Kina i Yuk (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best film]. Fabularny dokument
Kina i Yuk to dwa losy polarne, które niedługo zostaną rodzicami. Topniejący lód sprawia jednak, że Yuk oddziela się od swojej partnerki. Musi teraz wrócić do niej bezpiecznie, zanim ta urodzi, unikając po drodze wieku niebezpieczeństw. Historię opowiada Michał Żebrowski.
Jakiż to jest przedziwny twór! Reżyser i autor scenariusza, Guillaume Maidatchevsky zobaczył kiedyś w gazecie artykuł o lisie odratowanym z dryfującej kry przez przepływającego obok rybaka. Kazało to zastanowić mu się nad tym jak to się stało, że zwierzę znalazło się na płynącym lodzie - co to dla niego oznaczało, jak daleko od domu się znalazło, co z jego bliskimi. Postanowił użyć własnej wyobraźni i tak, na 300 stronach maszynopisu, powstała historia "Kiny i Yuka". Ale nie to jest tutaj najdziwniejsze.
Filmowcom zależało, żeby film był możliwie jak najbardziej prawdziwy, więc poza sytuacjami, które musiały się wydarzyć w taki, a nie inny sposób, żeby fabuła mogła iść dalej, starali się kręcić zwierzęta w ich naturalnym otoczeniu, nie podchodząc za blisko, łapiąc na taśmę ich prawdziwe wędrówki i zwyczaje. Efektem jest film przypominający pod wieloma względami dokument. Brakuje tylko Krystyny Czubówny... Ale spoko, bo zamiast niej mamy Michała Żebrowskiego. Serio.
Kina i Yuk (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best film]. Lektor nadaje tempo
Ponieważ to nie jest taki klasyczny film przygodowy. Tytułowi bohaterowie nie przemawiają ludzkim głosem dzięki magii CGI, nie ma też grupki dzieci, którzy są "prawdziwymi" głównymi bohaterami. Tylko zwierzęta - najczęściej bez ludzi i pan Michał przemawiający czasami do widzów, a czasami jakby bezpośrednio do zwierząt. Efekt jest... Ciekawy. Zdecydowanie jest to coś innego, niż filmy, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
Najzabawniej w tym wszystkim wypada właśnie Żebrowski. Z jednej strony tradycyjny lektor, przemawiający swoim głębokim głosem do widza rzeczowo, jak pani Czubówna, czy David Attenborough, z drugiej osoba wczuwająca się w historię, jakby nie był pewien, co za chwilę się wydarzy i martwił o zwierzęta. Zdarza mu się krzyknąć do lisa żeby ten uciekał albo nie szedł w tamtą stronę, bo dopadnie go wilk czy inne niebezpieczeństwo.przyznam, że to trochę dziwne, kiedy lektor pozwala sobie na takie eksplozje emocji, ale ostateczny efekt potrafi być szczerze zabawny. Jest taka scena, kiedy Żebrowski rzuca do lisa tekstem żeby czegoś nie robił, po czym ten kompletnie go ignoruje, na co on odpowiada: "No tak... Nikt mnie nie słucha...". Chyba w żadnym innym momencie filmu nie parsknąłem tak głośno.
Kina i Yuk (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best film]. Obrazki jak z bajki
Czysto wizualnie film może pochwalić się jakością zwykle zarezerwowaną dla filmów dokumentalnych, które przecież poza warstwą edukacyjną zachwycają przede wszystkim nieziemsko pięknym zdjęciami. Filmowcy czasami zmuszeni byli łapać ujęcia tak, jak akurat zachciało się ruszyć lisowi i choć nawet wtedy piękna, śnieżna sceneria pozwoliła stworzyć iście magiczne obrazy (choć postprodukcja też swoje oczywiście dodała), to jednak te wypracowane ujęcia o konkretnych porach dnia sprawiają, że film wygląda absolutnie nieziemsko.
No dobrze, ale przejdźmy do meritum: czy film będący zasadniczo fabularyzowanym dokumentem ma szansę przebić się do szerszego widza? Cóż... Moim zdaniem nie za bardzo. Nie oznacza to, że film nie jest warty uwagi. Po prostu wątpię, aby taka, a nie inna formuła mogła zaskarbić mu szersze zainteresowanie. Dzieciaki bawią się na nim całkiem dobrze (sprawdzone na grupce dziesięciolatków), ja osobiście potrafię docenić film za ładne zdjęcia, nieoczywisty pomysł i pana Michała, ale starsze dzieciaki i większość dorosłych zapewnie wybudzi się na nim od góry do dołu. "Kina i Yuk" to ciekawy eksperyment i absolutnie może się podobać, ale istnieją powody, dla których wcześniej tego typu projekty nie były za bardzo realizowane.
Atuty
- Piękne zdjęcia;
- Urocze zwierzaki;
- Profesjonalny, a miejscami zabawny Michał Żebrowski.
Wady
- Bardzo szczątkowa fabuła której bardziej niecierpliwy widz nie doceni;
- Jakie tempo?
"Kina i Yuk" to niezły film, ale w swojej kategorii, która wydaje się być raczej hermetyczna. Entuzjaści filmów dokumentalnych i fabi zwierząt oraz dzieci - tak generalnie - znajdą tu coś dla siebie. Tym osobom polecam seans, bo pięknie się na film pana Maidatchevsky'ego patrzy.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych