Grobowiec świetlików (1988) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Rozrywający serce klasyk studia Ghibli
Recenzja spóźniona o trzydzieści sześć lat, ale kiedy przeczytałem, że ten ponadczasowy klasyk Isao Takahaty ma ukazać się na naszym Netflixie, po prostu musiałem wpisać go w grafik. To nie tylko piękna i trudna emocjonalnie opowieść, ale również jeden z najważniejszych filmów traktujących o wojnie w historii, pokazujący bardzo bezpośrednio jak dotyka ona ludność cywilną i proszący aby nie pozostawać obojętnym.
Tytuł filmu, jak to często bywa z językiem japońskim, ma więcej, niż jedno znaczenie. Oczywiście świetliki jako takie pojawiają się w filmie i służą jako metafora ulotności życia i źródło najpiękniejszych obrazów w całym filmie, ale te świetliki w tytule zapisane zostały znakami na ogień i upuszczać, w odniesieniu do bombowców zrzucających ogień i śmierć na przedstawioną w filmie prefekturę Kobe. Z jednej strony jest to więc film o koszmarze wojny (choć jego twórca zawsze twardo powtarzał, że absolutnie nie jest to opowieść antywojenna, a jedynie traktująca ją jako tło i punkt wyjścia), z drugiej zaś o ulotności, ale przy tym i pięknie życia.
Głównymi bohaterami filmu jest rodzeństwo - Seita i Setsuko. Ich ojciec jest wojskowym, obecnie zajętym działaniami wojennymi skierowanymi przeciwko Amerykanom, podczas gdy mama zajmuje się dziećmi w domu. Jednak kiedy podczas bombardowania mama zostaje dotkliwie poparzona, to na starsze z jej dzieci spada obowiązek opieki nad tym drugim.
Grobowiec świetlików (1988) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Najlepiej opowiadać o czym, co się zna
Takahata nie sili się na przesadnie skomplikowaną fabułę, zamiast tego skupiając się na procesie zmian zachodzących w głowach bohaterów i ludzi dookoła nich. Od czasu spędzonego w domu ciotki, która choć z początku chętnie przyjmuje dzieci, szybko zaczyna odczuwać związany z nimi dodatkowy ciężar, aż w końcu zmienia się niemal o 180 stopni, przez pierwsze, bardzo optymistyczne chwile mieszkania "na swoim", po kondycję samego społeczeństwa, zmieniającego swoje nastawienie do ludzi poszkodowanych przez wojnę. Film zamyka bardzo wyrazisty kontrast między ludźmi powracającymi do swoich pięknych domów, cieszących się z możliwości kontynuowania swojego dawnego życia, z resztkami tego, co zostało z jestestwa głównych bohaterów.
Fabuła "Grobowca Świetlików" opiera się na autobiograficznej książce Akiyuki Nosaki, który przeżył końcówkę drugiej wojny światowej i nie mogąc poradzić sobie z poczuciem winy, napisał książkę o swoich doświadczeniach. Reżyser filmu, Takahata, również był już wtedy na świecie, więc i dla niego była to bardzo osobista opowieść. Myślę, że to właśnie stąd bierze się ten odrobinę nostalgiczny, ale przede wszystkim po prostu melancholijny wydźwięk filmu. To krzyk obu artystów za czasami minionymi, które nie mogą już powrócić. Widać go w, jak zawsze u Ghibli, pięknie namalowanych krajobrazach, długim skupianiu się na posiłkach, kolorowych kimonach i prostych, ale jakże ważnych dla dzieci czynnościach. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że to film w którym przez większość czasu w zasadzie nic się nie dzieje. Powiedziałbym jednak, że to właśnie w tych pełnych "niczego" scenach kryje się całe sedno filmu.
Grobowiec świetlików (1988) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Historia ukryta pomiędzy słowami i świetna animacja
Naturalnie, wszystkie te drobne momenty, jak mycie buzi, rozbieranie się do kąpieli w stawie czy innej rzece, wygłupianie się z rodzeństwem, bujanie się na prostej huśtawce zwiększonej z gałęzi drzewa są pięknie animowane przez specjalistów ze studia. Ich przywiązanie do detali, do złożoności ruchu jak zawsze robi niesamowite wrażenie, choć trzeba również przyznać, że nie jest to tak pełen akcji film, jak większość innych dokonań Ghibli, więc można było skupić się na każdym jednym detalu. Wydaje mi się, że najbardziej zapadającą w pamięć sceną z punktu widzenia animacji, jest ucieczka przed właścicielem warzyw, które podkrada Seita. Młody biega, pada, wierzga, wyrywa się, podczas gdy stary próbuje go złapać, obezwładnić, zatrzymać. Ten taniec trwa z dobrą minutę, jak nie dłużej i musiał być koszmarem do narysowania ręcznie, ale efekt jest, co tu dużo mówić, doskonały, zwłaszcza w połączeniu z delikatną muzyką Michio Mamiyi, w czasach przed spłaszczeniem artystycznym, przez które wszystko może brzmi przyjmie, ale również tak samo.
Choć osobiście tak nie uważam, to jednak rozumiem, że dla części widowni może to być problem, że film jest tak niespieszny i w najbardziej ogólnych słowach można by go całkiem nieźle streścić jednym zdaniem. To bardzo prosta konstrukcyjnie, a przy tym również raczej przewidywalna opowieść, ale moim zdaniem to ta nieuchronność tego, co się zbliża, w połączeniu z masą cichych, prywatnych, rodzinnych momentów, sprawiają, że zakończenie jest tak akuteczne. To nie jest film dla każdego, ale ci, którzy lubią takie cichsze, rozgrywające się niemal przy okazji kino, jeśli jeszcze go nie widzieli, powinni być "Grobowcem świetlików" zachwyceni.
Film Isao Takahaty do dziś jest pozycją absolutnie obowiązkową ze względu na cechę, która łączy go z innymi produkcjami Ghibli - ponadczasowe przesłanie. Mimo że rzecz bardzo wyraźnie dzieje się w 1945 roku, to co próbował "Grobowcem świetlików" powiedzieć jego autor, obaj autorzy, wciąż pozostaje aktualny i powinien zostać obejrzany w którymś momencie życia przez każdego, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie człowieczeństwo nierzadko schodzi na dalszy plan, zastąpione sławą, natychmiastowością i... Trochę nijakością codziennej egzystencji.
Atuty
- Pięknie ukazana relacja Seity i Setsuko;
- Świetna animacja;
- Sceny ze świetlikami i kradzieży ziemniaków robią ogromne wrażenie nawet dzisiaj;
- Ponadczasowe przesłanie;
- Z grania z widzem w otwarte karty robi swój atut, a nie wadę.
Wady
- Nie dla każdego (banał, wiem - więcej detali w tekście).
"Grobowiec świetlików" to cichy, w teorii prosty obraz rodziny dotkniętej wojną, ale świetnie nakreślone postacie i sposób przekazania przez reżysera wspomnień i emocji sprawia, że jest to dzieło absolutnie ponadczasowe, ważne i domagające się obejrzenia - w odpowiednim do tego wieku. Pojawienie się w bibliotece Netflixa stanowi idealny pretekst do przekonania się o tym na własnej skórze.
Przeczytaj również
Komentarze (43)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych