![Bridget Jones: Szalejąc za facetem (2025) – recenzja filmu [UIP]. Recenzja spóźniona jak i sam film](https://pliki.ppe.pl/storage/29bd686ebe4a10a21518/29bd686ebe4a10a21518.jpg)
Bridget Jones: Szalejąc za facetem (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Recenzja spóźniona jak i sam film
Mark Darcy nie żyje. Zostawił pogrążone w żałobie żonę i dwójkę dzieci. Córka jest jeszcze młoda i jakoś sobie radzi, ale syn i żona, znana w pewnych kręgach jako Bridget Jones, wciąż nie mogą pogodzić się ze stratą, nawet mimo tego, że minęły już cztery lata. Przypadkowe spotkanie ze znacznie młodszym, ale jakże przystojnym chłopakiem sprawia jednak, że zaczyna ponownie otwierać się na świat,
Muszę przyznać, że panna Jones/pani Darcy jest całkiem istotną częścią mojego życia. Nie dlatego, że tak bardzo podobały mi się filmy z nią – mało tego, nie jestem nawet pewien czy widziałem część trzecią, jako że kompletnie jej nie pamiętam – ale ponieważ to właśnie od pierwszego, książkowego „Dziennika Bridget Jones” zaczęła się moja przygoda z czytaniem na głos, pracą nad artykulacją i podobnymi gadżetami. Być może z tego powodu, a być może po prostu bo jest to sympatycznie napisana, bardzo życiowa postać, od blisko już ćwierć wieku żywię do niej raczej ciepłe uczucie.
Tego samego nie mogę jednak powiedzieć o wcielającej się w nią Renee Zellweger. Tak jak w okolicach premiery pierwszego filmu wyskoczyło kilka produkcji, na które do dziś patrzę z rozrzewnieniem przez różowe okulary nostalgii – no i mam dla niej nieskończony szacunek za pojawienie się w chyba najgorszej „Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną” (do pary z Matthew McConaugheyem) – tak w ostatnich latach nie dość, że nie grała niczego przesadnie ciekawego, to jeszcze postanowiła iść na wyścigi z Courtney Cox, która bardziej oszpeci sobie twarz botoksem, czy co tam one sobie teraz wstrzykują. Teraz jest niby trochę lepiej, ale i tak podczas całego seansu, od początku do końca, nie mogłem się nadziwić, jak ponaciągane są jej poliki i jak trudno, najwyraźniej, jest jej otworzyć oczy. Niby jej sprawa, ale mi, jako widzowi, znacznie trudniej było z nią sympatyzować, kiedy czułem, że patrzę na maskę, a nie twarz głównej bohaterki. Myślę, że w jakimś tam stopniu wpłynęło to na moją ocenę.




Bridget Jones: Szalejąc za facetem (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Jones wciąż ma to „coś”... najwyraźniej

Fabuła filmu kręci się wokół... oj. Kręci się wokół kilku wątków. I to właśnie jest jeden z największych problemów filmu Michaela Morrisa, gościa który wcześniej robił przede wszystkim pojedyncze odcinki uznanych seriali. Można złośliwie powiedzieć, że teraz też po prostu przejął stery nad już zwodowanym statkiem, lecz po tylu latach kierunek musiał zostać obrany na nowo i tak jak w teorii wszystkie klocki są na swoim miejscu, tak łączący je klej nie zawsze trzyma tak, jak powinien.
Na pierwszym miejscu mamy wątek żałoby po Marku (Colin Firth), który spaja cały film i kiedy wybija na pierwszy plan, robi całkiem dobrą robotę. Skłamałbym, gdybym napisał, że pod koniec filmu nie zalałem się na grubo łzami podczas pewnego występu szkolnego. Ale fani przede wszystkim przyzwyczaili się do tego, że filmy z serii są romansami, więc, oczywiście i tutaj Jones dostaje dwóch gachów, którzy zabiegać będą o jej względy. Trochę przesadzam jednak, bo tak jak Roxster (Leo Woodall) rzeczywiście robi umizgi do głównej bohaterki, tak pan Wallaker (Chiwetel Ejiofor) po prostu... jest. Widz nigdy, nawet przez pół sekundy, nie wątpi, że coś między nimi będzie – w końcu ten pierwszy jest od niej dwa razy młodszy, a Wallaker wydaje się być taki... odpowiedni – ale sam scenariusz nie zawiązuje między nimi żadnej relacji, dopóki nie przychodzi czas, żeby nagle padli sobie w ramiona. Dosłownie zastanawiałem się, czy nie przespałem paru ważnych scen, bo cały ten ich romans wziął się dosłownie znikąd. No, prawie znikąd, bo raz pokazał jej przypakowaną klatę, więc wiadomo, że natychmiast zaczęła widzieć w nim partnera. Ale dlaczego on zainteresował się nią? Bo tak. Bo wymagał tego scenariusz.
Bridget Jones: Szalejąc za facetem (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Miks komedii i dramatu

Historia Roxstera też nie jest przesadnie dobrze przemyślana, ale przynajmniej ma jakiś punkt startowy, który następnie rozwija się i zmierza do przemyślanego końca. To i tak więcej, niż w przypadku postaci Ejiofora. Cierpi on jednak z tego samego powodu, z którego cierpi cała masa postaci w komediach romantycznych – zdaje się on nie mieć żadnego życia, poza Bridget. Pojawia się wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba, nie ma rodziny, nie ma przyjaciół, niczego, co ugruntowałoby jego pozycję jako osoby z krwi i kości. Słabo, ale powiedziałbym, że jest to problem do przełknięcia, jako że lwia część wszystkich romansideł jest go winna.
Mimo całkiem smutnego wątku śmierci i tęsknoty, „Szalejąc za facetem” wciąż nie zapomina, że ma być komedią i tak jak gagów nie ma tu jakoś bardzo wielu, tak te które są, częściej niż rzadziej trafiają do celu. Jasne, zdarzyło mi się przewrócić oczami więcej niż raz, lecz parę razy wybuchałem i głośnym śmiechem na sali kinowej – na szczęście nie tylko ja, więc nie było większego wstydu. Prócz żartów sytuacyjnych, mamy również całą masę odniesień do poprzednich części. Są babcine galoty, prześwitująca sukienka, chłopak szpanujący klatą przy ludziach, co tylko sobie zażyczysz. W gościnnej roli powraca również Daniel (Hugh Grant), którego może i jest w filmie zdecydowanie mniej, niż by się chciało, ale za to za każdym razem jest on absolutnym złotem – czy to, kiedy robi sobie jaja z Bridget, czy kiedy rozmawia o swoich podbojach, o synu, czy... o swojej dojmującej samotności. Tak, ton filmu szaleje, czasami zmieniając się kilka razy w ciągu jednej sceny, ale całość ogląda się zaskakująco dobrze. Chociaż nie obraziłbym się, gdyby montażysta zostawił jeszcze ze 20 minut pod stołem montażowym, bo gdzieś po godzinie seansu spojrzałem na zegarem i byłem przerażony, że to dopiero połowa (choć ostatecznie film całkiem nieźle się rozkręcił).
„Bridget Jones: Szalejąc za facetem” to sequel po latach, a te, jak wiadomo, są zwykle chamskimi skokami na kasę i niczym więcej. Widzieliśmy już porażki, takie jak „Głupi i Głupszy bardziej” czy „Książę w Nowym Jorku 2”, ale okazjonalnie zdarza się, że dobrze jest wrócić na stare śmieci, jak w przypadku „Axel F”. Nowej Bridget zdecydowanie dużo bliżej do tego ostatniego, ale powiedziałbym, że to taki film stojący w rozkroku. Powstał za późno, równie dobrze mógłby nie istnieć, a wszystkie jego najlepsze momenty są bezpośrednimi odniesieniami do tego, co już było, bo świeże pomysły scenarzystów są w najlepszym przypadku akceptowalne, a w najgorszym zupełnie nieprzemyślane. Fani mogą sprawdzić, co tam słychać u starej znajomej, ale nie jest to film, który dosłownie trzeba obejrzeć.
Atuty
- Kilka naprawdę solidnych gagów;
- Taktownie podchodzi do tematu śmierci i żałoby;
- Hugh Grant jest absolutnym skarbem narodowym.
Wady
- Oba wątki miłosne raczej takie sobie, ale ten drugi to już w ogóle nieporozumienie;
- Sporo żartów suszy tak mocno, że aż pić się chce;
- Rozpraszająca Renee i jej akcent, brzmiący sztucznie w porównaniu z jej dziećmi.
Jak na trzeci sequel, wypuszczony blisko ćwierć wieku po oryginale, „Bridget Jones: Szalejąc za facetem” jest zaskakująco niezłym filmem. Można się na nim od czasu do czasu pośmiać, ze dwa razy szczerze wzruszyć, wkurzyć na kilka niedorobionych wątków, a później wyjść z kina i... niemal natychmiast wyrzucić z głowy. Dla fanów powinien być ok.
Przeczytaj również






Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych