
Suikoden I & II HD Remaster - recenzja i opinia o grze [PS5, NS, PS4, PC, XSX|S, XONE] Przyćmione gwiazdy nada
Jeśli liczyć według kanonu serii ostatni tytuł suikodenowej sagi, czyli Suikoden V (wbrew nazwie była to cześć szósta zaraz po Suikoden Tactics) otrzymaliśmy w 2007 roku na konsolę PS2. Od tego czasu Konami wciąż jest głuche na błagania fanów tego zacnego cyklu jRPG, nie licząc garstki spin-offów. Ostatnio jednak coś drgnęło w temacie bo otrzymaliśmy właśnie składankę Suikoden I & II HD Remaster Gate Rune & Dunan Unification Wars. Czy jednak tego oczekiwali dawni wielbiciele i nowi gracze? Przyjrzyjmy się temu w naszej recenzji.
Wszystko zaczęło się dość skromnie 30 lat temu i wbrew dzisiejszej estymie pierwszy Suikoden wydany na PSX i Segę Saturn jak na gatunek jRPG nie był tytułem ani nowatorskim, ani rozpoznawalnym. Jego akcję w górę tak naprawdę wywindowała część druga, która rzeczywiście wzniosła się na wyżyny tego, co definiuje najlepsze gry z Kraju Kwitnącej Wiśni. Kolejne odsłony pomimo świetnego kawałka rozgrywki nie miały już takiego przebicia. Ostatnio Konami nieco się przebudziło i zajęło się marką w szerszym spektrum wychodzącym poza same gry. W celu przypomnienia dawnych czasów pojawił się prosty remaster dwóch pierwszych odsłon - Suikoden I & II HD Remaster Gate Rune & Dunan Unification Wars. Trochę mało jak na upamiętnienie okrągłej rocznicy, ale lepszy rydz niż nic.
Suikoden I & II HD Remaster – od prawego obywatela do buntownika





Z uwagi, iż o wielu graczach jeszcze ptaki nie śpiewały dobrze byłoby przypomnieć oba scenariusze, nim przejdziemy dalej w recenzji. W swoich czasach w porównaniu do innych jRPG-ów pierwszy Suikoden mocno stawiał na historię o wojnie, spiskach politycznych buntownikach, ale też sile przyjaźni i skomplikowanych ludzkich losach. No dobrze może nie było to aż tak nadzwyczajne, mimo to wspomniane problemy poruszano głębiej niż w innych tytułach. Główny bohater ma przed sobą, dzięki ojcu, widoki na całkiem satysfakcjonującą karierę w elicie Imperium. Jednak wkrótce staje się posiadaczem złowieszczej magicznej runy, wokół której zamieszanie popycha go i jego najbliższych sojuszników do buntu przeciwko własnemu krajowi i wplątuje w polityczny spisek. Stawia go to przeciwko własnej rodzinie a jego przyjaciół zmusza do niełatwych wyborów. Cóż, wprawdzie imperium ma swoje mroczne oblicze, ale walki z prawowitą władzą niełatwo uzasadnić moralnie.
O ile założenia fabularne jedynki są naprawdę solidne, to jednak pod tym względem majstersztykiem jest część druga rozgrywająca się 3 lata później. Koncentruje się na dwóch postaciach: nowym protagoniście oraz jego kumplu z wojska imieniem Jowy. W wyniku biegu wydarzeń oboje zostają uznani zdrajcami własnego kraju w wyniku politycznego spisku, więc są ścigani. Co ciekawe ich losy nie toczą się w próżni a sceną tutaj jest konflikt pomiędzy wolnymi miastami, a królestwem Highland. Jego ważną figurą jest krwiożercy Luca Bright, czyli w swoich czasach jeden z bardziej rozpoznawalnych złodupców, próbujący poprzez wojnę zrealizować swoje niegodziwe cele związane z potężnymi Runami.
Scenariusz jedynki pomimo posiadania pewnej głębi toczy się jednak w staroszkolnym stylu węzłowym i dość wolno, co może dziś, dla nowych graczy, być męczące przy dłuższym z nim obcowaniu. Trudno ukryć, iż to historia opowiedziana w Suikoden II jest motorem napędowym recenzowanej dylogii. Czuć w dwójce, że świat gry naprawdę żyje, tło fabularne jest o wiele bogatsze, bohaterowie nam towarzyszący o niebo lepiej rozpisani, a protagonista ma nawet jakąś przeszłość i głębsze relacje z krewnymi oraz otoczeniem. Dialogi z postaciami też są dłuższe niż te z części pierwszej i nacechowane większymi emocjami. Wprawdzie to, co teraz napisze pewnie zdenerwuje zagorzałych fanów serii, ale moim zdaniem początkujący gracze powinni zabawę ze składanką zacząć od części drugiej aniżeli od pierwszej (chociaż stracimy możliwość przeniesienia sejwu). Sam przekonałem się, iż wtedy rozgrywka w Suikoden I idzie przyjemniej i sprawniej, pomimo kilku ważnych postaci, wspólnych dla obu części. Nie oznacza to, że deprecjonuje dokonania jedynki, która Broń Boże nie pełni funkcji przystawki, ale większą radość sprawia po prostu dwójka, której fabuła nawet obecnie broni się bez większych problemów.
Jeśli ich poprosisz, przyjdą

Konami w Suikoden I & II HD Remaster Gate Rune & Dunan Unification Wars nie zmieniło nic w rozgrywce, której głównym celem nadal zebranie 108 Gwiazd Przeznaczenia, czyli zróżnicowanych bohaterów pomagającym nam w naszej przygodzie na wiele różnych sposobów. Przemierzając, w przerwach pomiędzy wydarzeniami fabularnymi, udostępniony nam świat gry napotykamy różne postacie, które możemy zwerbować do naszej „armii”. Większa część, jeśli tylko zechcemy, weźmie udział w boju u naszego boku, a reszta, jako że wojna nie może się obyć bez logistyki i wsparcia pełnić będzie różne funkcje w posiadanej przez nas bazie wypadowej. Rekrutacja jak dla mnie to najciekawszy element całej zabawy, bo o ile niektórzy towarzysze entuzjastycznie (bądź nie) udzielą nam poparcia, gdy tylko z nimi porozmawiamy, to inni postawią nam warunki. Większość będzie nieskomplikowana, ale by zwerbować najciekawsze postacie będziemy musieli wziąć udział w kilku miniquestach.
Nasze podróże tak jak dawniej okraszone są częstymi walkami. Zasadniczo, poza drobnymi zmianami, nie różnią się od tych z oryginalnych wydań, co ma swoje plusy i minusy. Nadal starcia są losowe i odbywają się w trybie turowym. Szóstka wojaków po odgórnym wydaniu poleceń wymienia ciosy z wrogiem, zależnie od parametru szybkości. W razie potrzeby wspiera się ona umiejętnościami magicznymi z posiadanych Run oraz przedmiotami ofensywnymi czy atakami łączonymi, chociaż dwa ostatnie wymienione większe znaczenie mają w Suikoden II. Prosta, ale przyjemna zabawa, z której frajdę podnosi poprawiony w obu remasterach tryb auto-battle (trwa dopóki, sami go nie przerwiemy) oraz przyśpieszenie starć. Dorzucono też 3 poziomy trudności do wyboru, jeśli dla kogoś wyzwanie będzie za trudne/za łatwe. Szkoda tylko, że w paru miejscach Konami postanowiło wciąż nie poprawiać kilku elementów.
Po pierwsze kwestia przechowywania i zmiany ekwipunku. W pierwszej części jest to wciąż mordęga, ponieważ pojemność naszych sakw jest mocno ograniczona. Niby logiczne, ale nie zaszkodziłoby współcześnie zaimplementować coś wygodniejszego. Wprawdzie dwójka oferuje już opcję wspólnego wora dla całej drużyny, a twórcy poszli nam lekko na rękę, dając możność wymiany przedmiotów pomiędzy postaciami, lecz to wciąż nie wystarcza. Inną sprawą jest nadal siłowe wrzucanie przez fabułę do aktywnej drużyny postaci, których, z różnych powodów, możemy nie chcieć, co frustruje, bo rozwala nasz „dream team”. Wprawdzie w późniejszych odcinkach funkcja „convoy” likwidowała to niedopatrzenie, ale w Suikoden I & II HD Remaster nie zdecydowano się tego rozwiązania wprowadzić (nie licząc osobnej kieszeni na przedmioty fabularne).
Suikoden I & II HD Remaster pełen sprzeczności

Muszę ponarzekać też na balans rozgrywki odnośnie kwestii awansowania oraz samego ekwipunku w Suikoden I. Być może to tylko moje przeczulenie, ale odniosłem wrażenie, że wzrost na kolejne poziomy doświadczenia, wzmocnienie broni czy wymiana ekwipunku w niewielkim stopniu wpływa na siłę zadawanych ciosów bądź otrzymane obrażenia. Wydają się wciąż być całkiem losowe, jakby twórcy chcieli przymusić nas do częstszego korzystania z Run, a jedyna korzyść z rozwoju to wzrost punktów życia. Suikoden II jest tych wad na szczęście pozbawiony. Co ciekawe inaczej niż w pierwowzorach awans na kolejny poziom nie powoduje uleczenia postaci. Ponadto, jeszcze przed oddaniem recenzji do publikacji, S1 miał też problem z częstotliwością walk - bywało iż dało się przejść cały obszar w spokoju, ale zdarzały się momenty, gdy przytrafiały się co krok.
Żeby jednak odróżniać się nieco od ówczesnej konkurencji oba Suikodeny wprowadziły dwa urozmaicenia: pojedynki jeden na jeden, które są rozgrywane w formacie kamień-papier-nożyce, a także duże bitwy armii. Odnośnie samych bitew w jedynce wciąż prowadzone są na wyczucie, wymagając posiadania jednostek do działań specjalnych, by odkryć ruchy przeciwnika, na szczęście w kontynuacji ten aspekt poprawiono. Ponadto zrekrutowane postacie mogą zginąć podczas wojny, co dodaje starciom nieco dramatyzmu. Jeśli chodzi o duele jest nieco lepiej, ponieważ poczynania przeciwnika można przewidzieć po jego odzywkach. Mimo pewnych braków cała koncepcja broni się nawet dzisiaj, chociaż szkoda że pożałowano jej drobnych szlifów.
Nie wszystko złoto, co się świeci

Skoro to remaster największe zmiany powinny być widoczne w warstwie wizualnej i tak jest, ale mam ambiwalentne odczucia odnośnie końcowego rezultatu. Nie zmieniając silnika graficznego, który nadal prezentuje typowy styl ery 32-bitowej, Konami zdecydowało się na lifting map, które teraz wyświetlają się o wiele bardziej przejrzyście i szczegółowo, z przeprojektowanymi sprite'ami w wysokiej rozdzielczości. Menu również zostało odnowione i teraz można po nim łatwiej poruszać się, aczkolwiek pewnie zatwardziali fani tęsknić będą za starym. Tła, lochy, wioski i, w mniejszym stopniu, postacie uległy zmianie, choć wygląd gier utrzymał styl znany oryginałów. Znacznie przyśpieszono czasy ładowania, dzięki czemu mamy niemal natychmiastowy dostęp do wnętrz budynków czy lokacji. Oprawa została wzbogacona o nowe efekty wizualne widoczne zwłaszcza podczas korzystania z Run w trakcie walki. Wszystko szło w dobrym kierunku, ale jeden aspekt lekko psuje graficzne wrażenia.
Niestety nie ma róży bez kolców i na PlayStation 5 to sprite’y postaci, chociaż kolorowe oraz zróżnicowane są słabym punktem oprawy. Próbowano osiągnąć coś na miarę efektu HD-2D, co na dużym ekranie moim skromnym zdaniem się nie sprawdza. Wprawdzie nie jest to katastrofa pokroju obydwu Octopathów, lecz rozpikselizowane sprite’y na telewizorze wywołują krwawienie z oczu, nim do nich przywykniemy. Rozumiem koncepcję nawiązania do staroszkolnej nostalgii, ale są tytuły, które pokazały iż można zrobić to lepiej jak pokrewny Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes, czy ostatni remaster Star Ocean 2. Pewnie oglądając obrazki można się zastanawiać, o czym recenzent pisze, jednak w praktyce nie jest tak różowo jak wygląda na pierwszy rzut oka. Wystarczyłoby wprowadzić opcjonalny, prosty filtr (bloom, scanline itp.), czego nie zrobiono. Sytuację na szczęście ratują duże wizerunki oblicz postaci, widocznych w „belkach” dialogowych, przy czym Suikoden 1 dostał całkiem nowe. Są naprawdę ładne i idealnie odwzorowują charakter danej postaci. Na plus zaliczyć natomiast warto wprowadzenie sterowania w ośmiu kierunkach, co bardzo ułatwia prowadzenie postaci oraz biegania w miastach (S1). Obecny jest dziennik wiadomości (log), co pomaga w rekrutacji bohaterów.
Suikoden I & II HD Remaster – coś czego żądano, ale niekoniecznie chciano

Przechodząc do oprawy audio da radę usłyszeć pewną poprawę jakości muzyki i efektów dźwiękowych, lecz jeśli ktoś oczekiwał nowej aranżacji brzmień, jak to często bywa w remasterach, raczej się zawiedzie. Na pocieszenie wszystkie 163 utwory możemy posłuchać sobie w menu gry oraz pooglądać galerię. Doszlifowano również angielskie tłumaczenie obu gier, czy słusznie to już zależy od gustu. Wprowadzono funkcję autozapisu, która okazała się niepotrzebna, ponieważ uaktywnia się jedynie w miejscach, gdzie są kule zapisu, trudno powiedzieć, w jakim celu miałaby się przydać (większość sejwów i tak robimy w zajazdach). Zastrzeżenia mam też do ceny, która stanowczo jest zbyt wysoko w stosunku do tego, co Suikoden I & II HD Remaster Gate Rune & Dunan Unification Wars, zresztą cześć z wymienionych w całej recenzji usprawnień wcale nowa nie jest, ponieważ była obecna już w wersji PSP. Co ciekawe Konami nie skorzystało z okazji i nie wrzuciło do Suikoden 1 dodatkowej zawartości z wersji na konsolę Sega Saturn.
Suikoden I & II HD Remaster Gate Rune & Dunan Unification Wars wciąż bazuje na nostalgii starszego pokolenia graczy, co nie jest ujmą, ponieważ oba tytuły oferują nadal głębokie pokłady grywalności. Zresztą jak się człowiek wciągnie to nawet oprawa graficzna jest sprawą drugorzędną. Niestety remaster składanki poszedł po najmniejszej linii oporu, wprowadzając tylko najbardziej podstawowe zmiany i popełniając grzech zaniechania wobec kilku również potrzebnych. Czy oba Suikodeny na PS5 należy skreślić? Absolutnie nie, ponieważ nadal to świetna podróż w przeszłość, szkoda jednak, że bilet taki drogi.
Ocena - recenzja gry Suikoden I & II HD Remaster: Gate Rune and Dunan Unification Wars
Atuty
- Dwa wciąż mocno grywalne tytuły.
- Nieco drobnych zmian poprawiajacych komfort zabawy.
- Środowisko gry podniesione do rodzielczości HD.
- Nowe portrety postaci (S1) i poprawione stare (S2).
- Doszlifowane, angielskie tłumaczenie.
Wady
- Sprite'y postaci nie prezentują się zbyt dobrze na TV.
- Jak na remaster zmian zbyt mało.
- Niektóre rozwiązania wymagają dodatkowych szlifów.
- Zbyt wysoka cena w stosunku do jakości.
Po wielu latach dwa pierwsze Suikodeny otrzymały żądane remastery i z tej okazji zadebiutowały też na konsolach obecnej generacji. Ogólnie rzecz biorąc nadal potrafią wciągnąć na długie godziny, ale porównaniu do żądanej ceny zmiany na lepsze są znikome, więc obecnie to propozycja raczej dla zagorzałych fanów niż początkujących graczy.
Graliśmy na:
PS5
Galeria








Przeczytaj również






Komentarze (41)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych