![100 dni do matury. Wersja rozszerzona (2025) – recenzja filmu [Next Film]. Mata zrobił to lepiej](https://pliki.ppe.pl/storage/78b16d935a2252e89e85/78b16d935a2252e89e85.jpg)
100 dni do matury. Wersja rozszerzona (2025) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Mata zrobił to lepiej
Pod żadnym względem nie należę do fanów Młodego Matczaka. A jednak przyznać muszę, że to znacznie on lepiej oddał klimat i rozterki związane ze zbliżającą się maturą.
Zacząć wypada od tego, że tegoroczne “100 dni do matury” Mikołaja Piszczana to nie jest produkcja skierowana do młodzieży. Targetem pozostają dzieci. Mamy do czynienia z filmem infantylnym, szalenie prostym, naiwnym. W pewnym sensie stanowiącym kolejną odsłonę przygód Piotrusia Pana.
W roli chłopaka ocierającego się o dorosłość, który ze świata dzieci wyrwać się nie chce, wystąpił “Kapsel” (Bartosz Laskowski). Uczeń liceum w małej miejscowości, członek skromnej grupy przyjaciół. “Kapslowi” w szkole nie wiedzie się najlepiej, ale nie to jest dla niego największym problemem. W “Kapslu” rodzi się bowiem przeczucie, że matura oznacza kres kilku znajomości. Ktoś wyjedzie z Polski, ktoś zamieszka ze sobą. “Kaspel” pozostanie sam, dlatego postanawia walczyć.




“100 dni do matury” koncentruje się na napadzie, za który odpowiada postać Laskowskiego oraz grupa quasi-przestępcza skonstruowana z innych uczniów liceum, a także dziadka Antoniego (Jacek Koman), będącego mentorem dla młodszych. Sam “Kapsel” poznał swojego dziadka dosłownie kilka dni temu, wszak ten siedział w ciupie. Mimo tego “Kapsel” uznaje, że Antoni to idealna osoba, aby pomóc we włamaniu się do Ministerstwa Edukacji w celu sfałszowania wyników matur i powstrzymania rozpadu paczki. Skala umowności, jak widać, bardzo szeroka
100 dni do matury. Wersja rozszerzona (2025) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Film dla dzieci, nie dla dzieci

To mogłoby być naprawdę dobre kino heistowe, jednak przeszkadza przyjęcie konwencji skierowanej wyłącznie do dzieci. Ktokolwiek inny zapozna się ze “100 dniami”, tego bardzo trudno będzie kupić. Nie brakuje nieprawdopodobnych ujęć - kręconych bardzo sprawnie, jak choćby scena zejścia po wieżowcu - ale więcej tych po prostu głupich, przeczących elementarnej wiarygodności, a śmiesznych niczym chłop przebrany za babę.Moim “faworytem” pozostaje ukrycie się naszych włamywaczy za autem stojącym na parkingu. Poszukująca ich ochrona grupy “Kapsla” zlokalizować nie potrafi, chociaż pojazd nie sąsiaduje z innymi, a ochroniarze patrzą z góry. Jakby tego było mało, kilka osób wystaje poza obrys auta. Dziecko pewnie tego nie wychwyci, młodszy nastolatek może się słusznie żachnąć.
Podobnie problematyczne pozostają motywacje, charaktery i przemiany. Wszystko płaskie niczym kartka papieru. “Kapsel” wkracza na przestępczą ścieżkę, bo jest samolubny, co film w pewien sposób komentuje, ale raczej niewystarczająco. Chłopak był przecież gotów zniszczyć życie swoich przyjaciół w imię własnego interesu. Mimo tego znajomi urazy nie żywią, sprawa momentalnie rozchodzi się po kościach. Wszystko dlatego, że swoją intrygę, kolidującą z planem “Kapsla”, tworzy wiceministra Łucja (Małgorzata Foremniak). Główny bohater nie przechodzi zatem żadnej przemiany, u jej podstawy nie stoi wewnętrzne przekonanie o popełnionym błędzie, ale czynniki zewnętrzne. Słaby to, bardzo słaby materiał edukacyjny.
100 dni do matury. Wersja rozszerzona (2025) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. To nie jest YouTube

Scenariuszowi nie pomagają też aktorzy. O ile Małgorzata Foremniak wypada porządnie (może poza samą końcówką, kiedy to przez narzucone tempo i nagromadzenie wątków wykłada się cały film), a Jacek Koman bywa zabawny, o tyle naturszczycy z drużyny Friza mają znacznie większy problem. Część z nich swoje role unosi, przekonali mnie przede wszystkim Bartosz Kubicki, Kinga Banaś i Hanna Puchalska, część jednak przykładnie się wykłada. Najbardziej widać to na przykładzie Laskowskiego. Odtwórca głównej roli nie tylko nie do końca pasuje wizualnie - 27-latek w roli licealisty to nie jest coś, co się sprzedaje - ale też gra, z całym szacunkiem, bardzo ciężko. Niemal każdą emocję wyraża w takim sam sposób, operuje jednostajnym głosem. Nie podejrzewałem, że otrzymam jakąś głębię, lecz w przypadku “Kapsla” ślizgamy się po powierzchni.
Z drugiej jednak strony mogło być gorzej. Nie wiem, kto napisał postać dla Dominika Kwolczaka, lecz wyszło źle. Znacznie trafniejszym elementem komediowym okazał się Kubicki w roli Zawadzkiego - wprowadził sporo humoru, slapsticku, a przede wszystkim mnóstwo energii ekranowej. Był przerysowany, ale jednocześnie trzymał się w ryzach. Kwolczak zaś wyglądał niczym wyciągnięty z zupełnie innej kreskówki, dosłownie bujał się podczas chodzenia, pozostawał nieautentyczny, co nie miało żadnego uzasadnienia fabularnego. Odgrywanego przez niego “Szajby” nie kupiła również publiczność, czego anegdotycznym dowodem pozostają markotne reakcje znacznie młodszych ode mnie widzów, z którymi dzieliłem salę kinową.
Zarzut ten można wystosować również w stronę innych. W filmie Piszczana właściwie nie ma relacji romantycznych, co dziwi, jeśli mówimy o produkcji opowiadającej o młodzież licealnej. Pozostaje przygaszone iskrzenie między “Kapslem” a postacią Puchalskiej oraz kwiatek do kożucha, czyli Alan Kowalczewski w duecie z Julitą Różalska. Nie dość, że Kowalczewski ani razu nie przekonał mnie o świadomości przebywania na planie filmowym, to jeszcze ich relacja pozostaje niesamowicie sztuczna. Jedynym niesłownym wyrazem miłości trzymanie się za ręce podczas apelu. To zdecydowanie za mało, aby uznać “100 dni” za pełnoprawny film bardziej niż za świetnie zrealizowaną produkcję youtubową. Różnica w ostatnich latach się zatarła, ale pozostaje wyraźna.
Jeden z największych hitów polskiego box-office, szansa na wejście na zagraniczny rynek. Rozmach przy scenach akcji, świetna kampania reklamowa, ściągnięcie uznanego aktora i kilka obiecujących debiutów. A jednak to niedociągnięcia determinują odbiór “100 dni”. Na pewno nie byłem domyślnym targetem filmu Ekipy, ale przecież rzecz nie w tym, aby nastolatkom i dzieciom wciskać słabiutki scenariusz okraszony bardzo przeciętną grą aktorską. Sukces każe jednak sądzić, że nie będzie to ostatnie podejście do tematu. Ciekawe, czy w równym stopniu skoncentruje się ono na wyniku finansowym.
Atuty
- Polski film, do którego nie potrzeba napisów
- Bartosz Kubicki ma papiery na komediowe granie
- Bardzo dobre zdjęcia i sceny akcji
Wady
- Końcówka leci na łeb, na szyję, a potem znów
- Niepotrzebne cameo na sam koniec
- Głupiutki scenariusz
- Słabe decyzje castingowe
- Wersja rozszerzona to pic na wodę
Ekipa działała z premedytacją i stworzyła film dla swojego głównego targetu. Nie dziwię się więc, że “100 dni do matury” nie zdobyło mojego serca, ale nie przejdę obojętnie wobec kulawego scenariusza i ciężkiej gry aktorskiej. Brak właściwego castingu pozwolił na rozbicie banku, ale nie pozwolił na stworzenie filmu.
Przeczytaj również






Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych