Kibic (2025) - recenzja serialu [Netflix]. Gladius nie zostanie mistrzem Polski

Kibic (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Gladius nie zostanie mistrzem Polski

Roger Żochowski | 07.02, 09:55

W ostatnich latach obrodziło nam w produkcje sportowe, choć wbrew tytułowi „Kibicowi” bliżej do kina gangsterskiego niż kibicowskiego. Paradoksalnie nie to jest jego największa wada.

Produkcja Netfliksa była w ostatnich tygodniach jedną z najczęściej oglądanych pozycji w ofercie streamingowego giganta, co specjalnie nie dziwi, bo temat jest nośny, obsada zacna, a przedstawioną historię pozbawioną zbędnych dłużyzn śledzi się przez większość czasu z zaciekawieniem. To co ciekawe nie zawsze jest jednak wybitne, a „Kibic” to serial, który w wielu aspektach jest gorszy od kinowej „Furiozy", z której czerpał całymi garściami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednak elementem, który najbardziej razi w produkcji Netfliksa jest fakt, że bardziej niż losy głównego bohatera, interesują nas perypetie i charaktery znacznie lepiej zagranych i napisanych postaci drugoplanowych. 

Kibic (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Chłopaczyna z bloków

recenzja Kibic

Kuba (Grzegorz Palkowski) ma zadatki na świetnego rzeźbiarza, ale po powrocie jego ojca z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za bójkę, w której zginął kibic, ciągnie go do kibolki i łatwych pieniędzy. Tak się niefortunnie składa, że Kuba trafia pod skrzydła nowego przywódcy chuliganów klubu Gladius, niejakiego Zygi (doświadczony w takich rolach Wojciech Zieliński), który nie tylko uczy go boksować, ale zatrudnia też w roli kuriera dostarczającego dragi. A że Zyga i ojciec Kuby mają wspólną, chuligańską przeszłość, konflikty będą tylko eskalować. Zabawa w gangstera daje szansę na szybki zarobek i szacunek na dzielni, ale można też zaprowadzić naszego bohatera, wzorem ojca, do paki, o czym regularnie przypomina do bólu stereotypowa para policjantów (Michał Gadomski i Bartosz Obuchowicz). 

Wielka też szkoda, że przemiana Kuby (niejedna zresztą) ze zdolnego chłopaka w pełnoekranowego chuligana jest bardzo mało wiarygodna, podobnie jak zachowanie obu grup kibicowskich w stosunku do tych zmian. Cała intryga wydaje się prosta, idąca na skróty, byle tylko nie tracić dynamiki scenariusza. Nie do końca wiem, czy to wina aktora i dość sztucznie wyglądających emocji, czy scenarzystów, którzy stworzyli postać, którą ciężko zrozumieć i która wielokrotnie łamie swoje zasady. Co ciekawe Mila Jankowska (serialowa Blanka) jako zbuntowana, porzucona przez żyjących za granicą rodziców i niezwykle inteligentna dziewczyna Kuby próbująca wykupić mieszkanie babci w starej kamiennicy, robi wszystko, by ten pierwszy plan uratować. I w wielu mementach jej się to udaje. 

Kibic (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Gladius albo śmierć! 

recenzja Kibic

Samo przestawienie chuligańskiego świata jest bardzo przerysowane, często zahacza o patos i parodię, ale nie jest to zamierzone. Niby mamy tutaj ustawki, palenie flag, marsze na stadion, oprawy na trybunach, graffiti na murach, bijatyki z maczetami niejako nawiązujące do krakowskich porachunków Wisły z Cracovią i wielkie słowa o przywiązaniu do barw, ale wszystko zbyt często sprawia wrażenie „papierowego". Wygląda to trochę jak w grze - mamy dwie rywalizujące ze sobą ekipy, które przesiadują w dwóch różnych siłowniach pomalowanych w barwy klubowe, brakuje tylko znaczników i NPC-ów zlecających questy. Wszystko jest przesadnie komiksowe, rzekłbym – zbyt wyreżyserowane. 

Nie da się jednak ukryć, że scenerie blokowisk, zrujnowanych kamienic czy pamietających czasy wielkiej płyty garaży za blokami budują fajny klimat braku perspektyw i szarości, dla której alternatywą jest lojalność i przynależność klubowa. Tylko dlaczego miasto, w którym rozgrywa się akcja jest fikcyjne (serial kręcono w Kaliszu), a nazwy rywalizujących klubów to Gladius i Kos? Nie można było jakoś bardziej wiarygodnie? Gwardia? Pogoń? Wisła? Grom? Jak wspomniałem kibicowska otoczka niby wskakuje czasem na pierwszy plan, ale serial skupia się ostatecznie na porachunkach gangsterskich i handlu narkotykami, które niszczą mir domowy Kuby. 

Nie jestem też w stanie zliczyć ile razy padają w serialu wulgaryzmy, choć muszę przyznać, że poza momentami rodem z filmów Vegi jest kilka scen, które napisano naprawdę dobrze i które potrafią rozbawić grą słów. Czasami mocno kolokwialną, ale w końcu wchodzimy do świata kiboli, gdzie słowo k#rwa to często przecinek. I na tym tle błyszczą postacie drugoplanowe. Nawet nie tyle błyszczą - są po prostu wiarygodne. Ojciec Kuby (znakomity Karol Pocheć) to postać rozdarta między miłością do rodziny a klubu, człowiek z zasadami, recydywista, który prędzej zginie niż doniesie na kogoś „na psy", ale jednocześnie szuka swojej drogi, uczciwej pracy, aby zapewnić byt rodzinie. Równie dobrze wypada jego żona i matka Kuby (Marta Żmuda-Trzebiatowska), grająca zagubioną matkę z trudną przeszłością, która pod nieobecność męża musiała sama wychować dzieci, bo Kuba ma też młodszego brata. 

Kibic (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Nie dygaj na robocie 

recenzja Kibic

Pojawiający się w tle przedstawiciele środowisk kibicowskich i gangsterzy również wypadają lepiej niż wątek główny. O humorystyczne akcenty dba „Beka" (Michał Filipiak), atmosferę rywalizacji między klubami podgrzewa przywódca Kosów (znany z głównej roli w „Ślepnąc od Świateł” Kamil Nożyński), a bardzo dobrze wypada też niejednoznaczny i wzbudzający skrajne emocje Krystian Pesta w roli Mokrego. Serialowi nie można też odmówić zaskakujących zwrotów akcji (nawet jeśli, jak wspomniałem, nie zawsze wiarygodnych), kilku naprawdę udanych, emocjonalnych scen związanych z rodzinnymi więzami oraz budowania napięcia w kluczowych momentach. Niestety sam finał teoretycznie pozwalający kontynuować niektóre wątki w drugim sezonie, ostatecznie zawodzi pozostawiając widza z niedosytem.

Realizacja serialu wypada całkiem nieźle, wliczając w to dobrze wkomponowaną w narrację ścieżkę dźwiękową czerpiącą choćby z hip-hopu, choć same bijatyki na mieście nie zachwycają specjalnie choreografią. Kuba w kwestii fizyczności przy osiłkach z obu siłowni wygląda mizernie, więc sceny, w których walczy z innymi chuliganami prezentują się momentami karykaturalnie. Nie oczekujcie więc po „Kibicu” kolejnego „Hooligans" czy „Football Factory". Bliżej mu do „vegowych Pitbulli" czy "Jak zostałem gangsterem", bo środowisko kibiców to tylko tło dla opowiadanej historii. Myślę jednak, że mimo widocznych gołym okiem wad część widzów doceni naznaczony tragedią rodzinny wymiar historii. Ja mimo wszystko również doceniam. 

Atuty

  • Scenografia rodem z blokowisk
  • Świetne role Jankowskiej, Pochecia i Żmudy-Trzebiatowskiej
  • Niektóre dialogi potrafią rozbawić
  • Historia ma swoje momenty

Wady

  • Główny wątek i główny bohater
  • Część scen burzy wiarygodność narracji
  • Średnia, często zbyt inscenizowana choreografia walk
  • Chuligański świat zbyt sztuczny i przerysowany

Gangsterska opowieść z kibicowskim tłem. Można obejrzeć, ale bez wielkich oczekiwań.

6,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper