Śleboda (2024) - recenzja i opinia o serialu [SkyShowtime]. Kto zabił na Podhalu?
Polskie seriale kryminalne to w ostatnich latach nasze eksportowe dobro, wszak takie produkcję jak "Wataha" czy "Odwilż" cieszyły się sporą popularnością za granicami naszego kraju. Streamingowi giganci szybko pojęli, że warto mieć w swojej ofercie lokalne seriale oryginalne. Swoim pierwszym takim dzieckiem może pochwalić się teraz SkyShowtime.
Zanim ktoś zdąży wytknąć mi nieprawdę, wskazując, że przecież platforma miała już w ofercie "Warszawiankę" z Borysem Szycem, warto przypomnieć, że nie była to produkcja własna, a jedynie odkupiona od HBO. „Śleboda” tymczasem stworzona została już całkowicie przez SkyShowtime na podstawie powieści o tym samym tytule autorstwa Michała i Małgorzaty Kuźmińskich.
Miałem okazję zapoznać się do tej pory z trzema odcinkami i choć daje się tu wyczuć pewne znane z podobnych produkcji kryminalnych schematy, „Śleboda" ma bez wątpienia potencjał na produkcję, która w trakcie 6-odcinkowego show dowiezie kolejny kryminał znad Wisły z pierwszej ligi.
Śleboda (2024) - recenzja i opinia o serialu [SkyShowtime]. Spotkanie na szlaku
Anna Serafin (w tej roli Maria Dębska) to profesor antropologii. Dziewczyna próbuje znaleźć inspiracje do swojej pracy naukowej, więc wraca na stare śmieci, na Podhale, by tutaj w spokoju i wśród rodziny zmotywować się do pracy oraz odetchnąć od zgiełku miasta, konkretnie Krakowa, gdzie wykłada. Tak się jednak składa, że już chwilę po przybyciu i spacerze po lesie odnajduje rozkładające się zwłoki człowieka. Niedługo potem lokalna policja rozpoczyna śledztwo, a w kolejnych minutach mnożą się kolejne tajemnice i wątki.
„Śleboda” to z jednej strony rasowy kryminał, w którym znaleźć można pewne utarte ścieżki narracyjne jak zamknięta, lokalna społeczność skrywająca tajemnice, zbieranie mylących poszlak i tropów czy w końcu wielu podejrzanych i szokujące zwroty akcji. Pod tym względem jest całkiem nieźle, cliffhangery trzymają w napięciu, a historia niejakiego Jana Ślebody (Jan Englert), jego syna Macieja (Andrzej Zieliński), wnuczki Majki (Helena Englert) oraz poprzednich pokoleń buduje bardzo solidne podwaliny pod szykujący się dramat i tajemnice rodem z II wojny światowej. Mam jednak tu pewne obawy, bo serial podejmuje wątki germanizacji Podhala, który znamy już przecież doskonale z „Białej odwagi" i podejrzewam, że konkluzja przedstawionej zagadki może być łatwa do przewidzenia już w pierwszych odcinkach, jeśli ktoś obejrzał wcześniej wspomniany film. Żywię jednak nadzieję, że twórcy zaskoczą mnie tak jak zrobili to w epilogu jednego z odcinków.
Śleboda (2024) - recenzja i opinia o serialu [SkyShowtime]. Gwiazdy z Podhala
Niestety o ile warstwa kryminalna jest wciągająca, tak już wątki miłosne, których jest tu również trochę, zdają się momentami niepotrzebnymi zapychaczami. Annę łączą miłosne więzi z Jędrkem (Piotr Pacek), policjantem, który prowadzi lokalne śledztwo, ale mamy tu również Sebastiana (Maciej Musiał), który ponownie wciela się w dość irytującą, egoistyczną postać dziennikarza śledczego, który stara się oczywiście moralnie wątpliwymi środkami zdobyć informacje o morderstwie, by uratować swoją karierę zniszczoną aferami. Musiał jest tu postacią charyzmatyczną i wypada naprawdę dobrze, choć nie da się ukryć, że w serialu upchnięto trochę za dużo wątków i zbyt naciąganych zbiegów okoliczności.
Mamy bowiem również historię lokalnej prostytutki (Magdalena Lamparska) czy kuzynów Anny (Joanna Balasz i Józef Pawłowski), a w obsadzie w mniej lub bardziej znaczących rolach pojawiają się też tak znane nazwiska jak Andrzej Chyra, Tomasz Karolak czy Leszek Lichota. Muszę jednak przyznać z ręką na sercu, że wprowadzające w opowieść odcinki dobrze budują napięcie, nawet pomimo narracyjnego chaosu i odczucia, że nie wiadomo do końca, które wątki są tymi kluczowymi. Za reżyserię odpowiada między innymi Michał Gazda znany ze „Znachora" i „Napadu", więc jest to raczej gwarancja dobrze poprowadzonej historii.
To co robi na pewno wrażenie to realizacja. To serial premium, więc praca kamery, kolorystyka czy zdjęcia to absolutny top polskich seriali. Podobnie zresztą jak w wielu innych polskich kryminałach jednym z bohaterów uczyniono region Polski, czyli tutaj akurat Podhale. Zdjęcia plenerowe pasm górskich mogą momentami przypominać trochę „Watahę", ale bez wątpienia bardzo udanie oddano klimat tego miejsca przemycając też kulturę i obyczaje z Podhala, w czym pomagają zresztą niektóre aktorskie kreacje, jak postać seniorki grana przez Annę Nehrebecką.
Czekam z niecierpliwością na pozostałe trzy odcinki tego miniserialu. Mając z jednej strony trochę obawy, bo nie wszystko jeszcze zagrało w pierwszej połowie historii, ale wierząc, że uda się odpowiednio zagęścić intrygę i przyszykować widzom mocny, zapadający w pamięci finał,
Atuty
- Dobra, kryminalna intryga
- Doborowa obsada, również na drugim planie
- Klimat Podhala i lokalnej społeczności
- Scenografia i realizacja
Wady
- Niektóre rozwiązania są dość utarte w polskich kryminałach
- Momentami nagromadzenie wątków i postaci
- W niektóre zbiegi okoliczności ciężko uwierzyć
Mimo pewnych schematów to wciągający kryminał z pięknymi plenerami Podhala.
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych