich tak dużo, jak w innych projektach Supermassive Games. Niektóre z nich - po ukończeniu gry - są dla mnie niezrozumiałe aż do dzisiaj.
Będąc przy postaciach muszę przyznać, że Supermassive Games w swoim portfolio ma o wiele ciekawiej napisanych bohaterów. Madison, Linda, Chris, Jaime, Bonnie czy Robert oraz Sam z The Casting of Frank Stone nie są twarzami, o których będę tak długo pamiętał, jak choćby Jacoba, Kaitlyn, Laurę z The Quarry czy Sam, Mike'a, Hannah, Josha z Until Dawn. Brakuje im tej kropki na "i", ale tutaj znowu nakłada się element wyjaśniony wyżej - ciężko się z nimi zżyć, kiedy co chwilę widzimy ich w innym czasie akcji. Sam przeciwnik, czy też przeciwnicy, także nie są równie mocno intrygujący, jak choćby "osoby z kopalni" w Until Dawn.
Nowe funkcje to ogromny plus
Pochwalić recenzowane The Casting of Frank Stone muszę za nowości w gameplayu. Po wielu latach proszenia o funkcję, która pokazywałaby komunikat informujący o zablokowaniu możliwości powrotu do danego obszaru po wejściu w interakcję z wybranym przedmiotem, w końcu się udało! Opowieść o Franku Stonie posiada specjalny symbol interakcji, który wskazuje, że przytrzymanie wskazanego przycisku wiąże się z ruszeniem do miejsca bez powrotu. Wyśmienicie działa to w praniu, bo dzięki temu możemy dokładnie przejrzeć miejscówkę w poszukiwaniu przedmiotów kolekcjonerskich.
Inną funkcją jest kamera 8mm wykorzystywana przez bohaterów w latach 80. XX wieku. Podczas kręcenia filmu w Starej Hucie używamy ją, aby nie tylko uwiecznić sceny, ale także dojrzeć rzeczy, które nie są widoczne gołym okiem. Kamera ta pomaga nam w krytycznych sytuacjach, a w innych momentach wręcz odwrotnie - spowalnia nas, przez co stajemy się łatwym celem dla potworów.
W recenzowanym The Casting of Frank Stone znajdziemy też montażownię, czyli coś w rodzaju podsumowania rozdziału znanego choćby z Detroit Become Human od Quantic Dream. W każdym momencie opowieści możemy przejść do tego elementu, o ile posiadamy grę w wersji Deluxe Edition albo mamy odhaczoną opowieść fabularną przynajmniej raz. W samej montażowni podejrzymy, jak mogły potoczyć się poszczególne warianty rozdziału, zebrane przedmioty kolekcjonerskie, a także wczytamy wybrane przez nas sceny i rozegramy je od nowa, jeśli chcemy coś zmienić w rozgrywanej obecnie historii.
Topowa grafika, ale i sporo błędów
Recenzowane The Casting of Frank Stone to również produkcja działająca na silniku graficznym Unreal Engine 5. Deweloperzy odeszli od konsol poprzedniej generacji, tworząc tytuł z myślą o mocniejszych PC-tach oraz sprzętach PS5 i Xbox Series X|S. Tytuł recenzowałem na urządzeniu Sony, gdzie jedyny tryb graficzny oscylował przy 30 klatkach na sekundę ze spadkami. Z racji tego, iż jest to tytuł filmowy, rzeczone spadki aż tak nie przeszkadzały - w szczególności, iż jest to jedna z najlepiej wyglądających gier pod względem graficznym na obecnej generacji konsol.
Szczegółowość twarzy, otoczenia, detale graficzne, jak błoto na karoserii samochodu, brud na szybach, światło z latarki blokujące się na obiektach, realistyczne zachowanie długich włosów na głowie bohaterek fabuły, a nawet pobrudzone krwią wąsy u psa... można by wymieniać bez końca. Pod względem wizualnym The Casting of Frank Stone stoi na bardzo wysokim poziomie.
Niestety, ale coś za coś. Podczas ogrywania tejże przygody natknąłem się na masę błędów (żaden z nich nie był krytyczny, co warto dodać) - magiczne znikanie reliktów, gdy obracamy je w dłoni, obrócenie się szyi bohaterki o 180 stopni (wróciła do normalnej pozycji dopiero po wejściu w interakcję z jakimś obiektem), co udało mi się nawet uwiecznić na jednym ze screenów, które dołączam w galerii pod recenzją. Błędów było naprawdę sporo, bo wspomnieć warto też o niewidocznych drzwiach (pomimo możliwości otwarcia ich).
The Casting of Frank Stone to solidna, typowa gra od Supermassive Games
Podsumowując - The Casting of Frank Stone to projekt przyzwoity. Tyle i aż tyle. Supermassive Games serwuje swojej społeczności to, co doskonale znają - przyjemną fabułę, kilku bohaterów, wybory i ich konsekwencje widoczne za chwilę lub w dalszej części historii, a przy tym możliwość eksploracji z kilkoma nowościami - na czele z opcją informowania nas o blokowaniu możliwości powrotu do danej lokacji. Do tego dochodzi jeden plus i minus, gdzie plusem jest niezwykle dobra oprawa graficzna kosztem kilku błędów - Unreal Engine 5, jak zdążył nas już przyzwyczaić, nie bierze jeńców.
Jeśli polubiliście The Dark Pictures, dobrze bawiliście się w The Quarry, przy The Casting of Frank Stone również spędzicie przyjemnie 6-8 godzin. Jeśli szukacie coś, co dorówna Until Dawn albo będzie lepsze od tej pozycji, poczujecie zawód.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Casting of Frank Stone.
Ocena - recenzja gry The Casting of Frank Stone
Atuty
- Świetna oprawa graficzna, Unreal Engine 5 robi tutaj robotę...
- Przyzwoita historia, lecz...
- Wyśmienite rozwiązanie w przechodzeniu między obszarami
- Moduł montażowni przypominający ścieżki z Detroit Become Human
- Dobrze prezentujące się lokacje oraz bohaterowie
Wady
- ...ale jednocześnie powoduje sporo błędów technicznych
- ...z mniejszą ilością ważnych wyborów, do których przyzwyczaiło nas to studio
- Spadki płynności, doczytywanie tekstur na naszych oczach
- Nie każdemu przypadną do gustu skoki w czasie
The Casting of Frank Stone to poprawna produkcja Supermassive Games. Studio ma w dorobku gorsze, ale i również lepsze projekty. Ten tytuł na pewno będę dobrze wspominał ze względu na nowy poziom oprawy graficznej, ale poszło za tym sporo błędów technicznych. Unreal Engine 5 znowu pokazuje swoje "oblicze".
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (32)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych