
Atelier Yumia - recenzja i opinie o grze [PS5, PS4, XSX, XOne, NS, PC]. Łączymy przyjemne z pożytecznym
Seria Atelier od lat cieszy fanów japońskich RPG. Czy tym razem Atelier Yumia pozwoli marce przebić się przez liczną konkurencję i powtórzyć sukces trylogii Atelier Ryza? Sprawdzamy czy nowe dzieło Gust jest warte waszej uwagi i godnie rozwija serię?
Duet Koei Tecmo i Gust od ponad 25 lat dzielnie rozwija cykl Atelier, który to do dziś osiągnął sprzedaż na poziomie aż 7,5 miliona egzemplarzy, z czego aż 2 miliony wbiła trylogia Atelier Ryza. W najnowszej odsłonie kultowej serii ponownie odwiedzimy niezwykły świat alchemii i zielarstwa, który tym razem przedstawi nam urocza Yumia.
Czy długie prace nad Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land opłaciły się, a Gust w końcu przebije się do szerszego grona odbiorców, pokazując że wkracza do pierwszej ligi gatunku jRPG? Tego przekonacie się z naszej najnowszej recenzji, w której to prześwietlamy Yumię i jej magiczną przygodę. Zapraszamy!




Atelier Yumia - Alchemia jako sztuka zakazana
Jeśli od lat śledzicie produkcje studia Gust, na pewno doskonale znacie już ten schemat i wiecie czym jest cykl Atelier i jak to się zwykło mawiać, z czym się go je. Jednakże wychodzące niebawem Atelier Yumia może naprawdę być najlepszym momentem na rozpoczęcie swojej przygody z kultową już marką, albowiem najnowsze dzieło Japończyków zostało stworzone właśnie z myślą o nowicjuszach, których nasze kochane zielarki i alchemistki potrzebują do przetrwania niczym wody. Śmiało mogę stwierdzić, że recenzowane Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land to prawdziwa nowa generacja w wykonaniu Gust.
Zacznijmy sobie od fabuły, która to już nie jest taka wiecie, niewinna jak w poprzednich odsłonach i nie polega już na takich ekstremalnie trywialnych rzeczach jak zwykła chęć zostania super alchemistką, odnalezienie siostry, która jak się okazuje wyszła na spacer, czy inne tego typu duperele. Oj nie. Tutaj Yumia musi zmierzyć się z prawdziwymi problemami oraz czyhającymi zewsząd demonami - zarówno tymi prawdziwymi jak i tymi ukrytymi w ludzkiej naturze. Japońscy deweloperzy w końcu zaczynają akcję z typowym takim mocnym uderzeniem, gdzie poznajemy naszą bohaterkę w ferworze walki i zmagań z pewnym szaleńcem, co daje z miejsca pewnego kopa i pozwala poczuć nowy, fantastyczny system walki. Dopiero po chwili cofamy się w czasie i zaczynamy od prawilnego początku.
Tradycyjnie wcielamy się w młodą, pragnącą opanować alchemię młodziutką dziewczynę, która to jednak tym razem nie jest uczestniczką żadnej alchemicznej akademii, a po drodze nikt nie prosi jej o zebranie 10 kwiatków na herbatkę. Zaprezentowany nam tym razem świat kontynentu Aladiss żyje w prawdziwym strachu przed alchemią. Jest ona zakazana niczym czarna magia czy jakieś satanistyczne praktyki, a gdy ktoś tylko słyszy o naszych "magicznych" umiejętnościach, natychmiast broni się klasycznym odgrażaniem, ignorowaniem, oskarżaniem i wyszydzaniem. No generalnie Yumia za każdym razem czuje się jakby co najmniej zmasakrowała wioskę pełną niewinnych dzieci, a tak naprawdę na przykład uleczyła gościa, który od dawna zmagał się z bólem. Dopiero z czasem powoli przekonujemy do siebie kolejne osoby, a wraz z ich przychylnością możemy poznać ich przepiękny świat. Fabularnie Atelier Yumia autentycznie wybija się na tle poprzedniczek i jeśli szukasz mocnej opowieści o uprzedzeniach, strachu, zabobonach, przełamywaniu barier i tym podobnych sprawach, koniecznie daj tej pozycji szansę!
Atelier Yumia - nowa generacja nadchodzi
Oprócz dojrzalszej fabuły, seria Atelier przeszła gruntowny remont w dosłownie wszystkich innych aspektach, czyniąc z jej najnowszej odsłony, czyli recenzowanego Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land, iście przełomową dla historii zarówno Gust jak i Koei Tecmo perełkę. Nawet nie wiem od czego zacząć chwalić ekipę Gust, bo praktycznie wszystko jest tutaj lepsze niż w poprzednich odsłonach. Zacznijmy od walki, która to przechodzi z trybu turowego na coś podobnego do cyklu Tales, czyli małe arenkowe bitwy w czasie rzeczywistym i możliwością współpracy naszych bohaterów. Jeśli graliście w dowolne z ostatnich Tales od Bandai Namco, na pewno poczujecie tę moc. Bitka jest efektowna, daje mnóstwo frajdy, ale niekiedy bywa nieco zbyt łatwa - zwłaszcza na początku da się każdego pokonać w dosłownie półtorej sekundy.
Widać przy tym, że twórcy bardzo chcieli się popisać ulepszonym silnikiem, animacjami i mimiką postaci, bowiem każde starcie czy nowy zdobyty poziom podsumowany jest bardzo ładnymi animacjami postaci. Co do samych mechanik bojowych, raczej nic super odkrywczego w skali całego gatunku tutaj nie mamy - odpowiedni dobór broni, czarów i itemków do wykorzystania podczas walki będą kluczowe dla waszego zwycięstwa. Oczywiście każdego bohatera klasycznie rozwijamy skill pointami zdobywanymi co jakiś czas, a za te punkty możemy rozwinąć konkretne umiejętności, jakie przydadzą się wam zarówno w walce jak i poza nią.
Jest to ważne, albowiem jedną z najfajniejszych nowości jest w końcu uwolnienie alchemicznego craftingu od odpowiednich stanowisk i takie powiedzmy najprostsze, najpotrzebniejsze w eksploracji rzeczy możemy zrobić sobie ad-hoc, otwierając opcję craftingu w dowolnym momencie zwiedzania tego magicznego świata - dla mnie to istotna zmiana, która znacząco uprzyjemnia eksplorację i nie zmusza do ciągłego backtrackingu czy skakania po mapie lewo-prawo. Oczywiście nie oznacza to, że nasze Atelier staje się zbędne, oj nie. Twórcy położyli większy niż kiedykolwiek nacisk na nasze zaangażowanie się w ten system i od teraz możemy nie tylko dekorować budynek zdobytymi lub stworzonymi mebelkami, ale także dosłownie rozbudowywać cały kompleks. Trochę jak w popularnych grach survival, RPG czy symulatorach budowania - dodajemy sobie ściankę tu, sufit tam, wstawimy drzwi, okna i inne duperele. Personalizacja na najwyższym poziomie, ale bez przekombinowania, dzięki czemu system jest przystępny nawet dla tych, którzy nie do końca lubią tego typu elementy.
Samo podróżowanie po świecie też zrobiono bardziej dynamiczne - punkty szybkiej podróży są klasycznie dostępne, ale twórcy pokusili się o tyrolkę, skakanie po świecie niczym w platformówce, czy nawet dodano motocykl, który pokazuje jak współczesna technologia miesza się tutaj tradycyjnymi wartościami. Ba, Yumia może nawet zmienić swoją laskę w karabinek. No i ostatnim takim bardzo ciekawym elementem są proste zagadki, które pozwolą wam włamać się do skrzyń ze skarbami czy też odkryć inne wartościowe rzeczy lub miejsca.
Atelier Yumia - czy warto zagrać?
Reasumując, recenzowane Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land jest naprawdę gigantycznym skokiem dla marki Atelier w przyszłość, otwierając mnóstwo nowych możliwości, dodając do klasycznego jRPG-a trochę ducha takiego The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Moim zdaniem to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów tego wyjątkowego cyklu, ale dla miłośników gatunku jRPG jako całości.
Ocena - recenzja gry Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land
Atuty
- Bardzo przyjemny system walki
- Wciągająca progresja
- Budowanie i dekorowanie swojego Atelier
- Dobra, dość mroczna fabuła
- Jest fantastycznie i bombastycznie
- Nowa mimika postaci
Wady
- Postacie drugoplanowe są za mało wyraziste
- Pierwszy rozdział to taki wielki tutorial
- Bardzo nierówna grafika
Atelier Yumia świetnie pcha znaną serię w przyszłość, serwując nam sporo świeżych pomysłów i pokazując, że większy budżet naprawdę został mądrze wykorzystany.
Graliśmy na:
PS5
Galeria








Przeczytaj również






Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych