Tha Parenting (2025) - recenzja filmu [max]. Jakby rodzicielstwo nie bylo trudne samo w sobie

Tha Parenting (2025) - recenzja, opinia o filmie [max]. Jakby rodzicielstwo nie bylo trudne samo w sobie

Piotrek Kamiński | 12.03, 21:00

Rohan przywozi swojego chłopaka, Josha, do wynajętego, leśnego domku, w którym poznać ma on rodziców tego pierwszego, co pozwoli im wreszcie przypieczętować swój związek. Nie spodziewają się jednak, że dom ma wobec nich inne plany.

Zastanawiałem się, co z tego filmu wyjdzie. Z jednej strony mamy reżysera, który na koncie ma filmy... Filmy. Taki opis wystarczy. Z drugiej zaś jest to horroro-komedia od max, a więc marki dbającej zwykle o jakość tego, co wypuszczają. Tak więc, siadając do oglądania, pozostawałem pełnej nadziei, bo przecież czemu film Craiga Johnsona miałby nie reprezentować jakości, której zwykle spodziewam się od dystrybutora? No cóż... Nie mam odpowiedzi na to pytanie, ale najwyraźniej jakaś istnieć musi, bo "The Parenting" absolutnie nie jest dobrym filmem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dlaczego horror straszy? Wbrew pozorom, jest to kosmicznie trudne pytanie, ponieważ każdy człowiek na tym świecie boi się czego innego. Są jednak elementy wspólne, pewne wzorce,z których bezczelnie korzystają twórcy filmów grozy, byle tylko nas przestraszyć. Tak więc, większość budżetowych horrorów celuje właśnie w te oklepane motywy - nagłe dźwięki, opętanie, duchy, nieznajomi naruszający naszą prywatną przestrzeń. Praktycznie każdy horror stoi na przynajmniej jednym z tych elementów, a nierzadko widzimy w użyciu je wszystkie, bez wyjątku. Miejscami jednak, prawdziwie natchnieni autorzy wymyślają jak przestraszyć widza w nowy, a przy tym kompletnie skuteczny sposób. I wiesz co? Twórcy "The Parenting" nie mieszczą się w tym opisie.

Tha Parenting (2025) - recenzja, opinia o filmie [max]. Tato, jestem gejem...

Zdziwieni rodzice
resize icon

Fabuła filmu, cóż, jest raczej trudna do sprecyzowania, jako że ewoluuje w trakcie seansu dobrych kilka razy. Upraszczając, powiedzmy, że film posiada dwa główne wątki fabularne. Po pierwsze, jest to historia wspomnianych już Rohana (Nik Dodani) i Josha (Brandon Flynn), którzy przyjeżdżają do pięknego, starego, wynajętego domku nad wodą, gdzie poznać się mają ich rodzice i przy okazji oni sami z rodziną tego drugiego. Po drugie, mamy tu opowieść o domu, w którym doszło do kontaktów z piekłem, przez co stał się on śmiertelnie niebezpiecznym miejscem.

Nie czarujmy się, w temacie grozy film nie ma do zaoferowania praktycznie niczego, o czym warto by wspomnieć. Dwa albo trzy razy na ekran wpada nagle coś, czego normalnie nie powinno tam być - obowiązkowo przy akompaniamencie nagłego, głośnego urwanego dźwięku jakiegoś instrumentu smyczkowego - ale to nie jest prawdziwy lęk, szczera groza, a jedynie chamski jump scare, z którego ostatecznie nic nie wynika (zazwyczaj). Tak więc, skoro nie elementami straszącymi, to czym obraz Johnsona próbuje nas zaskoczyć?

Tha Parenting (2025) - recenzja, opinia o filmie [max]. Komedia trudną jest kochanką...

Czy to tony Soprano?
resize icon

Mówiąc krótko: humorem. To jest bardziej komedia niż horror, na co wskazują od początku elementy takie jak obsadzenie w jednej z ról Lisy Kudrow, bardzo rzeczowe podejście bohaterów do niewytłumaczalnych rzeczy, dziejących się wokół nich i tym podobne ciekawostki. I jasne, milion razy podkreślałem jak ważne jest zrozumienie faktu, że każdy widz ma zupełnie inne poczucie humoru, przez co ocenianie komedii jest niezwykle niewdzięcznym zajęciem, jako że żenujący dla mnie humor może być czyimś konikiem i odwrotnie. Są jednak pewne granice, które nawet postronny obserwator powinien być w stanie zauważyć - niezależnie od tego, czy dana produkcja trafia do niego czy nie. No i tutaj pojawia się problem, ponieważ "The Parenting" nigdy, przez całych 90 minut, nie pozwoliło mi wczuć się w opowiadaną historię. Jasne, tu i tam zdarzyło mi się zaśmiać pod nosem, a ze dwa razy nawet solidnie prychnąć, lecz humor proponowany przez twórców zdecydowanie nir jest czymś wartym zapamiętania czy powtórzenia. Może troszeczkę hiperbolizuję, ale jeśli najzabawniejszy w całym filmie jest tyłek Briana Coxa (który nawet nie należał do niego, bo sam aktor stwierdził, że nie ma ochoty wystawiać się aż na takie pośmiewisko, jednoznacznie pokazując, jak przedstawiała się jego wiara w cały projekt, to coś tu ewidentnie jest nie tak, jak być powinno.

Z całą pewnością w budowie odpowiedniego nastroju nie pomagają również efekty wizualne, które swoją jakością przypominają... No, może nie coś, co robię sobie dla jaj z kolegami, ale naprawdę, coś niewiele lepszego. Pierwszy raz, kiedy rzuciło mi się to w oczy, jedna z postaci miała akurat wypalane słowa na plecach. Demoniczna energia pisała po plecach jednego z bohaterów, zostawiając czarno-pomarańczowe wypalenia na skórze. Rzecz w tym, że rany te nie wyglądają jakby faktycznie zostawiały dziury w skórze - prędzej jak literki, które Tom Marvolo Riddle zostawiał w powietrzu w "Komnacie Tajemnic". Nie dość, że lewitują one "nad" plecami postaci, to jeszcze nic nie wskazuje na to, by miały one byc faktycznie gorące. Oglądamy scenę, rozumiemy jej zamysł, ale nigdy nie wczuwamy się na tyle, by mogła ona faktycznie zrobić na nad wrażenie.

Twórcy "The Parenting" więcej ambicji włożyli w tytuł swojego filmu, niż jego zawartość. Parodia tytułów takich jak "The Conjuring" czy "The Haunting" zdecydowanie wywoła uśmiech pod nosem wielu fanów kina grozy, ale na tym większość z nich zakończy swoją przygodę z warstwą humorystyczną obrazu Johnsona. Nie winię twórców za to, że położyli nacisk na relacje rodzinne i metaforę tego, jak niełatwe jest zapoznawanie się z przyszłymi teściami, ale sam pomysł, to jeszcze nie wszystko. Trzeba jeszcze brawurowo go zrealizować, wyeksploatować jego potencjał i wiesz co? Jako fan horrorów prędzej włączę sobie poraz tysięczny "Poznaj mojego tatę", niż najnowszą propozycję max. Szkoda 90 minut życia.

Atuty

  • Kilka zabawnych sytuacji;
  • Ciekawy pomysł;
  • Metafora poznawania się z rodziną partnera ma potencjał...

Wady

  • ...choć nie został on należycie zrealizowany;
  • Cała groza opiera się na tanich jump scare'ach;
  • Płytki, rzadki trafiający do celu humor;
  • Niewprawna reżyseria, przez którą nawet znani aktorzy wyglądają jakby pierwszy raz stali przed kamerą;
  • Tylko 90 minut, a i tak się ciągnie.

"The Parenting" łączy horror i komedię tak nieporadnie, że miejscami ma się wrażenie, że nie ma się do czynienia z kinem amatorskim. Nie pomogły nazwiska, takie jak Kudrow czy Cox. Lepiej poświęcić tych 90 minut na coś Innego - co by to nie było.

3,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper