SlavicPunk: Oldtimer - recenzja gry. Miasto grzechu

SlavicPunk: Oldtimer - recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, XSX, XONE, PC] Miasto grzechu

Krzysztof Grabarczyk | 24.10, 22:30

Zatopiony w kryminalnej przeszłości najemnik bierze jeszcze jedną robotę - od starej znajomej. W tym izometrycznym shooterze od krakowskiego studia (nie, nie tego studia, o którym teraz myślicie) trup ściele się gęsto, a świat aż kipi przemocą. Slavicpunk: Oldtimer właśnie przybyło na platformy aktualnej generacji. Czy to definitywna wersja gry? Zapraszam do recenzji. 

SlavicPunk: Oldtimer stworzyło Red Square Games, deweloper pochodzący z Krakowa. Jeśli pierwszy raz spotykacie się z nazwą studia, to wiedzcie, że grupa w przeszłości opracowała planszówkę, SibirPunk opartą na systemach fabularnych Dungeons & Dragons. Recenzowana gra pojawiła się już w zeszłym roku, a teraz odbyła się jej premiera na PS5, i nie tylko (XSX, PC). To dzieło hołduje proste zasady: dotrzyj do celu i zneutralizuj wszystko co stanie Ci na drodze

Dalsza część tekstu pod wideo

Autorzy wsparli się twórczością polskiego pisarza science-fiction, Michała Gołkowskiego. Dystopijny, brutalny z wizją mrocznej przyszłości. Czy gra ma cokolwiek wspólnego z Cyberpunk 2077? Tak. W dniu premiery również borykała się z problemami technicznymi. Stąd wersja na bieżące platformy została pozbawiona rażących błędów. Czy to jednak wystarczy, aby tytuł zaskarbił sobie sympatię szerokiej publiczności? Tutaj może być różnie. Gatunek izometrycznych strzelanin może nie podupadł na zdrowie, ale nie cieszy się taką sławą jak kilka lat temu, w czasach choćby Zombie Nation, potem Helldivers czy popularnych gier z udziałem Lary Croft (Guardian of Light i Temple of Osiris). 

SlavicPunk: Oldtimer - stara miłość nie rdzewieje

undefined

W recenzowanej grze bohaterem jest Yanus. Gość podstarzały, do bólu cyniczny, do tego nieustannie poszukujący wrażeń. Pewnego dnia odwiedza go stara znajoma, Sonia. Przynosi mu bardzo osobiste zlecenie, aby odnalazł dysk z danymi, który posiadał jego dawny druh. Wraz ze zdobytymi informacjami nasz leciwy heros rusza do boju. Opowieść krótko mówiąc nie porywa. Nie mogę przyczepić się do jakości dialogów, bo te napisano całkiem poprawnie. Aktorzy dubbingowi również się spisali. Po prostu oczekiwałem lepszej treści i opisu świata, po którym przyszło mi się poruszać. Antagoniści są przewidywalni i bardzo typowi. Scenariusz za bardzo markuje złe lub dobre intencje u danej postaci. Wiem, że to przede wszystkim izometryczna sieczka w cyberpunkowym settingu, lecz sam cenię bardziej złożone historie. SlavicPunk takie niestety nie jest. 

Świat gry za to wydaje się przemyślany. Yanus urzęduje w metropolii o prostej nazwie, The City. Nie spodziewajcie się, że miasto tętni życiem jak Night City, choć w zamkniętych lokacjach NPC przewija się niemało. Możemy podejść i dowiedzieć się o czym ze sobą rozmawiają. Szkoda, że okienka dialogowe są malutkie, przez co musiałem siedzieć blisko ekranu, aby odczytać tekst. Gra zawiera scenki przerywnikowe w formie powieści graficznej, które budują klimat. Czas jednak przejść do samej mechaniki. SlavicPunk: Oldtimer skupia się na parciu przed siebie i walce z hordami napastników. Gra daje nam całkiem rozbudowany tutorial, by zapoznać ze wszystkimi niuansami rozgrywki. Sterowanie przypomina John Wick Hex. Uprzedzam, że łatwo nie będzie. Starcia z liczniejszą grupą wymagają taktyki, bo adwersarze lubią ostrzeliwać nas zza osłon, podczas gdy reszta umiejętnie flankuje naszą postać. Pochwalić muszę więc SI wrogich jednostek. Przeciwnicy kryją się przed strzałami, wykonują przewroty, uciekają w tył. Jak na ten gatunek jest całkiem "mądrze". 

Jak w recenzowanej produkcji wypada cały ten "movement" postaci? Yanus wydaje się ociężały, i toporny, ale to celowy zabieg. Celowanie przy jednoczesnym poruszaniu się również utrudniono, aby gra stanowiła większe wyzwanie. I ta mechanika sprawdza się. Bohater potrafi wykonać przewroty i dashe, co pomaga zwłaszcza w sytuacjach osaczenia. SlavicPunk: Oldtimer wymaga umiejętnego manewrowania pomiędzy elementami otoczenia. Twórcy dorzucili również mechanikę skradania, ponieważ nierzadko unikamy kamer czy laserowych zabezpieczeń. Szkoda, że gra miewa kłopoty z detekcją obrażeń, co widać przy zadawaniu ciosów wręcz. Dlatego jeśli zostaniemy przyparci do muru, trudno o ucieczkę. 

SlavicPunk: Oldtimer - powinno być lepiej 

undefined

W recenzowanej grze może podobać się oprawa. SlavicPunk: Oldtimer prezentuje się całkiem znośnie. Animacje postaci nie są drętwe, a elementy otoczenia szybko ulegają destrukcji. Wiele przejść i drzwi można odblokować, a na zewnątrz co jakiś czas widać neonowe banery. Świat jest bogaty w detale i tworzy cyberpunkowy nastrój. Szkoda, że miejscami ucierpi wydajność. Nie powinno się to zdarzać, gdy na ekranie jest raptem kilku wrogów na krzyż. SlavicPunk nie jest produkcją, w której mamy się wyżywać. Autorzy zmuszają do kombinowania, lecz często jest tak, że nie mamy na to czasu, bo przeciwnicy są bardzo reaktywni. Gra nie oferuje również zbyt obszernego arsenału broni. Pistolety, strzelby, czasem trafi się karabin maszynowy. Zapasów naboi nie zabraknie, bo każdy zabity wróg zostawia jakieś fanty. Zasoby znajdziemy także w porozmieszczanych skrzynkach. 

SlavicPunk: Oldtimer to gra, która nie zapadnie w pamięć. U kresu przygody nie kojarzyłem już ksywek bohaterów, opowieść nie porywa jak na możliwości tego uniwersum. Zdaje sobie sprawę, żę historia jest drugorzędna, bo przecież liczy się rozgrywka - i ta jest akceptowalna. Istotną cechą gatunku jest regrywalność. SlavicPunk: Oldtimer niestety nie zachęciło mnie do ponownego ukończenia przygody. To jednorazowy strzał, i nie do końca celny. Oprawa jest całkiem niezła, rozgrywka stanowi pewne wyzwanie, ale problem tkwi w małym zróżnicowaniu wrogów i w sumie mało intrygującym protagonistą. Grę mogę polecić przede wszystkim miłośnikom nie tyle samego gatunku, co settingu mrocznej przyszłości.

Ocena - recenzja gry SlavicPunk: Oldtimer

Atuty

  • Świat
  • Rozgrywka
  • Oprawa

Wady

  • Problemy z wydajnością
  • Słaba detekcja ciosów wręcz
  • Historia nie porywa

Podsumowanie: Podstarzały najemnik bierze kolejne zlecenie. Izometryczna rozgrywka potrafi wciągnąć, ale nie pochłonie bez reszty. Zabrakło trochę szlifów.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper