Reklama
Nikoderiko: The Magical World – recenzja gry. Ten wiewiór ze mnie kpi

Nikoderiko: The Magical World – recenzja i opinia o grze [PS5, XSX, PC, Switch]. Ten wiewiór ze mnie kpi

Dagmara PaniFrau | 15.10, 22:30

O Nikoderiko: The Magical World usłyszałam po raz pierwszy dopiero w momencie, gdy gra przyszła do recenzji. Ktoś tu widocznie przyoszczędził na marketingu. Tak to jest, gdy cały budżet idzie na gażę dla bezczelnych wiewiórek. Ale po kolei.

W produkcji od niezależnego studia VEA Games niejaki Grimbald kradnie tajemniczy artefakt z magicznej wyspy. Aby odzyskać ten skarb, wiewiórkopodobni bohaterowie Niko i Luna – którą można też sterować w trybie lokalnej kooperacji – muszą przemierzyć siedem zróżnicowanych światów. Po drodze czeka ich mnóstwo przygód.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przyznam szczerze, że nie do końca śledziłam fabułę gry. Po prostu niespecjalnie mnie porwała. Wiadomo, że w tego typu produkcjach najważniejszy jest gameplay, ale mimo wszystko uważam, że twórcy mogli sprzedać nam jakąś ciekawszą i oryginalniejszą opowieść.

Soczysty gameplay

Za to warstwa gameplayowa w Nikoderiko: The Magical World to cud, miód i orzeszki. Zadania, jakie postawili przed nami deweloperzy, są różnorodne i niekiedy bardzo oryginalne. W tej kwestii wysilono się niemiłosiernie i to widać na każdym poziomie. Postać wspina się, nurkuje, płynie na tratwie, walczy z dużymi i małymi przeciwnikami, wysadza się z armatki, jeździ wagonikiem...

Od początku mamy pełne ręce roboty. Istotnym elementem gameplayu jest walka. Nikoderiko nie dysponuje na stałe żadną bronią, ale ma ślizg i potężny skok, którymi obala przeciwników. W czasie gry napotykamy różnych wrogów i nie na każdego będą działały standardowe umiejętności bohatera. Niektórych trzeba pokonać w inny sposób. Na przykład korzystając z pomocy zwierzęcych sojuszników, których można przywoływać niemal w każdym momencie.

Do wyboru mamy kilka takich przyjemniaczków i każdy z nich dysponuje inną umiejętnością ofensywną. I tak różowa żaba strzela kulkami, a smok pożera przeciwników i wypluwa ich w formie pocisków. A poza tym te magiczne kreaturki są ujeżdżalne. Generalnie całkiem nieźle to wszystko działa, choć można było zadbać o nieco bardziej intuicyjny system przywoływania tych stworzonek.

Subtelna szydera w Nikoderiko: The Magical World

Nikoderiko - recenzja gry - poziom ze smokiem

Baśniowe postacie i miłe dla oka kolorki mogą sugerować, iż Nikoderiko: The Magical World to produkcja, przy której dobrze bawić się będą przede wszystkim najmłodsi gracze. Problem w tym, że w moim odczuciu recenzowany tytuł bywa miejscami aż za trudny. Mamy tu dwa poziomy trudności – i nawet ten łatwiejszy daje czasem nieźle popalić. Chodzi głównie o sekwencje platformowe, które w niektórych momentach wydawały mi się nawet trudniejsze niż w Prince of Persia: The Lost Crown. Tak. Czasem wskoczyć na wąską platformę udawało mi się dopiero za trzecim czy piątym razem. O komplikacjach w związku z kilkuetapowymi potyczkami z bossami na końcu każdego świata nawet nie wspomnę.

Checkpointy można było rozmieścić trochę bardziej łaskawie, bo czasem po nieudanej próbie musimy cofać się gdzieś na początek poziomu. Inna rzecz, że za którymś podejściem bohaterowi odpala się tryb szydery i rzuca komentarzami w stylu „w tym checkpoincie spędzam już tak dużo czasu, że chyba kupię tu dom”. Oż, ty mały, bezczelny nicponiu! Jednak w większości sytuacji nie pozostajemy sami – twórcy dorzucili bowiem opcję lokalnego trybu co-op. W takim przypadku o głównego bohatera dołącza jego koleżanka Luna. Drugi gracz może wejść do rozgrywki praktycznie w każdym momencie – wystarczy cofnąć się do menu i wybrać odpowiednią opcję. Oczywiście w tym przypadku trzeba mieć dodatkowego pada.

Siekierą i po angielsku

Nikoderiko - recenzja gry. Walka z bossem

Z oprawą graficzną w Nikoderiko: The Magical World mam pewien problem. Jest ładnie, choć elementy świata i postacie trochę za bardzo wyglądają jakby były ciosane siekierą. Mnie taka kanciastość aż za bardzo przypomina produkcje mobilne. Ale po połowie godziny jakoś przestało mi to przeszkadzać. Natomiast projekt lokacji zachwyca. Poziomy wyglądają ciekawie i co chwilę jesteśmy czymś zaskakiwani – a to nową kolorystyką, a to kolejnymi przeszkodami czy innymi nietypowymi elementami otoczenia.

Do tego co chwilę zmienia nam się perspektywa. Najpierw gramy z widokiem bocznym, by za chwilę płynnie przejść do TPP w 3D. Jeden poziom każe nam piąć się do góry, na innym płyniemy w dół, a jeszcze inny wymaga biegania niejako wstecz. Osoby odpowiedzialne za te elementy odwaliły kawał dobrej roboty. Muzyka również nieźle komponuje się z tym, co widzimy na ekranie. Niestety, jeśli chodzi o warstwę językową, to sporym minusem dla młodszych graczy zapewne okaże się brak polskiej wersji językowej. Nawet napisy są dostępne wyłącznie w obcym języku – nie mówiąc o dubbingu. Z drugiej strony jednak kwestie mówione nie występują tu dość często i nie grzeszą długością, więc można je pomijać. Nie tracimy wiele, bo dialogi są raczej nudne.

Żaba nie działa

Nikoderiko - recenzja gry. Poziomy dwuwymiarowe

Nietrudno tu dostrzec parę niedoskonałości technicznych. Na przykład raz postać nie mogła wsiąść na ropuchę, którą gra w pewnym momencie ustawia przed nami automatycznie. Postanowiłam więc przywołać drugą taką samą istotę przy użyciu „standardowej” komendy – i na tę drugą Nikoderiko już wsiadł. Innym razem bohater popłynął za skrzynkę na dnie morskich głębin i przez parę chwil nie mogłam go wyciągnąć zza tego obiektu.

To wszystko to jednak wyłącznie pojedyncze wyskoki; generalnie stan techniczny recenzowanego tytułu oceniam jako przyzwoity. Mamy tu dwa tryby graficzne: Quality i Performance. Ustawiłam sobie ten drugi i całość działała bez zastrzeżeń. Taka płynność na kilka dni przed premierą to w dzisiejszych czasach warta odnotowania osobliwość. Nie uniknięto natomiast ekranów ładowania przy wczytywaniu poziomów. Za to całkiem dobrze wykorzystano potencjał wibracji DualSense. Towarzyszą nam one niemal przez cały czas, odzwierciedlając to, co dzieje się na ekranie. A że dzieje się naprawdę dużo, nasze dłonie czują mnóstwo rzeczy: powiew wiatru w aeroplanie, kręcenie sterami czy bulgotanie wody to tylko przykłady.

Nikoderiko: The Magical World oferuje kawał zręcznościowej zabawy na wielu ciekawie zaprojektowanych levelach. Poziom trudności jest trochę za bardzo wyśrubowany jak dla młodszych graczy, ale w razie czego ktoś bardziej zaprawiony w boju pomoże w co-opie. Z kolei dorośli mogą świetnie się tu bawić w pojedynkę. Gra jest dostępna od 15 października wyłącznie na konsolach – na pecety ma trafić w późniejszym terminie. Warto spróbować.

Ocena - recenzja gry Nikoderiko: The Magical World

Atuty

  • Projekt poziomów
  • Zróżnicowany gameplay
  • Eksperymenty ze zmianą perspektywy
  • Lokalny co-op, który można włączyć w każdym momencie
  • Sensowne wykorzystanie wibracji DualSense
  • Wysoka płynność rozgrywki

Wady

  • Sztampowa fabuła
  • Nudne dialogi
  • Brak polskiego tłumaczenia
  • Momentalnie za wysoki poziom trudności
  • Parę usterek technicznych

Interesująca, choć miejscami aż za bardzo wymagająca platformówka dla jednej lub dwóch osób. Wątek fabularny raczej nie zapadnie nam w pamięć, ale ucieczka do tyłu planszy przed smokiem – już raczej tak.
Graliśmy na: PS5

Dagmara PaniFrau Strona autora
cropper