Gdzie się podziało to multi?
Napięta atmosfera, oczy wpatrzone w telewizor, wszechobecny syf i puste butelki po trunkach wyskokowych. Dym wypełniający cały pokój, dźwięk mordowanych padów i zgrzytanie zębów. Tak w przybliżeniu wyglądało moje "kanapowe granie"
Nie licząc częstego bekania, pierdzenia i gromkiego śmiechu :D
Jeszcze nie tak dawno temu mówiąc: "gram na multi" każdy miał na myśli spotkania towarzyskie, które miały na celu obalanie procentów pod przykrywką grania w gry. Wieczorne, poranne całodobowe przesiadywanie z kumplami przy konsoli w stanie upojenia alkoholowego i nie tylko. Gdy padała propozycja "idziemy grać" wszystko było jasne, można by powiedzieć, że to był synonim od idziemy robić imprezę, bo kiedyś na każdej dobrej imprezie nie mogło zabraknąć konsoli i 4 padów. Rodzaj gry nie miał większego znaczenia, ale wiadomo, że największa rywalizacja była podczas grania w bijatyki. Strzały z liścia w celu odwrócenia uwagi, czy odłączanie pada to była codzienność.
Każdy w swoim życiu na pewno miał chwile gdy otaczał się przyjaciółmi lub znajomymi by razem imprezować i grać w gry. To były dobre czasy jednak nie tak zamierzchłe jak się może niektórym wydawać. Kiedy każdy z nas dorósł? Kiedy życie rzuciło nas w wir obowiązków i walki o ogień z przodownikami systemu? Czy nasza młodość mogła tak szybko się skończyć, czy może to te czasy się skończyły te gry i to muli. Kanapowe multi wśród napaleńców, noobów, kobiet i używek. Czy to tylko zasługa imprezowej euforii, która przenosiła się na gry, a może wszystko to ze sobą idealnie współgrało i razem z bliskimi ludźmi tworzyliśmy wspólnotę, można powiedzieć, że prawie kult playstation i dobrej zabawy.
Ktoś powiedział, że co dobre szybko się kończy może nasza młodość była tak zajebista, że teraz nawet nie zdajemy sobie sprawy i ilości wiosenek na karku. Człowiek dochodzi do siebie i zastanawia się czy to była jego młodość czy może szczęście tamtych czasów i tych ludzi. Wspólne granie łączyło i tworzyło z każdego gracza członka rodziny.
Multi teraz to "gra sieciowa", dla mnie kiedyś ten termin oznaczał tylko MMORPG. Granie z ludźmi z całego świata jak fajnie to brzmi. Jednak tak to tylko brzmi, ludzie po drugiej stronie mogą dla mnie być lepszymi botami. Co z tego, że potrafią mówić, są bezosobowi, bez postaciowi. Nie mogę takiego człowieka ani zobaczyć, ani odłączyć mu pada, czy rzucić go pustą puszką po piwie. Wszystko stało się takie sterylne i bez klimatu. Społeczna integracja, portale społecznościowe, społeczni ludzie… społeczniaki :P Grając przez sieć w to "multi" myślę co bym oddał za to wspólne granie na kanapie i wtedy powoli dochodzi do człowieka, że wszystko poszło do przodu, a on został w miejscu. Zatrzymany w najlepszych latach swojej młodości gdzie wszystko było zabawą i nie trzeba było mieć pieniędzy na imprezę wystarczyło wspólne spędzanie czasu przed konsolką i granie w ulubiony tytuły.
Zmiany są naturą postępu nie można mówić o postępie bez zmian. Wszystko się zmieniło, a ja dalej szukam tego postępu i chociażby tej namiastki multi, która istniała kiedyś. Na darmo, bo gry się zmieniły, ludzie się zmienili, tylko moje wyobrażenia pozostały takie same, można śmiało powiedzieć, że wspomnienia... Wspomnienia, wydźwięk pamiętnej przeszłości, która pozostanie już tylko w naszych umysłach, tak trzeba to zaakceptować, jest lepiej inaczej cały ten zwariowany świat w końcu porwie człowieka jak wir.
Stwierdzam jednak, że przeszłość nie powinna być tylko za nami powinna nam wyznaczać drogę na przyszłość, dlatego nigdy nie porzuciłem swojego "kanapowego grania" czasami wpadnie w odwiedziny kumpel i gramy razem gadając o tych przegiętych akcjach jakie robiliśmy i głupich decyzjach, które podejmowaliśmy bez żadnego namysłu i w takich chwilach stwierdzam, że każdy osoba zachowa to wspólne granie w swoim sercu i umyśle i będą to dla niej, jak i dla mnie jedne z najpiękniejszych chwil "przegranych" w życiu.
PS. Deweloperzy proszę oddajcie mi splitscreen, Tak, ktoś jeszcze tak gra!