Dark Souls Remastered – recenzja gry. Powrót na stare śmie(r)ci
Świat próbuje przewidzieć kolejny ruch From Software, a rodzimy QLOC bierze na warsztat wielki tytuł z 2011 roku. Zastanawiacie się, jak wypada japoński kotlet z polskimi ziemniaczkami? Zapraszam na moje wrażenia z powrotu do umierania.
Od Dark Souls rozpoczęła się moja przygoda z umieraniem serwowanym przez magików z From Software, więc od wielu miesięcy czekałem na potwierdzenie plotek o przygotowaniu odświeżonej odsłony. Kotlet wylądował na mojej konsoli i dosłownie w kilka minut odmłodniałem o siedem długich lat.
Stary człowiek w szybkich butach i pięknych szatach
Wiele zmieniło się od mojego pierwszego spotkania z Dark Souls. Do gry wracałem jeszcze wielokrotnie za czasów PlayStation 3, ale gdy konsola wylądowała na zasłużonej emeryturze, musiałem zapomnieć o kolejnych randkach z Artoriasem. Na szczęście Bandai Namco postanowiło wypełnić lukę w kalendarzu kolejnych gier From Software - Japończycy zapowiedzieli odświeżenie produkcji z 2011 roku. Nigdy nie miałem okazji sprawdzić edycji na komputery osobiste, więc z wielką chęcią chwyciłem w łapy kontroler do PlayStation 4 i ponownie pobiegłem ku przygodzie.
Tutaj od początku czuć, że słowo „Remastered” nie pojawia się w tytule przez przypadek. Polacy obiecali płynne 60 klatek na sekundę i jak dla mnie już właśnie z tego powodu warto ponownie zapoznać się z tytułem. Dark Souls w końcu działa płynnie, animacja nie zwalnia w kluczowych momentach, nie natrafiłem na najmniejszy problem z fpsami podczas rozgrywki. Jest to wielka zmiana, bo jak wiadomo tytuł na poprzedniej generacji miał działać w 30 klatkach, ale nie mogliśmy liczyć na stałą „trzydziechę”. W wielu miejscach gra dostawała sporej zadyszki, a teraz jest płynnie, przyjemnie i efektownie. Zmiany dosięgły nawet mitycznego Blighttown, przez które konsola nie błaga tym razem o litość i zmianę płyty.
Kolejną wielką zmianę też łatwo dostrzec, ponieważ malarze z QLOC chwycili w łapy farby i na PlayStation 4 Pro podkręcili rozdzielczość z 720p do 1800p (dynamicznie skalowane do 4K). Sympatycy japońskiej konsoli nie mogą marzyć o natywnym 3840 x 2160, ale obraz w wielu miejscach dosłownie odżył. Oczywiście zespół odpowiedzialny za grę nie zajął się pełnym odświeżeniem każdej najmniejszej lokacji i nie stworzył miejscówek od podstaw, a w zasadzie deweloperzy podkręcają rozdzielczość, jednocześnie dbając o nowe oświetlenie. Szczególnie docenicie nowe światło, które często pozwala spojrzeć na grę z zupełnie nowej strony. Tytuł wygląda znacznie lepiej od wersji z poprzedniej generacji, choć… Nie zawsze. Szczególnie źle prezentują się oddalone od bohatera miejscówki, które straciły całą ostrość. W rezultacie chociaż często miałem ochotę przyklasnąć autorom za kapitalną pracę, ponieważ faktycznie Dark Souls wygląda znacznie lepiej, tak po chwili natrafiałem na rozmazane tekstury przypominające, że jest to tylko i wyłącznie kotlet. Pod względem oprawy twórcy mogli (a może nawet i powinni?) zaoferować nam znacznie więcej… Wierni miłośnicy serii mogą odrobinę żałować, że pozycja nie otrzymała pełnego odświeżenia, bo akurat ta gra zasługuje na pełne odrestaurowanie.
Tutaj dodamy, tutaj poprawimy, tutaj rozszerzymy
QLOC biorąc na warsztat dzieło From Software postanowiło wsłuchać się w opinie fanów, jednocześnie korzystając z doświadczenia Japończyków. To właśnie z tego powodu tryb sieciowy został rozszerzony z czterech do sześciu graczy, wszystkie zmagania odbywają się na dedykowanych serwerach, a gracze identycznie jak w przypadku Dark Souls 3 mogą korzystać z hasła i tworzyć prywatne sesje. Do gry trafiła również rozbudowana arena, w trakcie starć PVP możemy podleczyć wojaka wyłącznie za pomocą „flaszek”, zaś liczba butelek zostanie zresetowana po zmiażdżeniu najeźdźcy. Zmiany w starciach Player vs. Player mają oczywiście zapobiec przydługim bitwom, bo Dark Souls Remastered zachęca do szybkiej i efektownej zabawy… W końcu tym razem nie możemy narzekać na płynność animacji!
Wśród skromnych – choć niezwykle pomocnych – zmian muszę jeszcze wymienić: możliwość jednoczesnego wykorzystywania kilku przedmiotów (przykładowo za jednym razem spalamy kilka dusz), polską wersję językową (nie było jej na PlayStation 3 i Xboksach 360), znalezione rzeczy nie wpadają automatycznie do szybkiego wybierania. Studio pozwala nawet zmienić ustawienie przycisków na kontrolerze i teraz bez problemu przełączymy Przymierza odpoczywając przy ognisku. Interesującym dodatkiem jest również nowe miejsce, w którym możemy zaczerpnąć powietrza – na początku nie spodziewałem się, że twórcy pokuszą się o taką ingerencję w grę, ale teraz bez problemu możecie usiąść obok kowala Vamos w katakumbach i zresetować rozgrywkę.
Są to oczywiście kosmetyczne zmiany, które docenią na pewno młodzi gracze, nie mający jeszcze styczności z tytułem, jednak czy warto było zmieniać motyw z Przymierzami? Mam mieszane uczucia. W pakiecie otrzymujemy również Artorias of the Abyss, czyli rozszerzenie oferujące sześć nowych lokacji oraz czterech nowych bossów, jednak deweloperzy niestety nie wykorzystali okazji i nie oferują dodatkowych atrakcji. Prawdziwym skarbem byłoby dodanie do tytułu nawet małego terenu, na którym moglibyśmy spotkać przynajmniej jednego badassa – byłoby to bez wątpienia duże urozmaicenie dla wiernych fanów, którzy od dawna czekali na powrót Dark Souls.
Twórcy nie babrali się w kodzie i nie zmienili trzonu rozgrywki, więc nowe Dark Souls to ponownie piekielnie wymagająca, niewybaczająca błędów produkcja przepełniona bardzo szorstką atmosferą – tą samą, którą pokochaliśmy te dobre kilka lat temu. Tutaj znowu każda walka z bossem to przerażająco trudna przeprawa, a dzięki płynniejszej animacji rywalizacja jest po prostu przyjemniejsza… Choć czasami trzeba nauczyć się jej na nowo.
Oby to była dobra rozgrzewka
Biorąc na warsztat Dark Souls Remastered spotkałem się z mieszanymi opiniami. Czy faktycznie ta wersja była komukolwiek potrzebna? Zdecydowanie tak, ale jest to przyjemność zarezerwowana wyłącznie dla konsolowców, którzy tęsknią za produkcjami From Software. To pewnie wąskie, lecz jednocześnie bardzo szczęśliwe grono odbiorców, bo choć mogliśmy otrzymać znacznie więcej, to jednak QLOC nie zawiódł w podstawach: jest płynnie, światło robi robotę, a drobne zmiany wypadają w ostatecznym rozrachunku na plus. Jeśli jednak zagrywacie się w Dark Souls: Prepare to Die Edition lub wymęczyliście na wszystkie sposoby wersje na PlayStation 3 i Xboksa 360, to tutaj nie macie tak naprawdę czego szukać. To po prostu dobre odświeżenie kapitalnej gry… Liczyliście na więcej? Zaczekajcie na From Software.
Ocena - recenzja gry Dark Souls Remastered
Atuty
- Płynność nie zawodzi nawet w „ekstremalnych” warunkach;
- Gameplay ponownie oferuje mnóstwo satysfakcji przeplatanej płaczem;
- Kilka drobnych usprawnień;
- Światło odświeża wiele scenerii.
Wady
- Nowa grafika nie zawsze zdaje egzamin;
- Brak faktycznych nowości.
Gram, umieram, biegam, umieram, szukam, umieram, bawię się dobrze i karuzela będzie się kręcić pewnie do premiery nowego tytułu From Software… Choć pewnie i później będę wracał, bo od tego to wszystko się dla mnie zaczęło.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (46)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych