Częste skutki uboczne (2025) - recenzja serialu [MAX] Komu grzybka?

Częste skutki uboczne (2025) - recenzja serialu [MAX] Komu grzybka?

Dawid Ilnicki | Dzisiaj, 11:00

Umarł król, niech żyje król! Decyzja o zakończeniu produkcji niezwykle oryginalnej animacji “Scavengers Reign” spotkała się w zeszłym roku z potężnym rozczarowaniem widzów. Na szczęście jednak duża część tworzących ją artystów nie zamierzała zasypiać gruszek w popiele i czym prędzej zabrała się za tworzenie kolejnego tytułu. Efektem tego jest nowy serial “Częste skutki uboczne”; dzieło równie niebanalne, a do tego mocno nietypowe w portfolio Adult Swim. 

Fiasko poprzedniej produkcji, której przejęciem był ponoć zainteresowany Netflix, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, pozwoliło współtwórcy “Scavengers Reign” Josephowi Bennetowi skupić się na zupełnie innym projekcie, rozwijanym ze Steve’m Hely’m. Obaj spotkali się na typową w tym środowisku burzę mózgów, podczas której uporczywie powracały te same tematy. Teorie spiskowe, zogniskowane wokół wielkich firm farmaceutycznych, robiących ogromne pieniądze na wprowadzanych na rynek nowych lekach, grzybki halucynogenne, Ameryka Południowa. Bennet i Hely okazali się również nieodrodnymi dziećmi lat 90’, wychowując się na dokładnie tych samych klasykach kina sensacyjnego i thrillera, skupiających się wokół wielkich intryg, w których bohater często sam musiał walczyć z osaczającym go systemem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Podobnym herosem jest w serialu Marshall Cuso. Klasyczny nerd, ponad wszystko zafascynowany zbawiennym działaniem natury. Podczas jednej ze swoich wypraw do Ameryki Południowej natrafia na niezwykłego grzyba (a także niepozornego żółwia, nazwanego Sokratesem), który okazuje się lekarstwem na wszelkie dolegliwości. To odkrycie ściąga na niego masę problemów. Na naszego bohatera zaczynają bowiem dybać nie tylko przedstawiciele wielkiego koncernu Reutical Pharmaceuticals, ale również agenci rządowi. Początkiem intrygi jest zaś spotkanie z dawną koleżanką ze szkolnego laboratorium, Frances Applewhite. Męczącą się w rzeczonej korporacji niedocenioną pracownicą, która z jednej strony chce pomóc Marshallowi, przy okazji jednak dążąc również do zrealizowania własnych celów. Podobnie zresztą jak i inni dawni znajomi, których spotyka on na swojej drodze.

Common Side Effects
resize icon

Częste skutki uboczne (2025) - opinia o serialu [MAX] Pomysł tyleż prosty, co genialny

Serial “Częste skutki uboczne” mocno wyróżnia się nie tylko na tle niemal wszystkich produkcji Adult Swim, ale także tego co obecnie najpopularniejsze w gatunku animacji dla dorosłych. Mimo tego, iż mamy tu do czynienia z komedią, czy też raczej dramedią, to odcinki nie są napędzane ciągiem następujących po sobie gagów. Humor jest tu bowiem bardzo subtelny, a w centrum znajduje się niezwykle wciągająca i skomplikowana fabuła. Ufundowana na pomyśle tyleż prostym, co genialnym! Dobrze widać zakorzenienie obu twórców w kinie komercyjnym lat 90’, którego przedstawicielem jest tu, często wspominany przez nich, “Ścigany” Andrew Davisa. Akcja pędzi bowiem na łeb na szyję, nie ma chwili na odpoczynek. No, może tylko w chwilach interakcji pomiędzy bohaterami: czy to Marshallem i Frances, czy też świetnym duetem agentów Copano i Harrington, którzy ze względu na cechy charakteru mogą się kojarzyć z nieśmiertelnym duo Mulder-Scully ze “Z Archiwum X”.

Wspomniana idea centralna okazuje się niezwykle pojemna, dając duże możliwości do rozwoju w różnych kierunkach. Nieprzypadkowo odnajdujemy w niej echa kryzysu po-covidowego, refleksji nad patologicznym systemem medycznym w Stanach Zjednoczonych, ale również modnej, zwłaszcza na lewicy, idei halucynogenów, które rzekomo miałyby zbawić świat. Wszystko utopione w atmosferze nieustannej podejrzliwości, w świecie w którym materializują się nawet najbardziej niedorzeczne teorie spiskowe. Ów grzyb szybko zresztą staje się odpowiednikiem tolkienowskiego Pierścienia Władzy. Artefaktem dającym ogromne możliwości, zdolnym do uleczenia nie tylko bliskich, ale również całego świata. Jak jednak wiadomo: z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność, co dobrze przyswoili sobie twórcy, nie czyniący - choćby z przedstawicieli złej korporacji -  wyłącznie chciwych pijawek wysysających z ludzi ostatnie grosze, wkładając w ich usta całkiem sensowne argumenty na temat funkcjonowania całego systemu.

Częste skutki uboczne
resize icon

Częste skutki uboczne (2025) - opinia o serialu [MAX] Serial zachwyca kolorystyką i piękną kreską

Serial zachwyca kolorystyką i piękną kreską, dzięki której można spokojnie odpocząć od zalewu nieszczęsnych Ghibli-podobnych tworów, generowanych przez AI na mediach społecznościowych. Przy okazji bowiem produkcja Adult Swim pokazuje jak wielki potencjał wciąż tkwi w animacji, która jak widać nie potrzebuje wielkiej ekspozycji. Akcja zostaje tu bowiem zawiązana bardzo szybko, a następnie idzie jak po sznurku, dzięki czemu ta dziesięcioodcinkowa seria, w której wraz z bohaterem trafiamy nawet do więzienia, sprawia wrażenie raczej długiego trzygodzinnego filmu niż serialu. Formuła 20-minutowych epizodów daje zresztą możliwość obejrzenia go w jeden dzień, o co naprawdę nietrudno, kiedy już poświęci się temu dziełu tylko trochę uwagi. Całość dopełnia świetnie dobrana muzyka, którą tworzył zresztą znany już z kilkukrotnie wcześniej przywoływanej, nieodżałowanej serii Nicolas Snyder.

Szczęśliwie w przypadku “Częstych skutków ubocznych” mamy do czynienia z happy endem, bowiem już ogłoszono, że produkcja będzie kontynuowana w drugim sezonie. W jednym z wywiadów twórcy buńczucznie zapowiadają stworzenie dzieła na miarę “Sukcesji” czy “Breaking Bad”, co oczywiście brzmi osobliwie, ale jeśli chwilę się nad tym zastanowić nie jest całkowicie pozbawione sensu. Pierwsza odsłona ledwo napoczęła bowiem wielki temat wpływu grzyba na deformowanie obrazu świata, jakiego doświadcza każdy, kto skorzystał z jego życiodajnej energii. Widać to zwłaszcza w sekwencjach wizji po jego zażyciu, które robią wrażenie, bo są niezwykle pomysłowe, choć od początku mogłyby być dużo mroczniejsze, by przygotować grunt pod to co może nastąpić w nowych odcinkach. Seria stawia ciekawe pytania, na temat tego czy w obecnym, do cna skomercjalizowanym świecie można jeszcze wykorzystać zbawienny wpływ natury, by przynajmniej spróbować uleczyć świat i miejmy nadzieję, że twórcy nadal będą je eksplorować w podobny sposób jak do tej pory. 

Atuty

  • kapitalny pomysł, czerpiący na równi z teorii spiskowych, jak również rozrywkowego kina lat 90’
  • wartka akcja
  • świetne postacie
  • piękna kreska i kolorystyka
  • formuła dziesięciu dwudziestominutowych odcinków pozwala na wchłonięcie serii w jeden dzień
  • duży potencjał w kolejnych sezonach

Wady

  • drobne elementy, takie jak choćby wizje, które mogłyby być mroczniejsze

“Częste skutki uboczne” to mocny kandydat do miana serialu roku! Niezwykle interesująca animacja wyróżniająca się oryginalnym pomysłem, niezwykle wciągającą fabułą i piękną kreską.

9,0
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper